Jak pogodzić wiarę z rodziną

3 lata temu

Maraton trwa

Zostało odcinki do końca.
63min

Jak pogodzić wiarę, pasję, czy wielki projekt z życiem rodzinnym? Czy to w ogóle możliwe? Jezus mówił na ten temat dość radykalnie: że albo on albo rodzina, a kto chce mieć wszystko ten nie może być jego uczniem.

Praktyka pokazuje, że to godzenie jednym się udało, innym się nie udało. Porównajmy i zastanówmy się dlaczego.

Dyskusja

Don Camilo
3 lata temu

Jak już się jest w związku to trzeba próbować wciągać w pasję. Ale można jeszcze inaczej - najpierw poświęcasz się pasji, a później wiążesz się i zakładasz rodzinę z osobą-współpasjonatem/-tką.
Wspólne przeżycie przygód pośród trudnych kryzysów cementuje przyjaźń, dlatego wielu byłych wojskowych czy marynarzy przez resztę życia są sobie nawzajem bardziej bliscy niż w relacjach ze swymi żonami.
Niech "Boży wojownik" szuka se żony tylko pośród "Bożych wojowniczek". Będzie łatwiej.

ŁukaszSZ
3 lata temu

W takiej mierze jakim wojownikiem jest.

Heretic
3 lata temu

Uroki sondy ulicznej .
24:00
- Dominika czy tobie przeszkadza w zyciu rodzinny moja aktywnosc publicystyczna jako preacher ?
- ? yyyy - no my nie mamy zycia rodzinnego , nie mamy dzieci , domu, zwierzat , ja pracuje i zajmuje sie swoimi rzeczami
- ????
- no ale to sie mam nadzieje zmieni jak bedziemy mieli dzieci !

xd
Ale Martin tez spoko i uczciwy - ja bym to jakos pozmienial albo wycial .

Martin
3 lata temu

Miało być z zaskoczenia i było, hehe. Żadnych prób, żadnego wycinania, żadnego upiększania. Sama prawda.
Na tym ten Odwyk polega.

Zuza
3 lata temu

Jako osoba w wieku posiadającym małe dzieci i znajomych z małymi dziećmi mogę powiedzieć tak
ten Sam co pojechał do Afryki to często widziany przypadek męski - ja tu się poświęcam i bardzo bym chciał i ja to robię dla rodziny ale mi nie wyszło. Bo tak jest łatwiej, zamiast spojrzeć prawdzie w oczy że życie rodzinne go przerosło. Bo to obowiązki i brak wolności. Przynajmniej robocza dobro uciekając przed własną słabością :) znam przypadki gdzie żona z dziećmi wysłana do polski, max pracuje w uk i caly czas mówi jak to się poświęca i by chciał ale nie może. I za każdym razem jak się widzi z rodziną dłużej niż 3 dni to szybko znajduje argument dlaczego no niestety już nie może i musi wracać i przez najbliższe 3 miesiące to nie będzie miał czasu. Czy to jego wina? Nie do końca. To trochę natura. Mój partner opowiada jak dziecko płacze to każdy facet dostaje gigantyczna potrzebne żeby wyjść i znaleźć wymówkę czemu musi. I to ma sens no ktoś musi polować na te mamuty żeby rodzina miała co jeść. W dzisiejszych czasach wszystko stoi na głowie. Rodzina chce też spędzać czas z ojcem a on czuje obrzydliwe obciążenie bo go ciągnie w obie strony. Trochę działanie wbrew naturze?

Martin
3 lata temu

No trochę to uprościłaś. Ja wiem, że takich typów mało rodzinnych jest dużo, ale według takiej oceny to i Jezus by był "częstym przypadkiem męskim" i że "życie rodzinne go przerosło".

Jeżeli Sam Childers spędzał codziennie godziny z setkami dziećmi, które płaczą nie z powodu tego, że nie mają zabawki tylko, że mina im urwała nogę, albo brat właśnie umarł na malarię, to jakoś mi trudno uwierzyć, że go przerosło jedno dziecko co płacze, że nie może pograć na telefonie. Sam po prostu musiał wybierać. Podobnie jak wielu innych misjonarzy, filantropów, twórców, wynalazców i innych.

Są i tacy co tłumaczą swój wygodny egoizm pasją. I swoje lenistwo, brak woli żeby ze swoją naturą walczyć, usprawiedliwiają tym, że robią Bóg wie jak ważne rzeczy.

Ale są i tacy, którzy naprawdę robią Bóg wie jak ważne rzeczy. I bardzo niesprawiedliwie jest w ten sam sposób oceniać jednych i drugich.

A partnerowi to ty powiedz, żeby mówił za siebie, bo 4 miliardy ludzi mu nie dały upoważnienia, żeby mówił w ich imieniu. Mam wielu przyjaciół-mężczyzn i wcale znowu aż takiej gigantycznej potrzeby ucieczki nie mają. To że tata nie jest mamą, jeszcze nie znaczy, że jest automatycznie egoistycznym samcem.

Zuza
3 lata temu

Myślę, że jak już będziesz miał dzieci to będziemy mogli porozmawiać, bo jak bardzo wyjątkowo analitycznego mózgu byś nie miał to nie masz pojęcia jak to jest mieć dzieci i co wtedy ktoś sobie myśli i co czuje. I te wspaniałości o dzieleniu się pasja można sobie w buty włożyć bo to cudowne dopóki jesteście we dwoje.
I właśnie z tego powodu jak nie masz rodziny to możesz ratować życia a jak masz to się perspektywa zmienia. I nie każdy typ co ucieka od rodziny(ale wszystkim opowiada jak strasznie się poświęca) ratuje życia, ale oszustwo chętnie przyjmie wymówkę dlaczego go nie ma w domu. Kiedyś mi było szkoda ruch biednych tatusiów ci się poświęcają. A wyjechałam, poznałam parę tych par od środka i wyszło jak zwykle. Nie ma w tym nic pięknego a najgorsze że oni sami wierzą w to że się poświęcają, tak dobrze sami siebie poszukują. Ten Sam jakistam przynajmniej robi coś dobrego. A jeśli zaczął to robić przed założeniem rodziny to powinien byl w ogóle jej nie zakładać bo to było egoistyczne. A jeśli zaczął kuz po - to dla szansa że zrobił to właśnie z tego powodu o którym pisalam. Im bardziej nie znasz swoich dzieci tym trudniej wrócić aż w końcu patrzysz i mieszkasz w Afryce

Martin
3 lata temu

Mnie w tym wszystkim ciekawi ta asymetria. Ja nie mogę się wypowiadać o ojcowaniu, bo nie mam dzieci. Ale ty już możesz się wypowiadać o byciu misjonarzem w Afryce, kiedy nie jesteś w Afryce ani misjonarzem.

Niezależnie od tego czy jesteśmy w Afryce i mamy te dzieci czy nie, przecież mamy doświadczenia, którymi można się dzielić i których warto posłuchać. Ja posłuchałem ciebie, teraz ty posłuchaj mnie. Nie spodziewasz się chyba, że nie znam ani jednego mężczyzny, który sam ma dzieci? I że nie widziałem ich postępowania, nie słuchałem ich opinii?

Widać, że spotkałaś w życiu generalnie masę sukinsynów, którzy traktują życie jak bankiet i żyją na koszt innych. Rozumiem i się zgadzam, że jest takich pełno. Przecież też żyję na tym samym świecie. Ale czy ja do takich mówię? Czy o takich mówię? Mam szerszą perspektywę, bo moje środowisko jest różnorodne: od meneli do filantropów, mam przyjaciół żebraków i mam przyjaciół milionerów, znam ludzi ze Wschodu i ludzi z Zachodu, ludzi z dziećmi i ludzi bez dzieci.

Jak nie chcesz słuchać innego zdania to wcale nie zmuszam, ale innym co czytają powiem: nie jest aż tak strasznie. Nie każdy samiec szuka tylko wymówki żeby być nieodpowiedzialnym.

Łukaszek
3 lata temu

Samiec to jest samiec, każdy jest taki sam, chciało by się powiedzieć.
Ja to sobie spróbuję trochę uprości i powiem że jeśli chłop ma pochłaniającom czasowo pasje ale mimo to kobieta decyduje się z nim być (w

Martin
3 lata temu

W...?

Łukaszek
3 lata temu

Nie będę już pisał tu komentarzy z mojego telefonu bo mi znowu urywa w połowie

Zuza
3 lata temu

To i tak pół biedy, mi skasowało cała wypowiedź

Lukszmar
3 lata temu

Tak, klasycznego życia rodzinnego Jezus nie miał. Chociaż może i żonę miał. Kto wie... Tylko po prostu nie ma o niej nic wspomniane w Biblii. A jak miał to ciekawe czy chodziła za Jezusem czy opiekowała się po prostu domem... W sumie ciekawe były czasy. Teraz mało która kobieta by się zgodziła, żeby mąż znikał z domu na kilka tygodni i się szwendał z 12 kumplami :-P. No chyba, że by razem prowadzili taki tryb życia z żoną...

Ja bym powiedział, że po prostu trzeba sobie ustalić priorytety. Jak Bóg i chrześcijaństwo jest zawsze, albo prawie zawsze na pierwszym miejscu, to jest ok. Natomiast jeśli nie jest, to powinieneś tak zmieniać swoje życie, żeby było. Reszta rodzinny musi to zaakceptować. Jak ktoś ma zupełnie różne priorytety to może lepiej się rozstać.

Heh, no właśnie moją pasją jest chrześcijaństwo i pomaganie innym ludziom. Poza tym, mam żonę i pracę zawodową, a na resztę rzeczy już właściwie mi czasu w życiu nie starcza (jeszcze jest jedzenie, spanie, itp). I teraz naprawdę trudno mi zrozumieć ludzi co się w życiu nudzą i co nie wiedzą co zrobić ze swoim życiem. Ja wręcz nie wiem "w co ręce włożyć", ale jestem szczęśliwy, że robię to co robię i czuję się ogólnie spełniony.

Bart
3 lata temu

Hej Martin, ciekawa audycja jak w zasadzie wszystkie. Jak zawsze na propsie. Wprawdzie własnej rodziny nie mam i żyje sam tak więc mam tyle czasu na ile go sobie wygospodaruje. Mam takie pytanie, bo zaczynam również siwieć rocznik 35, jak pogodzileś się z tym faktem, że w tak młodym wieku wyglądasz jak Geralt :)? Nie mówię, że to coś złego, ale muszę przyznać, ale jeszcze troche czasu minie, zanim przyzwyczaje się do uszczypliwych komenatrzy znajomych.
Pozdrawiam i życzę przede wszystkim zdrowia i miłości!!!

Martin
3 lata temu

Problemem to nie jest kolor włosów tylko komentarze znajomych.
Nie zmieniaj włosów. Zmień znajomych.

W Polsce ciągle dużo ludzi nie potrafi zaakceptować faktu, że życie to nie szkoła. Tu nie ma ocen. Nie ma żadnego wzoru, klucza, normy, ani prawidłowych odpowiedzi. Jak ktoś jest uszczypliwy z powodu tego, że mu twój wygląd nie pasuje do jakiegoś bzdurnego ideału, że ci stawia oceny, że wymusza żebyś się źle czuł z tego powodu, że nie pasujesz do jakiegoś standardu, to jest to przejaw głupiej, prymitywnej agresji. I czasem taki człowiek powtarza tylko to jak go zaprogramowano jeszcze w szkole. Wtedy może być warto poświęcić czas i uświadomić mu, że Bóg nie ustanawiał nigdzie norm dla koloru włosów ani prawidłowego wieku i w związku z tym, że to buractwo komentować co kto ma na głowie, i niech się lepiej opanuje zanim ktoś zacznie jego wygląd komentować albo gorzej: zanim straci najbardziej wartościowych przyjaciół.

A jeżeli ktoś jest po prostu wredny, to proste: zmień znajomych.

A mój osobisty gust jest taki, że jest tylko jedna rzecz fajniejsza niż mieć same srebrne włosy. Mieć wszystkie złote. Na złoto nie zasługuję, ale o srebro się staram!

A poza tym: Prz 16:31!

Lukszmar
3 lata temu

Bart, Martin ma rację - jak znajomi cię wkurzają i ciągle krytykują to zmień znajomych. Nie ma obowiązku z nikim się spotykać. Zresztą jak przestaniesz się z nimi spotykać to może zrozumieją, że coś robią nie tak.

Przy okazji, ja naprawdę nie rozumiem co większości ludzi tak przeszkadza w siwych włosach. Fajne są i ja tam się nie zamierzam farbować czy coś :-).

Tak w ogóle Martinie bardzo dobry odcinek!

Łukaszek
3 lata temu

Przed siwym włosem powinieneś wstać, i masz okazywać względy starszej osobie.

Czyje to słowa są ?

Martin
3 lata temu

A to z Tory, z trzeciej księgi (19:32), bezpośrednio Bóg powiedział tak do Mojżesza.
Aczkolwiek trzeba pamiętać, że nie każdy kto ma siwe włosy jest automatycznie starcem...

Łukaszek
3 lata temu

A no właśnie, dlatego na specjalne względy przyjdzie ci jeszcze trochę poczekać.
Ale fakt że rodzina stawia duże ograniczenia bo nie każda żona jest jak Sara. Ale jest jeszcze ta wolność wewnętrzna, chyba bardziej istotna od tej pierwszej

Aleks
3 lata temu

Martin, widzowie z youtube kazali przekazać ci pozdrowienia.
Zatem czuj się pozdrowiony.

Andrzej
3 lata temu

Tak się czasami zastanawiam, czy może być zbawiony ktoś, kto nie jest uczniem Jezusa?

Martin
3 lata temu

Aleks, to pomachaj im ode mnie też. Ja tam rzadko wchodzę. Dobra, przyznam się: prawie nigdy. Ale jak tam ludzie mnie wolą słuchać, to czemu nie. Może też czasem wpadną tutaj.

Andrzej, na to pytanie łatwiej będzie odpowiedzieć jak się określi co to dokładnie znaczy "być zbawionym". Brzmi dobrze, ale mało konkretnie.

Jeżeli chodzi o zdanie samego Jezusa na ten temat to wypowiedzi typu "nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze mnie" są bardzo jednoznaczne. Ale mają ten sam problem: co do dokładnie znaczy "przychodzi do Ojca"? I co to znaczy "przeze mnie".

Wcale nie sugeruję, że Biblia nie definiuje tych rzeczy. Właśnie dlatego, że definiuje, zachęcam do tego żeby tam szukać odpowiedzi, gdzie pytanie ma swoje źródło.

Andrzej
3 lata temu

... być zbawionym od wiecznego potępienia

Martin
3 lata temu

A no to wtedy tak jak mówiłem: zdanie Jezusa o tym, że bez niego nikt do Boga nie dobije, podsumowuje temat. Sformułowania "mieć życie wieczne", "być uratowanym (zbawionym) od potępienia", "wejść do Królestwa Bożego" są stosowane w Biblii wymiennie. Można je spokojnie uznać za synonimy.

Z drugiej strony są sformułowania typu "wierzyć w Jezusa", "być uczniem Jezusa", "mieć Syna Bożego", "uznać Jezusa za Pana" i one też z grubsza są synonimami. Fundamentalnie znaczą to samo, tylko zwracają uwagę na inny aspekt tego, czym jest bycie chrześcijaninem.

Więc generalna zasada jest prosta: kto ma to drugie, ten ma (zapewnione) to pierwsze, kto nie ma tego drugiego, nie będzie miał tego pierwszego.

Jest w tym parę rzeczy które są niedopowiedziane. Z różnych wypowiedzi samego Jezusa wynika, że nie każdy kto wydaje się być uczniem Jezusa jest nim, a nie każdy kto wydaje się nim nie być, jest odrzucony. Z jednego strony Jezus mówił "nie każdy kto mówi do mnie Panie itd." a z drugiej "kto nie jest przeciw nam jest z nami".

Jasna i pewna jest tylko jedna fundamentalna zasada: ostatecznie to sam Jezus zdecyduje kto do niego należy a kto nie. Nie dzieje się to w żadnym wypadku automatycznie.

Andrzej
3 lata temu

No dobra, chyba rozumiem... ciągle mi nie pasowało to "mieć w nienawiści" najbliższych, którzy przecież też są bliźnimi i "będziesz miłował bliźniego".
Z tym miłowaniem bliźniego to powinniśmy "...jak siebie samego...", a nie jak "...Pana Boga swego...". Jezus to Mesjasz, a my to proch lub kamienie.

Kinga Panda
3 lata temu

no ja już parokrotnie próbowałam wytykać martinowi, że rozum rozumem, logika logiką ale w przypadku posiadania dzieci to nie działa to tak jak on myśli, ale to jak grochem o ścianę.

Martin
3 lata temu

Ciekawe dlaczego, nie?
Może spróbuj najpierw na kimś łatwiejszym. Na przykład powytykaj tym co już mają dzieci albo z nimi pracują od lat, a mają zdanie zbliżone do mojego.

Zresztą ja chętnie zmieniam zdanie. Tylko potrzebuję argumenty. Coś mnie musi przekonać. Pewność siebie i swoich poglądów dobrze mieć, ale to jeszcze nie argument.

Tak czy inaczej nie poddawaj się. Widziałem jak woda pokonała skałę, to czymże jest ściana wobec grochu!

roza81
3 lata temu

W posiadaniu dzieci nie ma nic logicznego ja mam małe stadko i czasem mam wrażenie że to jakaś forma masochizmu .Jestem w cyklu powodziowym tak sobie to techniczne nazwałam ,najpierw kilka dni lało mi się z dachu ,lało nie kapało wodę zbierało 5 wiader bo leciało jak z kranu .Potem moje pierworodne z robiło z łazienki basen narodowy pływała łazienka kuchnia i dwa mieszkania sąsiadów ,po cyklu zalewowym tydzień remontowałam łazienkę ,dziś znowu basen narodowy a jeszcze nie zamknęłam remontu,niektórzy nie śpią od 5 z rana tylko po to żeby zalać sąsiadów.Nie ma w tym nic normalnego nie każdy mieszka z wariatem ,więc to tylko jedna z małych rzeczywistości jakiejś rodziny ,jednak czasem mam wrażenie że łatwiej wykarmić dzieci w Afryce niż złapać chwilę oddechu w środkowej Europie przy kilkorgu dzieci. Już o ustawianiu priorytetów gdy wszystko się wali nie wspomnę .Ps: pomódlcie się o moją rodzinkę bo kurde jeszcze szklanka wody i zwariuję

Martin
3 lata temu

O tak, dzieci to siła niszczycielska!
Jest pięć żywiołów: ziemia, powietrze, ogień, woda i dzieci. Przy czym dzieci potrafią wykorzystać wszystkie pozostałe do siania zniszczenia.

Podziwiam rodziców tego zjawiska. Ale z reguł podziwiam z daleka.

Zwłaszcza, że jak mnie poniesie to zapominam po której stronie jestem i wtedy dołączam do sił chaosu. Rzucam się jedzeniem, rozlewam płyny, rozkładam rzeczy na kawałki. Może nie wszyscy dorośliśmy do poważnej cywilizacji albo co?

Niech ci Bóg da anielską cierpliwość, Róża, a potem pomnoży ją jeszcze razy 10 conajmniej. Bo sama anielska nie wystarczy.

roza81
3 lata temu

Oj rozrzucone żarcie ,destrukcja wewnątrz mieszkania jest drażniącą ale to małe nieszczęścia posprząta się ,naprawi co trzeba i po problemie ,3 zalania w ciągu miesiąca niszczą nie tylko moje ale i mieszkania sąsiadów a to już nie halo ,zwykle nieszczęścia nie wyprowadzają mnie z równowagi kaskadowe podtopienia sąsiadów już tak ,każdemu wyrozumiałość się kiedyś kończy .

Martin
3 lata temu

Jak dla mnie to ty jesteś bohater tak czy inaczej.
Albo bohaterka.
Nie wiem jaka teraz forma obowiązuje. Ale znaczenie to samo: ktoś kto znosi nadludzkie przeciwności z nadludzką siłą. Ktoś, kogo jest za co podziwiać. Ukłony ode mnie, w każdym razie. Dużo pracy. Dzieci są super fajne, ale ile pracy...

Lukszmar
3 lata temu

Jak takie historie słyszę to się jednak cieszę, że jeszcze nie mam dzieci. Roza szacun za cierpliwość. Ja bym pewnie po kilku godzinach takie szkraby zakneblował związał i wrzucił do worków, żeby tylko głowy im wystawały, a worki powiesił na ścianie ;-P. Współczuję też sąsiadom, bo pewnie powoli wychodzą już z siebie.

3 lata temu

Dziękuję Ci za ten odcinek. Jest to problem z którym się obecnie zmagam. Mam żonę, córki 3 lata i 9 miesięcy, i ciężko mi sobie wyobrazić żeby teraz wszystkich zostawić i jechać w świat. Nie z dlatego że tak bardzo jestem przywiązany do domu w którym mi wygodnie czy pracy którą lubię, bo bez żalu bym to wszystko zostawił. Większym problemem jest poczucie obowiązku utrzymania rodziny, ciężko mi rozstrzygnąć czy to tylko wymówka czy zdrowo rozsadkowe myslenie. Bo pewnie gdybym naprawdę ufał Bogu to bym wszystko rzucił i pojechał głosić lub pomagać w region który tego potrzebuje, a od Boga wymagał ze skoro pełnię służbę imię królestwa to on teraz niech zapewni byt mojej rodzinie. Faktem jest że czuję uciekający czas a nie wiem ile mi go jeszcze zostało, a mam poczucie że poza przekazywaniem pieniędzy nie zrobiłem nic dobrego w swoim życiu. I obawiam się że życie przeleci a ja nie zdążę zrobić nic dzięki czemu zasłużę na miano ucznia Jezusa.

Martin
3 lata temu

To nigdy nie są łatwe decyzje, ale właśnie o to chodzi, żeby nie były łatwe. Wtedy się okazuje kim jesteśmy. Wtedy wybieramy też kim jesteśmy.

Ale jak chodzi o Boga, to żeby nie skończyć w dziwnym, fanatycznym miejscu trzeba sobie zawsze przypominać, żeby nie robić nic dla Boga bez Boga. W Biblii dużo jest o tym problemie, i jest tam nazwany jednym zdaniem: Bóg chce posłuszeństwa a nie ofiary. Więc jeżeli Bóg coś dla ciebie wymyśli ciekawego, to razem z tym da i sprytne sposoby żeby pozostałe sprawy załatwić.

A jak chodzi o rodzinę, to ta sama sprawa: nie rób dla rodziny bez rodziny. Bo i ludzie tego samego chcą co Bóg: chcą mieć relacje, a nie ofiarę. I znam to z setek historii, bliskich mi i dalszych, kiedy mężowie, ojcowie, mamy, dzieci poświęcają się dzielnie zanim w ogóle zapytają co w ogóle adresat poświęcenia chce i potrzebuje. Powtórzę więc to co mówiłem w odcinku: włączajmy rodzinę do swojego świata, dajmy im brać udział w naszych decyzjach!

Widziałem nieraz rewelacyjne efekty takiego podejścia i polecam przynajmniej spróbować. Kilka razy, jak trzeba.

3 lata temu

a Martin to ma rodzinę? Bo bez dzieci to taki trochę teoretyk jak Jarosław-konta nie ma a majstruje przy gospodarce, dzieci nie ma a przy aborcji kombinuje.. Mówi o manipulacji w mediach a sam jest produktem medialnym, wręcz czasem nolife'm. czy coś sensownego zostało by mu z życia gdyby wyłączyli prąd? Mam sporą rezerwę do ludzi którzy żyją i działają cyfrowo.

Co jeszcze?