No może są w Madrycie jakieś campery, ale my nie jesteśmy w Madrycie.
Żeby jakiejś perspektywy nabrać: najbliższe miasto stąd to Alicante. Żeby było śmieszniej, usadowiliśmy się tutaj po to żeby lotnisko było blisko. Teraz nie tylko że nic nie lata, ale pytanie się pojawia jak tam w ogóle dojechać. Okazuje się, że jeździ jeden autobus dziennie. I nikt nie jest pewny czy jutro w ogóle przyjedzie. W całym kraju jest stan wyjątkowy, nikt prawie nie pracuje, a parlament przegłosowuje coraz dziwniejsze ustawy co parę dni.
Lokalne wypożyczalnie samochodów oficjalnie nie działają. Przynajmniej parę dni temu tak było. Żeby jechać trzeba więc mieć własny samochód. I trzeba w nim robić sztuczki: obwiązać się szmatą, stanąć na rękach, zaśpiewać piosenkę i co tam sobie hiszpańska inkwizycja wymyśliła.
Urzędy nie działają. Nikt niczego nie naprawia. Firmy nie mają pracowników ani klientów, nikt nie wychyla nosa, bo za wszystko są od razu kary. Policja jeździ i przesłuchuje wszystko co się rusza, a ludzie codziennie o 20:00 biją brawo z balkonów. Niewiadomo komu.
A ty mówisz "można wynająć"? Chodź, pokaż mi palcem gdzie. Ja tutaj widzę i słyszę, że póki co to tylko w drodze wyjątku lub cudem