Tą radość ma z własnego działania, a nie dlatego, że ją dostał od kogoś smutnego i przygnębionego. Więc to dalej nie jest dobrowolna wymiana wartości, tylko zwyczajne dawanie.
Ten kto daje często ma w wyniku tego różne fajne rzeczy. Dlatego fajnie jest dawać. Ale to, że je ma, nie oznacza automatycznie że je dostał drogą wymiany. Dlatego trzeba odróżniać dawanie od wymiany albo sprzedaży.
Bo inaczej dojdziemy do absurdalnych wniosków, które rodzą rozmaite patologie. na przykład ja ci powiem: daj mi 100 złotych, a ja ci dam w zamian radość z tego że mi dałeś.
Albo: wyczyść mój motorower, a w zamian dam ci to, że masz okazję poźwiczyć mięśnie.
To jest skutek nie rozróżniania między wymianą a dawaniem, albo raczej: źródła tego skąd pochodzi ta korzyść.
Wymiana oznacza, że ty komuś coś dajesz, a ktoś coś daje tobie. A jak ty dajesz komuś, i ty masz coś z tego też, to może znaczyć równie dobrze, że dałeś jemu i dałeś sobie, albo że dałeś jemu i pojawiły się niezależne od nikogo skutki.
Fajnie. Dawajmy. Fajnie jest dawać. Ale musimy rozróżniać: co innego wymiana i sprzedaż, co innego prezenty. Wymiana (dobrowolna) jest sprawiedliwa. Prezenty - no tu już się robią komplikacje.