Sam początek marca dwa tysiąc e dziewiętnaście rok, Góry Andaluzji, Laguna Dale Rico, jestem Marty Lechowicz i dziś powiem o temacie który mi się wydawał kompletnie oczywisty dlatego przez kilkanaście lat od wieku nie przyszło mi do głowy żeby w ogóle zrobić o tym odcinek ale się okazuje temat wcale nie jest oczywisty. Owoce. Co to jest? O owocach dzisiaj będzie, bo dzisiaj usłyszałem, przeczytałem takie zdanie na Facebooku i ono mi uświadomiło, że ludzie chyba trochę nie rozumieją o co tutaj chodzi. To strasznie dziwne, bo to był prosty temat, mi się wydawało i mi się wydaje, że jest strasznie prosty. Owoce to jest coś o czym Jezus mówił bardzo często. Pojawia się coś czterdzieści razy w Nowym Testamencie coś o owocach. i przy wielu porównaniach, przy powieściach, historyjkach, wyjaśnieniach Jezus ciągle używał odniesienia do owoców. Nawet częściej niż do owiec i pasterzy. Tak te owoce jakieś ważne były. A wzięło mi się to stąd, bo dzisiaj przeczytałem taki wpis. Pod tytułem Po owocach ich poznacie, ktoś zrobił wpis i wpis był o katolikach Trydenckich. Katolik Trydencki to jest katolik, który chodzi z trójzębem. Chyba, bo Trydent, Trydent to jest truizon, więc katolik Trydencki. No jakiś katolik Trydencki? i analizował tych katolików trydenckich. Dobra, ja nie wiem co to jest. Trochę wiem, ale udaje, że nie wiem, żeby było śmiesznie. A tak naprawdę nie wiem. Znaczy nie wiem, ale trochę wiem, ale udaje, że bardziej nie wiem niż nie wiem. Ga dobra, katolik Trydencki według tego wpisu to jest gość, który tak dziewięćdzisiąt dziewięć procent katolików studenckich chodzi nam, że codziennie. Napisał, spełnia swój obowiązek chodzenia cotygodniowego na mszę. Potem dziewięćdzisiąt dziewięć procent katolików trydenckich ma opinię na temat aborcji, że jest zła i małżeń homoseksualnych, że są złe. i średnia ilość rodzenia dzieci przez kobiety katolicko-trydenckie to jest trzy przecinek cztery czy trzy przecinek sześć dziecka na osobę. i 10 wpis miał tytuł po owocach ich poznacie. Inaczej mówiąc to wszystko, to są owoce, trydenckości, katolika, cokolwiek to znaczy. i to są w domniemaniu autora tekstu owoce, po których mamy poznawać ludzi, że chyba robią dobrze, że są lepsi, że owoce wydają, bo ogólnie owoce to jest takie porównanie, które ma służyć temu, że coś jest dobre. Że coś osiągnęło cel. Więc wychodzi z tego wpisu i zrozumienia tego gościa, że owocami życia czyimiś, po których owocach to mamy poznawać ludzie jacy są. Są chodzenie do kościoła poglądy na temat moralnie dwuznaczne i po trzecie ilość rodzenia dzieci. To są owoce, które ma wydawać chrześcijanin, katolik, czyli tam podzbiór chrześcijaństwa. Ogólnie o to Jezusowi chodziło, Wychodzi z tego, że oczekiwane od nas owoce żywota to wszystkie rytuały wypełniać, które z ukryjesz jesteś zobowiązany, mieć właściwie poglądy i robić dzieci. Dziwne to jest trochę, bo sobie skojarzyłem, że dosyć dużo ludzi domniemuje, że to są właśnie owoce dobre życia chrześcijańskiego. O co chodzi z tym całym porównaniem do owoców? Czego te owoce? Co to za jakieś ogrodnictwo się tutaj robi? Jezus gadał w 10 sposób, żeby ja nie powinnam mówić, że Jezus gadał, bo jeden ze słuchaczy dawno temu mi powiedział: Marcin, to jak dobrze mówisz, tak się fajnie słucha, ale mówisz, że Jezus gadał, Tylko co mam mówić, przemawiał? No gadał, no rozmawiał w sensie codziennym, gadał. O to mi chodzi. Używam takich słów, bo chcę zwrócić uwagę na to, że Jezus był człowiekiem tak samo jak Mei gadał do ludzi. Gadał do ludzi. Właśnie gadał, nie przemawiał, nie robił przemowy z takimi, z jakimiś palcami, tak i aureolą nad głową, tylko między ugryzieniem ryby, a z załatwieniem się na uboczu, rozmawiał po prostu tak jak my rozmawiamy. Więc gadał. To bardzo dobrze pasuje słowo. Jeżeli ktoś ma z tym problem, to właśnie dobrze, że to kontestuje jego myślenie. Bo zastanów się, dlaczego się to razi, jeżeli ktoś powie, że Jezus gadał albo łaził, łaził i gadał. i jak to się mówi na jedzenie. Żar? Żar to może nie. Ale No nie wiem. Nie ważne, konsumował może tak. W każdym razie, jak jakieś bez sensu dygresje, Ale odcinek jest krótki, więc tam uraczę go dygresjami czasami, bo może się komuś przydadzą i oddadzą do myślenia, bo to jest 10 program ogólnie. O tych owocach. Dlaczego o owocach gadał? i o owcach gadał? Bo to są najprostsze rzeczy, które są w każdej cywilizacji obecne, bo zawsze jemy. Nie wiem, czy to naprawdę do tego stopnia był ogarnięty, że przewidział rozwój cywilizacji przez co najmniej następne dwa tysiące lat i pamiętał o tym, że jak zrobił porównanie do czegoś, co jest wtedy, ale kulturowo osadzonego tylko w Izraelu albo w Rzymie, no to to się będzie nieaktualne za ileś lat. A jak powie o jedzeniu, to to będzie zawsze aktualne, bo zawsze ludzie będą jeść. Nie zawsze będą pasterze. Ale dzisiaj z rok dwa tysiąc e dziewiętnaście A tutaj dalej chodzą pasterze. To jest Europa, dalej, południe Europy. Takie ubocze Europy, delikatnie mówiąc ale są pasterze prawdziwi. No tylko, że oni ci pasterze siedzą w samochodzie, już nie łażą sobie z kijem, tylko chodzą sobie ze smartfonem i słuchają audiobooków. i siedzą w samochodzie, z samochodu wyrzucają tam tym gęsią czy coś żarcie, ale tylko te gęsi się nie są nowoczesne, bo niczego nie słuchają, nie chodzą w słuchawkach i nie jeżdżą samochodem, ale no to zostało, więc to jest zrozumiałe. Przynajmniej trochę, takie podstawowe koncepcje, jest dobre porównanie. Dlaczego owoce ze wszystkich porównań? Bo owoce to jest coś, co trwa długo, żeby wyrosło. i owoce jest taka prosta koncepcja, że sobie rośnie drzewo. i zanim ma owoce, to musi minąć trochę czasu. Muszą mieć jakieś tam dziać rzeczy tajemnicze, co my nie wiemy do końca. Do tej pory nawet nie wiemy, co dokładnie się dzieje, że to z ziarna wszystko rośnie. MDNA, replikacja i tak dalej. Więc coś wiemy, ale tak żeby tak na przykład zbudować sobie ziarno to nie za bardzo. Też jest dużo procesów, co ciągle są tylko tak z grubsza, obeznane przez nas. Dobra, więc dzieje się coś takiego. Jest to jakaś rzecz, którą Bóg wymyślił i daje wzrost temu konstruktor jakiś, że ziarno rośnie, ale do tego dochodzi praca człowieka. Że samo się nie wyrośnie. Jak się wyrośnie to się wyrośnie jakie. Dzikie, kwaśne itd. Trzeba wykorzystać to, co Bóg dał, a jednocześnie trzeba się narobić. i drzewo samo z siebie może być już tak marne w środku, że nigdy nie da dobrych owoców. Więc to jest dobre porównanie do człowieka, bo człowiek z czasem zmienia się nie i z czasem się uczy różnych rzeczy i jakiś tam jest i do tego potrzeba dużo czasu i 10 jest też 10 element, który nie możemy zmienić człowiek jest taki, jak jest urodził się, DNA odziedziczył i trudno takie ma geny. Ale jest element, w którym można pracować Więc to jest bardzo podobne. Wiele rzeczy jest tu podobnych więc użycie tego jako porównania jest bardzo dobrze przemawia do wyobraźni. i potrafi, sprawia, że człowiek może zrozumieć skomplikowane sprawy natury psychologicznej na prostych porównaniach. To genialne. Tak trzeba mówić do ludzi prostych. Jak psycholog ma powiedzieć coś prostemu człowiekowi, tak żeby on zrozumiał. Jak zacznie mu używać terminologii, który się uczył na studiach, to to jest zmarnowany czas super. Więc Jezus był psychiatrą, tutaj psychologiem i mówił na porównaniach, tak żeby potrafił ogarnąć, wyczuć, zrozumieć, o co jemu mniej więcej chodzi. Dlatego mówił o tych owocach. i teraz pytanie co to jest, bo Z tego co jej się czyta w Biblii wniosek płynie jeden, że to jest coś do czego mamy dążyć. Wszyscy ludzie w ogóle. Owoce mogą być albo dobre albo suche. Korzystne albo niekorzystne. Mniej więcej owoce, które są w odniesieniu do człowieka. Co to dalej jest? Czy chodzenie do kościoła jest owocem czy nie jest owocem w tym porównaniu. Można podejść do tego na różne sposoby, żeby zrozumieć. Pierwsze znaleźć czy jesteś definicja co to są owoce. Ale mistrz czuł o co ci chodzi, co to są te owoce dokładnie powiedz. Co to jest? Można poszukać tego. Drugi sposób grzebnięcia w tym, żeby zrozumieć co to są owoce, to jest zobaczyć jak sam Jezus żył i czy w nim były jakieś tam owoce? Bo ogólnie jemu chodzi ideał chrześcijanina według Jezusa, rys człowiek, który jest taki jak on sam, jak 10 mistrz. Więc wystarczy zaobserwować mistrza, żeby zrozumieć jaki ma być uczeń. Więc jak mówi definicję jakieś, które mają dotyczyć uczniów. Wystarczy popatrzeć, jak to robi w życiu mistrz zakładając, że to nie jest ostatni hipokryta. Mówi: Nie pal, a sam pali cały czas jednego za drugim i odpala, prawda? i mówi: Nie pal, nie pal, nie wolno palić się owocem życia dobrym, jest niepalenie i pań. Dobra, Jezus nie oskarżamy za to, o to mniej więcej sprawdził się, więc można poobserwować, co on robił. i jakie jeszcze inne sposoby? Są listy. Apostołów, które wyjaśniają więcej tego, co mówił Jezus, dokładniej. Też można sięgnąć, że te sposoby powinny prowadzić do tych samych wniosków? No to który pierwszy sposób definicja jakaś nie ma, sorry, no to już odpada i nie jest napisane owocem życia dokładnie to tak w przełożeniu na człowieka mówiąc wprost i bez przenośni to jest to i to i tamto. Masz robić albo gadać, albo czuć, albo uczęszczać albo masz co jeszcze możesz robić. Rodzic na przykład nie jest powiedziane, że masz rodzić. Nie jest powiedziane, że masz nie rodzić. W ogóle nic nie jest powiedziane jest tylko, że masz wydawać owoce. To jest przedstawione jako cel chrześcijaństwa i po tym się mierzy ludzi. Potem sam Jezus ocenia ludzi i potem my mamy oceniać ludzi, czy z nimi się zadawać, czy się nie zadawać, czy ich wyrzucić, czy z nimi się kolegować. Żeby wiedzieć czy 10 człowiek jest zgnity w środku? Jak to drzewo? Co przynosi zgniłe gruszki, czy jest w porządku, w środku, bo wynosi słodkie, przynosi słodkie gruszki. To porównanie do owoców często było stosowane w przypadkach których człowiek nie był pewny, czy gość, który do niego mówi, chce mu zrobić dobrze czy źle. Czy chce go wykorzystać do swoich celów i doić go z czegoś, czy chce mu naprawdę pomóc. i na te okoliczności. Przy takim kontekście Jezus mówił przede wszystkim o tym poznawaniu ludzi po owocach. Po to, żeby wiedzieć, żeby sobie krzywdy nie zrobić, nie słuchać ludzi niewłaściwych. Czyli jak chcesz, być się dobrze działo, bo posłuchasz kogoś mądrego, to musisz popatrzeć jakie ma owoce. Tylko nie powiedział co to jest. Co to są? Te owoce. Więc mamy patrzeć, czy chodzi do kościoła rodzi dzieci i jakie ma poglądy na temat aborcji czy nie? No, tak to dzisiaj niektórzy uważają, co ja przekonałem, bo czytam sobie co ludzie piszą. Więc tak okazuje się, że trzeba sprawdzać. Co myślisz na temat aborcji? Zadasz takie pytanie, ile do co robiłeś dzieci? i przychodzisz do kościoła. Dziwne to jest trochę, bo faktycznie ludzie takie pytania zadają. Np. Jakimś tam pastorom, księżom, albo zarzucają księżom, że nie mają dzieci, jakby to było faktycznie coś, co jest owocem. Jest owocem, czy nie jest owocem? Dobre pytanie. Zanim zacznę próbować dawać odpowiedzi, to dokończę zadawać jeszcze pytania. Żeby jeszcze trochę skomplikować sprawę, ale ją też zrobić precyzyjniejszą. To muszę przypomnieć, że jest takie określenie jak owoce ducha w listach Nowego Testamentu, w piątym rozdziale listów do Galacjan, Mamy listę owoców Ducha, czy to jest to samo, co jak Jezus mówił o owocach czy nie. Jeszcze więcej powiem, jest mowa o owocach sprawiedliwości. Czy to jest też to samo? Czy nie? Czy to jakaś inna lista jest? Czy to coś innego chodzi? Czy to tylko ta sama nazwa? Czy synonim? Więc tak, od razu powiem tutaj w tym momencie, że Biblia to nie jest książka matematyczna, to nie jest książka też magiczna, że jakieś hasło oznacza jakąś tam rzecz duchową czy jakąś, gdy po prostu zwykła książka, w której należy czytać to, co jest napisane i rozumieć zgodnie z kontekstem. Z zamiarem tego, kto pisał. Więc jak jest mowa o owocach ducha, to to na przykład jest ewidentny skrót myślowy. Bo nie ma dosłownie owoców ducha, bo w duch to nie jest drzewo, ani gruszka, ani truskawka i nie przynosi owoców. Sam siebie, więc wiadomo, że to jest skrót myślowy. W kontekście tam się zapisałem o tych owocach ducha, jak już od tego zacząć, to jest to część całości większego porównania, które apostoł Paweł mówi i które to porównanie mówi tak, że jak będziesz żyć, kierując się tym co ci się chce, co wynika z ciała, z potrzeb ciała cielesnych takich. To owocami takiego życia, kierowania się ciałem To się takimi chcicami. Jest: złość, gniewliwość, nieustępliwość, zazdrość, i takie różne rzeczy. Nieprzyjemne, egoistyczne i robiące krzywdę innym. Z drugiej strony podział porównanie z kolei owocem Ducha, czyli wynikiem tego, że kierujesz się w swoim życiu Duchem Świętym albo żyjesz zwracając uwagę na to, co ci się chce, co wynika z duchowych potrzeb, albo z jakiegoś patrzenia na sferę duchową, a nie cielesną. Więc te wyniki takiego nastawienia i kierowania się są takie, że miłość będziesz miał cierpliwość i dobroć i wierność i takie różne fajne rzeczy które przynoszą z kolei korzyść innym Tobie i wszystkim dookoła. Ale głównie wszystkim dookoła. W ogóle wszystkim korzyść przynoszą. i to, było w skrócie powiedziane owoce ducha. Więc to nie jest jakaś lista tajemniczych właściwości, które się w tobie pojawią magicznie, Tylko to jest po prostu skrót myślowy oznaczający, że jak się kierujesz zorientowany jesteś na człowieka jako kogoś duchowego i patrzysz na duchowe potrzeby, nad tym się koncentrujesz, to owoce tego podejścia są takie i takie, miłość, dobroć, fajny jesteś ogólnie. Z kolei jak się będziesz skupiał na tym, co Ci się chce, To będzie obżarstwo, pijaństwo, chcicę, wskutliwość i tak dalej. Nie? Ok, to jest część tego porównania. i tutaj owoce są wymienione, jest użyte słowo owoce. Czy to jest mniej więcej to samo, co mówił Jezus, te owoce? Ja myślę, że tak. Tylko od innej strony powiedział. Powiedział tutaj apostoł, że w związku z tym owoce twojego życia mogą być takie, że to być albo chciwość, albo szczodrość, albo obżarstwo, albo opanowanie się przed żarciem, albo miłość, do ludzi albo egoizm, chciwość. i to są konsekwencje czegoś. Owoce W ogóle przede wszystkim trzeba rozumieć jako konsekwencje, jako wynik, jako rezultat, bo takie 1 są w naturze. Jakby ich nie rozumieli, to na pewno owoce są konsekwencją. Można użyć jako synonim rezultaty, konsekwencje, wyniki, czegoś, czegoś, co, jakiegoś procesu, który trwa długo. Albo są to wyniki tego, co ktoś ma w środku, Czyli jak przeżarta zgniła tam drzewko jakieś gruszka przynosi kwaśne i robaczywe owoce, bo po prostu taka już jest przeżarta. To nic się już na to nie poradzi ona już taka jest, ale jest to też wynik działania na tą gruszkę. Jeżeli ktoś polewałaś tą gruszkę się nikt nie opiekował, nie przycinał, nie nawoził itd. No to się zepsuła do reszty, a mogła się jeszcze naprawić. Więc to są te dwie rzeczy, są tu ważne. i to samo mniej więcej pisze Apostoł Paweł. On nie mówi, że wystarczy zaprosić Ducha, otworzyć mu kluczem drzwi, on wejdzie i będzie ci owoce rodził, jak dzieci. Po prostu on się tak rozmnaża jak drożdże, dżdżownice, dżdżownice, dżdżownice. Nasypiesz mu cukru, to się będzie rozmnażały już. i przyjdą ci owoce, bo zaprosiłeś. To ci co tak jest napisane? Bo tak człowiek może mieć wrażenie, kiedy sobie czyta owoce ducha. Nie, no jak przez kontekst przeczytasz, zobaczysz, że to jest tylko skrót myślowy jeszcze raz powiem, który oznacza, to coś, co człowiek może robić, żeby przynosiło to owoce, bo po co by to inaczej było napisane? Wreszcie otwórzcie się na Na AWDUWA ŚWIĘTEGO opowiecie jedną magiczną formułkę i on samo się za Was zrobi. Tak jest napisane? Nie. Ja tego nie widzę. Nie, tam w tych listach Pawła jest cały czas zachęta, żeby się koncentrować, wybierać z własnej woli i konsekwentnie i cierpliwie pracować nad sobą. Przy współudziale Boga cały czas, że ja to sam se zrobię wszystko, no nie w 10 sposób, ale mimo wszystko Ważne jest, żeby pracować, żeby nie zostawiać rzeczy, żeby celeżały. Mi się chce, to będę robić. Chce mi się żreć, będę żreć, będę gruby. i trudno. To jest owoc mojego życia. Owoc mojego żywota to jest mój brzuch. Trochę jest. Za mało ducha uprawiam, a za dużo jem dobrych rzeczy, co tutaj rosną wszędzie owoców. Dobra, teraz pytanie, czy Jezusowi więcej o to samo chodziło? Bo to są podstawowe użycie sowa owoce, to jest tam, gdzie to Jezus mówił. Porównywał, mówił, żeby oceniać ludzi po owocach przede wszystkim, czyli po czym. Jeżeli ja tu jest dwie, dwie opcje. Oprócz tego, że po ilości dzieci możemy oceniać i po tym, czy ktoś chodzi do kościoła jakie ma poglądy na temat aborcji, to istnieją jeszcze inne opcje. Jedną z opcji jest czyny, to co robisz, to jak postępujesz. A jeszcze jedną opcją jest to jaki jesteś w środku, czyli czy jesteś cierpliwy, czy jesteś łagodny szczodry, czy jaki tam możesz jeszcze być. To nie jest dokładnie to samo, bo to jaki jesteś jeszcze niczego nie zmienia. Ja lubię ludzi, lubię się śmiać, a nic nie robię. To czy to jest owoc czy nie? Dobre pytanie, bo przecież apostoł Paweł napisał, że na liście tych owoców jest na przykład cierpliwość. Ale cierpliwość sama z siebie bez zastosowania praktycznego, bez przełożenia na czyny albo słowa. Coś, co wychodzi ma wpływ na innych, jest bezużyteczna zupełnie. Czyli no co, ja jestem dobrym drzewem, ale owoców mi się nie chce przynosić. Rozumiem, robię. Mógłbym, ale nie robię. Ale jestem dobry, czy to jest już owoc czy nie? No Godia, jak myślisz, To nie jest takie proste odpowiedzieć na to pytanie, bo to nie są takie rozerwane, oderwane całkiem od siebie rzeczy, bo Chodzi o Jezusowi, Jezus miał na myśli właśnie to, że jeżeli człowiek pokazuje cierpliwość działaniem, to znaczy, że jest cierpliwy. Jeżeli mówił, że po owocach mamy ludzi poznawać, to inaczej mówiąc, miał na myśli to, że poznamy, czy ktoś jest cierpliwy, Patrząc na to, czy słuchacie cierpliwie przez dwie godziny, czy drze się na Ciebie po dwóch minutach i nie da Ci powiedzieć, bo Ci przerywa. Nie? Więc jak widzisz, że jest gadatliwy, przerywający i nie umiecie słuchać, to to jest coś, po czym poznajesz, jaki on jest w środku. To miał na myśli Jezus. Po owocach ich poznacie, czyli tam patrząc na te inne, cały kontekst, inne porównania, chodziło jemu o to, że właśnie masz zobaczyć, co z niego wychodzi, co się rodzi. W sensie, jak on oddziałuje na innych, jak postępuje i mówi. Jest też przy tym porównaniu gdzieś tam odniesienie do mówienia, Tam ci Jezus powiedział, że poznacie ich po owocach, to tam zaraz zdanie później czy dwa zdania jest mowa o mówieniu. Że Twoje słowa, jeżeli są dobre słowa, to wychodząc z dobrego skarbca, że z dobrego wnętrza pochodzą dobre słowa. Chodzi mu tylko o poglądy na temat aborcji? O taki rodzaj gadania? Nie sądzę, bo raz, że Jezusowi przez całe życie udowadniał, że nie mu chodziło. Tu jest tak najważniejszy argument, który pokazuje czym są te owoce. To jaki był Jezus i jak żył co było dla niego najważniejsze i co kazał nam robić albo jakimi być. To kazał przede wszystkim robić coś dla ludzi, na tym się koncentrować. To było najważniejsze dla niego, to było ostateczne zwieńczenie wszystkiego, co robimy. Więc jeżeli ostrzegał przed ludźmi, że są źli, to kazał poznawać ich po tym, co jest ostatecznym wynikiem ich wnętrza, czyli że mówię jak ktoś krzyczy na ciebie, że się albo nie wiem kradnie albo coś, nie? To znaczy, że w środku taki jest, Więc możesz go ocenić, że to drzewo jest złe, bo przynosi złe owoce. To nie jest dlatego to powiedział, bo jest bardzo częste zjawisko na świecie, zwłaszcza w tych czasach, że zjawisko pod wpływem reklama, no bo autoreklama, że drzewo nie wygląda źle, że drzewo wygląda na zdrowe, tak jak moje zęby ostatnio. Wyglądają bardzo dobrze. Tylko, że jak dentysta zbadał, to mówię: w środku tam siedzi coś. Nie trzeba to wydłubać, bo musiałeś to wydłubać, ale z zewnątrz wygląda świetnie i jak ja bym oceniał z zęba po wyglądzie, to jest dobry ząb. No Adentysta sprawdza trochę głębiej. My nie możemy sprawdzić tak łatwo trochę głębiej, jak przychodzi do nas gość i nam coś mówi, że ej, zostanę Twoim pastorem i będziesz Jak mnie posłuchasz, to będzie Ci fajnie. Ja wiem, czy to prawda? Po czym mam to poznać? Pan z Facebooka mówi po owocach, czyli czy chodzi do kościoła, czy jakie ma poglądy na temat aborcji i czy ma dużo dzieci. Ja nie sądzę, sorry, ja myślę, że Jezusowi o co innego chodziło, ja mam sprawdzić, czy tak, czy przez wiele lat np. Jego dzieci są jakieś fajne czy wychowywane przez wiele lat dzieci czy są jakieś dziwne czyli jak je traktował i jak to się skończyło. Czy mu biznesy idą, czy ludzie na niego narzekają, czy są poszkodowani przez niego dużo ludzi, czy ludziom pomógł jakoś? Efekty działania jego, owoce. Czyli wszystko to co zrobił gość i miało wpływ na innych to są dla mnie jego noce. i po tym poznam czy 10 facet jest taki czysiaki? i czy więc warto dosłuchać, czy nie warto dosłuchać, bo ma jakieś owoce takie albo inne. No więc owoce są w naszym zasięgu, to można poznać, bo owoce to jest też coś, co widać już. Nie widać środka drzewa, ale widać owoce. i owoce tak jak twierdzi Jezus pochodzą ze środka. Więc chodzi w tym porównaniu na pewno o coś, co jest na zewnątrz, co wskazuje na to, co jest w środku człowieka. Więc tutaj robi się mi ewidentny jasny obraz. Jezusowi chodzi o to, że Człowiek, który udostępnia swoje mieszkanie dwa razy w tygodniu komuś przez couchsurfing, 10 człowiek jest gościnny. Jest gościnny, nie dlatego, bo się zachowuje jakby był gościnny, bo pokazuje, że jest gościnny, bo napisał sobie wizytówce gościnny Janusz magister, tylko, że to robi i to są jego owoce działania, że ma pięćdziesiąt opinii ludzi, którzy o niego spali mówili, fantastyczny gość dał im jeść jak nie mieli co jeść i pić i wszystko. i to są jego opinie, to są owoce. i ci ludzie chodzą po świecie i są wdzięczni. To są dowody istnienia tych owoców i ci inni ludzie, poprawienie ich życia, to był owoc ciebie. Byłem tego kogoś. No, więc to jest owoc i to jest dowód tego, że ktoś ma coś tam w środku. A teraz Apostoł Paweł wracam do tych darów Ducha Świętego, wydaje się, że on mówi o ciut czymś innym trochę, bo on z kolei mówi, że owocami czegoś jeszcze w środku jest to, co jest źródłem owoców dla Jezusa. Rozumiesz? Czyli tak, że Według apostoła Pawła najpierw jest jakaś przyczyna, potem skutkiem tej przyczyny jest Twoja gościnność, skutkiem tej gościnności jest to, że pięćdziesiąt osób ma gdzie mieć mieszkać. Apostoł Paweł mówi o owocach Ducha Świętego, wskazując na to, że owocami są gościnność, a nie, owocami gościnności jest coś. Co oznacza, że Jezus mówił o czym innym, apostoł Paweł o czym innym. Apostoł mówi, że co jest źródłem jeszcze tej gościnności? Jezus mówił, że jak chcesz wiedzieć, czy ktoś jest gościnny, to sprawdź, ile ludzi u niego śpi. Apostoł Paweł mówi: Jeżeli chcesz wiedzieć, jesteś gościnny, albo jeżeli chcesz być gościnny, chcesz wydawać takie owoce, to kieruj się Duchem. Zamiast ciałem. Więc mówię o dwóch różnych rzeczach tutaj i o co innego chodzi przy użyciu tutaj słowa owoce. No, więc dobra, no wydaje się chyba logiczne. Czy gdzieś tu popełniam błąd w rozumowaniu, źle to widzę? No nie sądzę, bo to raczej dosyć jest Tam są wymienione te wszystkie rzeczy, o których mówiła Apostoł Paweł. Przynajmniej u niego wiadomo o czym mówi. Jak chcesz, żeby twój środek był zdrowy i robiły się w tobie rzeczy: dobroć, miłość, cierpliwość i tak dalej, to nie myśl o tym, co ci się ciało chce, tylko olej to ciało od olej go tam, wyrzuć go trochę. Potrzeby tego ciała tak uznać za niski priorytet i na wysoki priorytet uznaj rzeczy duchowe. Rzeczy duchowe to znowu nie chodzi o myślenie, że ma jakaś magia, że mam siedzieć, dwie godziny dziennie się modlić, bo tak to ludzie widzą, No nie, bo pamiętaj, że to jest coś, co ma prowadzić do tego, żebyś ostatecznie miał w środku miłość, sympatię do ludzi, życzliwość, gościnność, cierpliwość, dobroć, żeby te rzeczy się w tobie kształtowały, żebyś to ty się kształtował. i to będzie owocem też owocem czegoś wcześniej. Jak mówiłem na początku słowo owoce jest tylko synonimem, osoba rezultat. To nie jest jakaś jedna rzecz, bo możesz użyć to w dowolnym kontekście. Nie? Owocem tego, że ty jesteś sponsorem powiedzmy od wieku jest to, że ja robię film. Mogę tak powiedzieć owocem tego, że ja robię film jest to, że ktoś ogląda i zmienia mu się sposób myślenia owocem tego, że mu się zmienia sposób myślenia jest znowu to, że wydaje też owoce, w sensie w postaci takiej, że na przykład jest otwarty na innych albo mnie się kłóci z żoną rzeczy i tak dalej. Każda rzecz ma przyczynę i ma swój skutek. Może jakieś są rzeczy, które nie mają. Przyczynko są jakieś takie pierwotne. Myślę sobie, że decyzje takie podstawowe, najbardziej fundamentalne nie mają już żadnych przyczyn, już nie są owocem, tylko postanowieniem. Mi się wydaje, że to miał na myśli apostoł Paweł, jak mówił o tych owocach nastawienia na ciało albo ducha. Bo tutaj jest już gdzieś element którego gdzieś już nie da się cofnąć do pierwotnej przyczyn, dlaczego nie priorytetyzuje swoich potrzeb ciała i chcic, tylko priorytetyzuje rzeczy bardziej takie wyższe, te ludzkie, takie. Dłuchowość, prawdziwa duchowość nie polega na tym, żeby siedzieć w klasztorze zamkniętym i medytować nad jakimiś słowami. Ani nie polega duchowość na tym, żeby mieć właściwe poglądy na temat aborcji. No nie, nie na tym polega, ani nie na tym, żeby dużo dzieci robić, że jest jakiś absurd kompletnie nie wiem skąd wzięty. Ani nie na tym, żeby chodzić do kościoła i odprawiać rytuały, które trzeba. Nie, duchowość to jest coś, co ma prowadzić do powstania w tobie fajnego człowieka. Masz się stać dobrym człowiekiem. Źródłem tego ma być twoje skupienie się na rzeczach, które sprawią, że się zrobisz cierpliwy lub cierpliwy, dobre itd. Owocem tego z kolei będzie to, że będziesz postępował dobrze wobec innych ludzi. To jest ostateczny owoc 10 najważniejszy, o który Jezusowi chodziło. Jezus gadał tylko o tym ostatecznym owocu. A po co Paweł się cofnął trochę krok wcześniej, tam grzebał sobie we wnętrzu, jak do tego doprowadzić, gadał. Ale Jezus był dużo prostszy. Ja preferuję Jezusa. Ja jestem też prosta, ja to prosto gadam. Masz ma być tak, że masz tam raz na tydzień kogoś przyjąć do domu. i czuć się z tym dobrze i on się ma z tym czuć dobrze. O, to jest twórcę, nie? Jak to zrobić? O, jakie zastanów. Albo weź to zrób. Jak odkryjesz, że nie możesz tego zrobić, to bardzo możliwe, że dlatego, że nie ma w tobie jeszcze takiej chęci, nie ma w tobie czegoś, co tak naturalnie chce innym ludziom pomagać. To coś, to już z kolei przychodzi apostołek i mówi: to coś się zrobi, kiedy przestajesz myśleć o potrzebach ciała, zawsze myślę, że w rzeczach duchowych. i te rzeczy duchowe myślę, że to są rzeczy, ja trochę inaczej jakoś rozumiem, nie chodzi o że tam duchy latają w powietrzu, tylko chodzi o rzeczy, które są może abstrakcyjne troszkę. Ale nie są abstrakcyjne, bo 1 właśnie są źródłem tych rzeczy materialnych, prawdziwego pomagania ludziom, tego co mówisz i co robisz dla innych, Ale duchowość tutaj ma znaczenie takie dużo bardziej praktyczne o to mi chodzi niż to, co się mamy w głowie, jak są się duchowe. Duchowe, czyli oderwane od rzeczywistości. No nie. No nie w Biblii, nie według tego rozumienia biblijnego. Te rzeczy duchowe to nie są oderwane od rzeczywistości. To 1 są źródłem, z którego się robią owoce. Czyli cierpliwość, rzetelność, pracowitość i te wszystkie fajne rzeczy. 1 się robią z tego, że nie myślisz egoistycznie o swoich o chcicach takich najbardziej niskich. Tylko myślisz o tych rzeczach wyższych, ale nie wyższych dla siebie tylko wyższych w sensie pomagania innym. Kiedy kierownikiem ogólnym taką ręką wskazującą generalny cel jest koncepcja miłości, bycia dobrym dla innych, służenia innym, to wtedy to wszystko, co jest konsekwencją tego kierunku, to jest właśnie coś to jest to duchowe, kierowanie się Duchem. Jak mówiłem, owoce Ducha to jest skrót myślowy, który oznacza, rezultat życia, w którym priorytetem jest trzymanie się tego, co wtedy Duch Święty. Skomplikowane zdanie. Dlatego ładnie brzmi: owoce ducha i święty spokój. A nie takie dokładne tłumaczenia. Ale tak to trzeba rozumieć. Jeżeli tak to zrozumiesz, to wyjdzie na to, że to, co chce Duch Święty, czyli to, co chce Jezus, czyli to, co chce Bóg, więc to samo. To, co chce Bóg, To co chce Duch Święty, który gdzieś w tobie tam przejawia się działa, coś tam szepta itd. Knuje? Ktuję, że nie knuję, tak bardziej otwarcie robi, ale po cichu. Więc jak szepta bardziej coś ci tam gada, coś próbuje, pokazuje delikatnie Ja się nie narzucam. Jeżeli będziesz to naśladował, będziesz szukał tego, będziesz chciał to samo robić, dostroić się do tego, co chce 10 Duch Święty, czyli 10 Jezus, czyli 10 Bóg, to to jest duchowość. i owocem tego nastrojenia Twojego będzie też, będziesz cierpliwy, taki, taki. No i to już jest praktyczne, bo teraz wiesz, co możesz robić w praktyce. W praktyce masz się koncentrować na tym, co chce Wszystko się do jednego zdania sprowadziło właściwie, naśladuje Jezusa i koniec. Tylko mówię, praktycznie albo od różnych jak patrzeć na to, jak zastosować to teraz w tym życiu. Możesz właśnie podzielić na takie małe kawałeczki. Będzie łatwiej ogarnąć to, co masz zrobić. Więc tak widzę 10 temat owoców. Krótko mówiąc, ostatecznym owocem, o który chodziło Jezusowi. To jest to co robisz dla innych i to co mówisz, co ma wpływ na innych. i to są owoce, które mamy przynosi. To jest strasznie dziwne, że tak oczywiste rzeczy trzeba powiedzieć. Jak to się dzieje, że człowiek potem może pisać takie dyrdymały, że owoce znajdziecie ich po włosach, bo chodzi do kościoła, albo robi dzieci, albo coś. To są ludzie jakoś może za bardzo wgłębili się w jakieś te znów tematy głębokie, że zapominają, że ostatecznym wynikiem miałoby coś o wiele prostszego. Nie wynika ze złej woli. To wynika z tego, że za bardzo się rozfilozofowali wszyscy, co za język rozfilozofowali się wszyscy, nie? Nie wszyscy, ale się rozfilozofowali i zapomnieli, co było ostatecznym celem, bo rozumiem, że to wszystko miało tak wyglądać i tak że są takie etapy, że najpierw się kierujesz Bogiem, potem z wynikiem tego jesteś gościnny, potem wynikiem tego jest, że otwierasz dla ludzi gdzieś do mnie i takie etapy. Ale ludzie se nam mnożyli tych etapów. i gdzieś w środku zrobił się etap chodzić do kościoła. Chcę być lepszy, więc powinienem chodzić do kościoła. A jak efektem oceny do kościoła jest, że od poranem rytuały, efektem rytuałów jest, że robię dzieci, Efektem, że robię dzieci, zapomniałem, nie? i zapomniałem, poza to robię, po co ja miałem te dzieci robić? Nie wiem, ale już było tyle przy czym po drodze i konsekwencji, że zapomniałem taką ideę, bo tego było za dużo do ogarnięcia. Może też to jest to jest dużo lepsze to jak to Jezus zrobił. Podchodził prosto, nie mnożył tych problemów. Mówił strasznie prosto upraszczał ludziom rzeczy do jakiejś jednej kwestii. Przychodzi do niego bogaty gość, to zamiast robić mu sesję dwugodzinną psychologiczną, powiedział weź to rozdaj, w pierony. A mógł mu powiedzieć, Twoim problemem nie są pieniądze, bo nie ma nic złego w zarabianiu, bo zarabiając, jeżeli zarabiasz uczciwie, to dlatego, że coś komuś dałeś, więc to jest ogólnie dobra rzecz. Masz pomagać innym, bardzo Cię lubię. Ale problemem jest swoje nastawienie do uzależnienia się od pieniędzy, które płynie stąd, że pozwoliłeś sobie czuć się bezpiecznie, kiedy masz dużo pieniędzy, w związku z tym to poczucie bezpieczeństwa uniemożliwia ci spojrzenie na Boga jako źródło prawdziwe poczucie bezpieczeństwa, dlatego nie czujesz się dobrze. Nie, on powiedział: Dobra, mógłbym zrobić mu sesję, nie mam czasu, weź sprzedaj to, cholerę i już. i gość wszystko ogarnął w jednym momencie, bo nagle sobie uświadomił, rozdałbym wszystko i co się stanie. i nagle się uświadomiło, jak bardzo uświadomiło mu się, jak bardzo jest uzależniony od tych pieniędzy. Nie? Jezus mógł mu oszczędzić to już łatwiejszą drogą. Musisz pracować nad sobą tak, żeby bez pozbywania się pieniędzy pozbyć się tego złego aspektu twojego nastawienia do pieniędzy, który sprawdziłem źródłem problemu. No dobra, nie prosi to wszystko rozdać? Wiem, że to jest trochę prymitywne rozwiązanie, wykopać wszystko kosmos i po problemie, nie? No razem z problemem pozbędziesz się pieniędzy, które ci się akurat mogą przydać, możesz kupę dobrego zrobić, no ale trudno. Ale jeśli będzie załatwione, będzie załatwione, będzie załatwione. Czasem może warto właśnie prościej. My się trzymamy, pilnujemy każdej złotóweczki. Nie, czasem warto zrezygnować z czegoś. Było i tak Jezus ocenił. Powiedział to prosto. Widocznie wyważył gdzieś tam w swoim rozumie dużo większym niż mój na przykład. Że więcej korzyści mimo wszystko da uproszczeniem mu tego wszystkiego do jednego działania. Weź sprzedaj wszystko co masz bogate, młodzieńcze, choć za mną już. A gość poszedł i miał problem. No dobra, ale co by nie zrobił, to i tak będzie miał problem? UBMU teraz zrobić wykład 10 dwugodzinny psychologiczny, i tak by był problem i tak. Na jedno by wyszło. Ale trudniej by go było chyba rozwiązać. Bo człowiek by musiał nas myśleć nad tym wszystkim, jak ja mam mieć mam, już to nastawienie mam, a tak jak wiesz, że sprzedaż wszystko to już pod problem. i to jest związane właśnie z koncepcją owoców. Dobrze jest, wydaje mi się koncentrować się bezpośrednio na owocach. Unikać się tego dużo gorszego niebezpieczeństwa na przykład, tak myślę, że ono jest dużo gorsze, to niebezpieczeństwo, że zapomnisz, jaki był cel, zapomnisz, jakie mają być swoje owoce. Bo zaczniesz robić po kolei tyle rzeczy, że zgubisz się w tym ciągu i zapomnisz, po prostu będziesz się oddawać od siebie 10 cel. Bo żeby być dobrym dla kogoś, kto ja muszę wcześniej być dobrym człowiekiem, a wcześniej, żeby być, muszę trochę umieć, a żeby umieć to muszę iść na studia, żebyś na studia, to muszę coś. i tak się cofasz, cofasz, cofasz, a 10 cel się tam oddala. Im bardziej rozdrabniasz to na kawałki, tym droga się wydłuża i Możesz tak naprawdę szybciej wydłużać sobie drogę niż robisz postępy. Nigdy nie będziesz wydawał owocu w 10 sposób. W ogóle może się okazać, że weźmiesz sobie na przykład koncepcję o, jak będę miał dużo pieniędzy, o, będę miał możliwości, ale będę pomagać ludziom. Więc budujesz sobie całą ciąg przyczynowo-skutkowy, żeby kolejne owoce wydawały następne owoce i na końcu były te owoce, o które nam wszystkim chodzi. Żeby być dobrym dla innych w dużej skali masowo i w ogóle. Dobrze, to jest wszystko. To jest bardzo dobry pomysł. Problem tylko polega na tym, że możesz nigdy tam nie dojść. i tak mało ludzi bierze to pod uwagę, że czynnik czasu jest naprawdę strasznie ważny, taki bezczelny po prostu nie zdążysz. Co będzie jeżeli teraz przez dziesięć lat będziesz się skupiał na dochodzeniu do tego miejsca, gdzie będziesz wreszcie mógł rozdawać ludziom, ale po drodze stracisz dużo cenniejszy rzeczy i albo na końcu nie będziesz miał siły, albo uznasz, że za mało waży jeszcze, albo umrzesz, jeżeli już nie będziesz miał kiedy, Przez te dziesięć lat nic nie zrobiłeś, bo cały czas wydawałeś owoce, żeby wydać ostatni owoc. Może być jeszcze inna groźba, jak 10 gość właśnie z Facebooka, którego się to wszystko zaczęło. Że zapomniał, że owocem chodzenia do kościoła miało być dopiero to, że jesteś dobry dla ludzi. Owocem poglądów miało być to, że postępujesz dobrze. Z innymi ludźmi. Owocem robienia dzieci miało być to w sumie nie wiem co to już jest absurd trochę, że dzieci będą to inni też mogliby robić dzieci, to może lepiej adoptować, wychowywać, a nie rodzić. Dobra, nie wiem. To nie wiem co to. Może to jest samo z siebie, dobre, że dziecko je zaledwie. Jak dobre? Czemu? Po prostu za mało coś, nie? Się wydaje. Takim Nie wiem, ja nigdzie na liście jakichś dobrych rzeczy, które się pojawiają w Biblii, nie widziałem rodzenia dzieci. Co to jest w ogóle? Że owocem Ducha jest miłość, dobro i sprawiedliwość, lojalność, wierność i robienie dzieci? i płodność? Nie, no za dobre, nie, nie. Dobra, ale rozumiecie o co mi chodzi, na czym problem tutaj polega? Więc można właśnie utknąć w połowie i stwierdzić, że teraz zapominam po co miał być kościół. Kościół już jest celem i to już jest dobry owoc. Gość chodzi co tydzień do kościoła. No, ale pamiętasz po co on miał chodzić do tego kościoła w ogóle? Czy zapomniałeś już? Zapomniał, nie napisał: O! Znacie ich po owocach. Patrzcie jacy fajni ludzie chodzą do kościoła. Tylko wszyscy żeśmy zapomnieli po co do niego chodzimy. Rany Borskie. Nie wiem po co ja chodzę. No, mówię, jak, jaka rada na to jest praktyczna? No ona ci tą uprościć to wszystko. Wywal te pośrednie krąg Od razu się skup na owocach. Wiem, że to nie jest idealne. Ja wiem, że mądrzej się wydaje zrobić po kolei. Nauczysz się, pójdziesz do tego kościoła, pochodzisz, pogadasz, nauczysz się dopiero, weź żeby porządne owoce. No dobrze, ja wiem to teoretycznie działa i wiem, że to działa czasami praktycznie też, ale mówię, ma efekty uboczne i te efekty uboczne trzeba wziąć pod uwagę, czy 1 nie są bardziej kosztowne niż że pójdziesz na hamas, skrócisz to wszystko i zaraz zaczniesz rozdawać pieniądze, które się skończą zaraz. No ale przez rok porozwajesz. No i tyle. Rozdasz to stół osobom na coś dobrego faktycznie. Faktycznie im się przyda, nie zepsujesz ich jeszcze moralnie. Na szczęście, bo może się okazać, że zamiast się uczyć, jak dobrze dawać, żeby był pożytek, to ich jeszcze zdemoralizujesz do reszty, Ale załóżmy, że dobrze rozdałeś, pomogłeś tu osobom. Koniec, kończyły mi się możliwości, wiedza i wszystko, bo się nie przygotowałem, ale masz owoce, sto osób, A drugi gość bierze tak: ja się przygotuję, żeby zrobić dobrze stotysiącom osób. No i zaczynam, żeby to zrobić, tam wziąć pieniądze. Ale to że się nauczyć, że muszę wykształcić i robi, robi, robi. i przez 10 czas, 10 dziesięć lat mu to zajmie, zanim w ogóle zacznie pomóc jednej osobie, i przez te dziesięć lat tamten gość głupi pomógł stu osobom przez rok, a potem nie wiem, co nic już nie robił, tęgość przez dziesięć lat nie pomaganie jednej, bo w tym czasie cały czas się przygotowywał do tego, żeby pomóc tysiącom. i nie wiadomo, to jest ryzyko. No może w dwa tysiąc e jedenaście roku dopiero będą wszystkie efekty mogą. i wtedy się okaże, że to było mądre, naprawdę. A może się okazać, że wpadł pułapkę i pułapki po drodze sprawiły, bo to długa droga te dziesięć lat. Gdzieś po drodze albo utknął, Albo zapomniał o celu, albo mu się pomieszał cel z tym, co jest drogą do celu. i nic dalej nie będzie, albo umarł. Też w ogóle. Nie? Więc w większości przypadków dla większości osób lepiej chyba jak jest prościej. Pamiętać o tych owocach. Idźmy już robić dobrze. Od razu. Go. Go. Nie trzeba od razu się dużo przygotowywać, żeby zacząć. Żeby myśleć o tych owocach. Jezus cały czas mówił o tych owocach, więc może to jest dobry sposób, znaczy taki ważny sygnał, żeby zawsze o nich pamiętać, że to jest nasz cel. My mamy przynosić dobre owoce, co znaczy być dla innych jadalni Owoce to jest coś ostatecznie przecież co przynosi ludziom coś dobrego. Nasyca ich daje im coś co potrzebują. Nie tylko co myślą, że potrzebowałem, ale co naprawdę jest dla nich dobre, co przedłuża życie, co sprawia, że życie jest lepsze, co ma więcej smaku to życie. Więc zawsze owocem ostatecznym jest działanie dla innych ludzi. To jest ostateczny owoc. Owocem Ducha Świętego to nie jest ostateczny owoc. To, co pisał Apostoł w liście do Kalacjan w pięć rozdziale, to nie jest ostateczny owoc. To są owoce dopiero nastawienia dobrego, a owoce cierpliwości, dobroci, miłości i tak dalej, to są ci ludzie, którzy mogą coś zjeść, wypić, coś się nauczyć, dowiedzieć, zmienić życie, mogą się pogodzić z kimś, mogą przestać być zazdrośni, się zrobić pracowici, zamiast jęczeć, męczyć się sami ze sobą. Najróżniejsze rzeczy, które ludzie potrzebują w tych czasach. Większość z nich jest gdzieś tam psychologiczna, bo to już nie są czasy, że my umieramy z głodu, mamy za dużo, jesteśmy przeżarci, ale są inne problemy, dużo bardziej ważniejsze, bo boleśniejsze, bo takie istotniejsze dla człowieka. Więc róbmy, idźmy do roboty, po to jest 10 odcinek też, żeby mi i sobie zawsze przypominać, żebyśmy się nie pogubili przez to słuchanie godzinami odcinków w odwyku, albo księdza tego, albo tamtego mądrego. Różmy pamiętaj, że poglądy są po to, żeby przynosić owoce. Chodzenie do kościoła jest po to, żeby przynosić owoce. i robienie dzieci nawet. Jest po to, żeby przenosić owoce. Tego nie wiem jak to ma działać. Ale po to ma być, jeżeli jest czymś po drodze dobrym. Więc może dobrym być chodzenie do kościoła, może dobrze być, że ty nie lubisz aborcji, ale jeżeli tylko, jeżeli przyniesie to owoce, bo to nie jest owoc, jeszcze Dobra, rozumiemy się, czy się nie zgadzamy. Czy ktoś naprawdę poważnie chce mi teraz przekonać, że chodzenie do kościoła jest owocem samo w sobie? To o to Jezusowi chodziło? To czemu sam nie chodził do kościoła i cieszył się i mówił: Kto może mi zarzucić, że dziś opuściłem wizytę w synagodze? Nie mówił tak nigdy, nie obchodziło go to w ogóle. Polewał to, chodził i pochodził. Nagierze to jest ważne. Ludzie krytykował za to, że zapomnieli, co jest ważne. No, więc ważne było wszystko dla Jezusa, to co robisz dla innych. Jak mówił jak mamy tam na początku Ewangelii tam siedem chyba rozdziale czy coś w Ewangelii pierwszej z brzegu Mateusza to tam mówi całą listę rzeczy, jak mamy żyć, więc jak ktoś potrzebuje, to mu da, jak chce się tam procesować od pójdź mu, jak jesteś coś jest winny, daruj mu. Nie? Takie rzeczy. Rób wszystkie te wymienione rzeczy, o ile pamiętam, ba wszystkie. A jak nie wszystkie to zdecydowana większość dotyczy innych ludzi. Działania dla innych ludzi, pożytku dla innych. Nastawienie źródłem tych rzeczy, o których mówił Jezus, jest nastawienie, które jest ukierunkowane na dobro drugiego człowieka. i reszta są już szczegóły techniczne, ale to jest to, co mamy robić, więc ewidentne jest i proste i oczywiste, że to są owoce według Jezusa, a nie żadne chodzenie do kościoła i poglądy są bezwartościowe, każde, jeżeli nie przynoszą jakichś rezultatów, Bo jeżeli twoim poglądem na przykład jest to, że każdy powinien móc przeczytać Biblię, móc jak ktoś chce, to żeby mógł przeczytać. To wynikiem tego poglądu jest to, że np. Szmugujesz Biblię do krajów, gdzie to jest zakazane i nielegalne. Łamiąc beztrosko prawo radośnie. i dobrze. i to jest efekt twojego poglądu, więc 10 pogląd przynosi owoce. i to jest sam siebie już można uznać też za owoc czegoś. A on sam siebie przynosi owoce, jest cenny 10 pogląd. Ale jeżeli masz pogląd, że aborcja jest zła i w efekcie tego poglądu nic nie robisz, tylko potępiasz wszystkich dookoła za to, że źle myślą, albo utrudniasz trudne decyzje jeszcze jakimś młodym dziewczynom, które mają problem w życiu, prawdziwy do podjęcia i decyzje. A to robisz wszystko, żeby im to utrudnić tylko, żeby się gorzej czuły ze sobą samym, nie? Samymi i żeby robisz wszystko w twoje działanie w rzeczywistości prowadzić do tego, że 1 są jeszcze bardziej pchane do tego wyboru, który uważa, za zły. Bo wydaje ci się, że robisz dobrze, ale efekty twojego działania są złe niż złe. Nie są nie takie, jak w ogóle chciałeś. Więc 10 Pogląd jest nie dość, że bezwartościowa, on jest szkodliwy w ogóle. Więc większość poglądów, które tam ludzie pytają, są kompletnie bezużyteczne i bezwartościowe, Piszę do mnie gość co jakiś czas o duszy ciągle. To dusza jest tym albo tamtym. Co mnie to obchodzi czym jest dusza? Czy to ma owoce jakieś przynosić, czy to się przekłada na cokolwiek, to jak pomyślę sobie dusza, jak umierasz, to umierasz, pić, czy nie istnieje. Czy przenosi się do Boga? Co mi o to obchodzi? Czy jak wypowiem, że przenosi się do Boga, to będę teraz gościnniejszy? Czy co? Nie będę! Sorry, to może ja jestem dziwny, bo od kwestii tego, jakie meble będą w czwartym pokoju od prawej strony w niebie, w mieście, gdzie będziemy mieszkać w ogóle Nie zaczynam mieć ochoty być lepszy dla ludzi, szczodry, gościnny czy coś. W ogóle na mnie to nie wpływa. To jest pogląd, który nie jest owocem w ogóle niczego. To jest stracenie czasu. Więc są poglądy, trzeba zwracać uwagę, czy ty masz poglądy, które przekładają się na owoce czy poglądy, które się nie przekładają na nic. Niemniej jednak czasu na to, co się nie przekładają na nic, jeżeli w ogóle mażocho te wydawać owoce w życiu. Więc ludzi, których mamy poznawać po owocach, to jest bardzo dobra koncepcja w ogóle. Niekoniecznie przejść ja jestem w ogóle. Czyli patrz na to, co gość robi, co zrobił, co jest, jaki jest dla innych. Jak postępuje wobec innych, jak się inni czują po rozmowie z nim. Nie musi to by żyć od razu, że ile rozdałeś? Nie, absolutnie nie wolno upraszczać rzeczy do, ile pieniędzy Podaj liczbę ile podarowałeś ludziom pieniędzy. Nie w ogóle nie chodzi o to. Chodzi o to jaki Ty masz wpływ na innych w ogóle. Generalnie w różnych aspektach. W czym pomogłeś? W czym kogoś sprawdziłeś, że poszedł do przodu, że stał się lepszy. Dla innych też, że urósł, że zmądrzał Nie? Że jest fajniejszy, że się lepiej czuje ze sobą, a wszyscy inni z nim też przez to. To są wszystko dobre efekty, to są te owoce. i nie ma o czym gadać. No ale się okazuje, że jest o czym gadać, bo jak widać praktycznie teoretycznie to jest bez problemu. Wszyscy rozumiemy. Że trzeba dawać ludziom jeść jak są głodni. A w praktyce jakoś nie ma. W praktyce wszyscy do kościoła chodzą, a jak ktoś nie pójdzie, to już o złe owoce wydajesz. Bo papierosa palisz, piwo pijesz, to jest zły owoc? W ogóle nie jest żaden owoc, co nic nie ma wpływu na innych. Jak komuś dymisz w nos, to tak, przenosisz zły owoc, bo mu psujesz. A jak se zapalisz raz na tydzień papierosa i nikomu nie dymisz, nikomu nie śmierdzi, to nie za nich dobraństwo i w ogóle to nie jest żałosne. To jest nic. Po co o tym gadać w ogóle? Co to jest? To jest nic. O, patrzę, zanim czyściłeś świątynię Ducha Świętego. Niech się Duch Święty zgłosi jako poszkodowany. W sensie adwokatem Ducha Świętego nagle: Ja, skupmy się na ludziach, na tym co my mamy do roboty. My mamy do roboty, jak jako ludzie, zadbać o innych ludzi, robi coś dla nich, żeby zmądrzeli, żeby byli lepsi, żeby się więcej śmiali. Dobra? Komedie róbmy. Rozweselajmy się. No i taka prosta rzecz w ogóle. Nie, to wszyscy chodzą przygnębieni. Już jak jest, skończmy, byliście nam nabożeństwem murzyńskim takim? Sam tańczą tego bębny, klaskają cały czas. Ja tak nie umiem. Ale to jest radość czysta, nawet jak oni w ogóle zapomnieli o czymś śpiewają, bo gdzieś tam jest obok w tle, ale w ogóle oni sobie chcą poskakać. To i tak już jest dobry owoc. Już jest wszystkim lepiej, jest weselsi sąd, szczęśliwsi, wyluzowani, bardziej zachęceni do tego, żeby być miłym dla kogoś dookoła. No i te ponure jakieś siedzenie i jęczenie, po łacinie jakiś piosenek, których nikt nie rozumie piosenek. Zawodzenie takie Jak to komukolwiek pomaga w czym? Wszyscy są przygnębieni na koniec i tacy: O jaki jestem zbudowany? O, ale jestem zgubą. Obudziłem się. Każda pomoc drugiemu jakakolwiek jest już cenna i już jest owocem. Wszystko, co sprawia, że człowiek się czuje lepiej, że postępuje lepiej, że się ze sobą też czuje lepiej z innymi. Wszystko jest to dobre, byleby coś robić, byleby coś Było z nas, dla innych. Cokolwiek to jest. Jeden rysunek. Rób, że coś. No. Ja nie zakładam, że nic nie robisz. Ale wiem, że większość z tych ludzi, co to oglądacie? No nic nie robi. No co wam powiem? Tak myślę. Ja mówię, że w każdej i mówię, że tylko większość, nie? Tak może, wiecie, a jedna trzecia robi, a dwie trzecie nie robią. Dlaczego nie robią? Bo gdzieś utknęli chyba po drodze właśnie, że zapomnieli, że owocem coś miało być, że jak słuchasz tego odcinka, to ja nie po to ci gadam, żebyś teraz był mądry, żebyś słuchał sobie, a jestem mądry i siedział sobie, zapomniał potem, że jestem mądry, dobra, zrobiłem swoje. i dalej nic nie robię. Nie, to wszystko, co ja chcę powiedzieć, ja mam taką nadzieję i z tą nadzieją to robię, tym celem, że gadam tu po to, żeby ludzie zrozumieli więcej, o co w tej Biblii chodzi i rozumiejąc to, stawali się lepszymi. Nie przez samo słuchanie, ale przez decyzje, które płyną z tego, że coś więcej rozumiesz. Więcej coś rozumiesz. Możesz podjąć lepsze decyzje i zacząć coś robić. Lepiej, lepszego. Więc wszystko, co mówię, staram się, żeby było praktyczne zawsze. Więc 10 temat owoców No nie jest teoretyzowanie znowu, ani to nie jest powód, żeby teraz śmiać się z innych ludzi, że chodzą do kościoła i myślą, że to o to chodziło. No i to jest nieszczęście przecież utknęli po drodze, zgłupieli gdzieś tam od nadmiaru intelektualizacji, przeintelektualizowali się. To trzeba pomóc znowu, a nie się cieszyć, że ja jestem lepszy, bo ziemniaki obieram czasami. Mam je. No dobrze, dobrze robię, raj obiera i więcej trochę, i lepiej i coraz bardziej nieźle. Ale się skup na tym, co masz do roboty. A nie na analizowaniu se tam czegoś, nie słuchaniu dla samego słuchania. Strasznie by było nieszczęście, gdyby to tak się skończyło, i bym zlikwidowałbym to wszystko w cholerę, gdybym widział, że nie ma z tego efektu, ale są efekty z tego mojego gadania i dlatego jeżeli żeby to dalej było, to czasami zostań sponsorem, sponsoruj 10 program i albo chociaż powiedz mi coś, że się przydał, bo to też potrzebuję, żebym ktoś zachęcił. To też ja. Najprostsza rzecz, a najbardziej potrzebna zachęcanie się nawzajem do robienia czegoś. i że ktoś coś robi dobrego, Widzisz, że mu idzie pod górę, że mu powiedz, że dobra rób, rób, rób. Ja wiem, że trudno jest, ale to będzie kiedyś wynik. A jak nie będzie, no to No co? i tak robisz najlepsze, co możesz, nie? Chociaż trochę będzie dobrego też dobrze. Jak możesz coś robić lepszego? Co zrobisz lepszego? Na razie rób to. Albo nie rób. No ale nie bądź obojętny. Więc to jest owoc też. Owoce w ogóle to jest takie kluczowe temat, że ja się tak łapię za głowę, bo się dziwię, że tego o tym nie mówiłem, od tego trzeba zacząć w ogóle było. Wszystko źle jest od początku muszę. Nagrywać. Dobra, idę. To był odwyk, odcinek o tym owocach. Komentuj, pogadajmy sobie tutaj, podrzuć to innym, bo zawsze są ludzie mało, bo mało, ale którzy chcą gadać o Bogu po ludzku, posłuchać, rozumieć więcej, nauczyć się tam coś i żeby dało się słuchać tego i gadać. O tym jakoś. i żeby to wprowadzać w życie, żeby pojawiła się grupa ludzi i ona była coraz bardziej wpływowa. Ja bym taką wizję chciałbym, żeby tak było którzy traktują Boga tak właśnie ludzko, tak zwyczajnie idą po prostu do ludzi gadają, nie muszą mieć do tego żadnych świętych tekstów, odmawiać niczego nie muszą. Są żywi zupełnie i tacy oddolni i bardzo prości. Wziąłem owoce, jest do zrobienia, to ja robię. A Bóg dla mnie to jest tak jakby obok mnie ktoś stał, a niewielki byt, taki intelektualny bardzo i tak z zasadami czy coś? Nie. Jestem wolny panie. Dobra, żegnają was jak kaczki, wszyscy słuchacze od wieku, sponsorzy, którym dzięki wielkie, bo dzięki temu mogę robić te odcinki dalej. i zapraszam do tego, że jak wam jest za zimno, to jedzcie sobie gdzieś do nas w świat i żeby pożyć dzień indziej. To nie jest aż takie trudne się okazuje. Tu jest, to mi na ziemi widzę. Ja sobie wyobrażałem pojadę do Hiszpanii, hiszpańskiego nie umiem nic. To się niemożliwe. Jak ja to zrobię. A wcale nie jest tak trudno, w ogóle nie jest. Znaczy nie jest dobra, ale to nie jest w ogóle straszne. Tylko takie wyzwanie to tak, ale straszne. Fajnie. Ciepło, marzec, tak wyglądam, bo jest tak ciepło. Dzięki, do następnego odcinka.
Transkrypcję tego odcinka robił robot. Nic więc dziwnego, że jest trochu drewniana. Albowiem "sztuczna inteligencja" ma tyle wspólnego z inteligencją ile "sprawiedliość społeczna" ze sprawiedliwością.