114. OdwykCamp 2020 - co się tam działo?
Opowieści z najdłuższego i najdalszego OdwykCampu w historii świata.
Poprzedni odcinek:
Następny odcinek:
Poprzedni odcinek:
Następny odcinek:
Dyskusja
To były kazania... Powiało kościelną atmosferą grozy ;P.
Dominika spała na wężu i go dotykała! Toż to bezbożnictwo!
Martinie, a może te wrzody to Demony - trzeba wypędzać ;-P. Ja bym na pewno z wódą próbował!
W Polsce to w ogóle jest sporo ciasnoty umysłowej wciąż. Co do Gołdapi to trudno, jak trzeba wyjechać to niech wyjeżdżają, Przynajmniej może wtedy sobie poszerzą horyzonty i poznają świat.
No co ty Martinie! Ja bym śpiewał z nimi tą piosenkę Counter Strike'ową i kilka innych z twojego repertuaru! :-P
Acha, czyli to była "kiełbaskowa" impreza raczej... Nosz gdzie te wszystkie kobiety! Czyżby się pochowały w kościołach...
Łoo rany, przez chwilę myślałem, że zaczęli koty w Biedronce sprzedawać xD.
Widzę, że było fajnie. I chciałem podziękować za kartkę z Gołdapi, którą właśnie dzisiaj dostałem :-). Pozdrowienia, dla wszystkich!
Dzięki za audycje, tylko dalej jej nie ma jako podkastu ;) pozdrawiam wszystkich których spotkałem, dalej myśle innym co usłyszałem od jednego pana, który zasadził we mnie piękne ziarno.
Nie jestem pewien co chciałbyś ode mnie usłyszeć Martin, ale póki co żadna zmiana w moim życiu nie zaszła po obozie, dalej szukam odpowiedzi na nurtujące pytania, trochę ze strachem, że odpowiedzi mi się nie spodobają ;)