Jak znaleźć fajną żonę

3 lata temu

Maraton trwa

Zostało odcinki do końca.
74min

Samotność to nie jest dobra rzecz. Po wszystkich doświadczeniach z życiem i związkami, uważam, że warto o powalczyć o dobre towarzystwo! Tylko pytanie: jak? Gdzie znaleźć? Gdzie szukać? I czy Bóg może w tym jakoś pomóc?

Dyskusja

3 lata temu

Heh... agencja matrymonialna :D
Martin, nie agencja tylko portal randkowy, a dokładniej chrzescijanskarandka.pl

Kamilowski
3 lata temu

A taka sytuacja(nie obejrzałem do końca a już piszę bo jestem w gorącej wodzie kąpany) jak moja.
2 lata temu żona powiedziała mi że już mnie nie kocha jak męża i chce żebyśmy się rozstali. Ona jest ateistką a nasze rozstanie zbiegło się w czasie gdy zainteresowałem się Biblią i uwierzyłem w Boga.

Wyprowadziłem się.

Od tego czasu jestem sam i nawet nie myślę o jakiejkolwiek innej kobiecie. Człowiek ma tylko jedną drugą połówkę.
Jezus w kazaniu na górze(Mat. 5 i 6 rozdział) powiedział, że tylko nierząd jest pretekstem do rozwodu a tego nie odnotowałem.
Zatem mój przypadek jest taki że na razie będę sam. Nie wyobrażam sobie innej kobiety w moim życiu.
Może Bóg ma jakiś plan wobec mnie ale na razie się nie podzielił ze mną albo mi się "słyszenie" Jego głosu przytępiło.
Może nie wszyscy muszą całe życie być z kimś.

Martin
3 lata temu

A w którym to miejscu w Biblii jezus powiedział, że "człowiek ma tylko jedną drugą połówkę"?

Dokładnie o tym mówiłem w odcinku: do tego co znajdziemy w Biblii dokładamy od siebie trzy razy więcej. I na koniec wychodzą z tego jakieś kowidziarstwa dziwne.

Owszem, nie wszyscy muszą być z kimś, i sam Jezus też to powiedział, ale musi być do tego jakiś naprawdę dobry powód. Apostoł Paweł był, bo nie miał czasu i chciał się skupić tylko na swojej robocie. Jezus mówił, że są tacy co się "wykastrowali" dla Królestwa Bożego. A ty jaki masz ten dobry powód?

Odłóżmy wszystkie przepisy i prawa na sekundę na bok i pomyślmy chwilę nad taką sprawą: jaką realną korzyść, pożytek albo chwałę mają aktorzy tego dramatu z tego, że jesteś sam? Co z tego za chwałę ma Bóg? Co za korzyść masz ty? Co ma dobrego ona?

Odpowiedzi, które mi na myśl przychodzą to: sadyzm, strach, zemsta. Ale może ktoś znajdzie lepsze.

Tak sobie wyobrażasz Boga? Jako biurokratę i sadystę? Kogoś kto mówi: "musisz być z kimś z kim nie żadnego sensu być, albo cierpieć samotność, której nawet ja sam nie mogłem wytrzymać"? A jak pytasz "dlaczego" to odpowie: "bo tak!" i trzaśnie piorunem z nieba?

Ja bym to jeszcze przemyślał.

Minosek
3 lata temu

Siemka, przesłuchałem sobie na jutub. Zgadzam się z Tobą w 100%. Strasznie głupie jest to myślenie, że to ta jedyna. Prawda jest taka, że każdy z nas jest w stanie być z dużą ilością osób. Oczywiście nie z każdą będzie tak fajnie. Ludzie w ogóle strasznie się boją. Nie podejde do niej bo pewnie powie nie. No i co z tego? Jak nie zapytasz to się nie dowiesz. Powie tak to działaj powie nie trudno szukaj dalej. Mnie dużo więcej nauczyła siłownia niż ksiądz z ołtarza czy jak to się tam nazywa. Nauczyłem się podczas treningu, że żeby były owoce trzeba się natrudzić. Nauczyłem się pokonywać lęk. Prosta sprawa nowe ćwiczenie, którego nigdy nie robiłem. Bałem się że sobie zrobie krzywdę albo że się ośmiesze, ale świadomość, że jak się nauczę i będę wykonywał ćwiczenie to poprawię pewne partie mięśniowe była silniejsza. I tak krok po kroku zdecydowanie więcej teraz umiem i wiem. Do odważnych świat należy. Do głowy przychodzą mi dwa cytaty "Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie".

Kamilowski
3 lata temu

Martinie. Nie mam wrażenie, że dokładam coś do słów Jezusa z kazania na górze. Są dość jednoznaczne i to On ustalił zasadę którą określasz jako bezsensowną i sugerujesz wywalić.

"Powiedziano też: Kto oddala swoją żonę, niech jej da list rozwodowy. Lecz ja wam mówię: Kto oddala swoją żonę – poza przypadkiem nierządu – prowadzi ją do cudzołóstwa, a kto żeni się z oddaloną, cudzołoży."

Jak z tym polemizować? Może ja czegoś nie widzę. Jednak te słowo Jezusa są dla mnie jednoznaczne i nie pozostawiają miejsca na interpretacje. Nie doszło do zdrady małżeńskiej to nie ma powodu do rozwodu i jak jedno z małżonków już nie chce być w związku to szlus. Tak to widzę ale jestem otwarty na zmianę poglądu w oparciu o sensowne, biblijne argumenty.

Druga rzecz która mnie nieco poruszyła to twoje podejście do grzechu. Bóg mówi, że za grzech karą jest śmierć, że grzech oddziela nas od Boga. A Ty mówisz, że w sumie luz. O ile dobrze zrozumiałem co powiedziałeś.

P.S. Jak Ci poszedł egzamin na motocykl? W takim wypasionym kasku to chyba nieźle;)?

Martin
3 lata temu

Dobrze poszedł, wszystko zdane, mogę sobie kupić motorek i jeździć.

Kamilowski, coś tu mieszasz. Z twojego opowiadania wynika, że to żona oddaliła ciebie, a nie ty ją. Więc jak to się tutaj stosuje?
I jeżeli uważasz, że tak jednoznaczne i łatwe do zrozumienia te słowa z Biblii są, to jak w takim razie połączysz je z tymi:

"Lecz jeśliby strona niewierząca chciała odejść, niech odejdzie! Nie jest skrępowany ani brat, ani siostra w tym wypadku. Albowiem do życia w pokoju powołał nas Bóg". [1 Kor 7]

Jeżeli dla ciebie wszystko aż tak jasne jak mówisz, to wyjaśnij nam, jak jednocześnie Biblia może twierdzić, że żona absoltnie nie może odejść i jednocześnie mówić "niech odejdzie". Jak to możliwe, że jednocześnie Bóg nas powołał według Pawła do życia w pokoju, a według Jezusa rzekomo do życia w piekle samotności.

I gdzie ty w zdaniu "jeśliby niewierząca chciała odejść, niech odejdzie" coś o zdradzie małżeńskiej?

Uważasz, że Paweł był głupi jakiś? Że nie miał pojęcia co Jezus mówił na ten temat, że napisał coś co by było w tak oczywisty sposób sprzeczne?

A może rozumiał, że nad takimi sprawami to się trzeba zastanowić, a nie trzymać bezkrytycznie zasad jak robot?

No jak to widzisz?

Kamilowski
3 lata temu

Owszem to żona mnie oddaliła. Czy to zmienia coś w tej sytuacji? Doszło do rozdzielenia małżeństwa i żyjemy osobno. Gdybym teraz wszedł w związek z inną kobietą to przekroczyłbym to co powiedział Jezus w cytowanym fragmencie.

W tym samym, 7 rozdziale 1 Kor, Paweł mówi
"A do nieżonatych i wdów mówię: Dobrze będzie dla nich, jeśli pozostaną jak ja. Lecz jeśli nie mogą się wstrzymać, niech wstąpią w stan małżeński. Lepiej jest bowiem wstąpić w stan małżeński, niż płonąć. Tym zaś, którzy trwają w związku małżeńskim, nakazuję nie ja, lecz Pan: Żona niech nie odchodzi od męża"

Widzę to tak, że Paweł uszczegółowił ogólną zasadę Jezusa i pozwolił na pewną interpretację.

Ja się nie trzymam zasad sztywno i na siłę jestem samotny. Jakoś się to tak u mnie dzieje, że mi to nie przeszkadza za bardzo. Może to jakoś patologiczne? Nie wiem. Tak, tęsknię za P. i nadal ją kocham ale na pewno nie trwam w takiej sytuacji na siłę. Po prostu żyję i staram się ufać w słowa Jezusa, żeby się nie martwić o to co będzie bo Bóg o mnie zadba a jak się w końcu pozbieram to może ma dla mnie jakiś plan i powie: Misiu. Koniec samotności. Oto Baba. Albo powie: Chłopcze! Jedziesz do Sosnowca nawracać
Ale bredzę.

Marcin Mielcarski
3 lata temu

@Kamilowski - dlatego ja polecam taki stan - bądź otwarty na to co będzie bo może i Bóg ma jakąś fajną żonkę dla Ciebie! Problem z tymi fragmentami dotyczącymi małżeństwami jest taki że próbujemy traktować to jako sztywne prawo, a to bardziej wskazówki są jednak żeby ludziom dobrze się żyło a nie po to żeby się bać że złamiemy prawo.
No i jeszcze w Koryntian masz ten kłopotliwy fragment: "Jesteś związany z żoną? Nie usiłuj odłączać się od niej! Jesteś wolny? Nie szukaj żony! 28 Ale jeżeli się ożenisz, nie grzeszysz." i jest to coś co ludzie w kościołach pomijają bo przecież to również stosuje się do ludzi po rozwodzie.
Ja mam żonę która miała rozwód - w sensie takim że się rozstała z poprzednim chłopem bo nie mieli formalnie ślubu i ja mogę powiedzieć tak - jesteśmy bardzo szczęśliwi, a poprzedni związek był dla niej bardzo trudnym doświadczeniem ale może i potrzebnym. W sumie dobry temat na jakieś piwo żeby pogadać czy coś bo to naprawdę niezwykła jest historia to nasze małżeństwo :)

ŁukaszSZ
3 lata temu

@marcin
Ciekawe jest to że ten fragment jest inny w tysiąclatce i warszawskiej.
"Jesteś związany z żoną? Nie usiłuj odłączać się od niej! Jesteś wolny? Nie szukaj żony!" - tysiąclatka
"Jesteś związany z żoną? Nie szukaj rozłączenia. Nie jesteś związany z żoną? Nie szukaj żony." - warszawska
Sugeruje stan kawalerski i tak się tłumaczy ten fragment w kościele.
Można sobie zobaczyć że raczej chodzi o "rozwiązanie" , a nie stan wolny.
biblia.oblubienica.eu

Martin
3 lata temu

Kamilowski, nie czytasz, co tam jest napisane. Jezus powiedział "kto oddala swoją żonę". Ty mówisz "ja nie oddalałem swojej żony", a jednocześnie twierdzisz, że wypowiedź się do ciebie stosuje. Jak?

Jeżeli przepis drogowy mówi "kto przechodzi na czerwonym świetle" a ty nie przechodzisz na czerwonym świetle, to czy to się do ciebie stosuje?

Więc tak, to coś zmienia w tej sytuacji. Zmienia to, że to co tam Jezus powiedział, to nie było o twoim przypadku.

Jest też więcej powodów. Przede wszystkim Jezus w tej wypowiedzi niczego nikomu nie zabraniał. Zwrócił tylko uwagę na konsekwencje. A adresatami tego zdania byli ludzie, którzy rozumowali tak: "ja żonę wypuszczę zgodnie z przepisami i jestem czysty jak łza". Jezus mówi, że wcale nie są. Mówił o ludziach, którzy bez powodu to robią i bez obopólnej zgody.

No przecież nie powiedział "jeżeli obie strony zgadzają się rozstać" tylko "kto oddaja swoją żonę". Widzisz różnicę? Wczuj się w tamte czasy. Żona była stroną daleko bardziej poszkodowaną.

Ja mówię tylko to: twoja sytuacja jest inna. Rozpatruj ją indywidualnie. Nie szukaj sobie zasad, które cię zwolnią od decydowania co dalej z życiem. Co się stało to Już się stało. Co dalej?

Damian
3 lata temu

Swego czasu zastanawiałem się nad tematem rozwodów w świetle tego, co Jezus mówił. Moje rozumowanie wygląda tak:
1. W Starym Testamencie było pozwolenie na rozwody, a Jezus to zmienił - niemożliwe, Jezus sam w innym fragmencie stwierdza, że nie przyszedł zmieniać Prawa, a poza tym według samego tego Prawa zmienianie go jest grzechem, a Jezus przecież nie grzeszył.
2. Tak naprawdę Jezus tłumaczył prawidłową interpretację słów Mojżesza, czyli "znajdzie obrzydliwość = zdradziła go żona" i to jedyny możliwy powód do rozwodu - niemożliwe, Jezus przytacza słowa Mojżesza, a potem mówi "Lecz ja wam mówię", to jest ewidentne stawianie następnego zdania w opozycji do poprzedniego, nie może więc być tylko jego wytłumaczeniem.
3. Jezus wcale nie kłóci się z tym, co mówił Mojżesz. Po prostu powiedział, że Bóg dał takie pozwolenie, bo taka była konieczność, ale w idealnym świecie takie coś byłoby grzechem. Rozwód NIE JEST grzechem, ale POWINIEN BYĆ. Jak ktoś chce podobać się Bogu, nie powinien traktować tych tematów lekko, jak próbowali to robić Faryzeusze pytając do Jezusa "kiedy wolno". Zamiast odpowiadać im na to pytanie, Jezus pokazał, że błąd w ich myśleniu leży dużo głębiej - tak uważam.

Martin
3 lata temu

O, dobrze to opisałeś. No ja to bardzo podobnie widzę.

Jedno bym dodał jeszcze, że Jezus nie był zafiksowany na prawie. Interesowało go daleko bardziej to, że ludzie krzywdzą innych i znieważają Boga niż to, że łamią jakieś przepisy. Sam lekceważył przepisy zupełnie jawnie, skupiając się na tym PO CO te przepisy są.

Przekładając na dzisiejsze: nie to go obchodziło, że jak zrobisz to czy tamto to "masz grzech", tylko to, że jak zrobisz to to tamto, to twój kolega, brat, siostra będzie cierpieć.

I to jest też powodem tych słów o mężach, żonach i rozwodach.

Ale jeżeli tak sprawę stawiać, to ma to konkretne konsekwencje dla nas dzisiaj, bo część funkcji małżeństwa przestała być istotna, a rozwody już nie są w 99.9% z inicjatywy mężczyzny i wbrew woli kobiety.

Jezus, przypomnę, w ogóle nie brał przypadków rozstania za obopólną zgodą i bez krzywdy dla kogoś trzeciego (np. dzieci). Nie brał, bo takich przypadków wtedy w ogóle nie było, albo były zupełnie marginalne.

Dlatego w każdym indywidualnym przypadku dzisiaj trzeba się po prostu zastanowić. Najlepiej przyjmując ten sam punkt widzenia co Jezus: że celem są nie przepisy i grzechy, tylko unikanie krzywdy ludzi i znieważania Boga.

Damian
3 lata temu

Z tym, że Jezus mówił tylko o "oddalaniu żony", to ja się zastanawiam, czy nie miał na myśli jednak rozwodów ogólnie, a to "oddalanie" jest użyte jako przykład, szczególnie że wtedy ten przykład to było 99.9% przypadków. Myślę, że to nie jest wcale takie oczywiste. Niby można mówić "no ale jak nie powiedział, to wszystko gra", ale dla mnie takie rozdzielanie włosa na czworo nad każdym słowem byleby coś ominąć jest już popadaniem w faryzeizm. Swoją drogą co, jeśli chcesz oddalić żonę, a ona nie chce, za to ty nie możesz z nią wytrzymać, bo stała się po prostu aż tak okropnym człowiekiem?

Jestem w stanie zrozumieć podejście Chrześcijan, którzy czytają słowa Jezusa jako kategoryczny zakaz rozwodów i przez to boją się rozwodzić albo po odejściu od partnera zostają sami. Jeżeli uważają, że życie z nową żoną/mężem jest trwałym życiem w grzechu, to co prawda jest Jezus, ale jest też napisane "kto rozmyślnie grzeszy, dla tego już nie ma zbawienia". Na podstawie tego fragmentu można dojść do wniosku, że jeśli tak żyjesz, to twoja "Karta Chrześcijanina" zostaje anulowana i pójdziesz do piekła.

Heretic
3 lata temu

Tak sobie wyobrażasz Boga? Jako biurokratę i sadystę?

Szczerze mowiac tak - ale tez mam nadzieje ze to nie ma znaczenia tak dlugo jako go `kocham` i robie wszystko co kazal - tak zeby dostac mega nagrode zamiast wiecznych tortur.

Mirosław
3 lata temu

Heretic, a sędzia skazujący złodzieja na karę więzienia to biurokrata i sadysta?

Kamilowski
3 lata temu

Mirosław. Wydaje mi się, że powinniśmy jednak oddzielić karę za grzech i kwestię pozostawania w samotności bądź "szukania" kolejnego związku. 1 List do Koryntian. Polecam Cały bo przeczytanie całego (nawet jak już czytałeś ileś razy) oddaje całą myśl jaką chciał przekazać Bóg poprzez Pawła. Generalnie Paweł, patrząc ze swojej perspektywy, zachęca do pozostania singlem. Jednak dopuszcza ponowny związek w kilku przypadkach i dopuszcza wejście w związek mimo wcześniejszego życia w pojedynkę. Tak zrozumiałem jego przesłanie z 1 do Koryntian.

P.S. - bez związku z tematem filmu

Martin zastanawiałem się ostatnio i może rozważysz to jako temat:
1.
Czy może dojść do sytuacji, że demon czy upadły anioł może dostąpić łaski i być na powrót przyjętym do nieba. I też w drugą stronę czy w dzisiejszych czasach aniołowie będący przy Bogu mogą się nadal zbuntować i być zrzuconymi na ziemię.

2.
Mój Tato ma demencję. Nie rozróżnia kubka od widelca. Po filmie The Father z Hopkinsem mam refleksję. Jak dotrzeć z ewangelią do takich ludzi? Wszak jeszcze żyją a nie pojmują rzeczywistości. Co można uczynić by ich próbować nawrócić?

Pozdrawiam

Martin
3 lata temu

Paweł nie może nic dopuszczać ani nie dopuszczać, bo to chrześcijaństwo a nie judaizm. Nie ma już dopuszczania i niedopuszczania, bo życie chrześcijanina nie polega w ogóle na przestrzeganiu zasad.

Na tym przecież ta Nowa Umowa polega. Można się trzymać dalej starej - opartej na dopuszczaniu i niedopuszczaniu - ale trzeba powiedzieć sobie jasno: jestem pobożnym Faryzeuszem. Zresztą: jeżeli wszystkiego przestrzegasz to po co ci w ogóle Jezus i ta cała jego ofiara?

Polecenia i nakazy należy więc traktować jako przewodnika, nauczyciela, lekcje tego jaki jest Bóg, co lubi, czego nie lubi. Ich rola się zmieniła. A ponieważ mamy bezpośredni kontakt z Bogiem (hm, kto ma ten ma...) możemy i powinniśmy sobie w każdej konkretnej sprawie indywidualnie to z nim załatwiać. To bardzo proste jest generalnie. Aż za bardzo. Ludziom trudno przychodzi to zaakceptować.

Punkt 1 - co nas to w ogóle obchodzi?
Punkt 2 - można zrobić tyle dla kogoś co śpi: niewiele. Poprawić poduszkę, przykryć kocykiem. Każdy z nas ma swój czas, i chociaż to jest przygnębiająca myśl, ten czas jest ograniczony.

Dlatego róbmy co się da w czasie, kiedy go jeszcze mamy. I tak możemy mniej niż byśmy chcieli.

Damian
3 lata temu

Wracając do tematu, czytałem gdzieś, że każdy z nas potrzebuje, żeby ktoś był świadkiem jego życia. Myślę, że o to jedno stwierdzenie rozbija się cały ten temat. Jednocześnie zastanawiam się, czy to koniecznie musi być związek? Czy naprawdę bliska przyjaźń między dwoma soulmate'ami nie dałaby tego samego efektu?

Martin
3 lata temu

O, to ładnie powiedziane, z tym świadkiem.
W zasadzie świadomość obecności Boga daje już ten efekt.

Dla mnie związek to jest każda bliska zaangażowana, relacja, dowolnego typu, a nie tylko romantyczno-matrymonialna. Ja tu biorę znaczenie najbardziej dosłowne: związek to relacja tak bliska i zaangażowana, że działa tak, jakby dwie osoby były ze sobą związane. Stąd nazwa: związek.

U mnie bardzo długo przyjaźń była tym najcenniejszym rodzajem związków i kto wie czy dalej tak nie jest. Ale ten romantyczny męsko-damski aspekt jest też jedną z ważnych potrzeb i dobrych okazji.

Ja tu godzę obie rzeczy tak, że matrymonialne jestem z kimś, kto jest przede wszystkim moim przyjacielem. Uwaga tylko taka, że sama przyjaźń nie starcza. Kiedyś tak zakładałem, i zrobiłem błąd. I musiałem go nieprzyjemnie odkręcać. Po paru latach się dobrze skończyło i obróciło to wszystko na dobre, ale błędy kosztują.

Nie mylcie tych rzeczy. Ja myślę, że przyjaźń jest fundamentalnie ważna dla męsko-damskich bliskich relacji, ale jeżeli jest tylko ona, to nie wystarczy. Problem będzie rosnąć z czasem aż przyjdzie czas, że stanie się boleśnie oczywisty. ;-(

Smutne sprawy.

Kamilowski
3 lata temu

Chłodem zawiało!

Lukszmar
3 lata temu

Ludzie przypominam/uświadamiam, że Nowy Testament, czyli Nowe Przymierze NIE OPIERA SIĘ NA ŚLEPYM PRZESTRZEGANIU ZASAD. Opiera się NA RELACJI Z BOGIEM POPRZEZ DUCHA ŚWIĘTEGO I MIŁOŚĆ. Właściwie nie ma żadnych zawsze słusznych i jasnych zasad, poza dwoma nadrzędnymi celami – kochaj Boga i bliźniego swego jak siebie samego. To chrześcijanina charakteryzuje. Co za tym idzie, możliwe że w życiu będziecie musieli rozwieść się z żoną i znaleźć sobie następną. Dlaczego, zapytacie… No np dlatego, że macie zupełnie inne pomysły na życie i co najważniejsze, dalsze bycie ze sobą jak i bycie samotnym spowoduje JESZCZE GORSZE ZJAWISKA, a wy chcecie przecież dobrze dla bliźniego i siebie. Tak, więc trzeba tutaj wybrać po prostu mniejsze zło. NIE MA DROGI BEZ GRZECHU. Gdyby tak było, to w ogóle Jezus i nowe przymierze NIE BYŁOBY POTRZEBNE. Jezus po to umarł na krzyżu, żeby jego naśladowcy/uczniowie pomimo popełniania pewnych błędów w życiu mogli żyć po śmierci wiecznie przy Bogu. Zasady i przykazania ze starego testamentu, które czasem też powtarzał Jezus w nowym stanowią teraz tylko pewne wskazówki i mogą być stosowane w pewnych konkretnych sytuacjach, ale nie są zawsze nieomylne i „święte”.

Kamilowski
3 lata temu

Martin,

A ja chciałem jeszcze jednak wrócić do tematu:

Punkt 1 - co nas to w ogóle obchodzi? -

Czytałem 1 do Koryntian szukając czegoś innego (w trakcie rozmowy z Mamą ) i natrafiłem na taki kawałek( 1kor 6: 2- 3):
"Czy nie wiecie, że święci będą sądzić świat? A jeśli świat będzie sądzony przez was, to czy nie jesteście godni osądzać sprawy pomniejsze?
Czy nie wiecie, że będziemy sądzić aniołów? A cóż dopiero sprawy doczesne?

Piszę o tym nie dlatego żeby forsować to jako temat odcinka ale może ta sprawa nie jest dla nas taka obojętna jak wynika z twojego komentarza? A może jakoś opacznie zrozumiałem słowa Pawła i wyrwałem z kontekstu i jednak jest jak mówisz??
Jednak nie zasnę jak się nie zapytam.

Pozdrawiam

Martin
3 lata temu

Jak śpiewa Lao Che w piosence "Tu": kiedy dramat w trakcie nie myśl wiele o drugim akcie.
Poza tym diabeł jest głupi, a chcesz aniołka to ci tata kupi.

A Paweł nie pisał to po to, żeby zostawić wszystko i zacząć studia sądownicze w sprawach anielskich, tylko jako argument, że możemy spokojnie rozsądzać sprawy TU. Że nie jesteśmy na to za mali.

Sprawa jest obojętna. Jak kiedyś będzie nieobojętna to się nią zajmiemy. Obawiam się, że może mi się trafić jakaś rola sądownicza, co mnie wcale nie cieszy, bo wolałbym sobie trochę odpocząć. A nie znowu cieżką, odpowiedzialną robotą się zajmować.

Tak że jak masz ochotę w przyszłym życiu badać akta spraw aniołów, to chętnie ustąpię ci miejsca na wokandzie. Powodzenia.

Tymczasem ludzie sobie nie radzą z dużo prostszymi sprawami i ja się wolę póki co właśnie tymi prostszymi zająć.

Co jeszcze?