Aaa, to dobry temat.
Ok, przyznaję się bez bicia, że jest to dyskusyjne. Bo nie ma wprost o tym w jednym zdaniu, to jedna z tych rzeczy, które się z całości wyłaniają. I wcale też nie upieram się, że się nie mylę, ani, że zdania nie zmienię, ale póki co...
Zwróć na przykład uwagę na zdania, które mówią o życiu wiecznym nie w czasie przyszłym, ale w teraźniejszym. Np.
"Powiadam wam, kto słucha słowa mego i wierzy temu, który mnie posłał, ma życie wieczne i nie stanie przed sądem, lecz przeszedł ze śmierci do życia" [Jan 5:24]
Są i fragmenty, które mówią, że życie wieczne jest obietnicą na przyszłość, ale są i takie jak ten wyżej - że zmiana stanu już nastąpiła i życie wieczne się ma już teraz.
Tak samo nasza pozycja zmienia się już teraz: "Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy, a jeśli dziećmi, to i dziedzicami (...)" Rz 8:16 - Rz 8:17
To nie jest tak, że dopiero w przyszłości będziemy dziećmi i dziedzicami.
Ale ważniejsze pytanie brzmi: dlaczego życie po śmierci miałoby być jakimś totalnym resetem, z utratą pamięci włącznie? Jaki sens miałaby kara i nagroda, gdyby nie było kontynuacji osoby i jej odpowiedzialności za czyny z przeszłości?