Jak on to robił: optymizm

10 lat temu

Maraton trwa

Zostało odcinki do końca.
53min

Czy jesteś zwycięzcą - według Biblii? I czy Jezus był optymistą czy pesymistą? I czy chrześcijaństwo jest według Biblii optymistyczne czy pesymistyczne? I jak się najlepiej nastawić? I jak się Jezus nastawiał?

Dyskusja

Eliszeba
10 lat temu

Całe szczęście, że jednak bycie optymistą nie zostało zabronione :)
Już się bałam, że tak powiesz i przytoczysz jakiś fragment Biblii na poparcie, ufff..

Sonka
10 lat temu

Jak wpadłeś na ten pomysł ,żeby walnąć te studia? W jaki sposób Bóg Cie w tym utwierdził ...Jestem cholernie ciekawa bo mam podobną sytuację w życiu.:)

Voitas
10 lat temu

czyba jestem jednak pesymistą

Pytajmierz
10 lat temu

Przesłanie płynące z odcinka: "you're the all-singing, all-dancing crap of the world"... be proud. :D No to zaczynam wywód "naczelnego pesymisty odwyku":

Z cyklu zwycięstwo chrześcijanina w czasach wielkiego ucisku: tak ci obsram życie, że ci ono zbrzydnie, a w zamian dam ci biały kamyk. Gotowy? A teraz nadstaw poślady i zwyciężaj!

Bardzo fajnie poprowadzony temat, co nie zmienia faktu, że pozytywnie myślący ludzie zawsze będą dla mnie zagadką. Ciekawe, że najczęściej taką postawę reprezentują ci, którzy nigdy nie dostali po dupie od życia, oraz ci, którzy dostali, ale wkręcają sobie, że nic się nie stało, tupiąc nóżką w rytm piosenki "don't worry, be happy"... no ale przynajmniej dostaną kamyk!

Sterka
10 lat temu

Moim zdaniem Martinie podchodzisz do tego tematu zablokowany. Mam na myśli, że nie jesteś obiektywny w doborze argumentów, a głównym kontrargumentem jest według ciebie nadużycie niektórych nurtów religijnych.
Żeby mnie nikt nie atakował, że traktuję Boga instrumentalnie, to od razu wyjaśnię, że nie buduję majątku. Od czasu kiedy dotarło do mnie, że Bóg mi sprzyja, podeszłam do tematu posiadania z innej perspektywy. Obrazując: mogąc mieć wszystko zadałam sobie pytanie, co jest dla mnie ważne. Okazało się, że moje materialne marzenia prysły i zdałam sobie sprawę z tego, że to balast. Modlę się o wiarę dla najbliższych.
Moim zdaniem Jezus zszedł na ziemię jako człowiek. Rozumiem przez to, że nie maił pełnego dostępu do wiedzy Boga. Właśnie dlatego możliwa była jego ofiara.
Patrząc w ten sposób już inaczej widzimy Jego działalność. Przecież wiara i zaufanie wymagają optymizmu. Moim zdaniem działalność Jezusa na ziemi wynikała z zaufania Ojcu. Modlił się, kontaktował tak jak my. Nie było w Nim dumy człowieka znającego wszystkie odpowiedzi. Moim zdaniem sam akt uwierzenia wymaga od nas optymizmu. Pesymista jest sceptykiem i sieje zwątpienie.

Andrzej Dubiel (Ondrii)
10 lat temu

Dzięki Martin za świetny odcinek.
Uświadomiłeś mi trochę błędne podejście 'ewangelii sukcesu'. Choć ja i tak rozumiałem ten temat raczej inaczej niż większość (tak wnioskuję po tym, jak o tym "jesteś zwycięzcą" mówią ludzie albo jakie mają wnioski po wysłuchaniu tego typu 'kazań'), to i tak brakowało mi jednej 'cegiełki', którą teraz uzupełniłeś i wszystko zaczęło być takie jasne i oczywiste!
Dzięki za ponowne przybliżenie mnie do nauczania Biblii i Jezusa :)

I jednak zdecydowanie wolę to podejście Biblijne do sukcesu niż ta kościelna ewangelia sukcesu.

Martin
10 lat temu

No fakt, ten odcinek jest zbudowany jako jakaś-tam polemika, Sterka. W ten sposób łatwiej zrozumieć, łatwiej się nie pogubić i łatwiej zobaczyć praktyczną stronę tego gadania, ale poza tym to nie wpływa na treść tego co chcę powiedzieć.

Bez tej całej mody na optymizm wnioski są te same: Biblia nie zajmuje się optymizmem, bo optymizm wiąże się z oczekiwaniami co do niepewnej przyszłości, oczekiwaniami co do tego czy nam się coś uda czy nie. A Biblia mówi, żeby nie tym się interesować tylko zupełnie innymi rzeczami.

I przy tych innych rzeczach pesymizm i optymizm są mało istotne.

Przede wszystkim nie koncentruj się tak bardzo na sobie - mówi Biblia. Jak ktoś tak robi, to po co mu optymizm? I skąd ma się brać pesymizm? A jeżeli ktoś faktycznie ufa Bogu, to czy martwi się o przyszłość? Czy musi ją sobie jakoś wizualizować?

Czy czytając książkę jesteśmy pesymistą czy optymistą, myśląc o tym co będzie na końcu? Ja mówię, że ani jednym ani drugim, bo to niepotrzebne: po prostu czytamy i czekamy, koniec się zbliża i się dowiemy. Autor wie co napisał, wszystko jest pod kontrolą.

No tak to widzę ja mniej więcej.

I chętnie teraz posłucham co inni myślą.

marek
10 lat temu

Bardzo dobry odcinek,tylko tak dalej.

Piotr
10 lat temu

"Mi się to podoba" - jeśli tak to ma to swoje psychopatyczne konsekwencje.

cytat z pisma: "Do kobiety zaś rzekł: Pomnożę dolegliwości brzemienności twojej, w bólach będziesz rodziła dzieci..."
i historia wprowadzenia zapowiedzi w życie: www.youtube.com

I obrazowa historyjka:
„ Zawołał Stalin swoich współtowarzyszy I powiada: Zaraz was nauczę jak postępować z narodem.” I kazał sobie przynieść kurę. Oskubał ją na żywo, na oczach wszystkich, wyrwał wszystkie pióra, co do jednego, jak to się mówi- do żywego ciała, ostał się tylko grzebyk, na głowie byłej czubatki- „A teraz patrzcie” - powiedział i puścił golutką kurę na wolność. Powinna uciekać dokąd oczy poniosą, ale nie ucieka- chowa się w cieniu. Przytula się, biedaczka, do cholewy buta. Rzucił jej wtedy wódz kilka ziarenek- ona za nim: gdzie on, tam i ona, w przeciwnym razie, wiadomo Zginęłaby kurka z głodu. „Ot, tak właśnie trzeba rządzić narodem” – tyle tylko powiedział pouczająco”.

I tak dla przemyślenia czy gnostycka dewiza: "Jahwe is the devil" - jest bezpodstawna dedroidify.blogspot.com

Sterka
10 lat temu

Porównanie z ekskrementem też uważam za nietrafione, bo ekskrement jest niepotrzebnym balastem, który statek chce zgubić. Natomiast Bóg pokazuje zgoła inny stosunek do człowieka, powiedziałabym troskę. Stąd mam wrażenie, że jestem cały czas pod najlepszą opieką, nie tylko na przyczepkę, jak niechciany smród.
Dla mnie relacja z Bogiem najbardziej przypomina ojca i dziecko. Tylko my dzisiaj tak bardzo wypaczyliśmy rodzicielstwo, że takie porównanie mąci ludziom w głowach. A moim zdaniem ojciec to nie tylko ten, który daje i głaszcze. Ojciec ma pełne prawo użyć przemocy, bo ma inną perspektywę i wie lepiej, robi to w efekcie dla dobra dziecka. Tylko nam się przemoc kojarzy źle, a przecież silnie przytrzymać pędzące na ulicę dziecko to też przemoc. Mówię nie o robieniu krzywdy słabszemu, ale o zadawaniu bólu, aby uniknąć gorszego nieszczęścia.
Moim zdaniem to właśnie pod taką opieką zmierzam przez życie, nie jak w tej piosence:
„Raz pewien bosman opowiadał, jaką przygodę w morzu miał,
Coś im przez cały rejs śmierdziało,skądkolwiek wiatr by tylko wiał.
I czy zgadniecie co to było??-EKSKREMENT przy okrętu dnie.
Chłopaki płynę z Wami, chłopaki płynę z Wami, chłopaki płynę z Wami
NIE!!!

gerald1972
10 lat temu

@5 Sterka
"Moim zdaniem sam akt uwierzenia wymaga od nas optymizmu. Pesymista jest sceptykiem i sieje zwątpienie."
Pozwolę się nie zgodzić bo wystarczy poczytać IrkaB, który choć nie wierzy to optymizm z niego tryska i od razu ta teza upada i to nie jest wyjątek;)
Że nie wspomnę o wierzących pesymistach choćby na Odwyku:P
Czy wiara wymaga od nas optymizmu? Nie sądzę.
Wiara wymaga od nas wyrzeczeń, a daje nadzieję, wiara wymaga od nas, abyśmy w końcu zdali sobie sprawę, że jesteśmy jedynie proszkiem, kupką proszku, a nie pępkiem wszechświata czy to optymistyczne? Heh
Czy ta nadzieja to optymizm?
Raczej nie

Sterka
10 lat temu

Gerald, mówisz przekonująco i trudno się nad tym nie zastanowić. Muszę przyznać ci częściowo rację. Bo to o czym mówię nie działa w dwie strony, dlatego tylko częściowo. Już wyjaśniam.To, że sceptyczne podejście wynikające z pesymizmu utrudnia uwierzenie nie jest jednoznaczne z tym, że pesymiści to ludzie niewierzący, a optymiści są wierzący. To tylko zauważenie takiej zasady, że pesymista to człowiek poddający wszystko co fajne pod wątpliwość.
Generalnie udawanie, że jesteśmy pępkiem świata, nie ma żadnych podstaw. Nie jesteśmy. Kupką proszku jestem tak czy inaczej. Nie oszukujmy się, więcej po mnie nie zostanie obojętnie jak się będę obżerała. ;-) Dla mnie świadomość, że jestem stworzeniem bożym robi ze mnie KOGOŚ. A wyrzeczenia? Jakie wyrzeczenia? Mówisz o życiu bez grzechu? Toż to jest komfort. Łamanie zasad zakłóca spokój wewnętrzny. Bóg pomaga na każdym kroku, we wszystkim. Uspokaja moje myśli, odbiera moc moim strachom. Pomaga mi zasnąć, gdy sama nie potrafię. Pomaga mi udźwignąć ciężary i smutki, nadaje mojemu życiu sens. We mnie świadomość Jego istnienia wzbudza optymizm. Ale ja po prostu w dobrego Boga wierzę i wierzę optymistycznie.

gerald1972
10 lat temu

@ 12 Sterka
" A wyrzeczenia? Jakie wyrzeczenia?"
No, mówią, że trzeba się wyrzec samego siebie, a to dosyć trudne jest, zwłaszcza jak się ma zbyt rozbudowana miłość własną;) I to nie jest życie bez grzechu bo życie bez grzechu jest niemożliwe raczej

"Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i niech idzie za mną. Bo kto by chciał życie swoje zachować, utraci je, a kto by utracił życie swoje dla mnie, odnajdzie je."
Mat. 16:24-25
A szły z Nim wielkie tłumy. On zwrócił się i rzekł do nich: Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem." Łk 14:25-27
Trudne i mało optymistyczne w pojęciu optymistów z różnych kościołów;)
Wiara może pewnie nastrajać optymistycznie, ale warunki przyjęcia do klubu dosyć wygórowane i mało optymistyczne są.
Nie wystarczy tylko drzeć ryja " bo jo cię kochom"...Jezuuuuu

Sterka
10 lat temu

Cytaty bardzo dobre, ale jak rozumiesz zaparcie się samego siebie?

gerald1972
10 lat temu

Czarno to widzę Sterka, czarno to widzę;)

Sterka
10 lat temu

To jest mało konkretne to czarnowidztwo.

gerald1972
10 lat temu

Mało konkretne? Może.
Dla mnie jest ważne, jak ja to widzę i dla każdego powinno być ważne jak on to widzi, a nie, jak inni to widzą. Bo coś mi się zdaje, że to "zaparcie" dla każdego może znaczyć coś troszkę innego, ale może tak mi się tylko zdaje

Sterka
10 lat temu

A jak wygląda nienawiść do najbliższych w kontekście przykazania: czcij ojca swego i matkę swoją? I nakazu kochania ludzi?

gerald1972
10 lat temu

Bardzo dobre pytanie;) To może wyjaśnić:

"A szły z Nim wielkie tłumy. On odwrócił się i rzekł do nich: "Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem.
Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? 29 Inaczej, gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: "Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć".
Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestoma tysiącami nadciąga przeciw niemu? 32 Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju.
Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem.
Dobra jest sól; lecz jeśli nawet sól smak swój utraci, to czymże ją zaprawić? " Łk 14:25-34

Ja mam słaby przekaz

pozdrawiam:)

Sterka
10 lat temu

Moim zdaniem przykazanie odnosi się do ludzi, a przypowieść do mentalności. Nie chodzi o ojca, matkę, czy rodzeństwo, a o to co jest w nas takie ludzkie, sceptyczne, czego nas nauczyli ojciec- jak kazał najpierw policzyć, matka- jak przykazywała uważać, brat i siostra- który nas nauczyli czegoś się po sobie spodziewać, my sami- z bazą ludzkich doświadczeń. To wszystko ludzkie trzeba w sobie pokonać, żeby móc być uczniem Jezusa. Mam odrzucić to, co stało się świadomością Adama i Ewy po zjedzeniu owocu z zakazanego drzewa. Ten sposób myślenia zakłóca nam kontakt z Bogiem.

robso
10 lat temu

Chociaż ogólnie masz sporo racji to uważaj w swoim luzactwie. Rozumiem, że jest to potrzebne by dotrzeć do młodych ludzi ale balansujesz na granicy, parokrotnie ją nawet przekraczasz. Efez.4:29
Może to przynieść efekt przeciwny od zamierzonego.

Życzę Ci na tyle pokory pokory to przyznać przed Bogiem i sobą.
Powodzenia!

gerald1972
10 lat temu

Udało mi się w końcu przesłuchać cały odcinek
Bardzo dobry odcinek. Bardzo dobry. Może dlatego dla mnie taki dobry, że się bardzo zgadzam

@20Sterka, myślę bardzo podobnie.
Mamy odrzucić wszystko. Wszystko.
A wszystko oznacza też optymizm i pesymizm bo to samo w sobie bardzo "ludzkie" nastawienie, ludzka postawa.

A to zdanie Martina bardzo, ale to bardzo mi się podoba:
"Przede wszystkim nie koncentruj się tak bardzo na sobie - mówi Biblia. Jak ktoś tak robi, to po co mu optymizm? I skąd ma się brać pesymizm? A jeżeli ktoś faktycznie ufa Bogu, to czy martwi się o przyszłość? Czy musi ją sobie jakoś wizualizować?"

Bardzo się z tym zgadzam
Dlatego mówiłem, że łatwo o tym mówić, a bardzo trudno zrobić
Dlatego wszystkie książki motywacyjne moim zdaniem trzeba wywalić do kosza;)

Sterka
10 lat temu

Lubimy popadać w przesadę, co? Toż to takie ludzkie. Tylko że Bóg ludźmi nas stworzył, czyli nie do końca ma nam za złe, że ludźmi jesteśmy. Dlatego takie trudne jest znalezienie tej właściwej granicy. A czy optymizm pochodzi od ludzi? A pesymizm od kogo? To już każdy musi sam siebie zapytać. Mnie ludzie zawsze kazali uważać, mierzyć siły na zamiary, kontrolować sytuację itp. Natomiast Bóg chciał, abym Mu zaufała. Kiedy to zrobiłam, jest ze mną na każdym kroku i mogę się z Nim cieszyć każdą chwilą mego życia i mogę z Nim dzielić moje troski. Bycie dzieckiem najlepszego Ojca to radość.
Ja nie staram się tutaj agitować młodych. Ten który działa, to Bóg. Mówię o sobie, aby podzielić się tym, co mam najlepszego.
Gerald, twoje ostatnie zdanie przypomina mi mojego nauczyciela religii. Bardzo fajny ksiądz, ale zabraniał nam kontaktować się ze ŚJ. Twierdził, że są za bardzo przekonujący, a my za mało mamy wiedzy. Ja jestem innego zdania. To Bóg podsuwa mi w życiu różne możliwości. Kiedy robię wszystko z Nim, to On pomaga mi dokonywać właściwych ocen i wyborów. Nie muszę się bać wiedzy. Wiedza to nie to samo co pokusa.
Proszę o znaki.

gerald1972
10 lat temu

To jest moje zdanie Sterka. Czy przesadzam? Może
Ale moim zdaniem takie są wytyczne
Moje ostatnie zdanie mówi tylko o tym, że praktycznie wszystkie książki motywacyjne są oparte są na naszym JA
A tego JA mamy się pozbyć. Tak se myślę

Znaki.
A skąd pewność, że znaki, które dostajemy, jeśli dostajemy, pochodzą od Boga?
Bo, że za pozwoleniem Boga, to pewne, a na pewno od Niego?
Skąd ta pewność? Bo w to wierzymy?
Są całe masy "znaków", które w większości przypadków są projekcją naszych oczekiwań, a nie oczekiwań Boga, jak sądzę.

A, tak się tylko zastanawiam bo mam chwilę;)

Voitas
10 lat temu

@24. Gerald; Nie jestem pewien czy to pozbywanie sie JA jest celem systemow monoteistycznych: mozaizmu, potem chrzescijanstwa i judaizmu, a nastepnie islamu i wszystkich innych "braterskich" religii. Pozbywanie sie JA wystepuje natomiast np w buddyzmie. Calkowite wyzbycie nazywane NIRWANA. Buddyzm jest calkowicie ateistyczny (w niektorych odmianach animistyczny gdzie doslownie "oswaja sie demony" - tybetanski (tantryczny).) Bog powiedzial do Moszego: JA JESTEM okreslajac doslownie pozycje - tak mi sie wydaje. Z drugiej strony ktos powie, ze to Waz naklonil Chawe do skosztowania owocu "wiedzy" - nie sklamie jezeli nazwe go owocem "świadomości" zgodnie z tym jak poczuli sie po nim pierwsi ludzie? A moze to byl zamierzony plan Boga? Trzymal ich w Raju az dojrzeja do samodzielnego podejmowania decyzji? Moze tak wlasnie kreowala sie "wolna wola"? Nie potrafie jednoznacznie odpowiedziec ;) Natomiast rozdzielenie "ja" od "ty" niechybnie nastapilo. Czlowiek stal sie indywidualna jednostka podejmujaca decyzje - w lewo/w prawo itd. Nie zatracajac jednoczesnie zachowan spolecznych! Zdrowy czlowiek wyposazony jest jednak takze w EMPATIE - WSPOLCZUCIE z druga istota, a to juz boski fenomen!

gerald1972
10 lat temu

Masz rację Voitas, między "wyrzec", a "pozbyć" jest spora różnica. Nieprecyzyjnie się wyraziłem, mówiłem, że mam słaby przekaz;)
Mogę wyrzec się matki, żony i kochanki, a niekoniecznie muszę się ich pozbywać:P

Voitas
10 lat temu

@26. ... bo tez zbytnia koncentracja na JA zamyka nam droge na wszelkie ON ;). JA bez TY traci sens.

Sterka
10 lat temu

Jeszcze słowo w temacie wizualizacji. Wszyscy znamy ludzi, którzy są wiecznie podszyci strachem. Ruszając w drogę przygotowują się na to, że będą głodni, że auto się zepsuje, że będą potrzebowali pieniędzy, pomocy itd. Spodziewając się dziecka boją się, że będzie chore, niepełnosprawne, że wystąpią komplikacje. Badania wykazały, że takie nastawienie zwiększa ryzyko niepowodzeń. U zabobonnych kierowców ilość wypadków w piątek trzynastego jest o 30 procent większa, niż w pozostałej grupie.
Co z tymi negatywnie myślącymi? Czy powinni świadomie wpływać na swoją podświadomość i przeprogramować swoje myślenie? Czy niech się dalej boją, a ich nasycona podświadomość niech im daje według ich wiary? Tylko proszę, nie umieszczajcie tych ludzi zaraz w jakichś obrzędach, które budzą wasz sprzeciw. Sami sobie mają pomanipulować w sposobie myślenia. Świadomie wybrać myślenie o powodzeniu, harmonii, zdrowiu, sytości itd. Skoro myślą tak, czy inaczej, to czy wolno im myśleć, że Bóg chce ich dobra i ich prowadzi? Czy muszą pozostać kupką przytłoczonego życiem nieszczęścia?

Eliszeba
10 lat temu

@ Voitas (25)
Jestem pod wrażeniem Twojego toku rozumowania, muszę sobie to przemyśleć.

@ Sterka (28)
Mam wrażenie, że "Sekret" oglądałaś :)
Ja jakoś nie widzę nic złego w pozytywnym myśleniu, o ile nie wychodzi się za daleko (wizualizacje, wprowadzanie się w stan alfa itp.). No bo, jeśli w pozytywnym myśleniu byłoby coś niewłaściwego, to chyba nie miałoby najmniejszego sensu tworzenie jakichkolwiek planów. Skoro nie wolno by Ci było wierzyć w pomyślną realizaję planu, to po co cokolwiek planować? Wypadałoby być wtedy bezmyślnym ludkiem, czekającym biernie na to, co mu Bóg ześle. W sumie nie miałabym nic przeciwko temu, gdybym miała taki kontakt z Bogiem, że bezspornie bym wiedziała, czego ode mnie chce i miała pewność, że to właśnie On do mnie przemawia. Niestety nie mam takiego pewnego łącza z Bogiem, więc jednak tworzę plany i spodziewam się, że uda mi się je pomyślnie zrealizować.

Na przykład teraz urodził mi się pomysł, że chciałabym do Jerozolimy z Odwykowcami polecieć. Na razie nie mam na to kasy, ale skoro jest pomysł, to wierzę, że się kasa i czas znajdą :)
Są chętni?

Łukasz
10 lat temu

Ewangeliści zwykle mówili, że mimo przeciwności trzeba się cieszyć z nauki jaką daje nam Pan. Bo to, że daje surową naukę, znaczy że uważa się za ojca naszego i zależy mu na nas.
W odróżnieniu od bękarcich dzieci, którym się tylko daje alimenty przez poczucie winy.

Voitas
10 lat temu

@30. Tak tylko wszystko wskazuje na to, ze to my jestesmy te bękarty... I co teraz z tym zrobic? ;)

Łukasz
10 lat temu

Bardziej się starać. Przecież ma być dla nas wszystkim, a wszystko inne niczym. Ponoć jesteśmy nie z tego świata. Nie zakopujmy talentów. Strach nie jest wymówką.

gerald1972
10 lat temu

W moim odczuciu wiara polega na tym, że ufamy Bogu na dobre i złe.
Nasze własne manipulacje to nasze manipulacje, a nie zaufanie i manipulacjami i pozytywnym myśleniem zaufania nie zbudujemy. To, że ktoś wierzy i ufa mocno i głęboko nie oznacza jeszcze, że będzie miał w życiu z górki
Myślenie, że Bóg chce naszego dobra, dobra w naszym pojęciu, chyba do niczego nie prowadzi, jedynie pewnie do frustracji, jak nam się przydarzy jakieś nieszczęście.
Bo co znaczy, że Bóg chce naszego dobra? No, w moim odczuciu tym dobrem jest zbawienie, a nie brak wypadków losowych w życiu. Wypadki chyba mają nas hartować i może wypróbowywać. Nas i nasze zaufanie.
Ja, jak mam pod górkę to se lubię przypomnieć to:

" Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł. Pokusa nie nawiedziła was większa od tej, która zwykła nawiedzać ludzi. Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania abyście mogli przetrwać" 1 Koryntian 10:12-13

I zawsze dochodzę do wniosku, że do dna jeszcze daleko i mam większą odporność na ściskanie niż mi się zdawało ;)

Eliszeba, ja chętnie bym się wybrał bo.... czemu nie?;)

Sterka
10 lat temu

Masz coś przeciwko technice Gerald? Technika to wykorzystanie zjawisk występujących naturalnie w przyrodzie. Takim zjawiskiem są też twórcze możliwości naszej podświadomości. Mówię o zjawisku. Pioruna i deszczu nie oceniasz, więc nie oceniaj samego zjawiska wpływu podświadomości na rozwój wydarzeń. Możesz dyskutować o tym, czy istnieje, czy nie. Możesz dyskutować o tym, czy jego wykorzystanie podoba się Bogu, czy nie, ale skoro stwierdzasz istnienie, to musisz jako osoba wierząca założyć, że pochodzenie jest od Boga. Teraz pytanie: przeciwko czemu jesteś, istnieniu tego zjawiska, czy używaniu, czy może używaniu w niewłaściwy sposób?
Jak do tej pory, to widzę protest przeciwko pewnym ruchom religijnym używającym tej techniki w celu bogacenia się i ustawianiu Boga jako dostawcy samych pozytywnych doznań.
Dynamit też był wynaleziony po to, aby człowiekowi było łatwiej. Reakcję atomową też można wykorzystać dla wytworzenia ciepła.
Widzisz Gerald, ja mogę ci w 75 procentach tego co mówisz przyznać rację. Natomiast na pozytywnym myśleniu nie znasz się wcale, nie wiesz o czym mówisz. Nigdy nie praktykowałeś tego. Pamiętasz co mówiono, kiedy ruszył pierwszy pociąg?

Martin
10 lat temu

Pojęcie "podświadomości" nie jest częścią nauki. Nie da się go objąć naukowymi metodami. Nie da się zmierzyć, wykonywać powtarzalnych doświadczeń i nie jest falsyfikowalne.

To pojęcie z tego samego gatunku co "siódma gęstość" - nie sposób ani dowieść ani obalić, bo to nie część nauki tylko filozofii. To pogląd, koncepcja, paradygmat, propozycja. Kwestia wiary.

Więc operowanie pojęciami z dziedziny nauki i techniki w tym przypadku brzmi dobrze, ale jest błędem. I wnioski też mogą prowadzić do błędów.

Odkąd pamiętam usiłuję znaleźć potwierdzenie istnienia czegoś takiego jak "podświadomość", ale nie widzę. Zgadzam się, że ludzie robią rzeczy, z których sobie nie zdają sprawy, że mają wiedzę czy odruchy, których sobie nie uświadamiają, ale stąd do pojęcia podświadomości traktowanej niemal jak jakiś odrębny byt w nas jest daleka droga.

Dlatego - ciekawe czy ktoś zauważył - na przykład nie mówię "podświadomie coś zapamiętałeś", tylko "nieświadomie coś zapamiętałeś".

Ktoś

Powiem Ci Sterka, że na wywoływaniu duchów też się nie znam, a wiem, że można się tak " pobawić"
Na niektórych rzeczach wolę się nie znać. I to jest mój wybór

Andżej
10 lat temu

Wydaje mi się że opierasz się tutaj na uczynkowości i stawiasz alternatywę między wiarą a uczynkami. Przecież wiemy że poleganie na wierze nie wiąże się z bezczynnością. Co do przyjmowania przez wiarę tego co jest nasze w Chrystusie to List do Galacjan 3 rozdział, np.

16 Odnosząc to do Abrahama, trzeba zauważyć, że otrzymał on obietnice dla siebie i swego potomka. Nie powiedziano, że dla potomków — jako wielu — lecz: i twojemu potomkowi, czyli jednemu. Tym potomkiem jest Chrystus.
29 A jeśli zawieracie się w Chrystusie, to jesteście potomkiem Abrahama, dziedzicami — według obietnicy.

Ale wszystko to w kontekście Gal 2.20:
Jestem ukrzyżowany razem z Chrystusem. Żyję już nie ja — żyje we mnie Chrystus. Teraz żyję w ciele, lecz żyję wierząc Synowi Bożemu, który mnie pokochał i wydał za mnie samego siebie.

Ale to nie kłóci się z tym co powiedziałeś Martin, bo nie niesie to za sobą koncentracji na zwycięstwie i błogosławieństwie, ale na byciu w Jezusie.

Sterka
10 lat temu

Pojęcie podświadomości jest używane w psychologii. Czy jest częścią nauki? To nie jest istotne. Ja mówię o mechanizmie, który sprawia, że silna wiara, że coś się stanie, zwiększa w znaczącym stopniu prawdopodobieństwo tego, że tak się stanie. Ponieważ można zbadać to doświadczalnie, to otrzymuje się wyniki potwierdzające działanie tego mechanizmu. Wszystko.
To jest mechanizm,a mechanizm jest pojęciem technicznym.
Możecie sobie mówić, że nie istnieje, ale ja wiem, że istnieje. A to opowiadanie o siłach nieczystych świadczy tylko o waszym strachu i braku wiedzy na ten temat. Moja babcia też jak coś spadło w domu, to myślała, że jakieś duchy, ale ja wiem, że fizyka.
Mechanizm nie może być zły, albo dobry. Można go tylko źle lub dobrze wykorzystać.
Z odcinka wynika, że Martin potępia świadome działanie mające na celu używanie tego mechanizmu. Ja się nie zgadzam. Uważam, że powinno się kontrolować swoje myśli, aby nie wpędzały nas w kłopoty, a nawet sobie pomagać w trudnych sytuacjach.

gerald1972
10 lat temu

Jak rozumiem mechanizm jest pojęciem technicznym i techniki pozytywnego myślenia są pojęciem technicznym bo mają "techniki" w nazwie.

W moim odczuciu bliżej jest pojęciu "podświadomości" do pojęcia "okultyzmu" niż do pioruna, deszczu czy pociągu. Czemu? Bo zabawa z jednym czy drugim może prowadzić do opłakanych skutków, ale to moje zdanie i może faktycznie mój brak wiedzy tutaj przemawia.

Mam pytanie Sterka. Odkąd pamiętam toczysz boje o to "pozytywne myślenie" i zastanawiam się dlaczego?
Po co komuś, kto wierzy w Boga "pozytywne myślenie" skoro całe swoje życie i myślenie opiera na Bogu i zaufaniu do niego?
I prawdę mówiąc, choć sporo znaków na ten temat napisano tutaj, to ja dalej nie wiem, jakiego "pozytywnego myślenia" z takim uporem bronisz. Czy chodzi o "pozytywne myślenie" z cyklu:
"cokolwiek by się nie działo Bóg jest ze mną"
czy "choćbym nawet szedł ciemną doliną zła się nie ulęknę, boś Ty ze mną" Psalm 23
czy takiego, którego uczą w poradnikach
Naprawdę nie wiem i mnie to ciekawi.
Znaków użyczę, jak będzie trzeba;)

Sterka
10 lat temu

Nie dlatego, że mają coś w nazwie, tylko dlatego, że mechanizm to coś, co działa mechanicznie, bez względu na poglądy tego, kto go obsługuje. Mechanizm tworzy się w celu wykonywania pewnej pracy, zadania. Trzeba go umieć obsługiwać.
Ja bronię oczywiście życia z Bogiem i to co ja praktykuję, zawsze opiera się na Bogu. Kiedy mam jakieś trudności, czytam psalmy, szczególnie Psalm 23. Czytałam natomiast różne poradniki z tej dziedziny, również świeckie. Żaden z nich nie polecał zwracania się do innych sił nadprzyrodzonych, jak tylko do jedynego Boga. Jak mówiłam, to działa również u niewierzących, ale u osób wierzących skuteczność jest większa.
Nie wiem co chciałbyś dokładnie wiedzieć Gerald. Ja byłam kiedyś takim wystraszonym, wiecznie bojącym się człowiekiem. Teraz, kiedy nadciągają ciemne myśli, świadomie je koryguję, przypominając sobie, że przecież Bóg jest ponad wszystkim, więc cokolwiek mnie niepokoi, nie muszę się bać i dziękuję Bogu za to, że jest ze mną. Taka korekta przywołuje we mnie radość, bo przecież życie z Bogiem jest radością. Bóg troszczy się o tych, którzy idą z nim przez życie.

gerald1972
10 lat temu

Jeżeli coś działa tak u ludzi tak wierzących jak i niewierzących to skąd wniosek, że to dobre jest?
Bo to, że pochodzi od Boga to oczywiste jest raczej, bo wszystko pochodzi od Boga przecież, złe duchy, zdaje się też
Jezus tu mówił:

"Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: "Przesuń się stąd tam!", a przesunie się. I nic niemożliwego nie będzie dla was" Mt 17, 20

mówił tu o wierze w moc naszej "podświadomości" czy wierze w moc Boga?
Fakt nie doprecyzował, chyba:)
Czy to jest równoważne?
Ja tam nie wiem
Z tego co zauważyłem to praktycznie wszyscy, którzy szukają Boga, mają w jakimś sensie w życiu pod górę i to motywuje ich do poszukiwań. Jezus kazał szukać. I trzeba szukać, ale zazwyczaj do tych poszukiwań coś nas zmusza;)
Jeśli dobrze Cię zrozumiałem to uważasz, że w trudnych chwilach Bóg podsunął Ci narzędzie w postaci książek o "pozytywnym myśleniu"?
Może i tak, ja daleki jestem od negowania tego. Ja nie wiem i się nie znam.

"Bóg troszczy się o tych, którzy idą z nim przez życie"
Troszczy się na pewno, ale raczej nie jest to troska w naszym pojęciu, taka, aby nam się świetnie powodziło, abyśmy mieli kupę kaski i ładne laski czy co kto lubi, tam:P

Sterka
10 lat temu

Wiesz Gerald, chyba udało nam się rozmawiać, pomimo znacznej różnicy zdań. Umieliśmy wzajemnie słuchać i odpowiadać, a to jest podstawa w dyskusji i mam wrażenie, że lepiej się rozumiemy.
Urządzenie jak to urządzenie, służy do czegoś i temu, kto chce go używać wydaje się sensowne. Wiertarka, samochód, zmywarka... chyba nie ma sensu dyskutować, czy są dobre, czy lepiej radzić sobie bez nich. Więc nie ocenia się urządzenia. Można oceniać jego wydajność, skuteczność, ale zdaje się, że to również dla nas nie jest istotne.
Nas interesuje temat, czy używanie tej techniki jest zgodne z nauką Jezusa, czy nie. Mój wniosek jest taki, że to nie technika jest zła, tylko podejście do niej. Jeżeli ktoś uważa, że Bóg dał nam taki mechanizm, abyśmy się bogacili, to niech sobie poczyta w Biblii o wielbłądzie i uchu igielnym i się zastanowi. Niech czyta dalej i wyciąga wnioski.
Narobiłam w życiu wiele tzw błędów, a okazało się, że to wcale nie były błędy, prędzej można nazwać je lekcjami, ale w efekcie obróciły się dla mnie na korzyść. Te książki uczą też odnaleźć inną perspektywę, taką "po latach". Muszę wyjść i nie będzie mnie cały dzień.

gerald1972
10 lat temu

Też się cieszę, żeśmy sobie pogadali ku rozpaczy pozostałych Odwykowiczów:)
Tylko następnym razem najpierw wytłumacz, a potem mnie lej po ryju:P
Po wcześniejszym okopaniu się pozostajemy na swoich pozycjach bo ja ciągle nie mam pewności czy tego "narzędzia" czy "urządzenia", jak mówisz, mamy w ogóle używać.
Bo jak wyczytałem:

" Czyż będziemy pobudzali Pana do zazdrości? Czyż jesteśmy mocniejsi od Niego?Wszystko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko wolno, ale nie wszystko buduje" Kor.10;22-23

Dla mnie to całe "pozytywne myślenie" i moda na nie to pewnego rodzaju kult.Nikt nie wie jak to działa, ale chyba, jakoś działa, a skoro działa to zdaniem wielu dobre jest.

A skoro działa na wszystkich to moim zdaniem umniejsza rolę Boga w naszym życiu bo można dojść do wniosku, że skoro działa bez wiary w Boga to po co mi Bóg, przecież sam sobie świetnie poradzę swoim "pozytywnym myśleniem"
Ale może przesadzam i oczywiście mogę się mylić
A jak nie mam pewności, że to dobre jest, to nie będę ruszał, tym bardziej, że nie umiem obsługiwać i nie widzę potrzeby się tego uczyć
Żadnej potrzeby.


Mam tą przewagę, że jestem "mobilny" co może być przekleństwem bo znowu za dużo piszę:)

Co jeszcze?