@niewierny Tomasz: nauka nie ma się zajmowac tym, czy Bóg istnieje, czy nie. Nauka ma sie zajmować wyjasnianiem zjawisk które mają miejsce w swiecie: jeżeli w pewnym momencie dojdzie do takiej sytuacji, że tych zjawisk nie da się sensownie wyjasnić bez przyjecia hipotezy istnienia Boga, to nalezy taką hipotezę przyjąc. To chyba Martin chciał powiedzieć w tym tekście i ja się całkowicie z nim zgadzam. To nie musi być zresztą Bóg w sensie chrześcijańskim; może np. okaże sie sensowniejsze założenie, że te zjawiska wywołuje akasza, czyli eter pierwotny, w który wierzą hinduiści? Albo jeszcze coś innego?
Natomiast dopóki istnienie lub nieistnienie Boga, smerfów, wróżek itp. nie ma żadnego znaczenia dla zjawisk opisywanych przez naukę, bo zjawiska te da sie wyjasnić bez zakładania ich istnienia, to nauka nie powinna się tym tematem w ogóle zajmować. Zwróć uwagę: W OGÓLE SIĘ NIE ZAJMOWAĆ, a nie twierdzić że czegos takiego nie ma! Bo do takiego stwierdzenia nie ma podstaw. Nie da się go udowodnić. Nauka *nie powinna niczego z góry wykluczać*, jeżeli się nie da wykazać, że jest to nieprawda. KAŻDĄ teorię, która zgadza się z obserwowaną rzeczywistością, nalezy uważać za prawdziwą, dopóki nie zostanie znaleziony fakt który ją obala. Natomiast (brzytwa Ockhama!) nie ma potrzeby *tworzenia* nowych teorii, jeżeli już istniejące dobrze opisują rzeczywistość. Ale jeżeli nie opisują dobrze - trzeba zastanowić się nad nowymi teoriami. Nie wykluczając takich, które zakładają istnienie wróżek i smerfów. Na tym polega podejście naukowe i Martin bardzo dobrze to scharakteryzował.
A w ogóle Martin, swietny odcinek. Trafiłem po raz pierwszy dzisiaj na tę stronę - do tej pory znałem tylko piosenki Martina - i od razu na cos takiego. Bardzo mi sie podoba :)
Zaznaczam - nie jestem chrześcijaninem, Biblie znam wyrywkowo i to co jest w niej napisane mnie nie przekonuje :). Przekonuje mnie za to Budda, który miał podejście naukowe ;), twierdził że nie warto zajmowac się rzeczami które nie mają istotnego wpływu na nasz świat (jak to, czy istnieje Bóg, czy nie ;)) i uczył żeby nie wierzyć w nic tylko dlatego, że jakis autorytet - król, kapłan, nie wyłączając samego Buddy - tak powiedział, tylko żeby wszystko sprawdzać. Ja sprawdziłem podejście buddyjskie i ono mi pasuje :)