Instrukcja nawracania

3 lata temu

Maraton trwa

Zostało odcinki do końca.
60min

Uczniowie Jezusa dostali na koniec jedno główne polecenie: iść na cały świat i czynić ludzi uczniami. Dziś robią to rzadko, a jak już robią to w inny sposób niż robił to Jezus.

Może więc warto się przyjrzeć jak Jezus rozmawiał z ludźmi i dlaczego tak skutecznie do nich trafiał?

Dyskusja

ŁukaszSZ
3 lata temu

Z tym marketingiem kościelnym to nie do końca jest tak że darmochę wciskają.
Może tak to pozornie wygląda że łatwo tanio i fajnie będzie, bo potem przychodzi rachunek od kierownictwa i trzeba bulić.
Przypomina to oferowane kredyty 0%, albo "oszczędzanie przez wydawanie" :) nikt nie czyta tego co małym druczkiem pisze że za to sielankę w kościele trzeba zapłacić wolnością na rzecz grupy albo kierownika.
Ostatnio miałem ten problem z chłopakami co "ewangelizują" jak mówiłem o problemach, że taka indoktrynacja nie działa bo podjęcie takiej decyzji o wierzeniu w Jezusa jest mega trudne to mi powiedzieli że trzeba wpierw zachęcić potem dopiero mówić o kosztach.
Żeby nie było i tak doceniam tych ludzi którzy nawet w taki głupi sposób "coś robią" też do tego trzeba mieć odwagę i wierzyć że to realnie działa.

Martin
3 lata temu

Ciekawe. Powiedzieli ci dokładnie odwrotnie niż mówił Jezus: "Któż bowiem z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie najpierw i nie obliczy kosztów, czy ma na wykończenie? (...) Tak więc każdy z was, który się nie wyrzeknie wszystkiego, co ma, nie może być uczniem moim".

A może to są uczniowie jakiegoś innego Jezusa, skoro tego z Biblii nie tylko ignorują, ale postępują przeciwnie do tego czego on uczył?

Lukszmar
3 lata temu

Świetny odcinek! Aż kusi, żeby wysłać to do wszystkich kościołów w Polsce. Tylko, że to bez sensu, bo oni i tak to mają w dupie. Może ktoś z tych kościołów tutaj zajrzy kiedyś i tego posłucha i otworzą mu się oczy i mózg bardziej... Dzięki Martinie :-).

Aleks
3 lata temu

Na prośbę z końca odcinka, na YouTube pojawił się następujący komentarz:
Slajev:
Na YT oglądam bo mi wygodnie, dostaje powiadomienie o odcinku i mogę łatwo obejrzeć

Don Camilo
3 lata temu

Ewangelizator może się powołać na Ezechiela i Pawła i powiedzieć, że liczy się dotarcie - wszystko jedno czy skuteczne - z Ewangelią do jak największej liczby ludzi i w ten sposób nie będzie on winien tego, co się z nimi stanie w razie braku nawrócenia ("Jeśli do występnego powiem: "Występny musi umrzeć" - a ty nic nie mówisz, by występnego sprowadzić z jego drogi - to on umrze z powodu swej przewiny, ale odpowiedzialnością za jego śmierć obarczę ciebie. Jeśli jednak ostrzegłeś występnego, by odstąpił od swojej drogi i zawrócił, on jednak nie odstępuje od swojej drogi, to on umrze z własnej winy, ty zaś ocaliłeś swoją duszę").
Tak więc "ewangelizacja" nie jest czymś nie potrzebnym czy z definicji szkodliwym.
A - oprócz rad podanych w tym filmie - warto trzymać się kilku innych zasad, np.:
1. nie ewangelizować nie będąc samemu szczęśliwym, mając samemu życie do bani;
2. nie straszyć piekłem;
3. nie wymachiwać zbytnio Biblią przed ludźmi którzy nie traktują jej poważnie;
4. Nie stręczyć nachalnie zborów i ich liderów....

No i - co najważniejsze - nie działać jedynie w oparciu o własne siły.

Derwanow
3 lata temu

Ja ten konsument od tej taniochy na youtube. Miałem się zgłosić to podnoszę rękę.

Minosek
3 lata temu

Hej Martin. Specjalnie dla Ciebie pozdrowienia z YouTube. Oglądam wszystkie odcinki i słucham do samego końca. Czasami nawet po kilka razy. Na YouTube jest dużo rzeczy, nie tylko smiesznie kotki i challenge. Są też wartościowe kanały. Ciekawy materiał. Daje do myślenia. W sumie od jakiegoś czasu zauważyłem ze zmuszanie i nakłanianie kogos do czegoś przynosi marne efekty. Chyba najlepszą reklamą jakiegoś poglądu jest sama osoba reklamująca. Cieżko uwieżyć osobie, która mówi "znam takiego Boga co nas kocha chce naszego dobra i zbawi Cie" a na twarzy smutek a w sercu żal i nienawiść. Trochę tak jakby otyła osoba reklamowała klub fitnes.

Paweł Laudański
3 lata temu

Cześć Martin, no, powiem Ci, że kiedyś słuchałem Cię na yt ale tak mówiłeś ciągle w odcinkach starszych "zapraszam na www.odwyk.com że aż zaglądnąłem tu i zostałem :)
Ciekawy odcinek, trochę też myślę na podobne tematy ostatnio. Na pewno przemyślę Twój punkt widzenia na tę sprawę.

Lukszmar
3 lata temu

Don Camilo może i się mogą powoływać na Ezechiela i Pawła, ale ja tam wole na samego Jezusa. Poza tym na logikę skuteczność działań jest ważna. Z kolei nie odpychanie ludzi od Boga jest wręcz krytyczne. Ja śmiem twierdzić, że najgorszą robotę robią chrześcijanom inni chrześcijanie i pseudochrześcijanie różnymi swoimi zachowaniami - np. świętoszkowatością, odnoszeniem się do ludzi z pozycji lepszego, traktowaniem ludzi jak idiotów, obsesjami religijnymi, itd (tym wystawiają ocenę nam wszystkim w oczach innych ludzi). I przy okazji ja nie lubię tracić czasu. A i jest też napisane, żeby nie rzucać swoich pereł przed wieprze (które tego nie docenią). Tak, więc moim zdaniem ewangelizacja może być szkodliwa, jeśli się do niej źle podchodzi (chociaż oczywiście nie zawsze).

Przy okazji, co rozumiesz przez "nie działać jedynie w oparciu o własne siły"? Chodzi ci, żeby nie działać bez pomocy Boga? Czy chodzi ci bez pomocy innego człowieka czy grupy innych ludzi?

Don Camilo
3 lata temu

Jeśli się powołujesz na Jezusa to w przypowieści o siewcy możesz znaleźć przesłanie, by siać i nie zważać na skuteczność, która zresztą i tak powinna wynieść 25%. Ale nawet mniej niż 1% wystarczy czasem by dać plon 300krotny.
Znam ewangelistę, który podchodzi do ludzi na ulicy - nawet tych najbardziej odpychających. I daje radę. Słucha nie tylko głosu własnego rozsądku, a jak ktoś próbuje sprowadzić rozmowę na intelektualne tory (teoria ewolucji, Biblia a historia) - życzy mu miłego dnia i podchodzi do kogoś innego.
I to działa.
Tylko za zgodą Ojca przychodzi się do Syna. Dlatego dobrzy ewangeliści nie skupiają się na owocach mocno przyczepionych do gałęzi ale na tych, co już spadły i można je wsadzić do kosza.

Martin
3 lata temu

Derwanow, Minosek i Paweł - dzięki za głos! Aż się zdziwiłem. Faktycznie, są żywi ludzie na YouTube i rozmowni nawet! Pewnie nie jest tak źle jak myślę.

Co do skuteczności, sprawy są dwie albo i trzy, o których trzeba pamiętać.

Jezus kluczową wagę przykładał do owoców zawsze, postępowanie i rzeczywiste skutki cenił bardziej niż deklaracje i to co się komu wydaje. Więc skuteczność we wszystkim co robimy jest ważna, a kto wie czy nie kluczowa.

Ale kwestia skuteczność jest właśnie taka jak w rolnictwie: póki się sieje to skuteczność jest nieznana. Okaże się z po dłuższym czasie. A często bywa tak, że kto inny sieje, kto inny zbiera - co z resztą w Biblii jest też przywołane.

I kwestia liczb: to, że 1 na 10 dziaren wyrośnie, nie znaczy jeszcze że skuteczność wynosi 10%. Bo jeżeli z tego jednego ziarna wyrośnie potem 100 innych ziaren, to skuteczność tego pierwszego co zasiał, nagle się zmienia na 1000%!

Tak że ostrożnie z ocenianiem, po prostu wielu rzeczy nie widać.

Ale ja mam problem nie z tym, że ktoś coś robi z życiem, tylko efektu nie widać. To jeszcze niczego nie przesądza. Mam problem z tym, że ktoś nic nie robi albo robi coś tak źle, że na owoce szansy nawet nie ma.

3 lata temu

Ostatnio Twoje odcinki są odpowiedzią na moje pytania. Sam ostatnio pomyślałem że czas najwyższy coś zrobić, oprócz siedzania zadowolonym z faktu że Bóg mi wybaczył i mam poczucie bezpieczeństwa. Zachciałem się tym dzielić. Poszedłem na spotkanie kościoła ulicznego, i początkowo wrażenie robili fajne, gość opowiadał przystępnie, w prosty sposób, karmili zupą bezdomnych i innych głodnych. Co było i tak ogromnym postępem w porównaniu do tego co widziałem w kościołach zielonych i babtystow. Po kilku spotkaniach zauważyłem, że niestety ale co tydzień pojawiali się ci sami ludzie, co pozwoliło mi stwierdzić, że skuteczność jest niestety marna. Prawie nikt z przechodniów się nie zatrzymywał, ludzi uciekali od rozdawanych ulotek. Generali przykry widok.

Lukszmar
3 lata temu

Ja myślę, że jednak dla Jezusa jest ważna skuteczność. Chociaż zgadzam się, że 1 dobry plon może dać w przyszłości miliony. Tak, więc rzeczywiście trzeba siać kiedy można lub inaczej kiedy jest ku temu dobra okazja, bo nigdy nie wiadomo ostatecznie co gdzie "urośnie". Z drugiej jednak strony ja wolę nie siać na lewo i prawo bez opamiętania tylko trochę z głową i oczywiście z Bogiem (tak zdaję sobie sprawę że to tak naprawdę Bóg oddziałuje na tych ludzi przeze mnie).

Ja osobiście mam problem z chrześcijanami czy pseudochrześcijanami, którzy obnoszą się ze swoją świętoszkowatością, wywyższają się w jakiś niefajny sposób, traktują ludzi jak idiotów, emanują obsesjami religijnymi (w ogóle nie myślą racjonalnie) czy po prostu wciskają innym na siłę Boga niczym ulotkę i nie chcą się odczepić (są pewne sytuacje w których może to prowadzić do dobrych owoców ale obstawiam że najczęściej nie prowadzi). Z takim podejściem można narobić więcej złego i oddalić ludzi od Boga. I jest jeszcze to co Martin napisał, czyli ludzie którzy nic nie robią tylko siedzą w kościołach na tyłkach i czekają, aż ktoś do nich przyjdzie

Józef
3 lata temu

Don Camillo. Nie rozumiem za bardzo czemu i Ci smutni mają nie opowiadać o Bogu. Tyle było w biblii smutnych historii, na przykład Mojżesz nie wszedł nigdy do ziemi obiecanej, Eliasz płakał w jaskini, Apostołowie poumierali w męczarniach, Jezus na krzyżu, Jonasza zjadła ryba. To nie są wesołe rzeczy!

Paweł tak pisze o Bogu w swoim liście ,,Bo kogo miłuje Pan, tego karze, chłoszcze zaś każdego, którego za syna przyjmuje" - Hbr 12:6

Zastanawiam się, dlaczego twierdzisz, że Ci smutni, których życie jest do bani, nie powinni ewangelizować?

Ps. Ja jestem z YT, to wcale nie jest takie złe miejsce, wystarczy poszukać rodzyneczek, a na pewno się jakieś znajdą. Poza tym mam wszystkie kanały z ciekawym kontentem w jednym miejscu, i widzę kiedy publikują nową treść. A tak to musiałbym latać po całym internecie :P

Martin
3 lata temu

O, Józef też z YouTube! Co to się dzieje, Odwyk faktycznie się rozlazł po całym świecie. Następnym razem zapytam kto słucha przez Spotify!

Nie wiem co powie Don Camillo, ale ja mówię, że absolutnie smutni i z życiem do bani nie powinni opowiadać jak fajnie żyć z Jezusem. No z oczywistego powodu: są kompletnie niewiarygodni.

Paweł wcale nie ukrywa, że spory kawał jego życia to istna maskra i nic do śmiechu, ale co kawałek pisze o radości i nawet robi z tego zalecenie, pisząc w listach "zawsze się cieszcie".

To samo wszyscy inni piszą.
Jakub: "poczytujcie to sobie za najwyższą radość, bracia moi, gdy rozmaite próby przechodzicie".
Piotr: "nie dziwcie się, jakby was coś niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień, który służy doświadczeniu waszemu, ale w tej mierze, jak jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, radujcie się".

Ta radość to stały, zawsze obecny objaw u chrześcijan. Podsumowane jednym zdanie jest to w Biblii tak: "Królestwo Boże, to nie pokarm i napój, lecz sprawiedliwość i pokój, i radość w Duchu Świętym".

I najdziwniejsze jest właśnie to, że najgorsze okoliczności nawet nie są w stanie usunąć wewnętrznej radości tych ludzi. Wariaci normalnie.

Lukszmar
3 lata temu

Co do zadowolenia chrześcijan mówiących innym ludziom o Bogu to ja też się zgadzam - to zachęca po prostu innych ludzi, a nie odpycha. Co oczywiście nie znaczy, że należy mówić tylko o przyjemnych rzeczach i jakoś "cukierkowo" przedstawiać Boga. I tak chrześcijanie się charakteryzują wewnętrznym spokojem jednak i radością zazwyczaj (w końcu wiemy że śmierć to nie koniec a później czeka nas inne fajne i ciekawe życie).

Superkot
3 lata temu

kościoły ewangelizują jak ktoś sam do nich przyjdzie albo znajdzie ich w internecie ale to nie jest szukanie nowych uczniów.To ci co ewangelizują powinni wychodzić i szukać ludzi a nie siedzieć i liczyć że może ktoś do nas przyjdzie. Widać że uczniowie Jezusa wykazywali inicjatywę i rozmawiali gdzie się dało ,szli też od domu do domu . Więc raczej nie byli to ludzie czający sie na jakąś okazję czy bojący się zająć komuś chwilę . Widać że robili to na różne sposoby ale jednak rozsądnie .

Paheu
3 lata temu

Niedawno byłem na weselu kumpla z liceum i w pewnym momencie podszedł do mnie gość, też z tego liceum co wszyscy chodziliśmy i kojarzył, że coś tam udostępniałem kiedyś na facebooku, związane z Bogiem/kościołem i zagadał czy ja jestem w jakimś innym kościele. I tak się gadka sama zaczęła i opowiedział mi jak mu się w życiu popierdzieliło jakiś czas temu (miał dosyć życia, chciał sobie strzelić w łeb) i był gdzieś tam w nocy na mieście i podjechała fura z napisem "Jezus coś tam..." i wysiadł z niej gość, pogadał z nim i dał mu Biblię. I od tamtej pory mówi, że poukładał sobie życie na nowo i teraz chce poznać tego Boga, co mu życie uratował.

Martin
3 lata temu

I to są historie, co jeżą włos na głowie. Ale w dobrym sensie jeżą. Że szok, bo takich zbiegów okoliczności naprawdę nie da się zaplanować.

Powiem tak: jak Bóg będzie miał ochotę i wykorzysta do swoich planów i satanistę. Ale z naszej perspektywy patrząc: czy to dobry powód, żeby zostać satanistą?

Anna
2 lata temu

Super, dzięki Martin. Fajnie wiedzieć że nie jest się samemu w swoich poglądach. Natomiast poczułam się urażona zaopiniowaniem słuchaczy YT ;) za karę rozważę patronowanie .. bo robisz super robotę bez wciskania Boga na siłę:) Ja słucham na YT bo tutaj mniej przejrzyście jak dla mnie. Pozdrawiam serdecznie, z Bogiem

Co jeszcze?