W tym odcinku kilka tematów. Co pić w święta? Co zrobić kiedy się przeczyta całą Biblię? I czy da się nie mieć wąpliwości w kwestii życia po śmierci?
Izba Wytrzeźwień przez święta będzie zamknięta z powodu niedyspozycji personelu. Kolejna - dopiero za dwa tygodnie!
Czyli jednak obchodzicie Swieta skoro nie bedzie Izby :D
No, ja je obchodzę. Dookoła je obchodzę. A że takie obchodzenie dookoła długo trwa, to się nie wyrobię, żeby wrócić.
Może i mają pogańskie korzenie, ale jeśli świadomie się przy nich celebruje urodziny Pana Jezusa, to są ok. Poza tym jest fajna atmosfera. I nie widzę w tym nic złego, żeby podnieść lampkę wina mówiąc "Twoje zdrowie Panie Jezu!"
Też jestem tego zdania, może oprócz tego picia za zdrowie Pana Jezusa, bo można odnieść wrażenie że może jednak zachorować :)
Ale rozumiem koncepcje i jestem za....
Racja. Chociaż i półżartem można taki toast wznieść.
Czy naśladowca Jezusa "świadomie" celebrowałby dzień, którego obchodzenia Jezus nie polecił?
Na dodatek w dniu pogańskiego święta i w sposób zlepiony z pogańskich zwyczajów, od których chrześcijanie mieli trzymać się z daleka?
Robienie tego w sposób świadomy, nie jest raczej okolicznością łagodzącą...
Czy można zyskać przychylność jakiegoś ojca dumnego z osiągnięć syna wybierając na okazję do świętowania bezradne chwile jego syna i to jeszcze w dniu święta jego przeciwnika?
W sposób jednoznacznie kojarzący się ze zwyczajami tego złego wroga?
Czy sytuację poprawi to, że ekipa"świętująca" na dodatek obwiesi się symbolami narzędzia które zostało wykorzystane do zadania śmierci i strasznych cierpień jego synowi?
A Jezus? Czy można zyskać sobie przychylność tego Króla, który zasiada po prawicy Boga gdy widzi, że osoby podające się za Jego poddanych zamiast zajmować się tym do czego ich szkolił, wybierają na "świętowanie" nie te okazje, które polecił i na dokładkę robią to w sposób, który wręcz urąga Jego obecnej pozycji?
Co by można pomyśleć o osobie, która wpada do pałacu jakiegoś przywódcy ważnego państwa (o którym wiadomo, że nie obchodzi urodzin, nie podał nawet daty kiedy się to stało) i zaczyna "tworzyć atmosferę" wyciągając flaszkę i zagrychę śpiewając piosenki opowiadające o tym jak to słodko i bezradnie wyglądał w chwili narodzin w łóżeczku?
Mądre by to było?
Ja powiem w skrócie, żeby bardziej się nie denerwować i dołować niżeli już denerwuje i dołuję - nie lubię świąt. I piszę to w Wigilię. I nawet nie chodzi mi o Jezusa i wiarę, bo to w ogóle tak naprawdę nie istnieje w święta (niektórzy przez tradycje sztucznie to próbują wstawić jedynie). Natomiast wkurza mnie rodzina. Wkurza mnie brak wolności. Wkurzają mnie te sztuczne obrzędy narzucane. Jest nudno. I życzę wszystkim którzy tak się zachowują w święta jak moja rodzina, mega sraczki i rzygania przez te całe święta! Amen kurwa!
Jezus nie polecił grać w szachy, ale mam nadzieję, że mimo to Jezus mnie, jako świadomego gracza, zakwalifikuje również jako naśladowcę.
Boże Narodzenie jest irytujące, absurdalne i niefajne z wielu powodów, ale to nie jest kluczowa sprawa, Daniel.
Szachy? Nie ma to związku. Robisz to dla siebie. Twoja sprawa. Rozwija intelektualnie, bawi, nie ogłupia.
Jeśli jednak coś nazywa się - świadomie? - świętem ku czci Boga, to wypadało by upewnić się czy jest to zgodne z wolą Boga. Wiąże się to z odpowiedzialnością chrześcijanina o której mówiłeś niedawno.
Bo inaczej może się skończyć tak jak sytuacja opisana w 2Mojrzeszowej 32 rozdziale.
Nie było jeszcze obowiązujących przykazań, (Mojżesz się wkurzył i potłukł je jak tylko zobaczył co Żydzi robią. Trudno się było cieszyć z tego. Nerwa dostał. Przechodzi przez to - i różnie sobie z tym radzi - sporo osób, które poznały trochę Biblię i przez to Boga) Bóg oczekiwał pewnie, że naród wyprowadzony z niewoli już Go trochę poznał i nie pomyśli sobie by zrównać Jego chwałę do czegoś co było stworzeniem i miało POCZĄTEK.
Bóg jest cierpliwy, bo strach przed karą nie powinien być kluczowy. Ważniejsze są pozytywne uczucia wynikające z poznawania Boga, miłości do Niego i do ludzi okazywane na codzień, a nie od święta w sposób wymuszony, w scenerii żywcem zapożyczonej z obchodów pogańskich świąt.
Ludzie w ciemnych wiekach zostali wkręceni i zamiast szukać rozwiązania problemów w Królestwie Bożym które ma być realne i na Ziemi (Mat 6:9,10) skupiają się na doczesności żyjąc...od święta do święta.
Ale teraz jest znacznie lepszy dostęp do informacji. Nasze alibi słabnie.
Czy to przypadek, że najgłośniejsze święto „chrześcijaństwa” skupia się na okresie gdy Jezus bezradnie leży w żłobku zdany na łaskę innych?
Czy wogóle jakieś inne urodziny świętuje się w podobny sposób?
Ja wcale nie obchodzę więc mnie popraw, jakie skojarzenia na zimno nasuwają się gdyby w dniu święta wkurzającego sąsiada, który prawie zrujnował Martinowi życie i próbuje dalej szkodzić, rzesze wkręconych ludzi obwieszonych symbolem o którym są przekonani że przysporzyło Martinowi cierpień , urządzały sobie jakieś szopki w sposób identyczny z tym jak bawi się sąsiad? Wplatając w to jeszcze celebrowanie bezradnego niemowlęctwa? Które dawno się przecież skończyło...
Mój wniosek jest taki: sąsiad musi mieć niezły ubaw. Martin...niekoniecznie.
Szkoda też wkręconych ludzi...
Daniel, nie chcesz to nie odchodź tych świąt, ale możesz się wypiąć na wszystkich, albo wykorzystać taką okazję isc i pokazać tym wkręconym ludziom, ze Jezus jest kimś więcej.