519. Upadek chrześcijaństwa na Zachodzie
Jak do tego doszło? Chrześcijaństwo na Zachodzie, zbudowane niemal w całości na instytucjach kościelnych, przestaje istnieć. Od 1993 do 2020 liczba członków kościołów w USA spadła o połowę. W Europie panuje totalny ateizm, niezależnie od stanu formalnego. Kompromitująca postawa kościołów w czasie trwania restrykcji koronawirusowych obnażyła do reszty to jak daleko kościoły odeszły od postaw Jezusa i jego pierwszych uczniów. Ostatnie resztki chrześcijaństwa wyparowują właśnie z bogatej części świata, a elementarnej wiedzy o Biblii i chrześcijaństwie nie ma kto uczyć.
Jak to się stało?
Poprzedni odcinek:
Następny odcinek:
Poprzedni odcinek:
Następny odcinek:
Dyskusja
I powtarzam, Kościół Katolicki składa się z grzeszników, nie ma w nim nikogo bez skazy. A jak ktoś w KK uważa się za lepszego od innych to znaczy, że bardzo potrzebuje nawrócenia.
I jeszcze co do szczerości ponad wszystko to owszem ale wobec samego siebie.
Pozdrawiam serdecznie i życzę dojścia do Prawdy!
Krótko mówiąc: kościoły robią wszystko, żeby pokazać nawet najmniej rozgarniętym, że wszystko w co wierzą nie ma żadnego sensu.
Jak sobie chcą. Jak te kościoły do reszty opustoszeją, ja po nich płakał nie będę.
Jezus zapewne też nie.
COVID obnazyl ciekawe zjawisko - chierarchia KOscioloa Katolickiego zgodnie z wiedza naukowa rozumie jakie sa mechanizmy rozprzestrzeniania sie wirusa w populacji i rozsadnie doradza : ograniczyc liczbe osob w kosciolach albo zamknac je zupelnie, rozumie ze wirus jest rpzekazywany w czasie podawania komunii , rozumie ze ani modly ani konsekrowane rece ani cialo Chrystusa nie moga ani nie chronia przed choroba - rozumieja ze na swiecie nie ma cudow i ze tylko zimna wiedza, mycie rak i nauka moga nas uchronic przed choroba zakazna . JEdnoczesnie zaprzeczaja wszystkiem zabobonom ktre rozbudzali i podsycali i wymuszali przez setki lat. Wierni sa kompletnie oglupiali i zostali niejako sami na placu zwanym `religia` i z uporem brna w dogmaty jak np `modlitwa byla zawsze najlepsza ochrona przed chorobami zakaznymi` , Hostia nie moze byc zagrozeniem zycia skoro jest jego zrodlem ....
Nic dziwnego ze koscioly pustoszeja a juz z pewnoscia opustoszeja do ostatniego po tym calym ambarasie i kompromitacji religii.
Eee, chyba nie. Gość ma skrajnie niewolnościowe poglądy, np uważa, że prawo kształtuje obyczajowość.
Strasznie trudno mi się słucha jak ktoś czyta z kartki. Jest gdzieś wersja napisana tego?
Tu punkt widzenia, kogoś, kto przedstawia się jako Łysiejący katolik
www.youtube.com
Jak prawdziwi wierni z KK (pytanie tylko wierni czemu?) zostaną bez pasterzy, to się może rozejrzą wokół siebie i zauważą taką książeczkę z napisem Biblia. A jak zaczną ją czytać, to może i pasterze się pojawią... Papierz sprawia czasami wrażenie jakby znał Biblię. Jeżeli jednak jest osobą wierzącą w Boga (tego opisanego w Biblii) to tradycja instytucji KK nie powinna determinować jego działań.
NIe sledzisz byc moze ruchow katolickich a tam tez wielki kryzyz - katolicyzm COVID rozsadza od wewnatrz - poszlo o komunie na reke ktora dopuszczona w czasie pandemii. Mliony katolikow odbieraja to jako najwieksze swietokradztwo - bo wedlug doktryny oplatek w czasie mszy ulega transsubstancji i zmienia sie w zywe cialo Jezusa ktore nalezy spozywac zeby uzyskac zbawienie. przyjmowanie na reke powoduje ze mikroskopijne kawaleczki JEzusa moga upasc na podloge i byc podeptane (zbeszczeszczone). Dodatkowo ,dodaja katoliccy wierni - biskupi ktorzy uwazaja ze Pan Jezus moglby rozprzestrzniac chorobe a juz smiertelna (!) to bluznierstwo i kpina z wiary w NIego.
Mysle ze katolicyzm nie sprosta tej pandemii i niechybnie sie rozpadnie a prawdziwi wierni zostana bez pastezy.
Paradoksalnie to paiez ktory lamie zasady katolickie wydaje sie byc najblizszy chrzescijanstwu - ale robi to kosztem zniszczenia setek lat tradycji trwania instytucji KK .
Czasy sa fascynujace.
No szkodzi, szkodzi... wszystko szkodzi... Jezus założył już swój kościół ze 2 tyś. lat temu a mimo to co jakiś czas ludzie zakładają kolejne z aspiracjami na monopol ... Myślę, że nie ma co się przejmować monopolem (bo bywa czasami użyteczny) i trzeba dalej z ludźmi rozmawiać o Bogu i Biblii w zwykłych codziennych sytuacjach. Bóg siódmego dnia odpoczywał, w dni powszednie coś tworzył...
Ja to wiem, ale wytłumacz to teraz miliardowi ludzi.
Zwyczajny człowiek na ulicy nie spędza długich miesięcy życia na czytanie Biblii, odwiedzanie kościołów, porównywanie tekstu z interpretacjami ani nie ma czasu na studia porównawcze podejścia do życia ludzi z kościołów z tym co Biblia mówi o byciu chrześcijaninem.
Zwyczajny człowiek idzie do kościoła, bo go zaproszą. Słucha. Widzi. I wyciąga wnioski na zasadzie: skoro ci ludzie reprezentują Boga, to Bóg musi być taki jak ci ludzie.
Po czym odnotowuje sobie w pamięci: Biblia to nonsens, kościół to przytułek dla ubogich rozumem.
Nie możemy po prostu zignorować ten fakt, że monopol na przedstawianie chrześcijaństwa przejęły kościoły, bo inaczej sami skończymy w jakiejś przytulnej głębokiej dziurze, i stracimy kontakt ze światem i stracimy wpływ na świat.
A przypomnę znowu: podstawowym poleceniem Jezusa dla swoich uczniów było mieć wpływ na świat. Taka jest racja bytu każdej zorganizowanej grupy chrześcijan. Wszystko inne miało (znowu, według Biblii) służyć temu celowi.
Z tego powodu ja nie potrafię powiedzieć "nie szkodzi". No właśnie szkodzi. W dłuższej perspektywie szkodzi tak, że chyba trudno o większą szkodliwość.
Bo to nie było chrześcijaństwo tylko kościelnictwo. A czy prawdziwe chrześcijaństwo może upaść? Jak ktoś sobie wydrukuje wizytówkę z tytułem "Chrześcijanin" to jeszcze nie znaczy, że nim jest. Jezus całe życie pomagał, uzdrawiał, pocieszał i nawracał. Ci, którzy pomagają, uzdrawiają, pocieszają i nawracają w Jego imię chyba nadal mają się dobrze :). A to, że druk wizytówek stał się łatwiejszy nie znaczy, że masowo przybywa chrześcijan. Tych od Chrystusa.
"Czy bycie szczerym musi być za wszelką cenę?" - powiedziałbym, że bezsprzecznie tak. Na nieszczerości nie można niczego zbudować. Szczególnie więzi z kimkolwiek. Jak dla mnie to właśnie bycie nieszczerym byłoby pierwszym krokiem ku rynsztokowi. I w tym leży, wspomniany w filmie, problem z kościołami, które są miejsce zebrań "ludzi lepszych niż ty". Często wynika to właśnie ze sztucznego pompowania sacrum; bo przecież nie można powiedzieć w kościele "dupa" - to nie przystoi. No ale właśnie dlaczego? Ja rozumiem, że ludzie często przeklinają, gdy nie panują nad swoimi emocjami, ale wtedy problem nie leży w przeklinaniu, tylko właśnie w braku panowania nad sobą. Przekleństwa same w sobie są rzeczą zupełnie ludzką. W związku z tym, jeśli taki ludzki człowiek (przeklinający, pijacy alkohol i, o zgrozo, mówiący "dupa") przychodzi do kościoła i widzi ludzi pełnych sztuczności, nic dziwnego, że nie czuje się tam dobrze. Bo jak dla mnie, to nie człowiek klnący jest prymitywny czy bezpruderyjny, a osoba, która razi się do takich ludzi, z powodu ich podejścia, ma wypaczoną wizję tego co wypada.
-Moderator