Nieufność i podejrzliwość. Co o nich mówi Biblia? Dlaczego to takie powszechne? Czy to z zawiści? W tym odcinku dużo dobrych rzeczy do pozastanawiania się. Na przykład taka sprawa: dlaczego starszy są mądrzejsi, a mimo to źle radzą młodym?
A ja trochę może nie na temat. Argumentacja KK przeciw samodzielnemu interpretowaniu biblii:
"Wielu jest zwolenników tej metody. Mówią: jeśli ja mam Ducha Świętego, to dlaczego nie miąłbym sam najlepiej rozumieć tekstu, który ten Duch napisał? Cóż mogą mi pomoc ludzkie tradycje i zwyczaje, skoro rozmawiam z samym Bogiem? Odpowiedz na te pytania znajdziemy w samym Piśmie świętym. Jest tam napisane wyraźnie: to przede wszystkim miejcie na uwadze, ze żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśniania (2 Pt 1,19).
ks.dr ANDRZEJ SIEMIENIEWSKI
Żródło:www.analizy.biz
Dobrze powiedziane. Żadne PROROCTWO.
@1
Tam jest mowa o proroctwach, a nie o całej Biblii. Swoją drogą ciekawe jeśli nie jest do prywatnego wyjaśniania, to w jaki sposób to robić albo czy w ogóle robić?
Z drugiej strony napisane też jest "Ale to namaszczenie, które od Niego otrzymaliście, pozostaje w Was i nie potrzebujecie, aby was ktoś uczył, lecz jak namaszczenie jego poucza was o wszystkim i jest prawdziwe, a nie jest kłamstwem, i jak was nauczyło, tak w nim trwajcie." (1J 2:27)
A może chodzi o to, że nie mamy wyjaśniać samego proroctwa i myśleć o co może
chodzić i dopasować coś po swojemu tylko caly kontekst i spojrzeć na to z góry
Martin, dzięki za ten odcinek. Bardzo dziękuję.
Heh, miało być pół godzinki, a wyszło jak zwykle:D
I jak zwykle wyszło bardzo dobrze.
Na pohybel zawistnikom i strachowi
Sami działać i robić, a nie zazdrościć i podejrzewać
Mądry, życiowy odcinek i warto poświęcić godzinkę
Dobre, dobre, bardzo dobre
Świetny odcinek. Martin zawsze dasz do myślenia i pozwolisz oderwać się od codziennej walki o lepsze jutro :)
Z mojego doświadczenia życiowego i obserwacji rzeczywistości wynika ,że do osiągnięcia jakiś większych rzeczy czasem wystarczy szczęście,kontakty,powiązania ,wazelina i podlizywanie się najsilniejszym i najbogatszym.Stawiam to co najmniej na równi z pracowitością ,wysiłkiem i znoszeniem przeciwności losu.Być może wynika to z tego,że w grupie łatwiej coś zdziałać. Lepiej jest dwom niż jednemu. Bo gdy upadną, jeden podniesie drugiego
Zagadka Na dzis znajdz wszystkie odcinki z intra.
Jeżeli wystarczy, to dlaczego gruba większość tych co wygrali miliony na loterii już po roku ma długi?
Gdyby akurat nie było kiedyś-tam meczu Polska-Niemcy i nie grał Podolski i nie było akurat konkursu jakiejś-tam firmy, to bym nigdy nie napisał piosenki, którą by milion ludzi usłyszało. To było to szczęście.
Ale przecież każdy mógł napisać tą samą piosenkę, ale tylko ja napisałem. I to już było coś co zależy ode mnie. I ciąg dalszy nastąpił. I ciąg dalszy już zależał ode mnie.
Bez okazji, czy tam "szczęścia" pewnego poziomu się nie przeskoczy, fakt. Ale bez pracowitości, wysiłku itd. każda okazja się zmarnuje. Więc to nie są rzeczy na równi. Bo okazje trafiają się każdemu co jakiś czas. Jak karty w brydżu. Nikt dostaje wiecznie słabych kart ani wiecznie dobrych. Jeżeli grasz już długo i ciągle przegrywasz, to nie można powiedzieć, że to wina kart. Na pewno miałeś już wiele okazji, ale nic z nimi nie zrobiłeś. Więc jesteś kiepski gracz i tyle.
Jestem grajkiem? Jestem. A nawet nie umiem czytać nut. Nie mam znajomych, powiązań, kontaktów, nikt mnie nie uczył. Wydałem książki? Wydałem. Tysiące egzemplarzy już. A nie znam żadnego wydawcy, pisarza, zero kontaktu.
Da się? Da się.
Odcinek nie może być krótszy niż godzina, bo zazwyczaj poruszane tematy są wielopłaszczyznowe i wymagają porządnego omówienia. To zawsze wiąże się z czasem, i dobrze. Mi się słucha tego fantastycznie, a długość odcinka daje mi pewność, że Martin ugryzł temat wyczerpująco. Moim marzeniem jest żeby odwyk miał tak ustaloną strukturę. Zaczynamy tajemniczo, rysujemy obraz tego co będzie w odcinku, omawiamy każdą część szczegółowo, myślimy nad połączeniem części i na koniec wielkie podsumowanie.Na koniec jakoś to otagować i pozwolić żeby google to odnalazły.Może każdy odcinek powinien mieć zwiastun na YT? Dajmy szanse poszukiwaczom na szczęśliwy traf. Ja właśnie tak tu trafiłem. Najpierw coś na YT, stamtąd na kontestacje, w kontestacji na Raport Martina, a później na nawalonego i ostatecznie na odwyk. Czy mogłem tu trafić inną drogą? Chyba nie.
Odcinek jak zwykle dotyka esencji naszego życia, postępowania i mówi jak żyć :)
Przyznaje się że jak mam za duże ciśnienie to wyobrażam sobie że żyje w komunizmie i pracuje w mojej pewnej pracy, a życie płynie łatwo i wielki spokój mnie otacza.
O, skróty na YouTube by były dobre.
Ale to musiałby ktoś robić inny niż ja. Mniejsza już, że to czas, praca i stałość, ale problem w tym, że ja nie widzę które kawałki są dobre do skrótu. Ten kto gada nie zrobi tego dobrze. To musi zrobić słuchacz.
Jeżeli ktoś ma tyle zapału i samodyscypliny żeby to robić co tydzień, to niech tak czyni! Z moim błogosławieństwem i wsparciem.
Ale pozwólcie, że będę sceptyczny, że się taki ktoś znajdzie. Skoro się nie znalazł przede mną nikt do wymyślenia i prowadzenia co tydzień takiego Odwyku, to wątpię, że się znajdzie ktoś kto da radę prowadzić kanał ze skrótami przez dłużej niż miesiąc albo dwa. Ale mam nadzieję, że się w tym pomylę.
Podobno wdzięczność to antidotum na strach.
Bardzo fajny odcinek, daje wiele do myślenia.
Tylko trochę za mało Martin powiedziałeś o podejrzliwości do ludzi. Ja jestem do nich mega podejrzliwy i jestem ciekaw, czy to ja jestem jakiś dziwny, czy też są jacyś ludzie, którzy też tak mają.
Btw - Martin! W życiu nie miałeś lepszej fryzury! :-)
No całkiem to zgodne z moimi odczuciami czy przemyśleniami. W miarę kończenia studiów, całkowitego uniezależnienia finansowego, rozpoczęcia pracy zupełnie niezgodnie z ukończonym kierunkiem i marzeniami o założeniu rodziny, cały ten strach stał się codziennym towarzyszem. I faktycznie, wyłączna różnica między ludźmi jest w tym aspekcie chyba taka, że jedni to wyzwanie walki ze strachem artykułują, co daje im możliwość podjęcia walki, a inni po prostu się męczą.
Dzięki ;)
Bardzo potrzebowałem tego odcinka w tym momencie, dzięki! Strach potrafi sparaliżować, a w dodatku wszyscy dookoła jeszcze w tym strachu utwierdzają. Polecam krótki tekst Jeana Delumeau - "Strach w kulturze Zachodu".
Dżihadyści też nigdy nie widzieli Allaha i dają się za to zabijać. Dżihadyści są bardziej radykalni. Kto ma rację? Islam czy Chrześcijaństwo?
Dla mnie najcenniejsze w tego odcinka były te słowa:
„Jest powiedziane, że oskarżanie braci to jest jedna z […] siedmiu najbardziej obrzydliwych rzeczy dla Boga. Tam jest tak, że nogi co spieszą do złego i ręce co czynią coś tam i język kłamliwy i tak dalej. I na końcu jest wymienione, podkreślone, oskarżanie braci. Oskarżanie w ogóle. Szatan jest nazywany oskarżycielem. Właściwie tak się […] tłumaczy to słowo: oskarżyciel, ktoś kto oskarża. Oskarżanie w ogóle jest traktowane jako coś […] co od Boga nie pochodzi. Bóg nie oskarża. […] To w ogóle nie jest jego zadanie. Oskarża kto inny. Oskarża […] Szatan. Albo ktoś tam, kto ma, kto lubi jego metody działania. To nie jest metoda działania Boga, Bóg dąży nie do tego, żeby oskarżać. Bóg dąży do tego, żeby ratować. […] Ale jako sędzia, ma obowiązki sędziego.”
Dlatego będę się bardzo starała zarzucić swoje najczęściej bezproduktywne krytykanctwo i popracuję nad tym, żeby przestać szukać czegoś złego w drugich ludziach.
Dzięki Martin :)
Też właśnie na to zwróciłam uwagę, Eliszeba. Trzeba pozbyć się tego oskarżyciela :)
Tego, o czym traktuje ten odcinek, nauczyłam się z książek Josepha Murphyego. Tylko on wchodził w ten temat jeszcze głębiej, ale dokładnie to samo spojrzenie plus techniki walki z własną niewłaściwą postawą. Mnie się przydały i zbliżyły mnie do Boga. Nie mam też postawy roszczeniowej.
Dzisiaj słuchałam w niemieckiej telewizji kazania takiego pastora Leo Bigger, który opowiadał o ciekawym doświadczeniu. Do dwóch słoików nasypał ryżu, zamknął szczelnie i do jednego słoika jego żona codziennie przemawiała czule, a do drugiego złorzeczyła. Po pewnym czasie hołubiony ryż podobno wypuścił kiełki, a ten wyzywany zbrązowiał i zbrzydł. Biblia też nam mówi o mocy słowa. Taka ciekawostka.
@21 Sterka
No, raczej trochę wody tam musiał dać.
To jest doświadczenie z filmiku o wodzie żywej, który opowiada (nie śmiem twierdzić, że dowodzi) o pamięci wody, w co osobiście wierzę, a co zostało tu na Odwyku obśmiane :) Ale nic to, ja i tak dalej wierzę, że woda ma pamięć i mam teorię, że ta pamięć to jest sposób Boga na kierowanie życiem ludzi - co w kwestii duchowości nic nie zmienia, ale jak dla mnie, przybliża mi geniusz Boga.
H2O ma pamięć?
A gdzie?
W H? W O? W 2?
@23 Oj, Martin, nikogo tu nie chcę przekonywać, Sterka wspomniała o ciekawostce, ja tę ciekawostkę skomentowałam po swojemu i tyle. Swoją droga to by było ciekawe, jakby więcej osób przeprowadziło taki eksperyment z ryżem (2 szklanki z wodą i ryżem, do jednej gadać miłe rzeczy, jak do dzidziusia, a do drugiej same złośliwości i przekleństwa) i podzieliło się wnioskami. Ja się ze Sterką zgadzam, że słowa mają moc i Ty też się zgadzasz, że słowa mają moc (choć nie w kontekście wody i ryżu), więc może nie byłoby głupie sprawdzić, czy ta moc działa też na taki ryż dla przykładu :)
Ten pastor niech już alkoholu nie pija wcale. Były naukowe eksperymenty związane z zamarzaniem małych próbek wody w lód o konkretnych strukturach. Jednej próbce puszczono heavy metal, a drugiej klasykę - jedna zamarzła nie tworząc żadnych godnych uwagi struktur, a druga coś na kształt płatków śniegu - tak jak na szybie zamarznięta cienka warstwa pary wodnej. To, że na zamarzającą wodę działały określone fale akustyczne i tylko na skutek tego otrzymano te kształty już nikogo nie interesuje. No i od tego czasu się zaczęło eksperymentowanie ludzi z darciem mordy na różne przedmioty, bo jak z lodem wyszło to z popsutą lodówką według tej logiki też. Nie wiem jak trzeba mieć namieszane, żeby na podstawie takiego eksperymentu stwierdzać, że "słowa mają moc" w odniesieniu do ziarenek. Nawet Gedeon dopiero po kilku eksperymentach uznał, że to nie jego fantazja płata mu figle, a rzeczywistość.
@23 Może i jakąś ma... Ale zwykle można nazwać "pamięcią" tylko efekty praw fizyki, wrzucenie kamienia do stawu i fale nim wywołane, określone struktury lodu itd. Ja nie jestem przekonany by nazywać to pamięcią, ale termin dobry jak każdy inny.
@Krzysztof 1
Eksperyment z ryżem, o którym mówi Sterka, zapoczątkował Masaru Emoto. I tu nie chodzi o fale akustyczne i darcie mordy, ale o wpływ myśli ludzkiej na wodę. Może to zabrzmi jak magia, ale ten eksperyment był powtarzany wielokrotnie (też na początku w to nie wierzyłem, ale sam go przeprowadziłem dwukrotnie - bez darcia mordy, zauważ - i to jest fakt, nie wiem jak to wytłumaczyć, ale to działa). Niektórych rzeczy racjonalnie się wyjaśnić nie da, jak choćby takie doświadczenie Younga, którego wynik przeraża każdego fizyka.
Też widziałam eksperyment, ale byłam zbyt leniwa żeby go sprawdzić.
Spotkałam się z opinią, że wszystko ma swoją energię. I takie incydenty zdarzają się pod wpływem odpowiednio nastrojonej energii, czy jakoś tak to nazywali, nie pamiętam już.
Efekt o którym wspominacie można też zauważyć przy hodowli kwiatów. To jest trochę dziwne i może śmieszne. Ale jak podchodzić do kwiatka z miłością on rośnie i się rozwija lepiej niż gdyby traktować go obojętnie :D Znam osoby, które właśnie tak traktują swoje rośliny, prawie jak dzieci - wyolbrzymiając nieco.
Swoją drogą Jezus też wydarł mordę na drzewo figowe i uschło. Ja wiem czy ze strachu czy czemu? ;)
@joAnna
Ciekawe, co Jezus mówił do wody, że się zmieniła w wino. :D
Ryż ryżem, ale skoro to działa na produkt, to jak musi działać na ludzi! I bardziej mi o to chodziło, żeby zwracać uwagę na słowa i nie zatruwać naszych dzieci, związków, układów w pracy. Warto się postarać.
@Sterka
W końcu ciało ludzkie składa się w 60ciu procentach z wody. :P
A ci, co jeszcze niedowierzają: radzę wpisać na youtube "Masaru Emoto Experiment". MASA youtuberów z całego świata przeprowadziła ten sam eksperyment z pozytywnym efektem. To nie jest jakaś bajka czy teoria spiskowa.
@30 Pytajmierz
O to mi właśnie chodziło, że ludzie z wody się głównie składają i dlatego Bóg wymyślił taki prosty, ale genialny sposób na dawanie im tego, czego chcą/na co zasługują :)
Jakie myśli i słowa wysyłają, to dostają, bo woda w ich organizmie ma takie struktury, jak je sobie sami naładujemy, albo pozwolimy naładować (na przykład oglądając telewizję lub przebywając z toksycznymi ludźmi) Może dlatego Jezus kazał być miłym dla innych, pomagać (usłyszysz wtedy podziękowania i błogosławieństwa), nie oddawać "okiem za oko" (nakręcasz się negatywnie planując zemstę) itp. Coś w tym jest i ja wierzę, że woda jest kluczem. Nie trzeba w to wierzyć, żeby być zbawionym, ale mi to pomaga czuć się ukochanym dzieckiem Boga, czuję się, jakbym odkryła coś fajnego, co nam Bóg dał, czuję, że dzięki temu "mechanizmowi" faktycznie się troszczy o swoje dzieci w każdej chwili i moja miłość i podziw dla Boga wzrastają.
@Eliszeba
Trzeba tylko pamiętać, że myśli i słowa "wpływają na ludzi", ale nie "kreują rzeczywistości" (jak to piszą w new-age'owskich książkach pokroju "The Secret"), bo to tak nie działa (chyba że się przeprowadzi magiczny rytuał). Tego typu myślenie jest co najmniej niebezpieczne, a w skrajnych przypadkach prowadzi do socjopatii.
@32 Pytajmiesz
Znam "Sekret" i "Siłę", nie wizualizuję, aczkolwiek planuję i wytyczam cele. Wiem, czego chcę (rzadkie zjawisko o dziwo, jak sobie zrobiłam test wśród pewnych osób, którym się za bardzo w życiu nie wiedzie i które nie są zbyt szczęśliwe, to okazywało się, że nie wiedzą czego chcą od życia i nie mają nawet sprecyzowanych marzeń). Nie wszystko mi się udaje, ale najczęściej jest tak, jak sobie obmyśliłam.
Nie wiem tego na pewno, ale z mojego doświadczenia wynika, że jak cele nie są egoistyczne, to Bóg pomaga i udaje się je osiągać.
@26 Po pierwsze nie doświadczenie Young tylko jego późniejsze wariacje. Jeżeli fizyk nie umie podać jednej różnicy w warunkach początkowych przy doświadczeniu Younga to jest mało spostrzegawczy. Ta różnica to akt obserwacji. Wprowadzenie "kamery" zmienia subtelne warunki początkowe. Jak? Kamera to działający obiekt, który tak samo jak światło ma [przy potraktowaniu jej jako zbiór cząstek] określoną mechanikę kwantową. Jeżeli wynik wariacji doświadczenia Young jest różny w zależności czy "kamera" jest czy jej nie ma należy przyjąć, że samo urządzenie wpływa na stan kwantowy światła. Zmiana stanu kwantowego i już mamy różne wyniki doświadczenia. Dla różnych warunków początkowych w określonym eksperymencie mogą nastąpić różne wyniki, nie jest to nic nadzwyczajnego. Pierwotnie samo doświadczenie Young jest dość spójne.
Ja też lubię fantastykę i magię, ale to tak nie działa. Wszystko to co można uznać za magiczne w naszym świecie jest okupione wielopokoleniową pracą twórczych ludzi. Moje pianino, laptop i tablet, mapy co mam je na ścianach, meble, leki itd. Jeżeli dobry Bóg użyczył nam trochę swej mocy twórczej to właśnie w tych zastosowaniach praw fizyki.
Martin kiedyś rzeczywiście mówiłeś coś interesującego i słusznego, ale te czasy już minęły. Zgodzisz się z tym?
Mariusz, jeśli jesteś tym Mariuszem, za którego Cię mam to ja bardziej zgodzę się z tezą Martina, że niektórzy po pewnym czasie powinni Odwyk opuścić i zająć się czymś innym po prostu bo dla nich elementarz odwykowy to już za mało
Zgodzisz się z tym?
Zgodzę.
Z tym niżej.
I kolejny raz powiem, że nie pojmuję co mają w głowie ludzie, którzy zamiast zrezygnować z tego co im się nie podoba, kontynuują w najlepsze, opowiadając cały czas o tym jak bardzo im się to podoba, marnując czas sobie i innym.
Odwyk jest zalecany, ale nie jest obowiązkowy.
Obowiazkowy :)
Wiem, że trochę późno, ale podoba mi się nowa czcionka dowyk.com w grafice na górze.
O, dzięki! W końcu ostatnia prowizorka zniknęła. Nawet gołąb jest jako logo!