Ja nie chłop, ja szlachta.
A co, śpiewanie autorskich piosenek to jakaś nieskromność czy o co chodzi?
Nie mam pojęcia dlaczego mówisz o ambitności, ja nie użyłem tego słowa. Mi tu chodzi o rodzaj śpiewania, format i tematykę. Napisałem też powieść. Też mi urosło ego, bo mówię, że napisałem powieść? To co mam mówić, że to nie była powieść? Napisałem ponad 200 piosenek. Mam udawać że to nie są piosenki? Czy mam udawać że nikt ich nie słuchał?
Jeżeli uważasz mnie za nic nie wartego grajka, który powinien się wstydzić nawet przyznawać że coś śpiewa, to twoje prawo, ale czy ja też muszę się za takiego uważać? No przykro mi, ale nie uważam się.
W sumie to kłamię: wcale mi nie jest przykro.
Jacek Kaczmarski to był zwykły człowiek, a nie wcielenie Pana Jezusa. Grałem kiedyś na urodzinach, ludzie tam byli co znali Jacka osobiście. Bardzo fajni ludzie. I się śmiali, że Jacek najbardziej to lubił śpiewać podobne śmichy-chichy do tych co ja piszę. Lubił życie, lubił się bawić. Dziwne? Czy ja wiem? Trochę mnie to zdziwiło, że to był człowiek a nie piedestał.
Ludzie wolą w ludziach widzieć w twórcach wszystko, tylko nie człowieka.