Dzisiaj jadę tu nie, tu gdzieś tam jadę. Zapraszam na odcinek pierwszy w sezonie nowym odwyku we wrześniu dwa tysiąc e dwadzieścia jeden to nagrywam i dzisiaj jak będzie znowu odcinek z ilustracją rowerową ona nie ma nic wspólnego z tematem ale fajnie wygląda wygląda. Czy wiem czy fajnie. Nie no lepiej niż ja, bo to trochę nudno jak się pokazuje tylko gębę. Ja też mogę pokazać. Odwyk od Bogu po ludzku. O pracy dzisiaj jest, czyli o tym, co co się robi, żeby człowiek żył pożytecznie. W kontekście chrześcijaństwa robota nazywa się często służba. Mówią, że to jest służba. Ale ogólnie chodzi o tę samą koncepcję, żeby nie być bezużytecznym leniem. Koncepcja donistycznym myślącym o swoim tylko brzuchu, żeby nie powiedzieć o dupie wręcz, bo to też niektórzy lubią jak im grób na przykład samochód sobie kupują zamiast na rowerze i wsadzają go na wygodnym fotelu, naciskają za przeproszeniem pedał No i patrzą jak ich elegancko wygoda otacza i tłuszcz im się mnoży kwitnie. i lenistwo ogólnie ogarnia. Więc jeżeli to tak się zastanowić co na to Jezus, to ja mogę powiedzieć tyle, no Jezus na to że niespecjalnie chyba. To samo on był pracowity straszliwie. i kazał naśladować siebie, więc ogólnie na siedzenie w wygodnych miejscach i myślenie właściwie tylko o sobie, to nie jest to, co Jezus uczył, żeby robić, ale ważniejsze jest to nawet, że powiedział wprost czego oczekuje i nacisk jaki Jezus stawiał był na robotę. Ludzie mają takie podejście co do chrześcijaństwa, przeważnie, że chrześcijaństwo polega na albo templacji albo na skakaniu. Czyli albo intelektualnie zagłębiamy się w doktryny teologiczne. Może ja sobie poradzę drogę i analizujemy co tam będzie, jak już Jezus przyjdzie i z czego będą zbudowane w roku ta do nowej Jerozolimy, albo na przykład czy godzi się na nabożeństwie klaskać, czy się nie godzi, że inne takie problemy ważkie. Rozważałem sobie, a może nawet ważniejsze jakieś problemy sobie rozważają ci ludzie. Mi to nigdy nie znaczy dobra, to tak wciąga, nie? Ale teraz gdzie? Teraz w lewo? No bardzo dobrze, znam się na rondzie, już mam pojazdy. Więc mi to tak trochę Nie, znaczy dość szybko się zorientowałem powiem, że co prawda to jest bardzo przyjemne bo łaskota mózg, elegancko łaskotanie mózgu to dla człowieka, który jego ma jest bardzo przyjemna sprawa, zwłaszcza kiedy może pokazać, że z mądrzejszymi żylni, wykazać to i widzi w oczach innych poważanie, niezrozumienie i nawet strach czasem, że ty taki mądry, a on nie i że ty znasz tajemnice Boże, albo wszystko jedno, jakie ważne, żeby cię podziwiał tylko. Więc jakoś nie byłem na to aż tak chory, to mi szybko przeszło, potrzeby nie czułem, żeby być aż tak zdowatą w oczach innych, przez coś taki mądry jestem. Aczkolwiek oczywiście przyjemne. To muszę przyznać. Dobra, no i druga sprawa jest taka, że ludzie inny typ kościołów ludzie chodzą się rozerwać po prostu jak do teatru czy czegoś takiego żeby się wyskakać jak oni to mówią naładować akumulatory no i wykaże sobie dobierać chce więcej wariactwa, czy mniej. Jedni to już muszą się tarzać po podłodze i szczekać. W ramach ducha świętego, tak zwanego jakiegoś widocznie, a inni wystarczy im, że se popłaczą, przy wzruszaniu piosenkach, których powtarza się w refrenie. Jezu, Jezu, Jezu, Jezu, kocham, kocham, kocham itd. W sumie małą przerwę, żeby pokazać konia. Tutaj się proszę nie przestraszyć, bo nie chodzi o mojego. Chodzi tutaj tylko o zwierzęta, które tutaj coś pasują ładnie przy drodze. Mam nadzieję, że widać, że chociaż krzywe są troszkę. Policzę je dla Was. Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć, dziesięć równo koniów na łące. Może to by był dobry tytuł na odcinek dziesięć koni na łące. No. Zatem wstęp jest to, żeby pokazać, że na oku chrześcijaństwo się w ogóle nie kojarzy z robotą, żeby się wziąć za robotę i robisz to co Jezus kazał, czyli ani nie skakać, ani je rozmyślać, tylko kochać bliźniego swego. No Kochanie bliźniego swego się przejawia w najróżniejszy sposób. Dlatego ja tu nie definiuję specjalnie co to w ogóle znaczy i co znaczy robić. Cokolwiek wie. Cokolwiek byle skutkiem tego było to, że drugiemu jest lepiej niż było mu wcześniej, pięć minut wcześniej, żeby życie miał lepsze, żeby był szczęśliwszy i to, żeby jak najdłużej. Dlatego najcenniejsze jest to, czego skutki trwają całą wieczność. i że mówiąc, jak kogoś nauczysz czegoś i zmieni się on od tego na trwałe tak bardzo, że nawet sięgnie to poza to życie tutaj i będę się konturowane w następnym, no to to jest zasługa matematycznie patrząc nieskończenie większa niż to, że człowiek się pośmieje przez pięć minut. Dlatego oczywiście to jest super cenne i dlatego ja mam patronów chyba, bo oni rozumieją, że są cenniejsze rzeczy mniej cenne i lepiej żebym ja mój czas przeznaczał np. Żeby komuś pouczyć, poinformować, by coś powiedział, zmienić mu coś sposób myślenia, bo to ma trwałe skutki, brzmia, zasługa w niebie, jak kto wierzy, jak nie wierzy, to i tak zasługa w niebie. Chyba, że go nie ma tego nieba oczywiście. Ale ja twierdzę, że jest, więc powiem bezczelnie, że tak, zasługa, tak w niebie oczywiście. Czy gdzie to tam będziemy żyć w nas wstępnym życiu, po tym życiu, ale też jest akcja straszliwa tutaj poczucie żero coś pożytecznego, więc ogólnie dobrze jest pracować. i jak dlatego z tych wszystkich powodów i że jest wskazał i że to ma sens logiczny. Nacisk kładłem zawsze na to, żeby zachęcać ludzi do tygnać w ogóle, bliźniemu swojemu, cukierka daj, kup czekoladkę, podziel się z kimś, niech mu dziedziałem i weselszy. Nie narzekaj mu, zażartuj mu, jak się poczuje lepiej. To jest wszystko robota. Opowiedz mu, że jest jak jakiś Bóg, który nie jest dla idiotów też i rozum swój ma i można w niego wierzyć trzeźwo, jak wiara, co ja robię. i mam może komuś to życie poprawić. A nawet jeżeli nie, nie zaakceptuje tego jakoś dla siebie, nie weźmie zbyt coś z tego, to przecież się zorientuje, że chrześcijaństwo nie jest kompletnym kretynizmem, bo i ludzie inteligentni też się na to decydują i uprawiają to w sposób bardzo sympatyczny trzeźwy, nie szkodzący innym, nie wariacki, nie przypomina w ogóle narkotyków. Więc o czym jest 10 odcinek w sumie? Bo to na razie mówię, że dobra iść do złoty, bo i raz Jezus wskazał w branży muzycznej w ogóle trzy, cztery, pięć i sześć. Dlatego, że praca może mieć niedobre skutki. Więc według większości kościołów może się coś mi gada o tym, żeby się wziąć za robotę, ale praktyka jest taka, że nacisk jest na co innego. Albo na podwójne budowanie się, budowanie się, zupełne wypaczenie Biblii i sprowadza się w praktyce do tego. Pobiegamy coś tam, żeby się budować, budować. A tutaj jest bardzo do tego, żeby człowieka najarać czymś albo żeby wiedział, co coś więcej, żeby miał jakieś fajne przekonanie, że już jest mądrzejszy od kogoś innego albo od siebie samego, albo co. Ale to takie jest egoistyczne totalnie i z tego budowania się zupełnie nic nie wynika. To znaczy nie jest tak, że ludzie coś się bardziej pobudowali, To teraz więcej pracują, dają czekoladki innym, gadają z innymi częściej rzadko. Zwykle siedzą na dupie więcej. Więcej myślą o sobie, zachwycają się ewentualnie Biblią, siedzą całymi dniami i czytają tą książkę, zamiast wyjść z domu, i zrobić coś ze swoim życiem pożytecznejszego. To nie mówię, żeby w Biblii nie czytać, tylko mówię, że to nie po to ona jest, żeby życie spędza na czytaniu Biblii, to jest absurd. To jest jakby uczyć się kodeksu drogowego i nigdy nie jeździć niczym po drodze. No więc tak samo jak czytać Biblię i nigdy się nie zajmować ludźmi, to to jest to samo. Dokładnie więc oczywiście głupotę i przejaw tego, że on ktoś coś nie zrozumiał, a jak to ładnie i ciemno nagle. No, także budowanie się do za bardzo i o tym się gada w kościołach, ale jeszcze może być rozrywka, to już w ogóle nijak się nie przekłada na nic. Poza tym, że się zaprasza innych, żeby się dołączyli do zabawy kościół to jedna wielka impreza ewentualnie jakieś takie sesja psychologiczna dla ubogich, która ma na tydzień wystarczyć, bo potem za tydzień za uprzedził na następną sesję. i to tak w kółko, ale nic trwałego z tego się nie dzieje. To zresztą łatwo się przekonać, bo wystarczy przestać chodzić sia przez dwa miesiące i zobaczyć, czy dalej jesteś fajnym człowiekiem i spokojnie ci się żyje, czy musisz ćpać jakieś rzeczy, żeby ci obudzić rano i nie twierdzić, że życie nie ma sensu. Dobra, ale Biblia mówi inaczej, bo tam jest inny nacisk wokół niż to, co powszechnie się uważa. Nacisk z Biblii jest na nie na budowania, nie na rozrywki, tylko na robotę, jak są Jezus dawał jakie opisy sądu ostatecznego tak zwanego mówił, że jak przyjdzie prawda, tam syn człowieczy, to rozdzieli ludzi na prawo, na lewo i powiedział w jakiej to kategorii będzie się działo jak się to będzie działo puściłem go specjalnie a nie podziękował, nie? To nie. Hamię. No dobra. Co ja to mówię? A mówił, że podzieli ludzi na tych co byłem głodny to daliście mi jeść, byłem spragniony daliście mi pić i tak dają i się w ogóle zdziwią kiedy, jak to tobie, przecież się w ogóle nie było. A on powie, że chodzi mi o w ogóle o ludzi. Wylekomu daliście pić gdzieś, najmniejszemu Bubkowi na ulicy, to tak jakbyście zrobili to mi. A drugim powiem nic, że się nikomu nie zrobili w on. A mi co? Jak? Gdzie? Co? Jak nikomu? Wszyscy nie było. Nie powiedział, że nikomu, tylko mi nie daliście mi jeść, jak byłem głodny, nie odwiedziliście mnie w szpitalu, jak miałem covid i takie tam. Wyjagnie, a on powie, No bo dziś nie zrobiliście to nikomu innemu Najmniejszemu to i mnie żeście nie zrobili Do widzenia. i takie nie są kryteria sądu. Według tej przypowieści Jezusa z Ewangelii taki jest to obraz można sobie przeczytać dla mnie. i to tylko przykład, bo to nie jakieś, nie mówię detalicznie, bo na każdym kroku Jezus podkreśla o robocie że to jest priorytetowe. Mówi o owocach. i owocami chrześcijaństwa, życia z Bogiem, blisko, Jezusie wizmu, tak zwanego. Drogi Bożej w innym odcinku mówiłem, że to się chrześcijaństwo tak kiedyś nazywało ma być wydawanie co jest tym owocem? Jak sobie przeczytacie listę, to zobaczycie łatwo, jak pod tym kątem sobie zobaczycie zamiar cierpliwość. Ja uważam, gościnność i różne takie historie miłe, pozytywne cechy. Ale zwróćcie uwagę, że właściwie większość tych cech dotyczy innych ludzi. i się w nich przejawia. W kontaktach z innymi ludźmi. Gdzie mam mikrofon w ogóle z prawej strony? Tak. No. Na teraz 10 szedł połknąłem mu i już ją wyplułem bo mucha mi nie jest potrzebna w ogóle do tego odcinka rozumiecie do tej pory wszystko mi się wydaje jest jasne. i znowu coś tu nie gra, bo ja w tym odcinku miałem przestrzegać przed pracą. A Jezus nie dość że przestrzega przed brakiem pracy, to w ogóle stawia sprawę tak, że jak ktoś nie robi, nie był wydaje owoców, to on go w ogóle nie uznaje za swojego, że jego ludzie mają te swoje owoce i to jest skutek a nie powód tego, że do niego należą. Tutaj się też oczywiście powtarzający temat wiecznie w odcinkach od wieku znowu nasuwa temat pod tytułem Czym się w ogóle różni chrześcijaństwo od zwykłej każdej religii. Tym, że w każdej religii trzeba sobie zasłużyć, żeby się zbliżać do Boga tym, się robi, że stajesz się lepszym człowiekiem i dlatego Bóg cię coraz bardziej lubi. W chrześcijaństwie jest odwrotnie, bo zbliżasz się do Jezusa i do Boga przez Jezusa i skutkiem tego jest to, że stajesz się lepszy człowiekiem. Skutkiem, nie powodem, nie musisz sobie zasługiwać w chrześcijaństwie na to, tylko odwrotnie zaczyna się w ogóle cała umowa z Bogiem w ramach bycia chrześcijaninem od świadomej umowy, która polega na tym, że uznajesz stwo tego Jezusa w swoim życiu, postępowaniu, sposobie myślenia, to po prostu on ma teraz być szefem i jego kryterium są Twoimi kryteriami, Jego cele są Twoimi celami itd. i zmieniając się w 10 sposób w realnym już życiu trenując, nie? Bo się realnie coś się tam dzieje i realnie to musisz uprawiać. Efektem tego jest taki, często niezauważalny efekt tak łatwo dopiero po jakimś się człowiek zaskoczony jest, jak bardzo się zmienił. Efektem jest to, że się człowiek zmienia i staje lepszym człowiekiem. Fantastycznie to działa, w praktyce. Teoria jest zaskakująca, że jak chcemy się to nie może działać, przecież to jak to zaczynamy w ogóle od tego, no bo bo najważniejsze, że to to jest w ogóle możliwe dlatego, bo na dzień dobry w ramach tej umowy masz kasację wszystkich win, grzechów, zła, i wszystkiego, co jest syfne w tobie ogólnie. Na dzień dobry, jesteś adoptowany, przekreślona, konto masz tam wszystkie złe czy ci tam się kasują i jesteś tam jak to w Biblii w wielu miejscach ładnie się opisuje od razu dzieckiem Bożym, dziedzicem, bo jakimś tam w ogóle księciem, różne takie fajne tytuły. i to jest skutek właśnie tej umowy, tej kasacji na dzień dobry. No i tak, efektem powinno być i jest, że człowiek staje się lepszy. Dlaczego? Ponieważ spiny, bo już nie musi się starać. i to jest bardzo nienaturalne, bo człowiek przyzwyczajony do tego, do takiego podejścia jak na przykład w szkole polskiej, na dzień dobry ma, że on jest ły, że ma źle wszystko jest z nim, że musi za sobą służyć dopiero. A w przeciwieństwie jest odwrotnie, że na dzień dobry ma przy same piątki i jak ogólnie czegoś nie spieprzysz, to masz same piątki i ucz się dla samej radości satysfakcji i nauki już po a nie na oceny. Bocen już nie ma. Chrześcijaństwo porównując do szkoły to by było takie, taka szkoła, której w ogóle nie ma żadnych ocen. Po prostu nie ma tych ocen. i nie ma egzaminów po których można wylecieć albo te egzaminy są jakieś tam różne z tych zamień, ale są dla Ciebie. 1 są, żeby się przekonać czy Ty umiesz, nie umiesz. To jest bardzo dobre porównanie. i tak to działa. To wszystko opisuję, no wytestamy. To nie jest moja nowa jakaś wizja chrześcijaństwa. To jest oryginalne państwo to jest to co w innym odcinku mówiłem nazywa się drogą Bożą taka doktryna i w listach w Nowym Testamencie apostoł Paweł większość listów jest właśnie rozwinięciem konsekwencji tego co Jezus zrobił i tej podstawowej jego umowy. Dobra, dlaczego to jest ważne? To jest super ważne. Bo teraz, kiedy przychodzi do kwestii roboty, robi się problem, jak do tego podejść, skoro ja nie muszę pracować, nic nie muszę robić, to powinienem coś robić? Jak mam to robić? Robić w ogóle? Nie robić? Bo jak robię robić to z jakiego powodu? i tutaj większość ludzi wymięka. i prawie praca, czy jak to można nazwać służba, jak mówią w kościołach, staje się czymś złym dla niego. Oddala go od Boga zamiast przybliżać i efekty są marne. i już wyjaśniam o co chodzi i dlaczego tak jest. Jak tylko przejadę przez to przejście dla rowerzystów trudne i krzywe. Pojawiają się co jakiś czas, takie różne grupy kościelne, wspólnoty, kościoły, może nawet denominację, czy jak to nazwać? Po cholerę pokrzywy tu są wszędzie? No i kopła mnie ta potrzeba. Ja będę jechał. Rower elektryczny mam, ale muszę pedałować, zawsze proszę. W każdym razie pojawiają się te grupy różne, w których stawia się nacisk, coś sobie przypomni, że Jezusowi faktycznie chodziło o te co, że to ważna rzecz już nad nią jest o tym, że to naprawdę jest obsceniczne i nieprzyzwoite, żeby sobie spędzać miło czas, ciesząc się miłością Bożą i mając kompletnie w dupie bliźniego swego. Nie żeby go nie lubić od razu, tylko po prostu nie jest taki ważny. Oni się tego gada, ale on nigdy nie przychodzi, nie wychodzi się do niego, po prostu przychodzimy sobie do kościoła i cieszymy się swoim sosem na wynajem. Więc pojawiają się takie grupy i tam się nacisk stawia znowu na robotę. i każdy musi coś robić. No musi robić. Odbębnić coś, albo jakieś zawsze zostaje zadanie. Na przykład mnożą się takie wtedy różne te pokrzywy. Tak krzywo nadaje nagrywam. Monoszą się takie dziwne etaty w kościołach typu otwiera drzwi na przykład dla gości albo na przykład przerzucasz kartek w rzutniku do piosenek. Nawet nie robiłem aż raz do takiego. Ja robiłem miałem etat, gracz na gitarze numer trzy, bo trzy było. No i mnożą się takie a może dwa. Nie wiem. Więc mnożą się takie potrzebne albo inne etaty. To jest się takie staranie się, żeby każdy coś robił. No dobrze, dobrze, dobrze, bo w sumie nawet jeżeli to są głupkowe te etaty, no to wiecie, że przyzwyczaiłem ludzi do tego, żeby coś robić, a nie do tej bierności straszliwej kościelnej, żenujące że się tylko przychodzi i tyle. No dobra i w takim kościele możesz sobie wziąć taki etat i przerzucać kartki, ale większość ludzi ma prostsze rozwiązanie, po prostu daje pieniądze. i to jest takie sobie, bo wszyscy są niby zadowoleni, no bo powiem, że tak, no to ja pracuję, ja tam w kamieniołomach rozwijam kamienie, to już przecież pracuję, daję pieniądze na kościół. Kościół niech się czymś zajmie pożytecznym. O, taka jest umowa. i ktoś powie, no bardzo dobre, czemu nie? Przecież zresztą ja w odwykł tak samo robię. Dwie różnice są i 1 są dramatyczne duże. Po pierwsze taki odwyk czy jakieś inne projekty, 1 nie są po to, żeby ludzi, którzy razem sobie powinni coś robić albo postanowili, że będą robić, albo nawet mają zadanie coś robić, żeby ich zbierać do kupy żeby razem coś robili. A Kościół po to istnieje. Jedyny sens w ogóle istnienia kościoła według Biblii czy grup chrześcijan jest po to, żeby coś robić razem, żeby dodać owoce. To jest w ogóle cały cel. Jeżeli więc są tam ludzie, którzy nic nie robią, to pytanie jest po jaką cholerę w ogóle oni są Kościołem. Po co są razem? Po co w ogóle to wszystko? No więc jak jedna osoba faktycznie coś robi dla innych w ramach kościoła, a dwadzieścia innych wchodzi sobie normalnie do roboty i daje pięć procent albo dziesięć procent. Żeby 10 jeden to robić, to dalej jest takie słabe trochę, bo ci wszystkich dwadzieścia czyli, no ja tam mówiłem, oni wszyscy mieli coś robić, a nie żyć swoim życiem i usprawiedliwiać sobie w głowie, że coś robią. Mimo, że nic nie robią, dosyć stanin kosztem, bo to po prostu tylko dziesięć procent, a w zamian aż święty spokój. i to jest ta druga różnica między takim projektem jak od a kościołem, że moi patroni nie robią tego poczucia winy, a ja nie nakręcę im tego poczucia winy, żeby mieć więcej kasy. Tylko jest po prostu, kto chce to daje, kto nie chce, 10 nie jest gorszy sześcianinem człowiekiem czy coś. A w kościele no to jednak się jest jakby zrozumiane rozumie się w samo przez się, że jak nie dajesz ani nic nie robisz, nie przerzucasz kartek, no to jest coś stopownie tak i pokutuj synu, czy jak to tam, kto chce nazwać. No więc jest to duża różnica. i tutaj dochodzimy właśnie do najważniejszej kwestii tego odcinka do całego sedna tematu. Kiedy praca staje się czymś złym i nakręcanie ludzi, żeby robili do służby, służba, służby, staje się dla nich fatalne. i efekt jest gorszy co aż się sam dziwię, że to mówię, ale tak naprawdę jest. Efekt jest gorszy niż jakby nie robili w ogóle nic. i już wyjaśnię nie mam, dlaczego tak się dzieje. Dlaczego zachęcanie do roboty i nawet sama praca daje efekt wychodzi na zły, po prostu dla wszystkich. Dlatego kto robi i dla tych, dla których robi nawet. i może mnie dla tych, którzy namawiają, bo to są spryciarze zazwyczaj albo cynicznie i świadomi, albo po prostu takim wychodzi i oni mają z tego tylko korzyści, na przykład w paskorzy, czy jacyś tam działacze społeczni czy inni tacy. i już mówię dlaczego. Sprawa jest dosyć prosta, dlatego że namawianie do roboty Jeżeli ktoś przewidujcie rób routera służb, służba najważniejsze, to może trafić na coś co już w Tobie jest nieprzyjemnego. Na coś negatywnego, co Ci zacznie rezonować. Na przykład że masz poczucie winy. Już sobie i żyjesz z nim ostrym poczuciem winy. Co jest dosyć częsty przypadek? Jakoś poduci ludzie chodzą do kościoła. i to może być jeden z powodów, się czują winni i tam obrabiają ładnie, żeby trochę ich leczyć, ale żeby nigdy nie wyleczyć, bo przesadą chodzić, więc taka musi być śliska sprawa, Ciekawe właśnie grę robię na 10 temat. Będziecie sobie mogli poćwiczyć jak trzymać ludzi w kościołach także. No i wtedy człowiek z poczuciem winy jak ją mówi rób rób rób rób no to co zrobi natychmiast tego słucha i natychmiast reaguje bo poczucie winy mu się włącza i on czuje, że musi on musi robić, bo jak nie to wina wina, to źle, to Jezus płacze, to Bóg się rozczaruje. Może trafić taka zachęta na przykład na ambicje, dużą ambicje, ambicje, ambicje żeby być lepszym od innych. Ile nas człowiek służy lub lub lub lub i natychmiast mu rezonuje i zaczyna robić tak, żeby być chwalony przez innych, żeby inni widzieli, żeby było widać, że jest lepszy od innych, bo więcej robi. No nie? No tak, ja się nie pytam, bo ja wiem, że tak jest, ja powiedziałem gorzej. Ja to sam na sobie przeżyłem i doświadczyłem i myślę, że większość ludzi wie o co co chodzi, którzy słyszeli w różnych kościołach, że jest jakiś nacisk, żeby coś robić i czuli się albo winni, albo poczuli właśnie ukłucie, a wicji, że o ja pokażę, ja udowodnię. Może być na przykład bardziej jakieś skomplikowane rzeczy, które niekoniecznie jakieś negatywne. Na przykład ktoś jest głodny miłości zwyczajnie, że mu brakuje takiego, że ktoś go lubi. i on np. Widzi w Bogu dostarczyciela miłości przede wszystkim. Co zresztą dotrze? Bo to zgodne z prawdą jest, ale nie musi to być zdrowe, może to być trochę niezdrowe, bo 10 człowiek może ciągle myśleć, że musi sobie służyć słuch. Zasłużyć na to miłość robiąc różne rzeczy. No i wtedy jak takiemu formę jest do roboty rzecz, trzeba robić służba. Jezus mówił o owocach. To co 10 człowiek sobie pomyśli? Natychmiast trafia to na się to pogląd całościowy i rzuca się już, żeby coś robić, czując tak odruchowo nieświadomie często, że zasług się na większą miłość Boga. i cieszę się tym nawet, ale gorzej co będzie jak przestanie robić? No właśnie gorzej wtedy będzie. Nie znajdziesz to imperatywem, przymusem. Z czasem, kiedy więc zaczyna tam grać na mitarze, albo chodzić z ulotkami, albo cokolwiek innego nawet nie w kościołach, to na początku jest fajnie, bo jest nabuzowany i czuję się, że dobrze, ale później jakby chcę przestać albo już widzisz, że sensu nie ma, nie może przestać. i często sam nie wie dlaczego, ale czuję się źle z tym, bo jakby nie robią coś interpretuje to tak, że Bóg już nie będzie kochał. Albo przynajmniej, że on nie czuje tej miłości, bo nie robi. Tak jakby miłość była za zasługi w jego światopoglądzie ona taka trochę jest widzicie o to mi chodzi że zamawianie do robienia i robienie jest dobrą rzeczą i faktycznie jest priorytetowe absolutnie angielstwie. Tylko, że jeżeli trafi na coś chorego w tobie, albo nie no jakieś takie psychiczne sprawy, to może dać w wyniku bardzo dziwną mieszankę, która jest toksyczna. i nie daje dobrych wyników. Pojadę. Pewnie iść. Nie daje dobrych wyników. No, jeden z ważniejszych kawałek tego odcinka Co z tym robić? Co z tym zrobić? Jak to wyleczyć w ogóle? Jak do tego w takim razie podejść, żeby ta robota dobra była? Bo jest jeszcze jeden efekt tego wszystkiego i może nawet najgorszy, bo ktoś powie no dobra pół biedy, że ty jesteś jakiś chory psychicznie, ale przynajmniej te kanapki bezdomnym rozdajesz, nie? i oni się najedzą. Tak, no to by nie było jeszcze takie aż złe. W zakresie O co chodzi? On mi pytał, że dobrze, że jadę i na wszystkich złą stroną drogi w prawo. A nie wiem. Okej, masz dobrze. Co ja mówię? Że może to by było pół biedy, bo bezdomni są najedzeni. Gdyby to faktycznie działało, ale zazwyczaj niedobrze to działa. Dlatego, że człowiek, który daje te kanapki, ponieważ magierz poczucie winy, Albo inne takie historie, to taki człek nie robi tego dobrze, nie robi tego efektu, a przede wszystkim ludzie nie widzą, że to robi z ich powodu. i to jest może najgorsze, że to Kochanie innych, o które Jezusowi chodziło, ta robota nie ma być dla samej roboty, ona ma być dla innych i powodem, że Jezus to kazał robić, bo to, że on lubił ludzi, Niemu zależało na realnej pomocy ludziom. i on to robił, możecie sobie jeszcze to już poczytać. Biblia on to robił, bardzo mądrze sprytnie i bez myślenia o sobie, bez takiego ciągłego poczucia winy albo poczucia obowiązku. Po prostu zwyczajnie Lubił ludzi, jako on miał wszystko ze sobą załatwione, więc nie musiał nic, ale robił bok ciała. i człowiek to czuje, jeżeli po to do niego w ramach kościoła, w jaki świadek Jehowy przychodzi do ciebie i ty widzisz, że 10 gościu jest zaprogramowany i że on ty już chcecie namówić, on ma i mu każą, albo mu ruiny przychodzi, wiesz, albo mu za to płacą, albo go nakręcili, albo widzisz, że 10 gość z jedną wiekiem poczucie winy i coś takiego nieśmiały, ale wystraszony i mówi, że Bóg cię kocha i opowiada ci historię. i ledwo cię widzi w tym wszystkim, bo tak jest koncertowany na sobie samym. i to jest zaprzeczenie tego, o co Jezusowi chodziło, kiedy mówił weź rób dla innych, bądź dla innych. Pracuj też, pracuj dla innych, pomagaj innym, pożycza im, dawaj im, dbaj o nich, przytuj, jak trzeba uciec jak w szczepach i tak dalej. No z innych powodów. i to jest zły skutek tego zjawiska, o którym mówię, że kiedy praca staje się czymś niedobrym, niedobrym się robi, no nie dobrze wychodzi, wszystko to źle wygląda ze złych powodów. Jeszcze jakby to było tak prosto zauważyć, że po co to robić? Ale nie zawsze jest prosto zauważyć to. Człowiek jakoś za dużo na tym polega cały problem często, że jak próbujesz się zastanawiać po co ja coś robię dla innych to samym tym faktem, że się nad tym zastanawiasz koncentrujesz się na sobie. Nie umiesz, że to źle, ale tutaj jest trochę problem w tym, że celem jest ostatecznym żebyś koncentrował się na kimś innym jak coś dla niego robisz, a nie na sobie. A ty próbę osiągnięcia tego zaczynasz od myślenia o sobie. i już się robi troszkę tak jak wy zgrzyt. i tak się nie da tego obejść, bo i tak musisz coś tam o sobie trochę pomyśleć, jak chcesz się zmienić. Ale mówię po prostu, że to jest trudne. Bo wymaga jakiś takich wydających, wydaje się, że to sprzeczne rzeczy ze sobą są potrzebne, żeby dojść do filozofii prawidłowej jakiejś zdrowej z tego. Żeby potem był być fajnym dla ludzi i robi coś, żeby ludzie wiedzieli, że o nich lubisz, żebyś tak naprawdę ich robił, bo ludzie to czują, wiedzą, o co chodzi? No. No dobra, jakie jest rozwiązanie? Może nie ma. Otóż jest. Znam rozwiązanie. Powiem mam jakby przez te tych ludzi. Bo idą drogą, no to robią. Ciągnik. Bardzo mili ludzie, wcale nie ciągnik. Drodzy jest proste dosyć rozwiązanie i zauważycie, że występuje w Biblii i nie tylko w Biblii. Występuje życiu tak często w pracy, w koncepcjach różnych typu mistrz-strzeladnik, kiedy się bierze młodego człowieka i daje rzeczy do roboty. To 10 sam problem występuje, o którym ja mówię. Jak się go załatwia? No bardzo z tym systemem. Dajesz komuś do roboty bardzo małe rzeczy. Na początek najmniejsze możliwe. Na najpierw, jak idziesz do jakiejś pracy, która jest wymagająca, specjalistyczna. Tróżowa, że jest zamiata, i robisz kawę. Planetasz, robisz kawę, sprzątacz stoły. W Biblii znajdziecie to samo. Pierwszy apostołowie wybrali, jak już ja zostałem od frunął, że tak powiem, to zostali sami, ale nie sami go potem szedł święty i był i znowu jakby razem, chociaż tak trochę inaczej, ale fajne to było. i na początku wybrali ludzi do pomocy, bo trzeba było do roboty właśnie. Była dużo do roboty, a trudno, żeby wszyscy robili wszystko apostołowie na przykład stoły zmywali. Więc wzięli stołów ludzi. Wzięli ludzi, którzy byli już mocno dojrzali do tych stołów nawet małych. Wzięli takiego szczepana, który był się okazało potem szybko, doskonałym mówcą, tak doskonałym, że go za to zabili nawet, bo zbyt trafnie im przedstawił sytuację. Kolegom i tak dalej. Rudakom. Rudakom tak ich to zdenerwowało, że go zabili kamieniami. Gdzieś tam na rynku. Był to pierwszy męczelnik Szczepar, on był diakonem. Jego wybrali do myściasz stołów. i to nie było niedocenienie, to nie była kara, to był zaszczyt dla niego, że on może być stoły i zaczynał od mycia stołu. Jezus mówił zresztą to samo, dokładnie powiedział odniósł się do tego tematu i rzucił tam taką krótką wskazówką, ale mądrą, że kto był wierny w małym temu dadzą duże. Kto nie był wierny w małym, 10 nie dostanie dużego. On mówił o wierności, ale to się to ma więcej powodów takie postępowanie, że dajesz komuś coś małego i sobie samemu też zacznij od czegoś małego, malutkiego. Albo jak zlecasz komuś coś do roboty, daj mu coś małego, bardzo małego, najmniejszego i zobacz co się stanie. i jeżeli już o sobie samemu mówisz, że sam sobie już tam coś zleca albo myślisz coś robisz, nie robisz dla innych i zastanawiasz się, czy to nie jest tak, że będziesz robił znowu z poczucia winy, z jakiegoś egoizmu, z ambicji, z cholera wie czego to weź zrób coś małego i zacznij od małych rzeczy i zobacz co się dzieje. i teraz łatwo jest dość zmierzyć, co się dzieje. Jak to coś robisz, czy tam bywasz sto robisz kanapkę, albo nawet masz taki etacik w kościele, że kartki przerzucasz. Dobra, czy ty masz z tego satysfakcję? O wiewiórka idzie. Poszła radość czy masz? Czy masz radość zwykłą? Taką cieszycie to? Czy cię satysfakcjonuje? Czy to jest co czujesz. Bo praca nie musi być taka jak większość Polaków w ankietach odpowiada, że nienawidzi swojej pracy, że to jest przymus, że to jest jakiś obowiązek, w ogóle nie musi się tak do tego podchodzić, nawet jeżeli to jest obowiązek je przymusu. Ale to myślę wymaga albo jakiejś dojrzałości, czy ja nie wiem jak to nazwać, może po prostu doświadczenie, może czasu, może wyleczenia się psychicznie, czy ta wiewiórka stała po prostu sobie na drodze, stała Idziesz sobie tu wiewiórka. Łyko, poleciała w oku. Tak czy inaczej, i tak rozwiązuje zanim do tego nie patrzeć jest to, żeby robić te małe rzeczy i zacząć je do jakichś małych. Gorzej masz jak już masz piątkę dzieci i muszę pracować do stron na cały etat i nie możesz się tak cofnąć, żeby teraz deszczowy zmywał. No to trudno, już musisz coś tam kombinować. Ale możesz zacząć robić inne rzeczy w innej dziedzinie zupełnie i też jakieś małe i malutkie i na nich się powoli uczyć. W trakcie pracy w ogóle odkrywasz swoje własne reakcje na to, że pracujesz, że coś robisz, że tam czy tam możesz służyć ludziom, czy jak sobie to chcesz nazwać. i za często tych małych rzeczy, jeżeli tam ci dobrze i czujesz się dobrze z tym luźno, wesoło. Satysfakcją. Pewnie byłeś zmęczony, także usypiasz na stojąco, ale masz taki spokój, satysfakcję A jak nie pracujesz, to też masz spokój satysfakcję, nie jakieś poczucie winy, czy coś. Jeżeli to już działa na małym, to będzie działał dużo. Będzie pewnie trudniej, ale już będzie działać. i to jest to rozwiązanie. Dosyć proste rozwiązanie jest to, ale jest zaskakująco dobrze się sprawdza. i nie bez powodu od kąt w ogóle chyba ludzie byli cywilizowani chociaż trochę stosuje się tą metodę dla nowych pracowników. Zawsze zaczynają od małych rzeczy. Od tej kawy i zamiatania. A do chrześcijaństwa wracając i składając to do służb w kościele, czy służenia, czy takich spraw, to tutaj dla tych, którzy mają ciśnienie, żeby coś cały czas zrobić, żeby wzięli sobie pod uwagę, czy trafia to na grunt dobry czy na taki grunt, że zrobi niebezpieczną mieszankę wybuchową, że tam są już niebezpieczne związki, że tlenu dolewasz do wodoru i że to zaraz wybuchnie łatwo, bo człowiekowi z poczuciem winy człowiekowi niedowartościowanemu człowiekowi który ma dziwne ambicje, że czuje się, że musi być lepszy od innych albo takie różne choroby rzeczy. Takiemu człowiekowi nie daje się żadnej pracy typu charytatywnej albo pro publicowonom. Daje innych bezinteresownej, dlatego że on zrobi z tego patologię odruchowo, nie że on chce, po prostu on tak widzi świat. W jego mniemaniu to będzie zupełnie naturalna sprawa. On to zrobi naturalnie. On to jest jego odruch. No, więc mu się nie daje rzeczy do roboty. Dlatego może gdzieś tam albo to intuicyjnie, wiecie ja, bo byli mądrzy apostołowie pierwsi, albo im podpowiedział, może Duch Święty na ucho, że do mycia stołów i do pracy, do tak zwanej ich służby wzięli ludzi dojrzałych bardzo. Jak tego Szczepan? Ja tu powiem też tak. Tak zaryzykuję trochę, bo to ze spraw ogólne stwierdzenie, więc nie zawsze trafia idealnie w każdą sytuację, ale niedobrze jest, powiem ogólnie, że w kościołach jest presja, na robotę i że ta presja jest ogólna dla wszystkich bo to jest prawda, że Jezus mówił o tych owocach, żeby robić. Służenie jest kluczową rzeczą, priorytetem w chrześcijaństwie bo w skrócie po to my tu jesteśmy. No dobrze, tylko jak jest o tym mówił, to on to mówił trochę jednak ostrożnie. Jak sobie to zauważycie. Mówił to bez no taki specyficzny, dziwny że nie łączyło się to z poczuciem winy, ale mogłoby się łączyć z poczuciem winy. Dlatego ludzie interpretują sobie jego słowa jako no tak właśnie po swojemu czasami, jako przymus, oni widzą w Bogu w ogóle często urzędnika jakiegoś albo nauczyciela w szkole takie jakieś dziwne Spodziewam się tych samych postaw, które znam z życia. i potem takie proste słowa Jezusa, że żeby coś robić, żeby bliźniemu swojemu służyć i takie tam. Oni to interpretują jako przymus, jako obowiązki, muzyk jako może prawo nawet. Jezus to mówił w kontekście takim, że taki ma być efekt. A co my mamy robić to mamy się zbliżać do Boga, nastawiać się ładnie, nastrajać się sobie główkę do tego co na główce stawać jego i te rzeczy staną się efektem a to żebyśmy nie zapomnieli no to też mówi że weź w patrz na to co robisz, to jest ważne. Tak sobie myślę, że te kwestie powinny być indywidualnie zrobione i że takie zadania, a jakieś bardziej odpowiedzialne które już dotyczą innych 1 powinny być traktowane jako zaszczyt i nagroda dlatego, że w chrześcijaństwie albo w ogóle dla człowieka zdrowego to jest, to on tego nie robi, bo musi albo trzeba, czuję, że trzeba. Tylko to jest dla niego jakby przedłużenie tego jaki on jest. To jest jakby ściąg dalszy. To jest też nagroda za coś. On to widzi w kategorii, że hej, mogę ratować wiewiórki. Kocham wiewiórki super to jest. A nie, że ziemia ginie strasznie będzie jak nie uratujemy wiewiórek, to będzie koniec świata. i czy to dwie różne postawy w odniesieniu do wiebiórek są i pierwsza sprawi, że ani wiewiórek się dobrze nie uratuje, bo człowiek z taką jakąś agresją czy coś nie czekajcie pierwsze, to było to fajne. No to drugie, ze tym strachem czy poczuciem zagrożenia, no nie robi dobrze swojej roboty, no nie robi dobrze dobrze. To nie jest dobry efekt. Jak może coś zrobi, ale to nie jest nie będzie to dobre. A człowiek, który to robi z radością, bo wiewiórki to naprawdę efekty ma dużo lepsze i może to robić ciągle im więcej lepiej właściwie. No dobra, nie jest jakiś tam granicach, odpoczywać też trzeba. Ale nie będzie to uszkodziło ani jemu, ani tym wiewiórkom, ani raczej nikomu, bo właśnie to są zdrowe rzeczy, zdrowa motywacja. To samo w kościele, jak myślę, na ulicę kogoś, kto ma nieporobione ze sobą porządek i zgaszczesz mu gadać o tym, że Jezus jest super, to nie będzie whabrano, to efekt będzie gorszy niż jakby 10 gość nic nie robił. Po prostu nie wysył ludzie ani siebie samych, ani innych do takiej roboty, kiedy ludzie do robienia czegoś, jeżeli tego czegoś sami nie mają ludzie albo ty nie masz. Więc jak nie czujesz efektem, a w ogóle poznać tą zdrową to, że jest w porządku Nie zwracałbym na twoje. Chcesz po prostu masz luz. Luz, spokój i radość. Jezus tam w Biblii wyznaczył, taki mierny wyznaczył. Zwróćcie uwagę że miernikiem tego życia chrześcijańskiego jest pokój i radość. Zdaje się, w którym widzieliście chyba Pawła mówi, że życie, Duchu Święty, to nie są przepisy, czy coś tam, tylko to jest pokój i radość w Duchu Świętym. i to jest spokój i radość. i to samo twoje robocie. Jak chcesz coś robić, to rób to, co Ci daje pokój i radość. A najlepiej w Duchu Świętym, a jak i bez to albo nie wiesz, czy był uziemiony, przewidnym. Wszystko jedno, ale pokój radość to jest pokój radość. i dobrze. i to jest to, to jest to. To jest to coś. Podsumowując, podsumowując, pracować ile? Czy pracować proporcjonalnie do ambicji, absolutnie nie, bo praca zwłaszcza dla innych takie publiczna działalność czy zrobienie czegoś dobrego. W połączeniu z ambicją daje bardzo chore wyniki. Zaczynasz się zmieniać faryzeusza, a ludzie zaczynasz traktować instrumentalnie jako cel do twojej własnej wielkości i chwały sławy i super poczucia, że też taki duży i fajny. Nie za bardzo. Do ambicji nie Więc do czego? Proporcjonalnie pracować do potrzeb tych ludzi niestety też nie. Bo ja wiem, że potrzeby są ogromne, są duże, ludzie potrzebują, ale sam fakt, że ktoś coś potrzebuje, nie może być powodem do tego, że ty musisz więcej pracować. Dlatego, że zrobisz to z poczucia obowiązku winy albo w innej mógł mnie tak, że 10 biedny człowiek przeze mnie nie będzie miał co jeść, jak ja nie pójdę teraz z mu dać kanapki, albo nie dam pieniędzy gościły ulicy dlatego, że bo on chce i mówi, że będzie straszy. Więc poczucie winy to jest jedna z tych rzeczy które w połączeniu z propozycją weź coś zrób dają złe efekty. No i dla ciebie i dla niego, no to też wiesz, jego też to zepsuje przecież, bo zacznie tobą manipulować, a ty będziesz wpadł na poczucie winy. No nie może być proporcjonalnie więc ilość pracy do potrzeb też. No to dobrze, czego? W skrócie. Do dojrzałości Twojej. Im dojrzalszy jesteś psychicznie, duchowo Umysłowo intelektualnie, tym więcej możesz pracować. i mówię możesz, bo wtedy praca, jak jesteś dojrzały, wiesz, że jest tym, nie priorytetem go przywilejem dla Ciebie. Dzień dobry, jest nagrodą, jest czymś super fajnym. i chcesz pracować Wow! Gość miał rowerom motocykl dobre. No więc tak jest. No i co masz teraz zrobić, jeżeli nie jesteś dojrzały? No właśnie, ponieważ jesteś dojrzały, to prawdopodobnie masz poczucie winy z powodu tego, że nie jesteś dojrzały albo znowu ambicje jakąś, że musisz być dojrzały albo inne takie różne chore efekty, które większość z nas ma ja też. No ale możesz wykorzystywać troszkę chorobę i swoje negatywne, psychiczne efekty. No też jakieś rozwiązanie ja tak robię, że mam świadomość, że moje motywacje nie całkiem są zdrowe ale je wykorzystuję żeby robić na przykład więcej albo regularnie, żeby coś robić, albo coś. Ogólnie dalej nie polecam tego, bo to potem jakimś takim dziwnym cyborgom trochę, człowiek nie powinien przepracowywać się tak jak ja, czy coś. Ja polecam zdrowie, generalnie, bo ja też chyba może powinienem być zdrowszy, zamiast wykorzystać swoje choroby, tylko się ich pozbyć i już mieć luz większe, ale chyba bym nie robił tego, co robię tego odcinka by nie było, więc może lepiej, że czasem być chorym. Także mówię, to co mówię, to jest tylko, żeby zrozumieć sprawę, niekoniecznie, żeby znaleźć rozwiązanie gotowe do skopiowania. Każdy musi to indywidualnie rozpatrzyć co tam dla niego pasuje. i co, więc jeżeli nie jesteś za dojrzałym, widzisz, że to masz sobie problemy do naprawiania. Nie bierz roboty, nie słuchaj gadania o żadnych służbach nie bierz sobie pracy jak jest praca do zrobienia ktoś inny musi zrobić nie nie mogę tego zrobić teraz. Będziemy deadline'a zły efekt. Ja nie jestem gotowy. Już. Karcie ktoś pyta jak naciska to bo krótko. Nie jestem gotowy. Będziesz gotowy wtedy, kiedy będziesz nie czuć żadnej presji. i to jest druga sprawa i pan sadoks i niestety chyba na inny odcinek, bo to jest jeszcze większe zło. To, że ludzie, którzy nie są gotowi i dojrzali. Pracują to jest źle, ale to, że ludzie, którzy są gotowi i dojrzali i wiedzą, że nie muszą i że oni je pracują. To jest zło podwójne. Dlatego, że no bo wtedy już nie muszą. Na tym polega dojrzałość, że może możesz. Ale wtedy właśnie to jesteś tym najbardziej cennym, trudnym do znalezienia człowiekiem, który się naprawdę nadaje do tego, żeby to robić. No i co? Co ja ci mam powiedzieć? Ty pracuj właśnie. Ty musisz pracować, bo Jak nie, to zastanów się, inni będą to robić, którzy się do tego nie nadają. i zrobią to gorzej. Ewidentnie bo są niedojrzani. Robią to ze złych motywacji i robienie czegoś ze złych motywacji nie przyniesie dobrych skutków. A na pewno dużo gorsza niż jakbyś to zrobił tym. Więc w skrócie, jeżeli nie musisz coś robić, czujesz, że masz luz i że to praca, jak praca w radościwy przyniosłaj satysfakcję, to no to rób właśnie. A jak czujesz, że musisz, to nie rób. Zrób odwrotnie do tego, co musisz? Tak, wiem, to jest bez sensu, ale tak działa świat i przepraszam bardzo, że tak jest, ale naprawdę to działa. W 10 sposób słabe troszkę, bo teraz ciężko jest znaleźć sytuację, że ktoś, kto nadaje się do roboty pracuje i czy już poznałeś sytuację, kiedy ktoś to się nie nadaje do roboty nie pracuje. No ale ja tylko mówię jak do czego tutaj dążyć, jak by było fajnie, gdyby było. Chrześcijaństwie to jest szczególnie dobrze widoczne to wszystko, o czym mówię, ale od jest bardzo ogólny. Myślę sobie. Kończy się bateria. To bardzo dobrze. No. i powiedziałem 10 odcinek. i wszystko. Nie mam nic więcej do dodania. Ludny kawałek drogi. Jeszcze zaczyna idę sobie i patronom bym chciał, żeby patronowali mnie i sponsorował, bo no to ja będę mógł robić to, bo ja robię bardzo luźno. Na przykład musiałem sobie przypomnieć te wszystkie sprawy w tym roku, bo ostatni rok robiłem coś za bardzo przymusowo, to jakiś nie byłem dojrzały, cofnęło mi się w coś w głowie. Teraz mam bardzo przyjemny ludzi i ja bardzo jestem zadowolony z tego, że to robię wszystko i nagrywam i by było miło kontynuować, żebym kontynuował, to potrzebuje co łaski proszku. No a także co ułatwia się przyda. Poproszę o co łaskę. Dzięki do następnego odcinka cześć. Lecimy muszę skupić, bo ta droga już jest taka, żeby się człowiek skupił na niej bardziej. Będę idzie.
Transkrypcję tego odcinka robił robot. Nic więc dziwnego, że jest trochu drewniana. Albowiem "sztuczna inteligencja" ma tyle wspólnego z inteligencją ile "sprawiedliość społeczna" ze sprawiedliwością.