Izba wytrzeźwień: Po co tyle czekać?...

6 lat temu

Maraton trwa

Zostało odcinki do końca.
62min

... na seks?

Dyskusja

Lukszmar
6 lat temu

Ja wziąłem ślub formalnych z podobnych powodów co Hubert. Plus moja żona jest katoliczką. Tak, więc rozumiem Huberta.

O czyli Martinie chcesz wziąć ślub cywilny jednak, ciekawe :).

Dla mnie też robienie loda to seks i w jedną i w drugą stronę. Czemu... Bo to poważne sprawy też, dotykanie miejsc intymnych i bez emocji silnych i uniesień się nie obejdzie. Na pewno jest to silniejsze niżeli całus, czy przytulenie zwyczajne. Każdy seksuolog ci to powie Martinie. Tak, jak mówił Hubert - duża intymność. A z seksu tradycyjnego dziecka też nie musi być, a odpowiedzialność też jest.

Martin
6 lat temu

Chcieć to za dużo powiedziane - bardziej chodzi o to, że mi się opłaca. Względy techniczne.

Ja nie uznaję władzy urzędników państwowych do decydowania (ani nawet ogłaszania) kto jest mężem i żoną.

Żeromski
6 lat temu

Myślenie “czego nie robić” kojarzy mi się ze Starym Testamentem. Człowiek religijny zastanawia się, od czego się powstrzymać, a człowiek, który ma relację z Bogiem, zastanawia się, co zrobić (=do czego się zmotywować).
Według mnie, jak ludzie mają ze sobą chodzić na przykład rok bez seksu, mają być nabuzowani i w kółko o tym myśleć, a na koniec mają mieć mega satysfakcję, że są bliżej Boga bo się powstrzymali, to lepiej by było, jakby sobie ulżyli i się wyluzowali, a tę całą uwagę i skupienie przeznaczyli na jakiś wolontariat i z tego czerpali satysfakcję.
Wiem, że to się nie wyklucza, chodzi mi tylko o sposób myślenia.

joann071
6 lat temu

Cześć! Napisałam co myślę prywatnie Hubertowi... Kolejna smutna historia. Powiem, jednak co myślę. Co do czystości przedmałżeńskiej są to sprawy nie weryfikowalne, bo mało osób przyzna się do tego, jak jest naprawdę. Na temat związków teoretyzować można, a praktyka jest taka, że jak jesteś szczęśliwy to będziesz mówił o nierozerwalności, a jak się zakochasz w innej w innym, zasady szlag trafia. Choć są ludzie chrześcijanie, którzy dzięki wierze przetrwali nie mniej poważne kryzysy. To zabrzmi jakbym była w stosunku do Huberta i Natalii złośliwa, ale słowo, że nie jestem... Kiedyś usłyszałam taką opinię, jak ludzie młodzi żyją latami jak małżeństwo, a potem biorą ślub, to wcale nie jest dobrze i ja jakoś chyba się z tym zgadzam. Znam ludzi wiernych sobie od wczesnego dorastania, ale Oni raczej dość szybko brali ślub i to wcale nie przez dziecko. A mając zasady można ich bronić i ich się trzymać jak Ci przyjaciele z grupki, ale nie można kogoś dobijać i za niego decydować. Rozwód to trauma i cierpienie, nikt nie planuje porażki. A sami odpowiadamy przed Bogiem za swoje życie. Inni o tym zapominają! Wspierajmy nie osądzajmy, a reszta Bogu wiadoma. Pozdrawiam serdecznie :)

Martin
6 lat temu

Ale dlaczego to wcale nie jest dobrze?

joann071
6 lat temu

Martin! Z tego co pamiętam, to tej osobie, chodziło o to, że tacy ludzie są trochę jak stare małżeństwo, i niby dobrze, ale mogą np. nie zauważyć, że biorą ślub, bo wszyscy tego oczekują. Oczywiście, każdy przypadek jest inny i nie można generalizować, dlatego napisałam, że chyba się z tym zgadzam. Nie wiem, czy to aktualne i zgodne z prawdą, ale gdzieś czytałam w połowie lat 90. że KK rozważał unieważnienie ślubu w przypadku, gdy mąż maltretuje żonę, albo destrukcyjnie działa na rodzinę. Zawsze mi szkoda np. katechetek, które zostawi mąż i one były zmuszane przez środowisko do dozgonnej samotności. Rozumiem, jak ktoś sam dobrowolnie podejmuje taką decyzję. Katolicy to mają obecnie wspólnoty takich osób Ale szantaż emocjonalny środowiska dla mnie nie do przyjęcia! A ślub publiczny taki czy inny jest ważny dla ludzi jako świadectwo i z tych powodów o których mówił Hubert w filmiku. Tylko gorzej jak wszystko się zawali, to tym życzliwym jest smutno, a reszta potępia. Albo cieszą się, bo to Oni są lepsi chrześcijanie, od tych rozwodników, których często nie lubią.

Martin
6 lat temu

Czekaj, znaczy, ci co żyli razem ale nie wzięli ślubu oficjalnie, a po latach decydują się na ślub, robią to dlatego, bo wszyscy tego oczekują?

Bywa i tak, ale czy to samo nie dotyczy jeszcze bardziej tych, którzy od razu biorą ślub?

Jeżeli to już argument za tym, że coś jest niedobre, to prędzej za tym, że branie ślubu od razu jest niedobre niż po jakimś czasie. Presja społeczna jest przecież dużo mocniejsza w stroę wspólnego życia po ślubie niż życia bez ślubu.

Ślub publiczny jako świadectwo - rozumiem argument, ale nie specjalnie widzę po co. Ma to świadczyć o czym właściwie? Że formalności były dla kogoś ważne? Że presja społeczna dalej działa? Że konformizm naszą siłą?

Przecież to nie świadczy o niczym, poza akceptacją wymogów społecznych.

Ślub jako umowa między ludźmi jest takim samym świadectwem o wierze w dobrodziejstwo takich umów, niezależnie od sposobu ich zawarcia. Czy są formalne czy nie, głośne czy ciche, z weselem czy bez, o tym, ich siła przekonywania bierze się z jakości tego związku i siły tej umowy.

A to się okazuje z czasem.

Formalność to jakaś droga na skróty, która ma zastąpić lata wytrwałości. Marne to świadectwo. I nie wiem o czym właściwie świadczy.

joann071
6 lat temu

Martin, ale ja się z Tobą zgadzam odnośnie istoty ślubu. Ale przecież ludzie tak myślą, że takie czy inne formalności są ważne, choć teraz jeszcze więcej młodych żyje w wolnych związkach. A stuprocentowej uniwersalnej recepty na szczęście nie ma. Albo ludzie przetrwają wszystko albo nie. pozdrawiam

Co jeszcze?