Arytmetyka dobra i zła. Czyli: jak sobie w głowie przeliczać dobre i złe uczynki. Czyli: czy w niebie jest waga?
Jeśli Żydzi nie wyznający mesjaństwa Jezusa i żyjący przed Jezusem będą sądzeni "na podstawie serca", to se człowiek myśli, że Bóg musi mieć tam jakiś system, żeby nie marnować swojego boskiego czasu. Dopiero później nasuwa się myśl, że może Boga ten czas nie obowiązuje. A ważenie dusz to ogólnie zamysł mitologii egipskiej.
Najwygodniej jest iść do księdza do spowiedzi i się o złym uczynku zapomina, bo się wierzy w to, że Bozia odhaczyła ptaszkiem ten grzech z listy grzechów, więc można sobie trochę pogrzeszyć, skoro konto jest czyściutkie. Dobrze by taki człowiek wyrządził w końcu większą szkodę, której sam nie będzie sobie w stanie wybaczyć; to wtedy idąc do spowiedzi uświadomi sobie, że Bóg nie może być aż tak naiwny i że cała ta spowiedź to jedna wielka szopka.
Chciałem tym razem nie mówić od siebie tylko i wyłącznie zacytować coś z Pisma Świętego i to na przypadkowo otwartej stronie, i za pierwszym razem wyszło tak:
Otworzyło się na Księdze Tobiasza, a zacząłem od akapitu:
"I poszedł chłopiec, a razem z nim anioł, a także i pies wyszedł z nimi i podróżował razem z nimi. Tak podróżowali obaj i zastała ich pierwsza noc, i przenocowali nad rzeką Tygrys".
Niestety nie pasowało do "Rachunku sumienia", więc przewertowałem raz jeszcze i ślepym trafem otworzyłem (Księga Psalmów) na takim cytacie:
"Ratuj, Panie, bo nie ma pobożnych,
zabrakło wiernych wśród ludzi.
Wszyscy mówią kłamliwie do bliźniego,
mówią podstępnymi wargami i z sercem obłudnym".
...i tak dalej.
Tym razem prawie w samo sedno. Kolejna próba (już trzecia) tym razem na Drugiej Księdze Królewskiej:
"Każdy naród tworzył sobie własnych bogów i stawiał ich w świątyniach wyżynnych, które zbudowali Samarytanie - każdy naród w tych miejscowościach, w których mieszkał".
Mam jeszcze 200 znaków, więc może tym razem będzie konkret. Czwarty strzał, to Księga Psalmów "O bożej opiece":
"Kto przebywa w pieczy Najwyższego
i cieniu Wszechmocnego mieszka,
mówi do Pana: Ucieczko moja i Twierdzo
Zabawa w słowa:
Dobro to stan rzeczy, w którym Bóg (Stwórca) chce aby sie one znajdowały.
Zło - nieistnienie dobra. Inny niż zaplanowany przez Boga stan rzeczy.
Ale fajny plener w tle...
a temat.......
Temat to ja muszę przemyśleć....bo póki co w żaden schemat się nie wpisuję...a przecież coś na sumieniu mam...to na pewno...niestety...
Może to skutecznie wypieram...tak, że aż nic nie pamiętam....
Właśnie...rachunek sumienia....hmmm
Bardzo dobrze powiedziane Martinie :). Mnie jeszcze tylko wciąż intryguje czy każdy kto uwierzy w Jezusa będzie zabawiony. Ja myślę, że tak. Tylko jeszcze co rozumiemy pod pojęciem "uwierzyć w Jezusa". Chodzi o to, że wielu ludzi myśli, że przez całe życie będzie grzeszyć na prawo i lewo i hulać sobie, a na końcu na starość czy pod koniec życia np. w szpitalu powiedzą: "wierzę w Ciebie Jezu, wybacz mi moje zachowanie i weź moje grzechy na siebie", podetrą tyłek, umrą i będzie sprawa załatwiona :P. Takie coś to moim zdaniem naiwne myślenie. Gdyż uwierzyć w Jezusa w tym życiu na Ziemi to chyba nie tylko bycie świadomym Jego istnienia, Jego boskości i posiadanie ducha świętego, ale też taka wewnętrzna chęć postępowania jak On. W sumie duch święty powinien zapewniać tą chęć o ile się słucha Jego głosu... Mylę się, czy po prostu źle to wytłumaczyłem? Ten temat już się przewijał, ale ja nie do końca go chyba jeszcze pojmuję :P.
Nie mylisz się, dobrze prawisz.
@ 5. Lukszmar
Wezbrała we mnie wściekłość, bo stwierdziłem, że waśćmość pleciesz bzdury. Żeby obalić twoją wypowiedź zaszedłem do mojego ulubionego cytatu z Mateusza 7, którego zazwyczaj używam w stosunku do tak naiwnych wypowiedzi:
"Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia? Wtedy oświadczę im: Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!"
Przeczytałem ten cytat dokładnie i jakby mnie zamurowało, bo dopiero w kontekście twojej wypowiedzi go zrozumiałem... Zawsze widziałem to w ten sposób, że "nawet jak jesteś rasowym chrześciolem, wyrzucasz demony, prorokujesz, mówisz językami, to Jezus może z ciebie zrezygnować bez powodu". Dopiero teraz zrozumiałem, że tu w grę wchodzi dalsza część cytatu, a mianowicie "nieprawość", co też odnosi się do popełniania grzechów. I teraz to ma sens. Jezus odrzuci tych, co znają go w teorii, a w praktyce kroczą własną wygodną drogą. Dzięki
Wróciłem koledzy. Panie Martin, pan się nie denerwuje, ja tu tylko o stulejach piszę i wywodów o rzydach słucham. No ale co zrobić lepszy ban na 10 min niż na 10 dni. STULEJKI DO BOJU!
Można pisać co się chce, ale nie 30 razy na minutę. To się nazywa w fachowych internetowych kręgach: flooding.
A MY WOLIMY GRAĆ PO NOCACH W COUNTER STRIKE'A.
Stulejaż!Tradycja kącika erotycznego podtrzymana.Stulejki w dłoń! :):):)hihihahaha
No! Wreszcie jakaś prawilna morda!
No-tylko nie morda. Jestem ładną babką.
Pewien grzesznik matematyk poszedl do spowiedzi /musi, byl katolik/ i prawi plebanowi tak; "Zabilem sasiada bo mi dokuczal ale drugiemu uratowalem zycie podczas pozaru jego domu. I to sie rownowazy na zero, prawda? Okradalem bogatych ale dawalem biednym, w zwiazku z tym jestem OK, prawda ?.... Oszukiwalem pracujacych dla mnie ale nie pozwolilem oszukiwac innym, wiec bilans wychodzi mi na zero, Prawda ?..." Pleban popatrzyl nan zdenerwowany / pewnie nie byl daleko od poznania Prawdy/ i powiedzial; " Bog cie stworzyl i darmo dal zbawienie, ktore ty odrzuciles, wiec szatan do piekla cie zabierze. No bo przeciez bians musi wyjsc na zero, Prawda ?..."
Bardzo fajny odcinek, podobały mi się te argumenty z biciem i kwiatami i ten argument "to po co Jezus przyszedł" też jest bardzo dobry, ale w mojej głowie ciągle pozostaje pytanie: Nie ma jakichś dobitniejszych fragmentów w Biblii na temat tego, że raz coś zepsułeś i do widzenia (no chyba, że Jezus to zabierze)? Bo szczerze mówiąc, fragment "karą za grzech jest śmierć" jest trochę mglisty, a dowód nie wprost z Jezusem to też trochę mało. Jak by nie patrzeć to to jest jeden z najbardziej kluczowych wątków w Biblii i dziwi mnie, że jest o tym tak mało.
Ciekawe rozważanie w przystępnej formie, dziękuję Martin.
Mam sprawę odbiegając całkowicie od tematu. Kilka lat temu czytałem książkę o ewolucji i tym że jest ona sprzeczna z faktami. Była ona pisana z perspektywy chyba jakiegoś profesora, który na początku wierzył w ewolucję, ale nie mógł zaprzeczyć faktom i z biegiem czasu uznał że ewolucja nie była możliwa. Na początku książki zdaje się był on w jakimś muzeum. Nie mogę sobie za nic przypomnieć jaki mógł być jej tytuł. Jest ktoś w stanie mi pomóc?