Jak wyjść z nałogów

3 lata temu

Maraton trwa

Zostało odcinki do końca.
82min

Odcinek nałogowy, w którym opowiem co to jest nałóg i jak mu się nie dać. Odcinek dla każdego kto ma nałogi. Czyli po prostu dla każdego.

Po tym odcinku może ci się zmienić myślenie tak, że nawet polubisz swoje nałogi. Kto wie. Słuchać więc należy krytycznie i ze zrozumieniem. Żeby potem ktoś głupot nie opowiadał, że Odwyk namawia do pijaństwa.

Dyskusja

Damian
3 lata temu

Daj znać jak założysz "Kościół Dnia Późnego", od razu się zapisuję. Oczywistą oczywistością jest, że wstawanie wcześnie od złego pochodzi, w końcu nie bez powodu mówi się "pogańska godzina". Samo Pismo uczy nas: "I tak minął wieczór i poranek" (Rdz 1,5).

Zapomniałeś wspomnieć o bardzo ważnym rodzaju nałogu, który w małych ilościach jest nieszkodliwy, ale w dużych już bardzo - prokrastynacja. Oddają się jej chyba głównie studenci, sam najbardziej pamiętam ją właśnie z tych czasów. Swego czasu czytałem jeden bardzo fajny artykuł na ten temat i wielu (również dorosłych) ludzi ma z tym ogromny problem. Przy próbach walki z nią widać bardzo to co tu mówisz o kłamaniu samego siebie, czego się naprawdę chce. Klasyczne zdanie "jutro to już naprawdę wezmę się za naukę" to taka próba przekrzyczenia tego, czego faktycznie taki człowiek chce, a chce zwyczajnie się obijać, bo dlaczego ma się TERAZ męczyć, jak on TERAZ chce się bawić, a fakt, że w tym momencie się nie męczę sam w sobie jest atrakcyjny. Takie deklaracje dotyczące dnia jutrzejszego są bardzo wygodne dla prokrastynatora, bo jego nałów polega na tym, żeby było fajnie w chwili obecnej, "jutro" nie jest przedmiotem nałogu.

TeDe
3 lata temu

No, dobra. Pauza. Idę po Coca-Colę... ;-)

Don Camilo
3 lata temu

Jedyną znaną mi postacią twierdzącą, że jest byłym alkoholikiem jast youtuber WUJEK PORADA. Niech każdy posłucha i sam oceni, czy to co mówi ma sens i działa. www.youtube.com

TeDe
3 lata temu

Życie z nałogami nie jest złe, przynajmniej człowiek ma po co żyć.

Zacząłem palić w pierwszej klasie szkoły podstawowej. "Rzuciłem" najdalej w drugiej czy trzeciej. Nie udało się. Po zapaleniu fajki porzygałem się, i tyle było z mojego nałogu.
W ósmej klasie walczyłem z tym, by zostać nałogowym graczem na 8-bitowcach. Też nie wyszło. Jedynie kim zostałem, to informatykiem.
Alkohol tak naprawdę pojawił się w moim życiu na I-szym roku studiów. Próbowałem wszystkiego, piwa, wina, wódki... przy pierwszej nawet okazji, wszystkiego na raz. Nie udało się. Podobnie jak z fajką.
Czas na narkotyki przyszedł w czasie zawodowej pracy. Zaciągałem się marihuaną. Może źle to robiłem, albo trawka była nie teges. W każdym razie po mieszance alkoholu, tytoniu, trawki, na następny dzień do wieczora mi tylko czerep dawał znać o sobie.
Im dłużej pracowałem, tym częściej postanowiłem pić kawę. Pod koniec roku doliczyłem się ich kilkanaście, a w kolejnym roku w listopadzie piłem trzecią.
Od Coli mnie tylko nadyma, bekam, pierdzę i siedzę na kiblu, więc staram się jej unikać.
Przy czytaniu książek po jednej stronie zdarza się, że zasypiam.

Odnoszę wrażenie, że jestem nałogowym impotentem.
:-)

Martin
3 lata temu

O, Wujek Porada faktycznie daje do myślenia. Warto posłuchać, dzięki Don Camillo. Gość przeżył swoje, słychać. Nabrał mądrości. Też słychać. Intrygujące to jest jak teraz widzi świat.

TeDe, wyrazy współczucia, życie niezdolne do nałogów? To musi być trochę smutne życie jednak.

Don Camilo
3 lata temu

Najciekawsze są przypadki z grupy "jak ręką odjął". Racjonalista powie, że to silny pozytywny wstrząs w psychice człowieka. Ale czy tylko? Czy jest tu w ogóle możliwość stworzenia planu wyjścia z nałogu? Czy wszystkie terapie proponujące jakiś plan (12 kroków, program 24 godzin) prowadzą w najlepszym wypadku jedynie do abstynencji?
Nie wiem. Moje nałogi łatwiej zabić niż alkoholizm czy heroinizm.
Wiem tylko, że trzeba:
1. (Po)lubić samego siebie;
2. Być wobec siebie prawdomównym;
3. Sprawdzać, czy po odkryciu własnych słabości dalej się lubimy;
4. Kiedy tego lubienia będzie dosyć dla nas samych - oblać nim nasze otoczenie.

Tia. Chrześcijanie mają nieco łatwiej.

Łukaszek
3 lata temu

Sztuką nie jest wyjście z nałogu, sztuką jest w niego wejść. Bo chyba łatwiej jest się zmusić do nie robienia czegoś niż do robienia czegoś.
Jest kilka pożytecznych czynności takich jak np. czytanie, ćwiczenia, treningi przeróżne, które tak bardzo nie chcą wejść w nawyk.
Więc jak tu zrobić żeby zaczęło się chcieć ?
Może najpierw trzeba by się pozbyć tych innych nałogów żeby zrobić miejsce na te właściwe.
Ale i tak na początku chyba nie da się uniknąć zmuszania samego siebie do czegoś.

I jest jeszcze jeden nałóg którego niektórym trochę zazdroszczę. Nałóg gadania..

Damian
3 lata temu

W kwestii pijaństwa taka ciekawostka - psychologia powoli odchodzi od poglądu "alkoholikiem jest się na zawsze" na rzecz "zajmujmy się nie piciem, tylko powodem, dla którego ten człowiek pije". Innymi słowy wierzą już, że przynajmniej teoretycznie można alkoholika wyleczyć przy pomocy terapii i będzie on mógł pić alkohol jak zdrowy człowiek. Ten przykład ludzi wyleczonych z alkoholizmu przez Chrześcijaństwo w takim razie też mógł być efektem czystej psychologii, a przynajmniej mogło tak być u części z tych ludzi. Ale i tutaj Bóg pokazuje co potrafi, może nawet bardziej niż ponadnaturalnymi sztuczkami, bo nie tylko On już od dawna wie to, do czego teraz powoli dochodzą psycholodzy, ale też zna każdego z nas z osobna na tyle dobrze, by wiedzieć jaka konkretnie terapia jest potrzebna danej osobie.

Z innej beczki - czy w Pięcioksięgu jest gdzieś zakaz pijaństwa? Albo chociaż gdziekolwiek w Biblii napisane "pijaństwo to grzech" (z faktycznym użyciem słowa "grzech")? Szukałem tego w Biblii i nie mogłem znaleźć, i to mnie zastanawia.

Martin
3 lata temu

Nie, nie ma tam nic wprost typu "nie będziesz chlał". No chyba że jest tak dobrze schowane, że przegapiłem.

Pijak jest tam przedstawiany pogardliwie, często w towarzystwie z głupców się pojawia. Ale zakazu nie ma. Bóg w ogóle mniej rzeczy zakazuje, niż ludziom się wydaje. Co nie znaczy oczywiście, że wszystko co nie zakazane uważa automatycznie za cudowne.

Mówisz, że psychologia odchodzi od tych swoich przekonań? No to lepiej późno niż wcale. Niechaj profesjonaliści odkrywają żmudnie i po naukowemu to, co amatorzy zrozumieli doświadczeniem życiowym i starymi książkami. :-)

Don Camilo
3 lata temu

Ciekawostka z Księgi Kapłańskiej.
"Nadab i Abihu, synowie Aarona, wzięli każdy swoją kadzielnicę, nabrali do niej ognia, włożyli na niego kadzidło i ofiarowali przed Panem ogień inny, niż był im nakazany."
Dlaczego pochrzanili ognie?
Nie jest powiedziane wprost ale już 8 wersetów dalej czytamy o nowym, nieśmiganym przykazaniu:
"Pan powiedział do Aarona: «Kiedy będziecie wchodzić do Namiotu Spotkania, ty i synowie twoi, nie będziecie pić wina ani sycery, abyście nie pomarli! To jest ustawa wieczysta dla wszystkich waszych pokoleń".

michalplat
3 lata temu

Ciekawy odcinek Martin. Chyba YouTube Ci szkodzi bo coraz więcej cięć :P Z moich nałogów to kiedyś miałem ciekawy - układanie kostki rubika na czas (speedcubing), po 2-3 godziny dziennie układałem kostki na czas, w tle jakaś muzyka itd. Była też siłownia, na którą chodziłem całkowicie sam, bo to była taka w garażu, ze starym komputerem z głośnikiam i winampem oraz z plakatami z dziewczynami przy samochodach, 3-4 razy w tygodniu po 1.5 godziny - to była dopiero fajna medytacja :) Teraz to praca jedynym nałogiem ;)

Martin
3 lata temu

To nie YouTube, to Unia Europejska. Wymyślili prawo, że jak aparat ma funkcję kamery to musi mieć wyższy podatek. Więc moja kamera nagrywa 27 minut, a potem się nagranie przerywa. Dlatego muszę sam robić te przerwy, bo inaczej się zrobią za mnie.

Przyznam, że upierdliwe to jest.

Przypomniałeś mi kostkę Rubika! Miałem taki nałóg. Nie mogłem przeżyć dnia, żeby nie poukładać. Ale przeszedł, nawet nie wiem kiedy. Aktualnie nałogowo gram w szachy.

michalplat
3 lata temu

Kostka Rubika jest super! Tylko jak raz nauczysz się algorytmów to nigdy nie wrócisz do tej radości próby ułożenia samemu - totalnie jak zakazany owoc i poznania dobra i zła. Te szachy to fajne, ja się tylko zasad kiedyś nauczyłem i nie miałem z kim grać - bo przez internet to mi się nie podoba, lubię jak są figury i stukają i pachną drewnem i jest drugi człowiek. Mam też taki nałóg, że raz na trzy miesiące układam puzzle, takie 1000-3000 kawałków i człowiek nie może się oderwać dopóki nie skończy.

Martin
3 lata temu

Ludzie z Polski to jacyś wąchacze. Książki czytają, bo papier im pachnie, w szachy grają, bo figury pachną... To jakiś fetyszyzm drewna? Pozostałości z czasów gajów Świadowida?

No ja tam gram na Lichess bez wąchania. Aczkolwiek też mi bardzo przyjemnie grać na żywo.

michalplat
3 lata temu

Z tym fetyszem drewna to mnie rozbawiłeś :P Myślę, że póki ktoś czegoś naprawdę nie polubi to będzie mu niewygodnie i te "zapachy" to trochę wymówka. Ale no takie mam odczucia, samemu przez internet to mi się nie chce, jakby było ktoś fajny przy stole to by było pewnie trochę inaczej. Jeżeli chodzi o książki to faktycznie czytniki są lepsze pod każdym względem.

TeDe
3 lata temu

Coś mi się tu Panowie nie klei... chyba inaczej rozumiemy znaczenie słowa "nałóg". Czy układanie kostki to nałóg czy raczej trening/rozrywka? Osobiście trzymałbym się definicji, że nałóg to "coś często powtarzanego, szkodliwego dla zdrowia", pomijając jego potoczne znaczenie. Jeżeli ktoś codziennie ćwiczy grę na skrzypcach czy w szachy to jest od razu nałogowcem? Ja sam codziennie ćpam monotlenek diwodoru (DHMO), czy to oznacza, że jestem monoholikiem? :-)

Martin
3 lata temu

Każdy może rozumieć "nałóg" jak chce, ale mi się zdaje, że definicja, która zakłada szkodliwość i widzą ją jako najważniejszą sprawę, to jest słabe podejście. Żeby coś dobrze zrozumieć, trzeba przede wszystkim przestać oceniać.

Można grać codziennie w szachy i można grać codziennie w szachy nałogowo. Różnicą między jednym nie jest większa czy mniejsza szkodliwość, tylko wewnętrzny przymus, który zmienia się w potrzebę. Jeden gra bo ma ochotę, inny gra bo ma potrzebę - na tym polega różnica. Szkodliwość w ogóle nie jest istotna w odróżnianiu jednego od drugiego, jest tylko skutkiem ubocznym.

Nałóg to potrzeba powtarzania czegoś. Taka definicja jest lepsza, bo lepiej trafia w sedno sprawy. A im lepiej coś się zrozumie tym lepiej się nad tym zapanuje.

Definicja bazująca na ocenie i szkodliwości wywołuje strach. A strach podsuwa głupie rozwiązania. Jeżeli ktoś się nałogu boi ten już przegrał. Bo kto się boi, ten jest sługą tego, czego się boi. Kto się boi wódki, seksu, szachów czy diwodoru, ten nie może nad tym panować, bo strach przed nałogiem panuje nad nim.

Upraszczam to i skracam, bo w komentarzu jest mało miejsca. Mam nadzieję, że to w miarę zrozumiałe o co mi chodzi.

Don Camilo
3 lata temu

"Nałóg" i "nawyk" mają tę samą etymologię: nalogъ (nakładać kogo do czego 'przyzwyczajać do czego, wkładać, wprawiać w co, zwyczaić').

Maciej Z
3 lata temu

Don Camilo
W językach jugosłowiańskich navik to nałóg.

Maciej Z
2 lata temu

Używki z umiarem są naprawdę dobre.

Łukaszek
2 lata temu

Maciej Z zgodził bym się z tobą, choć ujął bym to troche inaczej: używki używane w odpowiedni sposób mogą być pożyteczne.

Co jeszcze?