Rozmawiamy o biciu językiem i o tym jak rozróżnić pewność siebie od pychy. Zadzwonił też antychryst. Prawdziwy.
Michal Fajnie gadal ;)) nie wiem z jakiego jest miasta ale wpadnij kiedy w niedziele do kościoła chrześcijan baptystów :) Zapraszam , może Ci się spodoba :) Pozdrawiam goraco. www.facebook.com
Gdzie dźgnie? Albo mądrzej brzmiące (dzięki Google Translate): "Ubi confodere?" :)
Świetny odcinek!
Z granicą między pewnością siebie a pychą nie jest łatwo, bo to może być indywidualne odczucie każdego sumienia. Ale myślę, że przekracza się ją wtedy kiedy coś, co powinniśmy robić dla chwały Bożej, robimy już tylko dla własnej. To jak z pomaganiem innym-kiedy robimy to nie dlatego, żeby im życie ułatwić, ale głównie po to, żeby zyskiwać w ich oczach.Poza tym pycha wynika też z chęci dominacji nad innymi, z chęci pokazywania, że jest się lepszym. Pewność siebie jest stanowcza, ale nie potrzebuje wywyższania się nad innych. Podsumuje to może uproszczonym schematem:
Pewność siebie: " Robię tak, bo wiem, że to się Bogu podoba"
Pycha : "Robię tak, bo jestem taka świetna"
Wersja na granicy: "Robię tak,bo jestem taka świetna, że dobrze wiem, co się Bogu podoba".
:)
Martin- rozmawialiscie o pysze ;) (chodzi o pychę) i co? I słowo ciałem się stało! Oto zadzwonił Antychryst44 i o czyms probowal powiedziec - ale tylko zaczal to mnie oswiecilo. Oto najczystsza PYCHA w kontekscie biblijnym. Nie ma juz znaczenia czy anty=przeciw, czy= w miejsce. Pychą wobec Boga jest stawiac siebie w centrum.
@(4)Voitas: "Pychą wobec Boga jest stawiac siebie w centrum." - Czym zaś jest stawiać się w roli poddanego i sługi Pana, o którym zaledwie słyszałeś, że istnieje ale nigdy sam go nie widziałeś i nie słyszałeś?:)
Co do kolegi Antychrystosa czy jakoś tak, to do mnie nie przemawia.
Pozdrawiam
@5
"Czym zaś jest stawiać się w roli poddanego i sługi Pana, o którym zaledwie słyszałeś, że istnieje ale nigdy sam go nie widziałeś i nie słyszałeś?:)"
To wiara się nazywa;)
sjp.pwn.pl
Pycha = "wysokie mniemanie o sobie"
Tak pojęcie "pycha" definiuje Słownik Języka Polskiego od Państwowego Wydawnictwa Naukowego.
W TAMTEJ definicji PWN słowa "pycha" nie dodano słowa "nadmierne"!... a w związku z tym..
Jeżeli
przyjmiemy za prawdziwą, tamtą definicję od PWN,
to
słowo "pycha" nie jest samo w sobie ani pozytywne, ani negatywne, ale jest neutralne.
Dopiero jeśli do 'pychy' ktoś doda dodatkowe określenia, to dopiero wtedy taka dodatkowo opisana pycha mogłaby nabrać cech negatywnych, albo może pozytywnych...
Np.:
negatywna pycha: "nadmierna pycha", "zupełnie nieuzasadniona pycha", "bezpodstawna pycha", itd
pozytywna pycha: "jego pycha oparta na doświadczeniu i fachowości", "dobrze uzasadniona pycha", "pycha poparta sukcesami i znakomitymi wynikami" itd
"Pycha" to jedno z tych słów, którego lepiej nie używać, bo większość ludzi nie wie co to znaczy, albo błędnie je sobie wyobraża. Dlatego chyba właśnie zamiennie używane jest wyrażenie "pewność siebie" aby nie wpaść w tę pułapkę niezrozumienia, gdyby używać słowa "pycha". Np."pycha" o smaku jest OK! a po angielsku słowo "pycha" tłumaczone jest czasem jako "pride"="duma".
"Biskupi: Męczennicy na pluszowym krzyżu" - polska.newsweek.onet.pl
Czyż owi biskupi nie są właśnie wzorcami takiej właśnie wiary, o której mówisz Geraldzie?
Wspomniani są raczej wzorcami pychy, ale w sumie nie mi to osądzać Irku
Wzorcem takiej wiary, o której mówię, jak dla mnie jest np ksiądz Boniecki
@7
"pozytywna pycha: "jego pycha oparta na doświadczeniu i fachowości", "dobrze uzasadniona pycha", "pycha poparta sukcesami i znakomitymi wynikami" itd"
No powiem Ci, że pojechałeś:P
Najbardziej rozbawiła mnie "dobrze uzasadniona pycha"
Definicja pychy :
"postawa charakteryzująca się przecenianiem własnej wartości, swoich zasług, wysokie mniemanie o sobie; wyniosłość, zarozumiałość, megalomania, mania wielkości"
I tyle.
@7. Anti~44; czesc - Sluchaj ja biore pod uwage kontekst czasu i przestrzeni. Nie rozmawiamy tutaj jedynie o znaczeniu pychy neutralnej, bo to jest Odwyk.com "o Bogu po ludzku" wiec wydawalo mi sie, ze tutaj akurat w kontekscie wiary - Boga - Biblii poruszamy problemy. Jak se zechce pogadac w innym kontekscie to pojde na Racjonalista.pl czy na xdoentej forow do wyboru. Tak mi sie wydawalo.
@5. Masz racje IrekB - nigdy nie widzialem i nie slyszalem (jeszcze takich schizow nie mam), ale za to jestem pewien ze dziala - doswiadczam, ze JEST. Nie czuje tych jazd o wszechmilosci itp jestem czlowiekiem stapajacym po ziemi - tej tutaj realistycznej - majacej niewiele wspolnego z krolestwem bozym. Smutne, ale wystarczy sie rozejrzec. Wiary nie traktuje jak opium. Pomaga mi cieszyc sie kiedy jest ok i nie zalamac calkowicie - kiedy jest na prawde do dupy. Dajmy na to taki Noach - nazwany sprawiedliwym w swoim pokoleniu (miejscu, czasie, srodowisku) - czy byl doskonaly? Ale jako jeden z nielicznych zachowal wiare. Tu nie wazne juz czy Potop byl, czy tez jest zapozyczeniem z mitow itd. To dla mnie nie wazne - poniewaz liczy sie ostateczne przeslanie sposob na przetrwanie w sytuacjach ekstrem.
Nie ma pychy neutralnej. Pojęcie "pychy" zawiera w języku polskim negatywną ocenę. Użycie "pychy" w celu pochwalenia czyjejś postawy jest dowodem nieznajomości tego języka. Pycha to postawa wyniosła i nie to jest złe, że ktoś ma powód do dumy, tylko właśnie to, że sam wynosi się ponad innych.
@11. Doskonaly przyklad - Pan Lech W. - szanuje czlowieka, ale czasami jego wypowiedzi: JA zrobilem, JA doprowadzilem, JA zwyciezylem... Ja, ja, ja... (jak u Gombrowicza ;) ) - sam jeden to wszystko zrobil? Nie bawie sie tutaj w "polityke" - nie miejsce i czas, ale ta pycha wlasnie...
Przed wysłuchaniem myślałem, że pewność siebie to odwaga w podejmowaniu nowych wyzwań. Pycha natomiast to szczycenie się tą odwagą. Potem ktoś przypomniał, że pycha to grzeszenie z dumą. Zgadzam się z tym.
Nie uważam, że pewność siebie to obnoszenie się ze swoją wyższością. Biblia tego nie uczy. Raczej uczy by służyć innym i być skromnym. Co jest dość mądre patrząc na uczonych w piśmie.
To jak z dziadkami i dziećmi. Dziadek dużo opowiada, czego to nie dokonał na wojnie i innych historycznych wydarzeniach. Ale dla dzieci ważne jest to, że własnoręcznie naprawił im rower, albo coś dla nich wystrugał.
Opowieści zwykle przedstawiają tylko jedną stronę medalu. Najczęściej same zalety i postawy bohaterskie. Jednak było kiedyś takie przysłowie, że doświadczonego rycerza nie poznaje się po opowieściach i pieśniach, tylko po ilości ran na jego ciele. I chyba najlepiej jeśli już opowiadać, to także historię tych ran. Bo one pokazują doświadczenie.
LUDZIE! LUDZIE! KONIEC ŚWIATA.
Richard Dawkins już nie jest ateistą, przyznał, że jest agnostykiem.
i tutaj
Pewnie wziął sobie ten odcinek nieszporów do serca i już nie unosi się pychą. xD Jeszcze trochę i może zostanie teistą, kto wie.
chrześcijanie: 1
ateiści: 0
IrekB: -1
Pozdrawiam, Irek. :D
@(14)Pytajmierz - Mój angielski woła o pomstę do nieba :), ale nie jest aż tak kiepski, by nie zrozumieć, że R.Dawkins mówi o skali agnostycyzmu od 1 do 7, gdzie sam siebie ustawia na poziomie 6, czyli WIE, że nie ma Boga ale..
Czyli dokładnie tak jak ja :P
Mówi tez o arogancji wierzących, którzy w podobnej skali usadawiają się na 1, czyli WIEM, że JEST Bóg – i to bez żadnego ale - a to, że nie mam na to najmniejszego dowodu to pipa.
Szczególnie dobitnie oświadcza to w tym drugim video.
Zatem IrekB +1, R.D. +1 a wierzący jak zwykle zero :D
Pozdrawiam Pytajmierza!
-.-
Dlaczego nie można Biblii traktować dosłownie.
A.J. Jacobs - Żyjąc rok zgodnie z Biblią - NapisyPL
www.youtube.com
www.youtube.com
15. IrekB
Owszem, masz rację, mówi o skali AGNOSTYCYZMU właśnie. A dotychczas każdy twierdził, że Dawkins jest ateistą, jak sam powiedział: "ludzie mnie nazwali ateistą, a jestem agnostykiem". Daje sobie 6 punkcików, podczas gdy KAŻDY ateista jest zobowiązany do dania 7. Na tym polega ateizm, że się "nie wierzy", a nie "nie wierzy do pewnego stopnia". Dawkins z definicji nie może być więc ateistą, zresztą sam mówi, że nie jest.
A z tymi punktami dla ciebie, to był taki żart, nie bierz tego do siebie. :D
@(14)Pytajmierz - Już wcześniej pisałem, że jestem agnostykiem i ateistą. Jedno nie wyklucza drugiego.
Zresztą mniejsze o nazewnictwo, ja nie wierzę w nic nadprzyrodzonego, bo nie ma na to najmniejszych dowodów. Jak będą, to bez bólu zmienię zdanie. Nikomu nie wmawiam, że na 1000 % nie ma Boga, tylko, że jeśli ktoś wierzy w niego lub UFO, czy w Krasnoludki to powinien mieć na to przekonywujące argumenty. Jeśli ich nie ma to nich zachowa wiarę dla siebie i nie narzuca jej innym.
Podobnie jest z porównywaniem teorii ewolucji do kreacjonizmu, który teorią w sensie naukowym nie jest. Jest tylko wierzeniem. Teorią naukową może być tylko coś, co można poddać testom, fizycznym lub matematycznym i po nich ja przyjąć lub odrzucić. Nie da się tego uczynić z wizją, w której świat jest wytworem nadprzyrodzonego stwórcy.
Wracam do oglądania ciekawego programu, do czego i was namawiam. Zawsze więcej pożytku niesie poznawanie reguł rządzących otaczającym nas światem niż modlenie się o deszcz, bo to po prostu w porze suchej w Australii nie działa.
-.-
Małpy człekokształtne. Kto lepszy? Małpy, czy ludzie? (PL)
www.youtube.com
Pozdrówka!
@17. "Kto lepszy>? Małpy, czy ludzie?" - Świnie. Swoja droga nie mam pojecia dlaczego stwarzajacy wzial malpe i swinie do stworzenia czlowieka? Ech... nie bylo nic lepszego pod reka? ;) Pozdrawiam.
@(18)Voitas
He, he, Voitas - dobre!
-.-
No to teraz coś, co przez wierzących może być odebrane jako przejaw młodej, ateistycznej, dziewczęcej pychy:
Dlaczego bardzo religijna nastolatka, po krytycznym przyjrzeniu się powodom swojej religijności i pozbyciu się wiary uznaje, że nie ma nic godnego szacunku w religijności?
gogreen18 - Atheist Elitism? PL (Elitarność ateistów?)
www.youtube.com
Oczywiście, że można się nie zgadzać z argumentami tej małolaty, ale przynajmniej w tym video jest pełen przekrój młodzieńczych, silnych emocji, jaką doświadcza niejeden przestający wierzyć...
@IrekB
Coś się ożywiłeś :)
A jak Ci idzie odsłuchiwanie archiwalnych odcinków Odwyku?
Pozdrawiam
@19. IrekB; ale ja tez przeszedlem jakas podobna "droge" :) Wiara odziedziczona (wpojona=narzucona)>Zwątpienie>Bunt>Etyka>Systemy filozoficzne>Ateizm>KRYZYS>Nawrócenie... (potem to juz sinusoida :P)
@(20)Eliszeba: "..A jak Ci idzie odsłuchiwanie archiwalnych odcinków Odwyku?"
Cześć Eli! Miło cię słyszeć/widzieć (?:)
Odpowiedziałem Ci w 62 poście odcinka "Zarabianie na Bogu".
"Coś się ożywiłeś :)" - Eli, nawet ateiści muszą czasami bardzo intensywnie pozajmować się realnym życiem, pracą itp :). Na dyskutowanie z sympatycznymi "wrogami" racjonalizmu, pozostaje wtedy niewiele czasu. Oczywiście tęsknię za Wami, i jak tylko mam chwilę to się "ożywiam".
Szansy na trochę więcej luzu widzę dopiero gdzieś w połowie lutego przyszłego roku, zatem prawdopodobieństwo na to, że będę Was intensywnie męczył wpisami, jest niewielkie :(
@(21)Voitas - A co spowodowało u ciebie ten KRYZYS? Wiara, brak wiary, zwątpienie czy mieszanka wszystkiego po trochu?
Ostatnio po raz kolejny oglądałem ciekawe studium tego, co może być neurologicznym powodem tego, że ludzie chcą wierzyć w Boga. Jak wrócę do domku, to może przypomnę sobie tytuł tego wykładu. Serio, bardzo ciekawy.
Pozdrawiam, Irek
p.s. Jeśli ja nie wierzę to jestem "niedowiarkiem", a jeśli ktoś wierzy to jest "dowiarkiem" czy jak?
@22. Zycie... ;) czyli wszystko wymieszane ze soba po trosze. Mysle, ze trauma. Otarcie sie o smierc daje szanse zajrzec duuuzo glebiej :) Jak mowia - co nas nie zabije to nas wzmocni. Pozdrawiam.
@(23)Voitas - obiecałem, że jak wrócę do domku to może sobie przypomnę ... i niestety stało się..
Nie widziałem lepszego wytłumaczenia, dlaczego ludzie wierzą w Boga:
Why We Believe in Gods - Andy Thomson [NapisyPL] (Dlaczego wierzymy w bogów?) – Neurologiczny mechanizm wierzeń religijnych.
www.youtube.com
/uruchom polskie napisy klikając biały prostokącik umieszczony po prawej na dole pod video/
-.-
Serio, wykład wart obejrzenia. Nikt nie musi się zgadzać ze stawianymi tam tezami, ale może chcecie wiedzieć dlaczego według nas wierzycie w Boga?:)
Pozdrawiam, a co!
@25. Wyklad jest dobry. Dlaczego nie?! Zgadzam sie czesciowo z wykladowca, a nawet bardziej niz czesciowo, ale pominal niestety kwestie doswiadczenia. Jak juz pisalem - bylem buddysta (Zen - nie szamańskim) w gruncie rzeczy rownolegle stalem sie ateista. Z czasem nawet w praktyke w/w rowniez zwatpilem w sens :))). Tak. W patrzeniu na SYSTEM i rozum bylem bliski tezom tu postawionym. Poza tym wykladowca dopoty referowal przygotowany wyklad - byl pewny siebie. Przy pytaniach sprawia wrazenie, ze jednak wymieka. Pogubil sie nieco ;) Mnie nie przekonuje, ze czlowiek ewoluowal do epoki kamienia, a nagle potem przestal i tak do dzisiaj. No - to sie nie trzyma kupy. Jesli juz to proces powinien postepowac. Jesli nie ma zdefiniowanego poczatku to i nie ma konca (ewolucji). Mozna by dlugo deliberowac na te tematy - to jak z "co bylo pierwsze jajko czy kura" :) hej
@IrekB
No faktycznie przegapiłam Twoją odpowiedź, bo nie odpowiadałeś jakiś czas i myślałam, że mnie przeoczyłeś, a tu proszę, jaki skrupulatny :)
Jeśli teraz jesteś robotą zawalony, to może i dobrze, czasem lepiej dać sobie trochę odsapnąć od tematu wiary, bo jak z wszystkim, może się przejeść. Ale bądź otwarty!
Nadal liczę, że odsłuchasz całość i przedstawisz wnioski.
Pozdrawiam :)
@ a co to za randka online?! ;) A tak na powaznie - i tu uwaga! nie umawialem sie z Martinem - dostalem dzisiaj pachnacy nowoscia egzemplarz ksiazeczki. "Przeglad Jezusow Polskich". Czytam i... to jest swietne! Szacun dla Martina. Kupujcie, rozdawajcie milym znajomym. Podpisuje sie wlasnorecznie (via klawiatura) - WARTO