501. Nadzieję trzeba zabić
Nadzieja to część niezbędnika chrześcijanina, na który wg Biblii składają się: wiara, nadzieja i miłość. To narzędzie, które umożliwia robienie rzeczy niemożliwych. Dzięki nadziei można znieść rzeczy nie do zniesienia i udźwignąć coś co przekracza siły. Nadzieja to jednocześnie największy narkotyk. Dlatego nadzieję to ty szanuj!
W tym odcinku, ostatnim w roku 2019, rzucam nieśmiało propozycję: a może by tak potraktować Boże Narodzenie jako Święta Nadziei? Czy od tego nabrałyby więcej sensu i pozbyły się sporo zakłamania?
Na końcu odcinka pooglądać możecie jak wyglądają szopki na południu Hiszpanii. To zdecydowanie największa szopka jaką w życiu widziałem, możliwe, że ty też. Więc jak wolisz słuchasz odcinka zamiast oglądać (ma to sens, bo aż tak piękny to ja nie jestem) to znajdź wersję video i przewiń sobie na sam koniec.
Poprzedni odcinek:
Następny odcinek:
Poprzedni odcinek:
Następny odcinek:
Dyskusja
ja mam nadzieję,że kiedyś będę mieć fajnych znajomych czy moja nadzieja jest sensowna sam się zastanawiam
Mi się wydaje, że ja jednak doszedłem do ciut innego wniosku, ale jak mówiłem odcinek trudny. Więc każdy niech sobie na własny rachunek znajdzie wnioski, morał i ciąg dalszy.
....``ludzie licza na jakis piorun z NIeba`` .... i oczywiscie z durniami bo nikt im w niczym nie pomoze rzecz jasna. mardosc ludowa nazywa to rowniez np tak ; ` ` na co czekasz na cud boski ?` ` `na co czekasz na Zmilowanie ? ` , `cudow nie ma ...` . Ciekawe jak ludzie ktorzy zyja praktycznie doszli do tego samego wniosku , i Martin tez , ---- chocbys modlil sie do ustanej smierci , chocbys blagal o cud i zmilowanie , chcobys oparl sie na wierze , nadziei i milosci - to dostaniesz kopa w dupe a odpowie ci zimne wieczne milczenie ktore z obojetnoscia bedzie patrzyc na twoje cierpienie i updek w proch i pyl.
Hmm. Trudny temat. Może być nawet trudniejszy niż ta mądra miłość z poprzedniego odcinka. Mówi się, że nadzieja umiera ostatnia, teraz sobie wyobrażam, ile fajnych spraw musi zginąć przed nią. Albo właśnie przez nią. Czyli lepiej, żeby pierwsza zginęła, zamiast - umierając ostatnia - pociągnąć za sobą więcej ofiar?
Jal się ostatnio zastanawiałam, to wydawało mi się, że główny problem z nadzieją jest mylenie jej z wiarą. Bo wiara ma być pewnością, zagwarantowaną przez "Suwerena", he he. Kiedy nadzieja, nawet w powiązaniu z miłością, nie ma szans spotkać się z wiarą, to chyba faktycznie sytuacja jest do odstrzału.
A to może być trudna konieczność.
Pozdrowienia z "dupy ciemnej". haha.. Dzieki Martin.
Zazdroszczę backgroundu dźwiękowego.