A Lukszmar, pytanie: gdyby ci rodzice co z czystej dobroci i miłości ci dawali któregoś dnia postanowili się zdenerwować i powiedzieli ci tak "pamiętasz ile zrobiliśmy dla ciebie? To teraz my potrzebujmy żebyś coś zrobił dla nas", to czy nie czułbyś presji, wręcz przymusu wewnętrznego, żeby im się odpłacić? Że im się faktycznie należy? Czy nie czułbyś się fatalnie sam ze sobą, gdybyś odmówił im spłaty długu?
Intencje nie mają tu znaczenia. Jeżeli ktoś coś robi dla ciebie, bo cię lubi, to tworzy się automatyczne poczucie zobowiązania. I jest ono jeszcze silniejsze niż gdyby ten ktoś dał ci coś z samej tylko chęci zysku. Jest, myślę silniejsze, nawet, bo wdzięczność za otrzymaną dobroć jest wpisana w naturę człowieka. I ta wdzięczność czy nawet miłość jest też formą objawiania się długu.
Stąd też takie zdanie w Biblii, którego zapomniałem zacytować w odcinku:
"Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością" [Rzym 13]
Co tylko potwierdza - znowu - że miłość można traktować jak dług, a jeżeli nie, to przynamniej można do długu porównać.
Co do złota, to pewnie, że podlega prawom popytu i podaży jak wszystko inne. Ale złoto nie jest obietnicą! Tym bardziej opartą na kłamstwie.