W tym odcinku od Wyku, który jest nagrywany z pola w samym środku lata, będzie odpowiedź na pytanie, czy każdy z nas jest tworzony do wielkich rzeczy. 10 odcinek to jest w ogóle odpowiedź na pytanie, które dostałem mailem od człowieka, co zapytał tak, pytanie do ciebie mówi człowiek. Czy każdy nas jest stworzony do wielkich rzeczy. Czy to uda wmawiana nam przez Kościół katolicki od dziecka? Coś na zasadzie coacha motywacyjnego, który żeruje na pragnieniach i wmawia im wielkie sukcesy, a rzeczywistość była brutalna. Jak sądzisz? Najpierw to pierwsze to mnie zdziwiło, że Kościół katolicki wmawia ludziom, że są stworzeni do wielkich rzeczy, bo mi się wydawało, że Kościół katolicki właśnie sugeruje wszystkim, że są nic nie wartymi miernotami, że w ogóle sami nic nie mogą i bez instytucji matki Kościoła, księdza i rodziny, tradycji, zasad sobie w ogóle nie poradzą i nie mogą żyć. Że raczej ich rolą jest robić na polu do końca życia. Pana chłopa i plewana. Znaczy oprócz chłopa oczywiście. No, że coś w tym guście bardziej, że się tak sugeruje, no ale no nie wiem, wszystko jedno zresztą, bo przecież to nie tylko kościół katolicki ma wpływ na człowieka, tylko co było toczenie i radio i telewizja, i nauczyciele, koledzy w szkole i książki w ogóle wszystko. Strony faktycznie sugeruje się ludziom, że nie są wartymi wiele miernotami i że ich rolą jest nie szukanie rzeczy wielkich żadnych, tylko właśnie spokój się z tym, że będziesz do końca życia robił tam dwanaście godzin w jakiejś nudnej pracy i nie spodziewaj się niczego, Ogólnie ciesz się, że w ogóle masz co jeść i gdzie spać i tyle. No, ale z drugiej strony jak włączysz sobie jakiekolwiek media, to tam są reklamy, a reklamy to masz sugestie, że O, też należy Ci się wszystko, bo jesteś w ogóle cesarzem wszechświata i w samym centrum wszechświata, jesteś Ty i twój pępek jest z pępkiem świata w ogóle i dookoła ciebie się kręcą planety i galaktyki nawet też czasami. Tylko kup nasz produkt i zobaczysz, że poczujesz się tak właśnie. No i jak się zwłaszcza dzieci dzisiejsze rany co się dzieje z dziećmi dzisiaj. Są tak bombardowani tym, że faktycznie mamy nastawienie takie jak dużo na pewno. i ja też tam kiedyś, jako z innych powodów, ale przeświadczenie, że jesteśmy stworzeni do wielkich rzeczy, że ta wielka jest wpisana i nam się należy. Jak ktoś widział z Was film Fight Club, to tam jest takie przemówienie, w którym Tylor Durdin mówi że właśnie to co powiedziałem, że wmawia nam się, że będziemy jakimś wielkim, że będziemy sławnymi aktorami i słabe sławnymi sportowcami, sławnym wszystkim i teraz jeszcze doszedł YouTube, to tam się wymawia, że będziemy sławnymi YouTuberami, a potem lądujemy w nadmiernej pracy i robimy kanapkę klientowi i tak dalej i tak do końca życia z grubsza. W związku z tym jest żeśmy bardzo, bardzo źli i rozczarowani. i teraz to mnie dziwi, że nigdy nie mówiłem w odcinku w ogóle o 0 tej sprawie. Wyleciało mi to z głowy. A to dlatego, że przez ileś tam lat okazało się, że niezauważalnie dla mnie ja sobie z tym poradziłem. Bo jak kiedyś przypomniałem sobie przecież miałem to samo i 10 sam problem. Czyli pytanie w głowie, czy ja jestem stworzony do rzeczy wielkich. A to u mnie się wzięło nie stąd, że były reklamy, bo jeszcze wtedy nie istniały reklamy, bo to był Ja się żyłem w innym kraju, już nie ma tego kraju, nazywa się Polska Rzeczpospolita Ludowa i tam nie było reklam. Ani nikt nikomu nie wmawiał, że ma być kimś takim tylko wmawiało się generalnie, że masz być częścią tłumu i robić wszystko dla ogółu, dla wspólnoty itd. Co właściwie wracamy do tego teraz, nie wiem czy z tą koncepcją, że musimy się zawiązywać twarze w sklepie dla dobra wspólnoty. Jednostka się nie liczy, licząc się wszyscy tak zwani. Przy czym nikt nie definiuje kto to w ogóle są ci wszyscy, ale są jacyś wszyscy i ogólnie ludzie, którzy ucierpią jak ty nie będziesz robił to co wszyscy. Generalnie to z medycyną to ma niewiele wspólnego, ale za to bardzo dużo z psychologią, kontrolą społeczeństwa, kontrolą umysłu i urabianiem ludzi, żeby mieli odruch pracy dla społeczności, a nie dla siebie. No taki jakby wstęp do budowania ludziom w głowie komunizmu. No ja już tym byłem, dlatego dozna mnie i rozpoznać to jest dosyć łatwo. Zawsze była ta koncepcja, 10 spór między jednostką, a grupą tłumem. Widać to samo też i w kościołach przecież i w podejściu do Boga, kiedy jedno jedno podejście mówi, że masz być częścią tłumu i wszyscy razem podnosimy ręce i wszyscy razem się modlimy tym samym między i w 10 sam sposób i odmawiamy. Na przykład i potem dziesięć tysięcy ludzi odmawia jedną modlitwę. O jakie to jest piękne, nie ma jednostek, jest tylko tłum. A drugie podejście jest odwrotne i to jest to, które ja reprezentuję w tym programie, że istnieją tylko ludzie, jednostki, podejście do Boga może być tylko indywidualne, bo podejście grupowe jest tylko abstrakcją, jest czymś nieistniejącym, co my sobie wyobrażamy w głowie, że jesteśmy jacyś my, którzy jako wydaje nam się, że to jest jakby jedna osoba, że my coś robimy, ale nigdy my nic nie robimy, robię, tylko ja ty o ona i każdy oddzielnie. A jeżeli się robi coś razem jednocześnie i podobnie, no to jest wrażenie jakby wszyscy byli jednym. i to jest tutaj fajne poczucie bezpieczeństwa i takiej akceptacji grupowej i człowiek tego potrzebuje i to jest nawet fajne. Ale nie można zapomnieć, bo to do złych rzeczy prowadzi, że istnieją tylko jednostki, że nie ma mnie plus ktoś inny. Tak samo sugeruje się bardzo mocno, że w małżeństwie nie ma już on i ona. Jesteśmy my. i to jest bardzo piękne i nawet w Biblia też o tym mówi, tylko że zbyt daleko posunięte to porównanie 10 obraz, 10 model zbyt daleko i zbyt dosłownie posunięty prowadzi dziwactw i bardzo szkodliwych sytuacji, która ostatecznie się kończą te sytuacje tak, że ludzie dwójka ludzi, którzy nie są w stanie żyć ze sobą szczęśliwie i nie uda im się i już próbowali latami męczą się fatalne są tego efekty, niszczą sobie życie nawzajem i ogólnie zły pomysł, żeby byli razem, muszą być razem, bo nie traktują się jako jednostki. W związku z tym nawet nie ma jak się dogadywać między nimi. Muszą się nauczyć w ogóle rozmawiać ze sobą i próbować razem coś budować coś wspólnego, ale znowu nie da się, kiedy przekłada się dobro grupy nad siebie samego. W skrajnych przypadkach te jednostki w małżeństwie, czyli ta mąż żona, że to tam teraz są jakieś inne odmiany podobno, członków małżeńskiej, w każdym razie, kiedy w skrajnym przypadku jest zanik mnie, to kobiety tak mają, kiedy stają się super gospodynią domową. Także do tego stopnia, że ona już nie istnieje. Istnieje tylko rodzina i my, dzieci itd. Ale w praktyce tak naprawdę mąż zostaje dyktatorem, a ona zostaje niewolnikiem. Ale w jej umyśle ona służy ogółowi jakiemuś rodziny, mu czemuś takiemu, a ona się nie liczy. Wydaje się, że niby wszyscy powinni być szczęśliwi dookoła, skoro ona nie ma własnego zdania, to nie będzie konfliktów i będą wszyscy szczęśliwi, ale są, jest daleko gorzej niż jakby się kłócili. Bo przynajmniej wtedy jak to się kłóci, to wiadomo, że jest konflikt jaki on jest i to jest droga jego załatwienia, rozwiązania w jakiś sposób. A tak dają wszyscy tylko i życie w nie jest fajne. No i dlaczego mówię o tym jednostka kontra zbiorowość? Bo to jest gdzieś podstawą odpowiedzi na pytanie czy jestem stworzony do wielkich rzeczy, czy nie. i u mnie było tak, że ponieważ dookoła była ta rzeczywistość, taka komunizm i była tylko zbiorowość i nikt nie był stworzony do żadnych wielkich rzeczy. Nikt nikomu tego nie mówił. Ja zabrałem za czytanie książek, bo ta 1 były oknem do innej rzeczywistości i w tych książkach moi tam bohaterowie, zwłaszcza książek przygodowych, to były takie całkiem jednostki i 1 robiły wielkie rzeczy, bo już sam fakt, że jesteś jednostką już cię wprowadza na drogę wychodzącą z mierną Jeżeli już nie widzisz jako część powiedzmy ludzi orzącej takie pole, na którym stoję, już nie możesz czuć satysfakcji z faktu, że oka ciebie, pięćmilionów ludzi tak samo o, że to pole i jesteś częścią jakiejś fajnej całości. Jeżeli widzisz jako jednostka, tylko ty, czy ty sam z siebie uwielbiasz orać poleżeć? Czy widzisz w tym sens? Czy to jest dla ciebie pożyteczne? Czy nie spełniasz tym? No to jak się odetnę że od tych pięćmilionów to już masz problem i zaczynasz chcieć być inny i to już jest ta droga do tej chęci jakiejś ambicji czy potrzeby człowieka w środku, żeby szukać wielkości. Tam wielkość może być rozumiana na właśnie różnie. i to jest może największa odpowiedź na to pytanie. Ale u mnie zaczynając tą historię od początku było tak, że ja chciałem być po odczytaniu tych książek kimś innym, wybitnym. Może zamiast wielkość to u mnie działało, że ja chciałem być wybitnym. Znaczy, że bijać się, nie być częścią całości, być innym, być lepszym, ale niekoniecznie w sensie ocen, tylko być inny, unikalnym o. i to gdzieś było tak we mnie w środku, że traktowałem to jako taki mój osobisty dogmat. Po prostu ja taki jestem, i koniec, dlaczego taki jestem? Nie udało mi się znaleźć odpowiedzi na to pytanie, może nie ma. Jaki jestem stworzony na to wychodzi? Że nie mogę czuć się dobrze, kiedy jestem częścią tłumu i nic więcej. Muszę coś robić być kimś, myśleć na coś wybitnego, w czymś chociaż jednym może w jakiejś tam parurze rzeczy. i tak było u mnie. i teraz to był zawsze problem, bo fajnie się to marzy o tym, ale pytanie jest, jak człowiek ma być wielkim, kiedy jest absolutnie nikim w środku tłumu i możliwości nie ma, wzoru do naśladowania żadnych. No i teraz jak? i teraz jeszcze do tego nakłada się Bóg. Przychodzi z Biblią. i teraz pytanie, które człowiek szuka tutaj odpowiedzi na pytanie swoje życiowe. Czy teraz Biblia i Bóg widzi, że człowiek jest stworzony do czegoś wielkiego. Czyli czy powinienem iść tą drogą i szukać wybitności mojej? Czy zrezygnował zegnować. Tak tam pisał mi człowiek właśnie w mailu, bo jego wyborem życiowym jest tak: Czy Bóg mówi, że jestem stworzony do rzeczy wielkich i czy powinienem wcisnąć w tą stronę, bo jak na razie same porażki, czyli tam żadnych sukcesów, pracy, żony, społeczny, żadnych sławny, nie jestem, no nic, nie? Nic się dzieje. Ale ciśnie jakby w tą stronę, szuka bycia wybitnymi i wielkim, kimś, ponadprzeciętnym i lepszym, może nawet od jakiegoś tłumu, albo od siebie samego nawet. W każdym razie, czy w tą stronę czy poddać się i pracować u Janusza biznesu za jakieś bierne pieniądze. Tak naprawdę u Janusza się pracuje, jak już się pracuje Janusza, to już się jest bardziej w stronę wybitności i idzie. Jak się chce być święty spokój imierne życie, to się idzie do dużej firmy, którą ludzie z jakichś powodów korporacją i się zostaje korpoludkiem, więc tam się zarabia sporo, praca jest, mierna, bez znaczenia specjalnie, ale jest święty spokój można tak spokojnie dziesięciolecia przeżyć. Dziesięciolecia tak, o, tak mijają dziesięciolecia. To już nawet nie lata, dziesięć lat później, dwadzieścia lat później, trzydzieści lat później, zaraz może być zmienić w życiu, a czeka cię to później i dziesięć lat później, i dziesięć lat później, o kurde emerytura, no to doczekam do końca dziesięć lat później, ale później śmierć. i to jest właściwie cały opis życia człowieka, który poszedł w stronę świętego spokoju. Jeżeli ktoś się chce poddać, to się oczywiście niech podda bo to jest twoje życie i ja nie biorę odpowiedzialności za żadne rady, które nikomu tutaj daję. W ogóle żadne radnikom tutaj nie dam. Mam nadzieję, że mi się uda. Ale pokażę rzecz widzianą z perspektywy mojej i z perspektywy Biblii, bo odpowiedź na to pytanie, czy w Biblii, to jest Twórzk, Bóg stworzył człowieka, albo mówi człowiekowi, że ma być kimś wielkim, czy żeby dążyć do wielkości, ta odpowiedź mi się po latach zrobiła sama i nie zauważyłem kiedy, nagle dowiedziałem się o co w tym chodzi, bo to jest ważne pytanie i warte zadawania to pytanie, ale jest zbyt uproszczone, żeby odpowiedź mogła komuś pomóc w czymkolwiek. Albo inaczej mówiąc to jest jedna z tych sytuacji, kiedy ja mogę odpowiedzieć Ci tak od razu. Mogę Ci zacząć odpowiedzieć nie od razu. W obu przypadkach powiem prawdę, ale nic Ci nie da ta odpowiedź, póki nie zrozumiesz o co Ty w ogóle pytasz. Jak się nie zrozumie pytania, to odpowiedź jest bezużyteczna. No to tak jak w szkole chyba jak czasem na matematyce każą rozwiązać równanie i podać wynik. No niektórzy podałem wynik. No i nauczyciel mówi, że to jest bezwartościowe, ja muszę zobaczyć jak ty doszedł do wyniku, bo sama odpowiedź bez zrozumienia pytania, bez dojścia do tej odpowiedzi jest faktycznie bezwartościowa. No to jest jedna z nielicznych rzeczy, które człowiek mógł się faktycznie nauczyć w szkole. No i tak, Biblia najpierw. W Biblii mogę wyczytać co chcesz. W tym temacie jest cały nurt chrześcijaństwa albo czegoś bardzo bliskiego, szczecińską, który się nazywa Ewangelia sukcesu. 10 nurt polega na tym, że wyszukuje się w Biblii wszystko, co dowodzi z góry wybranej tezy, że życie chrześcijanina to ma być jedno pasmo sukcesów, a metodą na osiągnięcie tych super sukcesów i właśnie wielkości jest wmawianie sobie, że tak jest. Czyli w terminologii chrześcijańskiej wiara masz wierzyć, że osiągniesz sukces, masz wiedzieć 10 sukces, masz też oczywiście wymagać od Jezusa i powoływać się na to, że obiecał to i tamto. i ja jak nie masz sukcesu, to jest twoja wina zawsze, bo masz za mało wiary. Także to jest bardzo spójna koncepcja, dość idiotyczna, bo wszystko możesz wytłumaczyć każdą sytuację. Jak masz sukces, coś Ci wyszło, to znaczy, że Ewangelia sukcesu działa. Jak nie masz, to znaczy, że masz za mało wiary i ciśnij mocniej aż ci się uda. No więc to się może skończyć albo super bogactwem i arogancją. Kompletnie pójście w inną stronę niż był Jezus. Jezus nie chodził po świecie, przechwalał się bogactwem, nie? Albo namawia uczniów nakręcając ich, że będą bogaci i że to na tym, to jest właśnie sedno Ewangelii, że chodzi o to, że nawracajmy się i bądźmy bogaci, zdrowi, szczęśliwi, fajnie. No więc możesz aby zostać aroganckim strasznie typem egocentrycznym zwykle. No bo oczywiście idealnie to powinnaś być rozdawać to bogactwo, tylko jakoś tak mało kto rozdaje, ale teoria jest piękna. Albo z drugiej strony wpaść w kompletną depresję, kiedy Ci się okazuje, że no nie udało Ci się być super bogaczem, więc masz za mało wiary. Więc z nią też jesteś biedny, to teraz jesteś nieudacznikiem, który się nawet na sześcianie nadaje. Bo nie umiesz sobie wykrzesać entuzjazmu i takiej wiary, że ja będę super bogaty. i to jest widzicie przegięcie i polega na tym, że najpierw wymyśla sobie, co ty chcesz w tej Biblii widzieć, czyli same sukcesy i znajdujesz. Jest drugie podejście również skrajne, które reprezentował średniowieczny kościół katolicki, który mówi, że nawet nie próbuj nic, bo i tak się nie uda. Cierpień jest super i cudowne i powinno się dedykować swoją biedę, cierpienie, wszystko jako ofiarę Bogu słodką i cudowną minut, bo Bóg jest z Sadystą i uwielbia, jak wszyscy głodują i cierpią na przeróżne choroby średniowieczne, a jak masz za dużo pieniędzy to daj kościołowi. Albo za dużo czasu to też pracuj za darmo i buduj katedrę. No i takie tego typu podejścia skrajne. W Polsce jest jakby mieszanka obydwóch, a co często jest jedno i drugie naraz. Co tylko Polak chyba potrafi, bo to trzeba mieć takie rozdwojenie jaźni, że człowiek na zachodzie ma wielkie jeszcze ciągle trudności, a w Polsce się ludzie wychowywali przez rzeczy pokolenia w komunizmie, gdzie trzeba myśleć jedno, robić drugie, prywatnie, a trzecie robić na pokaz jeszcze. i też jakoś czują z tym dobrze ludzie. Czy czują się fatalnie? Ale przyzwyczaili się czy co. No i dobra i teraz te fragmenty, które mówią, że człowiek jest stworzony do rzeczy wielkich Biblii. Np. Tam, gdzie były przykazania dane, gdzie się pierwsze przymierze, stary testament, czyli stara umowa. Z ludźmi była Jana między potomkami Abrahama Izaaka Jakuba a Bogiem ona miała takie punkty umowy. Jednym z tych punktów jest, że jak będą przestrzegać umowy i mieć tego jednego Boga, niech nie chwalić tam innych bogów, miał być kapliczek świątynek, nie szukać jakichś dziwnych bocznych dróżek. To tym m. In. Np. Cytuję tutaj z Księgi Powtórzonego Prawa. Otworzy pan przeto swój skarbiec dobra, niebiosa, by dawać deszcz na twoją ziemię w czasie właściwym, aby błogosławić wszelką pracę twoich rąk. Także będziesz mógł pożyczać narodą, ale ty sam nie będziesz pożyczał od nich. i uczynię cię pan głową, a nie ogonem i będziesz zawsze tylko na górze, a nigdy nie będziesz na dole. Jeżeli będziesz słuchał przykazań Pana Bogatwego, który ja Ci dziś nadaję, abyś ich pilnie przestrzegał, nie odstąpisz ani w prawa, ani w lewo, od żadnego ze słów, które ja Wam gdzieś nakazuje, po to, aby pójść za innymi bogami i im służyć. No i taka jest umowa. Z tego można wyciągnąć wniosek generalny, że ci, którzy zawierają tą umowę, czyli w praktyce Żydzi, nie? Znaczy ci służy wyznam judaizm. Jeżeli ta obowiązuje, to ludzie nie tyle są stworzeni do rzeczy wielkich, co mają obietnice, że będą mieć lepiej niż inni. Więc wniosek taki z tego jest trochę słaby i pokrętny, że Bóg chce przeznaczył swoich ludzi do rzeczy wielkich, ale można gdzieś tu zobaczyć to. Na pewno widać w tych i w innych podobnych fragmentach, bo więcej jest takich obietnic, że będzie dobrze, że się żyło komuś kto idzie za Bogiem. Jeżeli to przenieść teraz do chrześcijaństwa, bo to jest inna umowa, odrębna chrześcijańska, w koniec druga umowa, to nie na mylić tego. To nie są przykazania, które obowiązują chrześcijan. To są przykazania z innej umowy. Bo przykazania nie osobowe chrześcijan, ich obowiązuje druga umowa, która nie opiera się na przykazaniach, opiera się na czymś innym. Na posłuszeństwie mistrzowi na Rela z nim i jako konsekwencja jest, że i tak się przestrzega tych przykazań, tylko że już z innych powodów i nie w ramach umowy. Tylko jako skutek innej umowy. Więc pytanie, czy to w ogóle można przenieść teraz do chrześcijaństwa? Ponieważ to są odrębne umowy, to chociaż Bóg 10 sam i zamiary jego są te same, no to można wyciągać wnioski, ale przenieść tego za bardzo nie można. Więc może skupmy raz na chrześcijaństwie, czy w chrześcijaństwie człowiek jest stworzony chrześcijanin do rzeczy wielkich. Czy Bóg, jak ktoś jest jego uczniem, to go do wielkich rzeczy prowadzi. Tutaj mamy gorzej, bo tych fragmentów o sukcesach trudno znaleźć. Jezus raz obiecał uczniom, którzy byli raczej w bidzie, bo jego pierwsi apostołowie to rybacy i tacy ludzie bogatsze to nie byli. i powiedzieli mu zostawiliśmy dla ciebie żony, dzieci, pracę, kariery i tylko ludzie nam się sprzeciwiają, pogardzają i ogólnie różnie jest. Z drugiej strony są co i ciekawe życie, ale z pierwszej strony sukcesów to nie widać. No i co? Jezus powiedział, wtedy im odpowiedział, że dostaną dużo więcej. Ci, którzy dla Królestwa Bożego się tam poniżyli i przestali szukać tych swoich życiowych spraw Boga, karier, domów nie budowali, nie zbierali na samochód itd. Tylko zamiast tego poświęcić czyli czas na to, co jest sednem Królestwa Bożego, czyli właściwie uczenie ludzi, do tego się to sprawdza, uczenie ludzi czegoś mądrego, i przez to sprawianie, żeby oni zachęcili się do Boga i w najlepszym przypadku zadedykowali się też za deklarowali się, że też chcą być chrześcijanami. No więc jak ktoś w tą stronę poszedł, to co obiecuje Jezus? No obiecuję, że będą mieli żony i rodziny, co tam będą mieli nowe, lepsze, więcej. Ale dodał: Wśród prześladowań wadowań, to się będzie działo. i jeszcze obietnica jest, że i po śmierci w następnym życiu będzie życie wieczne i jeszcze lepsze rzeczy. Ale już tu obiecał, że będą dobre rzeczy. i to jest obietnica znowu dobrych rzeczy, ale pytanie teraz powinieneś mieć bardziej na tym, że nie na temat. Bo faktycznie mówienia na temat, bo to, że Bóg obiecał, czy Jezus obiecał, że nam się będą przytrafiać dobre rzeczy i fajne, to nie znaczy jeszcze, że człowiek sześcian jest przeznaczony do wielkości, stworzony do rzeczy wielkich, bo chyba że rzeczy wielkie to są właśnie mieć super wypasione żony i dzieci super wielkie dobre i wychowane nie grające cały dzień w Minecrafta za dekadę i nie kopiące staruszek itd. Tylko miłe dla wszystkich śmiechnięte i przytulaśne. No i żeby mieć pracę, która satysfakcjonuje jest pożyteczna i dom który się nie rozsypuje i sąsiadów. No wiecie, takie, że to jest wielkość? Nie wiem. Dla ciebie może być, dla mnie to nie jest wielkość, to jest w którym, które Jezus obiecał, że to też gdzieś tam będzie po drodze dodane jako dodatek dla tych, którzy idą aktywnie za tym Jezusem. Ale to nie jest obietnica ścisła, tylko generalna bardzo i w wielu wypadkach ona nie działa tak jak my sobie to wyobrażamy. Czyli że co prawda ja nie znam przestrzeni, na który by głodował. Chyba nie miał gdzie spać nigdy, choćby miał znam historię mnóstwa ludzi i mieli bardzo dziwne i trudne sytuacje i byli więzieniach i prześladowani, także nie mieli niby za co żyć, ale zawsze się wyjście pokazywało. Naprawdę nie takiego przypadku nigdzie, ani w Polsce, ani na wschodzie, ani na zachodzie, żeby chrześcijanie ci co naprawdę idą za Bogiem, nie tak fanatycy, żeby oni cierpieli gudal, bo nie mieli gdzie spać czy coś. Ale są też i przypadki, gdzie ludzie i to są ci najbardziej zaangażowani, mieli przejścia ostre, czyli na wojnach byli i gdzieś ich wskazywali na Syberię, np. Goście się co tam dwa miesiącami przez tą Syberię szedł, nie? To też za to, że był sześcionienami tam uczył ludzi. Mądrej mądrego, dobrego życia z grubsza, nawet nie jakoś tak specjalnie nawracał, że zajeb komunizm. Po prostu uczył ich czegoś, co Ideologia komunistyczna nie obejmowała, właściwie robił konkurencję, bo komuniści też chcieli, żebyśmy w raju, a gość pokazał inny sposób, żeby byli w raju i 10 jego lepiej działał, ludzie przestali chladzi i w ogóle tam, z którymi się stykał, byli fajni, a on że to robił w ogóle w wojsku, no to potem wojsko nie wytrzymało już kolegi konkurencji i się go pozbyło. Ale gość przeżył. No i to jest ta taka historia fajna. Zwłaszcza, że prawdziwa, nie? Lubię historie fajne, co są prawdziwe. No więc są i takie przypadki, ale dobra wielkość gdzie? W przypadku takiego gościa, co właśnie cierpi jakieś rzeczy, ale cudem przeżywa, potem bogactwa nie ma, ale żyje życiem wybitnym, to ja bym powiedział, to jest właśnie wielkość. Pytanie 10 gość był stworzony do wielkości i czy można to przełożyć na resztę chrześcijan? Obietnicy takiej nie ma, bo nie może jej być, bo nie wiadomo co to znaczy ta wielkość w ogóle. Ale taki człowiek jakby z natury rzeczy i to jest to, co ja się nauczyłem przez lata doświadczenia z samego faktu bycia chrześcijaninem, i postępowania fanatycznie według Jezusa, czyli tak fanatycznie trochę na Hama, ale Chodzi mi o to, że są dwa rodzaje chrześcijan. Chrześcijan niektórzy są chrześcijanami i niektórzy są chrześcijanami, kiedy nie trzeba za to płacić. To mi chodzi o to pierwsze. Chrześcijanie, którzy są chrześcijanami. Chrześcijanie, który nie pomoże komuś to na ulicy leży, bo przepisy mu zabraniają, bo COVID i musi mieć szmatę na głowie i nie może usta oddychanie sztucznego zrobić. Teraz krążą takie, że nie wolno i za to jest kara. To jest chrześcijanin, który jest tylko chrześcijaninem, jak nie musi za to płacić. Bo jak już musi płacić karę robienie rzeczy dobrych, to nie, to nie przepraszam, ale mi nie wolno, bo covid albo rząd kazał, albo sąsiad coś powie, albo stracę samochód. Więc ci, którzy są chrześcijanami i chcą za to płacić, to ja ich tu nazwę fanatykami, bo co prawda to powinna być norma, ale w dzisiejszym świecie zdominowanego przez tchórzostwo jako drogę życia albo takie przywiązanie aż do wygody materializmu, no to w tym świecie norma się stała fanatyzmem już. Ale jest to jakiś rodzaj fanatyzmu? Bo fanatyzm to jest pewna bezwzględność w przestrzeganiu swoich wartości. Człowiek, który stawia Jezusa naprawdę tam wysoko i życie z nim i postępowanie zgodnie z tym, co zbyt chciał. i odrzuca inne, rozsądne argumenty, właściwie no jest fanatykiem, no to nie jest jakiś groźny fanatyzm, to jest cudowny fanatyzm, fanatyzm, no bo jak rząd ci każe chlać, a ty jesteś trzeźwy i płacisz jeszcze za to, no to jesteś fanatykiem, ale to przecież ale dajesz dobry wzór, nie kleje żyć tak dalej. No nie patrz podatków do budżetu z akcyzy wódkę też. Jakieś takie dziwne przykłady. Dobra, ale koniec dygresji o fantatykach. Teraz tak, więc ci chrześcijanie wdziwi. Oni żyją w pewien określony sposób, bo na tym polega życie chrześcijanina, nie że się deklaruje, żeby należeć gdzieś, tylko żeby żyć w pewien sposób. i teraz jak żyjesz tak jak Jezus, to zwłaszcza w dzisiejszym świecie ja nie widzę po prostu możliwości, żebyś nie był kimś wielkim. i w 10 sposób mi się rozwiązał dylemat i problem, bo bez usiłowania w ogóle już, znaczy gdzieś tam zawsze miałem fajne ambicje, żeby być kimś wybitnym, ale bez specjalnych starań w tą stronę wylądowałem w wybitności jakieś. Przed historia z tymi mi piosenkami była taka, że ja robiłem niszowy podcast dla jaj. i wysłałem piosenkę sobie na YouTube, nie żeby być YouTuberem, bo w ogóle w tych czasach takiego zjawiska, to ja dopiero wtedy się zaczęło, kiedy u mnie wyszły te piosenki i się zrobiły znane. To była wtedy jakieś mistrzostwa piłki, piłce nożnej, czy coś w wolnym piosenko-podolskim na konkurs, w ogóle jakiś, nie wiem, nikt już nie wie, jaki to był konkurs. i ona przypadkiem została gdzieś tam publiczna rozlazła się po świecie milion ludzi boom. i potem słyszę się w radiu, w gazety cytują w ogóle. YouTube nie powstał nagle i wielka super słaba. A to było przypadkiem. Więc to przez samo żadne dążenie do wielkości dzisiejszej youtuberzy oni przecież się na śmierć zapracowują, żeby dostać suby, linki itd. i w kółko powtarzają, wydają pieniądze, spotykam się z ludźmi, nam kontakty, które robią plany marketingowe. To jest dążenie do wielkości i tak zwykle im nie wychodzi specjalnie. Może im wyjść z czasem słaba, lokalne i krótkoterminowa, ale zwykle nawet i to nie wychodzi, a nawet jak wychodzi to jeszcze nie czyni człowieka wielkim. Tymczasem mówię bycie sześcianinem samo z siebie i już człowieka wprowadza w inną ścieżkę. Więc ta wielkość chociażby tym nie mówi wprost to ludzie jako chrześcijanie aktywni i poważni i fanatycznie w tym co robią są skazani na po prostu są zbyt inne i każdy to się wyróżnia, może albo zostać kimś wielkim, albo zostać kimś wielkim kim negatywnie, czy może stać albo kimś pozytywnie, wielkim albo negatywnie, wielkim, ale nie ma już wyjścia, żeby wleźć do tłumu. To jest tak jak człowiek, który jak widzieliście film Matrix, jak się raz wyciągnie z tego świata, gdzie każdy wszystko jest pod kontrolą świat jest iluzją, nie jest udawany. Jak raz się wyjdzie z tego, już wiecie, że to nie był prawdziwy świat, jest się już zbyt innym, już za dużo wiesz, już dobrze znasz siebie, za bliskim masz już kontakt z Bogiem i niestety wrócić się nie za bardzo da. No da się, nie się odmóżdżyć z powrotem, czy co, ale nie wiem, czy ja znam takich, znam takich, dobra znam parę osób, nie liczę są wyjątki? Czy są z tym szczęśliwi? Nie za bardzo, bo w ogóle w Matrixie to się nie jest szczęśliwym, tylko się jest takim ewentualnie zadowolony, albo nie nieszczęśliwym. Tak sobie żyjesz po prostu. Nie jestem szczęśliwa nieszczęśliwy. Taki se jestem, se jestem. Mówisz. Chrześcijanin już inaczej widzi świat. No bo mówię też to co mówiłem na początku. Różnica między widzeniem się jako jednostką a widzeniem się jako część tłumu jest ogromna i ona wpycha człowieka w wielkość w jakimś tam rozumieniu tego słowa no weźmy sobie na przykład kogoś z Biblii żeby było widać po przykładach bo zacytować jednego zdania nie za bardzo widzę tu zdanie do zacytowania, ale mam przykładów dużo i treść całości Biblii mi się to układa. Mojżesz był takim przykładem. To był człowiek, który chciał być wielki. Urodził się jako w rodzinie egipskiej, ale odkrył, że jest Hebrajczykiem, czyli poczuł więź ze swoimi niewolniczymi braćmi i siostrami i poczuł się rewolucjonistą, i chciał niepodległość zrobić, a że był w fajnym położeniu, niebo jednocześnie książek Egiptu, z drugiej strony, ale był gdzieś tam wyżej. Z drugiej strony chciał ratować te zniżek i zaczął rewolucję. Ale rewolucja mu nie wyszła. Rewolucja zaczął od jakiegoś morderstwa, Egipcjanina, na złego. i morderstwo wyszło na jaw, jego ludzie, który chciał uratować, wcale mu w tym nie pomogli, rewolucja się nie zaczęła, polityka jeszcze do tego doszła wyrzucili go z kraju i on się rozczarował i powiedział: Ja to chciałem być wielkim, bo ja wierzyłem wielkie Boga Jehowy. A 10 Bóg coś tu chyba nie wiem, czy On chce żebyśmy byli kimś wielkim w ogóle a ja w szczególności do dupy poszły. i zamknął się na pustyni, czy na czterdzieści lat i prowadził sobie takie życie. No, przeciętny. Takie normalne. Zmiana z żonę, murzynkę, zresztą chyba, czy później miał drugą, miał dwie. No i mieszkał sobie z teściem medianitów. i tak lata płynęły dziesięciocze, czterdzieści lat. Nic nie wrócił już do wielkości, już nie szukał żadnej. Ale Bóg go dorwał i znalazł go. To był 10 incydent z tym palącym się krzakiem. Krzak powiedział, że Bell z kimś wielkim, a Mojżesz mówi: Ja nie chcę już. Już poddałem się, czterdzieści lat temu było omówić. Może miał żal, może miał dość Przecież miał osiemdziesiąt lat, dość przecież. Mówię, nie, ja stary jestem, daj święty spokój. Dobra, a krzak mówi: Nie, nie, dobra. Wszystko jeszcze przygotowałem, a masz żonę, a jak mówić, nie umiem nawet już. Gość, który lat wcześniej chciał tak wielkości, że był zdolny do morderstwa, teraz się tłumaczy, że on nie umie mówić, nie może może przemawiać, nawet mówić, a on nie chce. Bóg mu przysłał brata Aarona, który już tu idzie, bo ja już mu powiedziałem w innym krzaku, czy tam jakieś inne roślince, żeby i on będzie gadał za ciebie. Ty masz tylko mówić, a on będzie powtarzać ładnie, poprawiać błędy ortograficzne i w ogóle. A może mówię: no to wszystko przygotował. A ja mówię nie, po prostu nie jej już. Niegodny jestem. To jest zawsze wymówka ostateczna ludzi, którym się nie chce i nie chcą wielkości, a już nie mają argumentów mówić, że jestem niegodny. Bóg się zdenerwował, bo zrozumiał te wszystkie, że to jest nieuczciwa odpowiedź. To jest kłamstwo po prostu. Jak może mówić gość, który jest niegodny, żeby prowadzić rewolucję kiedy czterdzieści lat temu właśnie to samo próbował. Nagle już jest niewygodny, bo mu się za dobrze mieszka. i nadal co okazało się, skończył się na tym, że Mojżesz się zgodził jednak i zaczął tą rewolucję i historia Biblii się tam dalej rozkręciła. Wyjście z tu plugi, potem okres sędziów, okres królów itd. No i to się zaczęło od tego Mojżesza. i prawa nadał i stary te stament mamy od tego Mojżesza. No. i co ta historia pokazuje? Sam kupę fajnych rzeczy i ciekawych, które się do życia mogą przydać? Po pierwsze To jest pewna naturalna rzecz w życiu człowieka, którą odkrywasz po latach po czasie i lepiej ją wcześniej, jak się jest młodym, żeby się spodziewasz, to będziesz mógł trochę się już nastawić. Czyli jak masz wczesny okres, to jeszcze Ci się chce być wielkim. Nie? Że jeszcze zadasz pytania, czy człowiek jest stworzony do wielkości? Ale jak ci się pokażą porażki, graczy nas cisną, i przychodzą porażki przegrane różne niepowodzenia to masz ochotę i z którymś się tam poddasz, bo ci się odechciewa, no to też jest naturalne, nie? i potem jest że w którymś momencie jak się człowiek podda to już ląduje do końca jako poddany człowiek i siedzi w korporacjach jej już nic nie robi. Historia może że pokazuje, że nie musi tak być. Proces był naturalny u Mojżesza. Najpierw pływał być rewolucjonistą, dostał po dupie, nie wyszło, poddał się, nie chce być już wielkim, chcę żyć zwyczajnie jak zwykły człowiek i być szczęśliwym, nijakim człowiekiem. i był, ale przyszedł Bóg i powie powiedział. Ja pamiętam te marzenia jeszcze, tylko coś przez te czterdzieści lat się zmieniło u Mojżesza ewidentnie, że Bóg stwierdził, że to będzie dobry egzemplarz na rewolucjonistę. Dlaczego go nie użył czterdzieści lat wcześniej? No nie, ktoś tam, bo musiało minąć równo czterysta lat, czy coś tam, bo Bóg ma obliczeń, a tam obliczenia jest obliczeń. Niemożliwe. Ta historia ma sens, sama siebie, bez jakichś tam numerków i liczb. i ma go, bo widać go. Jak ktoś, mówię, położył trochę dłużej, to rozumie te zjawiska psychologiczne w człowieku. Na co Bóg czekał w przypadku Mojżesza Rewolucjonisty, żeby doprowadzić go na tą ścieżkę wielkości. Bo Mojżesz, żeby był kimś wielkim, to jest bezsprzeczne pod każdym względem, jakim by nie wymyśleć. To był człowiek, który był wybitny i zrobił rzeczy duże, wielkie czy coś. Przynajmniej w tej historii. i Co to była? Ta zmiana? Co się musiało stać przez te trzydzieści lat? Czekam na Mojżesza, aż on zdechnie do reszty nie będzie miał energii życiowej, żeby go użyć jako rewolucjonista? No nie, bo gdyby faktycznie Mojżesz był zdechły, to by się nie zgodził, nic by nie zrobił. Po prostu by leżał i powiedział: Nie, nie idę. Znajdźcie kogoś innego i palce 10 krzak przy kimś innym. Ja się poddaję. Nie poddał się do końca jednak. To co się zmieniło? Przez czterdzieści lat zmieniło się jedna rzecz ważna, która uboga jest rzeczą tak cenną, że może czołg człowieka, który nie nadaje się do wielkości, zmienić może tego człowieka w szoku, który się nadaje do wielkości i użyć go wtedy dopiero. Jak jest ta jedna rzecz? To pokora. Mojżesz jest napisany, że był najbardziej skromnym człowiekiem, jaki chodził po ziemi, który gdzieś tam jest jakby taki skromny bardzo był. Czy on był skromny, kiedy zabijał Egipcjanin na czterdzieści lat wcześniej, jak szukał rzeczy wielkich? No nie wydaje mi się. No człowiek, który robi takie rzeczy, to nie jest jakiś człowiek pasywny, uległy, czekający czy coś, tylko człowiek, który zdobywa świat, szuka wielkości. Więc musiał przez te czterdzieści lat dopiero stać się takim skromnym człowiekiem. Musiał nabrać pokory w skrócie. Czyli pokorę ważny odcinek, który dopełni 10 dzisiejszy odcinek, ona definiuje wielkość, no może nie definiuje wielkości, ale ona jest czymś, co sprawi, że wielkość cię nie zabije i wszystkim innym nie zaszkodzi. Pokora to jest po prostu akceptacja rzeczywistości, a nie siebie samego. Mojżesz zaakceptował, więc przez te czterdzieści lat, że może tyle, ile może. Jak to się mówi, piękne polskie psuje, wyżej dupy nie podskoczysz. Mojżesz chciał skakać wysoko do gwiazd, a potem się okazało, że wyżej dupy nie podskoczył i przez lat musiał to uczyć się przełknąć. Jak żył tak na takiej roli czterdzieści lat latami i kosił tą trawę i wszystko szło powoli, to on się zaczął, że rzeczywistość jest taka, jaka jest. Dopiero jak ją zaakceptuje, to człowiek nabiera takiego spokojnego podejścia. i to jest moment dopiero kiedy człowieka może bukurzyć w swój sposób i prowadzić go do wielkości. To widać po tych różnych przykładach właśnie bohaterów Biblii, ale na żadnym chyba tak wyraźnie, jak na Mojżeszu, dlatego jego przykład daje. To jest Teraz w tym odcinku mieszanka tego, co wprost mówi Biblia w wersetach i tego, co wynika ze zwyczajnie z doświadczeń część życiowych obserwacji ludzi mnie, ciebie, wszystkich. Więc możesz się oczywiście tutaj nie zgodzić i zobaczyć 10 świat inaczej. Możesz stwierdzić, jak ewangeliści i ewangelii sukcesu, że wielkość należy Ci się od razu w momencie, że się nawracasz, bo już Jezus jest Panem dzisiaj, a pięć sekund później przylatuje Helikop też po Ciebie i żeby Cię zawieźć do środka Afryki, gdzie będziesz nawracał ludzi, uzdrawiał ich z COVID-dziewiętnaście wszystkich, a pojutrze będziesz w telewizji, że wielkie uzdrowicie w imieniu Jezusa uzdrowił wszyscy cały świat z COVID, a nigdy nie nosi maseczek na raz i I to wszystko dzięki Jezusowi. Chwała Panu i cały świat się nawraca endow story. i to jest tak się to pokazuje. W rzeczywistości działa to tak, że trochę inaczej zadziała. Że nawrócisz się, potem Cię będą nakręcać w kościele następne dwa miesiące. W przetrzymysz co się zorientuje, że właśnie to nic się nie zmienia, bo oni się tylko nakręcają, ale rzeczywistość zostaje taka sama. W piątym miesiącu gdzieś zaczniesz mieć pierwsze oznaki depresji, że stwierdzisz, że jesteś do dupy chrześcijaninem widocznie, bo Ci mówią, że powinieneś być wielki, coś się działo, że nic się nie dzieje. i tak za rok możesz albo wymiękniesz, zostaniesz operateistą, zrezygnujesz z tego wszystkiego, albo wejdziesz na drogę uczenia się pokory, cierpliwości. Zrozumienia rzeczywistości, uczenia się, jak działa zwyczajnie świat. Na przykład nauczysz się mówić po Słachili, zanim pojedzie że ewangelizować murzynów. Tylko, że ewangelizacja murzynów to jest super rzecz ekscytująca i wielka, a uczenie się słuchali i trwa dwa lata albo trzy, albo bo cztery jest nudne. No, to trudno. Mojżesz czterdzieści lat w nudnych warunkach żył, zanim się Bóg go uznał, że się w ogóle nadaje do tej wielkości którą mu wymyślił. Wróćmy do pytania, a więc numer jeden tego najważniejszego. Czy każdy człowiek jest tworzony dobiegł Powiem wam moją odpowiedź już tak nie cytując Biblii a wy sobie skorygujcie i sprawdźcie czy wam pasuje to do Biblii trzeba mnie pasek to do Biblii. Bo moja odpowiedź jest na podstawie Biblii, ale nie będę podawać konkretnych przy układów, czy tam tekstów, czy coś, bo to niech se każdy sam zrobi naprawdę lepiej. W cenniejsza będzie 10 mój wniosek ostateczny z tych wszystkich lat życia. Każdy człowiek jest stworzony do wielkości. Każdy człowiek ma potencjał wielkości w sobie. i to wynika, nie musi tego mówić Biblia. To wynika z samego faktu, że każdy jest jednostką i że jest zdolny do wszystkiego tego, co chce. To nic nie oznacza właściwie, ale to też oznacza wszystko, rozumiem perspektywę. Dlatego, że kiedy masz język i mówisz po polsku, to czy to jest fizycznie niemożliwe, żebyś wyszedł na środek miasta i zaczął krzyczeć coś tam ludziom albo żebyś skoczył z powiedzmy ze szczytu Pałacu Kultury na dół z transparentem umieram dla Jezusa, czy z jakieś inne rzeczy. No wszystko możesz, nie? i to będziesz kimś wybitnym, bo nikt nie skacze raczej w imię Jezusa, żeby się zabić, żeby ludziom pokazać. Niektórzy się samo podpalają, a niektórzy robią jakieś inne dziwne rzeczy. Chodzi mi o to, że ty możesz już, każdy może, potencjał ma każdy właściwie do najróżniejszych rzeczy wybitnych, jakie będą skutki tego nie wiadomo, ale jak to sobie wyobraża, że gdy jest gwarancja, że jak chrześcijanin wyjdzie na środek miasta i zacznie śpiewać, kiedy rano w całym wzor, że to się cały miasto rozpłacze i nawróci? Czy co? A jak nie chrześcijanie to się już nikt nie nawróci? Bo Bóg magicznie miesza wszystkim palcem w głowach, jak jest Chrześcijanie, o to Ty masz go teraz słuchać, jak on ma firmę, to musisz płacić, to tak jakoś magicznie Bóg w interweniu je uważasz, że akurat Chrześcijanin jest przeznaczony dobyć jakimś wielkim, a nie chrześcijanin już nie? No nie za bardzo, bo w Biblii ja nie widzę takiego sposobu, że Bóg tak działał, czasem się tak wydawało, kiedy miał swoje plany, to na przykład jest napisane, że strach od Boga padł na ludzi, na przykład jak na wojnę szli Izraelici, a Bóg sobie wymyślił, że mają wygrać to, bo czasem sobie wymyślił, że mają przegrać. Jak sobie wymyślił tak się potem i raz padł strach na tych, raz padł strach na tamtych i to było ponadnaturalne. Dobra, ale nie spodziewajmy się raczej, że założysz lodziar i będziesz sprzedawał lody w kształcie krzyża albo czegoś tego typu albo z wersetami, to wszyscy zaczną kupować, bo Bóg cię tak cał, że będziesz wielkim, będziesz miał sukcesy w lodach, a potem pieniądze przeznaczysz na misję, w Afryce i jeszcze w ogóle super. No nie sądzę. Spróbuj. Z drugiej strony nie wierz mi. i zrób coś. Wielkość polega też na tym, żeby żeby mnie nie słuchać. Jeżeli ktoś już chce w praktyce się zastanawiać, jak do tego dojść, ludzie, którzy są wybitni w czymś. Ja nie wiem, czy ja znam jakiś jeden chociaż przypadek, kiedy oni postępowali zgodnie z zasadami, regułami społecznymi, zgodnie z tym, co wszyscy robią. Wszyscy, którzy przychodzą na myśl zawsze w którymś momencie albo od razu na dzień dobry się buntowali. Nie robili coś inaczej po swojemu. Albo w brew nawet, już nie mówiąc o samym Jezusie, który jako wzór tego, na czym polega wielkość, pokazał, że wielkość polega na tym, żeby umrzeć jako przestępca za niezawinione rzeczy i być opuszczonym przez wszystkich, nie założywszy żadnej religii ani ugrupowania ani nic. Jezus przeżył, umierał jako kompletny rany. Jako w momencie jego śmierci stracił wszystkich zwolenników, stracił całą sławę, nie chciał do niego przyznać. Był poniżony, jak tylko się da najbardziej, nie miał żadnego majątku. Nie został poszerzony religii, nawet nic nie zostało spisane po niej w momencie kiedy umierał. No tak przegrany, że bardziej się nie da. i taki był koniec jego życia. No, potem miał drugie życie, zmartwychwstał i nagle się okazało, że jednak żyje i wszyscy, którzy służyli, nagle dostali nie wiadomo dlaczego odwagi i zaczęli twardo twierdzić, że Jezus żyje i sześć zaczęły tam cuda dziać i inne rzeczy. Ale gdzie jest wniosek dla tych, którzy chcą być naśladowcami Jezusa, że tak chyba najprostszy jest, że wielkość nie jest tym przede wszystkim, co pozornie się wydaje, bo Jezus nie umarł, jako nikt wielki. W ogóle unikał wszelkich sytuacje, w które mogą go wynieść na wielkość w rozumieniu jego świata, nie? Dookoła niego. Czyli i nam mówił to samo, że mówił nie pierwszych miejsc w świątyniach Synagoga. Szanse na końcu mówił. Pierwsi będą, bo jak siądziesz na końcu, ktoś zauważy, że jesteś kimś lepszym, powie, że się przesiąść tu wyżej i będziesz wtedy, wtedy okaże się, że jesteś doceniony, a nie pchaj się do przodu, bo cię przesadzam do tyłu i będziesz poniżony. No to na przykład taka lekcja, ale sam pokazywał to, bo nie szukał sławy, nie jak chcieli go popływać królem co jakiś tam czas, to on uciekał, chował się. Chował się w ogóle przed ludźmi, którzy za bardzo się już nakręcali, chcieli go uczynić wielkim, on nie chciał. i to jest cały czas wzór do naśladowania. Jeżeli teraz raz. Gdzieś tam załóżmy sobie, że jednak jest to prawda, że Bóg stworzył ludzi, żeby byli kimś wielkim. To jak połączyć jedno z drugim? No tylko tak, że musisz sobie przedefiniować co to znaczy być wielkim. i to jest odpowiedź, która przez tyle lat lat mi się dopiero ukształtowała w życiu, bo to nie wiem, dwadzieścia pięć lat zajęło i dzisiaj nagle odkrywam, że ja wiem o co tu chodzi. Wiem, że każdy miał być wielkim, każdy chrześcijanin po to w ogóle jest chrześcijaninem, po to wchodzi na tą drogę nauki, Bo bycie chrześcijaninem to jest bycie uczniem w szkole, gdzie nauczycielem jest Jezus, mistrzem takim. i po to się uczysz cały czas, wystawać się wielkim. Jedyna, co tutaj nam uniemożliwia rozumienie tego wszystkiego jest to, że my mamy co innego głowie jako wielkość. Wielkim człowiekiem nie jest ktoś, nie musi być coś, co jest sławny, ani bogaty, ani kto jest doceniony w ogóle za życia wcale. Musi być doceniony. Wiesz, był doceniony za życia, za te wszystkie uzdrowienia i cuda co mu zrobili? Potraktowali go jak bandytę. Nikt nie stanął w jego obronie. Parę osób, parę kobiet kobiet, które same były poniżane przez wszystkich dookoła. Wielkość efektem tej nauki przez całe lata było to, że u mnie co innego pojawiły się w głowie, co innego jest wielkością. Z tego się nie mogę dogadać z youtuberami, ja nie jestem youtuberem, bo youtuber ma właśnie jako fundamentalną zasadę życiową wpisane, że wielkość to są suby, lajki, słabe, zapraszanie przez innych i tak dalej. Dla mnie to nie była nigdy wielkość, bo ja już przeszedłem 10 kurs życia z Jezusem i załapałem o co tu chodzi. Im bardziej się staje że jak Jezus, jako chrześcijanin, tym bardziej wielkości się zacznie kojarzyć z czymś innym niż się innym kojarzy. Na przykład czy dobra praca czyni kogoś wielki, film, ani trochę. Co to jest w ogóle dobra praca? Dobra praca to jest ta, która przynosi pożytek ludziom, bo ja dobrą pracą było w Starbucks zrobił nie kawy. Była doskonała praca i czyniła mnie wielkim, bo dzięki mnie setki ludzi codziennie się czuło szczęśliwym. Szczęśliwsze mnie, przynajmniej trochę, ale czułość. Ale że jak z nimi sobie zagadałem trochę, no to jeszcze mogłem poprawić im nastrój albo coś mądrego, może powiedzieć czasami doskonała praca. Jak to jest kariera? Robisz stoliki sprzątasz cały dzień. No sprzątam. To jest doskonała praca właśnie. To jest wielkość. Natomiast kiedy się z wyższym urzędnikiem, powiedzmy w urzędzie skarbowym, to według ludzi to jest jakieś wielkie stanowisko, zarabiasz dwadzieścia tysięcy sobie powiedzmy nie będę mówił ile, bo inflacja jak się pojawi to te kwoty będą bez sensu, ale zarabiasz pięć razy więcej niż średnio ludzie zarabiają i wszyscy się ciebie boją, a ty? Bo ty możesz uprzykrzyć wszystkim życie, a niektórych wsadzi że jak tylko masz ochotę. Że to jest wielkość, nawet negatywna. To w ogóle nie jest wielkość, ani nawet negatywne wielkość. Ty nie jesteś jakimś Lordem Vaderem, którego się boją, bo uważam, że to jest tak wielki człowiek, tak zły, ale tak wielki zły. Nie, Ty jesteś mierny, notą jesteś szczurem. Korporacyjnym, którego nikt nie szanuje w ogóle. Bo Lorda Vadera to może się i boją, ale się go szanują, bo podziwiają A tutaj są takie prace albo zajęcia, których cię nie szanują, nie są ci wdzięczni, a boją się tylko dlatego, bo ktoś ci dał do ręki władzę, na którą nie zasługujesz prawdopodobnie. Koniecznie ty akurat ale ktoś, nie? W każdym razie chodzi tutaj nie odpowiedź na pytanie, czy każdy jest stworzony do wielkości? Bo to odpowiadam tak, ale wiem, wielkość jest pytaniem co to jest i żeby wiedzieć co to jest to się trzeba uczyć albo jak chcesz na skróty to ci powiem co to jest wielkość. Wielkość to jest to co mówił w sumie Jezus bym powiedział zdolność do niemyślenia o sobie. Odczuwanie satysfakcji akcji z tego, że robisz coś pożytecznego dla kogoś innego. Cieszenie się życiem razem z innymi ludźmi. Sprawianie żonie się cieszą życiem. Takie różne rzeczy. Jeżeli To się jakby w ogóle nie kojarzy z wielkością, ale to jest wielkość. W oczach innych jesteś kimś nieprzeciętnym i wybitnym, ale nie za to, że Ty jesteś jakiś, tylko za to, że coś im dałeś. Dawanie jest czymś wielkim. i wielkość tego nie tyle jest ważna ilość osób, co jakość i intensywność. Możesz wystarczy naprawdę do satysfakcji, do poczucia bycia wielkim, wybitnym, kiedy masz wpływ na dziesięć osób. Wystarczy zupełnie. To jest mnóstwo. To są niezłe owoce. To jest kukurydzę co tutaj rosną. Jak jedna kolba wyda dziesięć ziarenek i 1 urosną to jest i tak sukces. Mały ale już sukces. Jezus powiedział kiedy już tam mówił o liczbach i robił taką przypowieść porównanie o tych zbożach właśnie. Ty mówiło karnie. To już z jednego wylosu trzydzieści, z innego sześćdziesiąt, z innego sto. O, to są dobre liczby. Jak dla trzydzieści osób jesteś wybitnym, no to jest wystarczający sukces i wielkość. Trzydzieści osób to jest bardzo dużo, to jest mnóstwo ludzi, bo fajne że każda z tych trzydzieści osób ma wpływ na następnych. Zmienić trzydzieści osób na lepsze. To jest praktycznie jak zmienić cały świat. Jeżeli te trzydzieści osób zmienionych, będą zmieniać następnych. Bo potem trzydzieści osób, jeżeli połowa z nich nic nie zrobi, ale piętnaście osób zmieni następne osób to już jest piętnaście razy trzydzieści i tak dalej przez taka sztafeta się robi, nie? Więc to jest wielkość u mnie A jak tych szukasz innej wielkości, no to się teraz rozczarowałeś tym co powiedziałem, bo ty się pytasz jak być sławnym w internecie? To ja nie wiem jak być sławnym w internecie. Większość ludzi zostaje sławny przez przypadek plus dużo pracy i plus taką zdolność i to jest ważne i to akurat niestety jest w każdym przypadku jakbyś nie definiła wielkości to niektóre rzeczy musisz sobie wbić do głowy musisz być cierpliwy i I drugie, bo to trwa i zawsze będzie. No nie zawsze, ale nie, będzie zawsze, bo krótkotrwała słowa może przy jak ślepej kurze ziarno, ale jak chcesz być kimś wielkim na dłużej, to musisz być cierpliwy, pracować konsekwentnie, robić swoje. i druga rzecz, już tak trudna, że mało kto już potrafi w tych czasach to znieść. Musisz zaakceptować, że cały czas będą błędy i porażki. Musisz iść do dwadzieścia pracy i w tych dwadzieścia to musi być do dupy praca, albo Cię wyrzucą, albo samo odejdziesz, bo może będzie nudno i dopiero dwadzieścia jeden:zero będzie to co chcesz. Bo już jest mój że dziesięć, no może trzy, może sto, no ja nie wiem, ale to akceptowanie, że niepowodzenie i pora waszka i że nie wychodzi. Jest stałą i normalną częścią życia i jest niezbędne do jakiejkolwiek wybitności czy wielkości. Jeżeli chcesz cokolwiek miernego, jeżeli boisz się niepowodzeń i nie sukcesów i spektakularnych ta strof nawet i bólu na przykład w związkach albo rozczarowań i tego typu negatywnych przeżyć, to możesz tylko zostać mierną to niestety, może nawet zadowoloną z życia, ale przeważnie jesz szczęśliwą specjalnie. To po prostu takie życie, ani nieszczęśliwe, takie nieistniejące jak trawa na polu. No jesteś, no co mnie nie obchodzi ta trawa, to prawa wybitna, nie jest wielka, nie jest. Człowiek nie musi być trawą, ale tylko człowiek, który ma na tyle odwagi, to jest kwestia już woli. Znaleźć w sobie odwagę, możesz jeżeli tylko chcesz ją znaleźć, bo ja na przykład naturalnie nie jestem zupełnie odważny, ale wolę mam z taką, że chcę być, albo że chcę nie poddać się strachowi i się okazuje, że to wystarcza. W dniu tego, wystarczy. To jest w ogóle sednem całej sprawy, bo każdy się boi i każdy nie lubi, jak mu piszą negatywne komentarze, ale ja się tym różnie, że ja piszę dalej. Jak mi piszą negatywne komentarze. Zrobię głupi filmik, animowany i dziewięćdzisiąt procent jest negatywnych ocen, bo on faktycznie jest fatalny, to ja nie czuję się dobrze, ale robię następny, żeby być lepszy. No gorszy już nie będzie. i potem zrobię jeszcze ileś takich, aż dojdę do tego gdzie tam chce dojść. 10 upór albo nie pieszczenie się z sobą, nie tylko akceptowanie na klatę bólu, cierpienia i niepowodzenia każdego. To jest niezbędne coś, czego się trzeba nauczyć i jak się chce być wybitnym w jakimkolwiek znaczeniu, także w tym dobrym. Bo jak chcesz być taki, jak jest, Jezus nie był w stanie nic zrobić ani prowadzi swoje działalności przez trzy lata, gdyby nie akceptował niepowodzeń. To nie jest tak, że każde temu, kto opowie pójść za mną, to on już rzuca, wszystko jej leci. Jego uczniowie też go zostawiali. Krytykowali go zawsze słuchanie, które mówił Jezusa cały czas. Nie, że on został mainstreamem, nagle nigdy nie był mainstreamem. Był taki moment, kiedy był bardzo sławny jak wjechał do Jerozolimy i był rewolucję i w końcu go zabili w konsekwencji. To może to jest jego sukces akurat, który przez chwilę była obrócił się na katastrofę w takim rozumieniu jakby liczyć zyski i straty, no to wszystko traci się. W innym znaczeniu to część planu jego, więc kwestia znowu definicji, co było wielkością. Ale 10 jest musiał znosić przeciwności cały czas, jeżeli chciał robić to, co robił. Jeżeli ktoś od razu mówi, czy chrześcijanie jest do wielkości, no to w sensie takim, że jest naśladowcą Jezusa, no to tak, że Jezus był kimś wielkim? Był. Naśladowca Jezusa, więc musi być też. Czy Jezus był przeciętniakiem? Nie. Więc naśladowca Jezusa nie za bardzo może przedsierpniakiem. O, jeszcze jedna fragment dziwny z Biblii jest, który mi się trochę wydaje takim co ty człowieku piszesz? O, gdzieś go mam, nie tu mam. Ale pamiętam go. Co ty człowieku piszesz? Napisał apostoł Paweł, wyjście chyba do Tymoteusza, do Tymoteusza, czy to są, czy coś na T chyba. i powiedział tak, że my ogólnie ponieśmy się jako sześcioro chrześcijan, pisze: Módlcie się za wszystkich, za władzę, za tego, żebyśmy cichy i spokojny żywot wiedli. Dobrze, bo tak ma być cicho i spokojnie i byśmy sobie tutaj normalnie ludźmi żyjmy. i tak sobie człowiek myśli: to co ma być przeciętniaki? To zachęta do bycia nijakim. Pozornie to tak może wyglądać, ale 10 tekst jest trochę jak się go Ja nie wiem, trzeba wziąć pod uwagę, kto go opisał, dobra? Bo to pisze, jak to pisze apostoł Paweł, który zrobił rozpierduchę na całe świecie wprowadził i rozpowszechnił nową religię. W efekcie doprowadziła do upadku wszystkich religii, której w Imperium Rzymskim została główną. Człowiek, który w każdym mieście, gdzie jechał praktycznie wywoływał rozruchy. i on opowiada mi, że mamy wiesz cichy i spokojny żywot? No to przepraszam bardzo, ale 10 autor jest troszeczkę niewiarygodny. To niech się sam stosuję, ale apostoł Paweł się stosował do tej rady. No, więc my to jest tak pozornie wydaje się, jak już w ogóle szczyt hipokryzji. Po prostu przychodzi człowiek i mówi, żebyśmy akceptowali kapitalizm. Nie, nie, nie, to chodziło. Jeżeli popatrzysz na Pawła, to Paweł wcale nie starał się być rewolucjonistą. On nie robił, nie był, nie wiem, nie nawoływał do przemocy, nie nawoływał do do porzucenia władzy w ogóle nawet nie mówił, żeby z judaizmu rezygnować. W ogóle nie próbował nikogo podwórza, Naprawdę chciał wieść spokojny i zwykły żywot, tak jak pisał. Tylko, że się nie da. i tak jak mówiłem, gdzieś tu wcześniej, jeżeli ktoś chce naśladować Jezusa o tyle, o ile poważnie do tego podchodzi, jest skazany na wybitność. Albo musi przestać naśladować było tego troszeczkę je naśladować pół kroku w tą stronę a jak zaczyna być źle to się trochę cofam no to wtedy nie musi ale jak chcę iść w pełni, to taki będzie efekt bo nie może być innego. i teraz skala może być mała, może dość duża, ale zawsze będziesz w tym gdzieś tam innym albo w swojej rodzinie, albo w swoim kraju, albo w jednym sklepie, albo będziesz miał incydent na ulicy, albo w szkole, albo w pracy, albo gdziekolwiek będą wychodzić z ciebie te twoje inneści. i będziesz miał wtedy zawsze wybór żeby trzymać się tego w co Ty wierzysz w swojej drogi życia albo dostosować się do innych. i teraz jeżeli poważnie podchodzisz do to wybierzesz Jezusa, to zawsze Cię wejdziesz konflikt z innymi, a jak już jest konflikt, to już musisz być kimś wybitnym, bo już nie masz wyjścia, żeby się cofnąć i zmieszać z tłumem. Już stoisz sam przeciwko wszystkim i musisz już coś powiedzieć. Tak się rodzą ci wszyscy wybitni ludzie. Rzadko kiedy ktoś się pcha, ci którzy naprawdę byli wielkimi, wybitnymi, Oni nie wypchali się na to miejsce, tylko oni robili to, co wierzą, że trzeba zrobić. Już, a reszta była już tylko konsekwencją Tak jak Mojżesz, że się już nie pchał, jak się pchał, no to tak słabo poszło. Jak się przestał pchać, to go Bóg wypchnął. A potem to już tylko jestem w tej sytuacji. Ja już tylko powtarzam, mi Bóg mówi. Więcej. Po prostu robię to, kim jestem. W zgodzie ze sobą, jak się żyje. To jest najlepszy rodzaj wielkości. Żyć w zgodzie ze sobą konsekwentnie bez wchodzenia w śmierdzące kompromisy ze światopoglądem oglądam innych. Czyli nie przejmuje światopoglądu innych osób, kiedy masz swój. Ta wierność sobie nie jest żadną formą agresji, to inni prezentują agresję, kiedy cię zmuszają do tego, żeby się modlił, powiedzmy, różańcem, kiedy Ty uważasz, że to zła rzecz, modlicie różańcem, czy tam jakaś niepotrzebna. Jeżeli się dostosujesz do innych, to pożegnałeś się z wielkością. i nie chodzi o jakieś konkretne sytuacje, tylko o stałe podejście życiowe We wszystkich rzeczach możesz być zgodny ze sobą i konsekwentny, zgadzając się na przykre skutki nieraz zwykle. i wtedy będziesz rosną w stronę wielkości, wybitności. No a w skali czasem małej, minimalnej, czasem jakiejś dużej cie wyniesie fal ale zawsze będziesz gdzieś tam wybitny. Albo pójdziesz na kompromis kiedy zacznie być trudno, albo trzeba będzie wybierać między przykrą konsekwencją, a świętym spokojem, wybierz święty spokój, no to już 10. Ważniejsze w tym wszystkim, żeby wybrać świadomie się chce iść drogą, bo bycie wielkim czy wybitnym kosztuje. A odpowiedź na pytanie tego odcinka jest ta Bóg stworzył człowieka, żeby był wybitnym. Każdy może w czymś na pewno, bo czemu ma nie móc, nie ma takich ludzi, co Jeszcze jedna rzecz na koniec, że ludzie myślą, że to jest kwestia talentu czy czegoś wrodzonego. Zapewniam, że nie. Nie jest to kwestia talentu ani niczego wrodzonego. Czego dowodami są ludzie rozmaici ci najróżniejsi, ale nie będę Wam już podawać, bo szkoda przedłużać, sami sobie znajdziecie, którzy możecie sprawić, że bez predyspozycji, albo mając trudności czy utrudnienia zdobywają szczyty, prowadzą firmy, uczą ludzi, osiągają jakieś rzeczy niesłychane itd. Możesz nie mieć rąk i grać na gitarze. Możesz, możesz, znam takich co grają, noga mi jak grałem. Znam niewidomych, co zdobywałem szczyty, na które ja bym nie w las nigdy. Różnych ludzi znam, którzy nie mają żadnych predyspozycji. Ja nie umiałem śpiewać, nie znam nut, nie byłem nigdy w szkole muzycznej ani chwilę, a jestem bardziej znany jako muzyk niż praktycznie wszyscy, którzy kończyli te wszystkie stopnie muzyczne. i co? Bo tak zło muzyka pisze. No to aż taka dobra, to nie jest, nie? Ale o to mi w ogóle chodzi. Wszystko jest kwestia gustu. Chodzi o to, że nie trzeba mieć predyspozycji. Żadnych, żeby być kimś wybitnym. Trzeba jak się chce być takim wybitnym, wśród wybitnych już stop pewnie może trzeba, ale to jest zupełnie przereklamowane. Głównie sprawą jest wola, pasja, chęć, konsekwencja i zdolność do wytrzymywania niepowodzeń, potykania się, wznoszenia krytyki, śmiechu i tak dalej, kpin. Przez długi czas. Jeżeli Tomasz, to ja jestem pewny, że będziesz wybitnym. i to jest tylko kwestia czasu już wtedy. i może żebyś się nie poddał w którymś tam momencie, bo czasem trzeba przejść długą drogę, zanim coś urośnie, to jakbyś chciał zasiać marchewkę i czekać pięć minut i potem zapłakać, że ja nie mogę siać marchewki, ja nie będę rolnikiem, bo mi nie wyrosła. No to mówię, to nie działa w 10 sposób lub nie masz szans. No ale jak jesteś gotowy, poczekać rok, pierwsza marchewka cię wyrośnie marna. Zasięjesz drugi raz, nauczysz się co zrobiłeś źle. Wyrośnie średnia jest za trzecim razem dopiero wyrośnie jakaś no to jak przez trzy lata czekać próbować uczyć się no to wtedy tak i wtedy też wybitnym rolnikiem po dwadzieścia latach dopiero. Że wszystko musi tyle trwać? No musi wszystko tyle trwać. No może trwać krócej, ale trwać musi długo. Czyli nie dni, tylko miesiące w najbardziej optymistycznym wariancie i lata listycznym wariancie, musi trwać. Ale to jest chyba dobra odpowiedź i nie, trochę mnie to by zachęcało, że człowiek jest stworzony do rzeczy wielkich, ale zniechęca to, że cena za to jest. i ja bym się skupił nie na tym, żeby być wielkim, tylko żeby się uczyć jak znosić niepowodzenia, jak płacić cenę. Do tego pole sam wyprawy w trudne miejsca, przeprowadzki na ślepo życie na niski koszt, bez pieniędzy, czy tam ilością pieniędzy, znoszenie ludzi trochę toksycznych, tylko nie za długo, bo nie warto się truć, ale pewne ilości czasu to uczy cierpliwości i różnych takich innych cech. Ogólnie wystawianie się na wszystko co nieprzyjemne i wyrabia pokorę, czyli jak pytanie, że rzeczywistość jest taka, jaka jest zła. Czasem dobra, ale jest twarda i rzeczywista. i musisz ją a nie wyobrażać sobie rzeczy i żyć wyobraźni. To jest antypokora. A bez pokory, to panie, no nic nie zrobisz w życiu. No robisz, ale to będzie Nie, nie. Nie zrobisz nic wielkiego, naprawdę, nic z czwartego uwagi. Nic co po tobie zostanie. Nic z czego byś się sam cieszył po latach. To nie zrobisz bez pokory. i to jest Tak jest. No to nie, to już nie. Ani nie jest dobre, i złe. Taka rzeczywistość jej już. To jest moja pokora się wyraża w tym, że po prostu lubię rzeczywistość, jej bycie rzeczywistością. A to, czy ona mi się podoba, czy nie, to jest dziś drugorzędne. Bo mi się podoba, że mi się nie podoba, nie wiem, się na tym, czym się rzeczywistość podoba. Ważne, że wiem, jaka jest ją z nami, że dobrze oceniłem. A cieszyć się mogę wtedy dużo łatwiej wszystkim. To wystarczy tego odcinka i może się przyda około Jak się komuś sprzeda, to werze to roześlij innym. Niesłubój, bo nie ma czego, bo niektórzy to na YouTube oglądają. Właśnie jak ktoś to ogląda YouTube, to ja chcę powiedzieć, że ja tam nie wchodzę. Ja tam nawet nie wysyłam tych filmów, więc jak ktoś chcesz ode mnie zapytać, żeby zbluzgać, to bluzga i pisz na stronie od kom, bo tam są te odcinki oryginalnie i tam ja tylko piszę i czytam. Jak uważa, że to dobry projekt, żeby tak gadać więcej, no to rzuć czasem co łaska kasy, no to tak działa na tej zasadzie się finansuje. To jest projekt zupełnie niezależny od wszelkich instytucji, dotacji, państw w kościołów. Nic. Ja nie jestem w ogóle w żadnym kościele, żeby było jasne, bo nowi ludzie ciągle tego słuchałem, to powinienem przypominać często, że nie sugerować, że katolicyzm promuje albo protestantyzm, albo jakiś inny izb, żaden izb, bo ja nie jestem katolikiem, nie jestem protestamentem też. Ja czytam Biblię. Ja jestem jednostką. O tej jednostce to jest też ważna sprawa. Nie zapomnij znajdzie o tym, że jesteś sobą, choćbyś nie wiem, jak chciał cię widzieć jako część zbiorowości, to zawsze ostatecznie urodziłeś się sam i umrzesz sam. i kiedy jest wieczór i śpisz w łóżku, to też śpisz sam. Obok ciebie możesz pełnienie, ale to jesteś i tak tylko zawsze jeden ty sam. Jest to trochę smutne, że tak człowiek jest zrobiony, że jest taki sam właściwie. Tym bardziej fajnie jest mieć kontakt przyjaciółmi przez nasze zmysły i szukanie ich w rzeczywistości wokół nas, żeby nie być właśnie samej bo to słaba sprawa być samotnym. Dobra, idę, wychodzę, cześć.
Transkrypcję tego odcinka robił robot. Nic więc dziwnego, że jest trochu drewniana. Albowiem "sztuczna inteligencja" ma tyle wspólnego z inteligencją ile "sprawiedliość społeczna" ze sprawiedliwością.