O tym, czy Bóg wszystkim zrobi dobrze. W szczególności - czy wszystkich chce uzdrowić. Bo są różne opinie na ten temat. W trakcie audycji odbywało się wskrzeszanie na żywo, ale nie zdążyliśmy się dowiedzieć jak się eksperyment skończył.
Właśnie sobie odsłuchiwałem audycję i od razu pomyślałem o Nicku Vujicicu www.youtube.com
W "niebie" ma nie być chorób. W ogóle mają być nowe,fajowe ciała,na co bardzo liczą kobiety zwłaszcza.I to jest stuprocentowa obietnica co do uzdrowienia wszystkich ze wszystkiego, ze śmiercią włącznie.Nasze przywiązanie (nie, to nic złego)do życia tu i teraz oraz dostęp do sporej puli rajskich profitów może powodować różne spojrzenia na sprawę uzdrowień. I jasne, wierzę, że Bóg może każdego uzdrowić, ale i w dziejach apostolskich,i w listach,i w ewangeliach i we własnych doświadczeniach widzę, że reguł ni ma."Moje drogi nie są waszymi drogami".Dla mnie poważniejsza choroba (zdarzyło się to dwa razy, bo za pierwszym słabo załapałam) pozwalała zatrzymać proces, w który się szkodliwie zagalopowałam, dostrzec błędny kierunek i ostatecznie była uzdrowieniem. Znam rodzinę, gdzie narodziny niepełnosprawnego dziecka zmusiły wszystkich jej członków do wspierania się, pogłębienia zepsutych relacji, odnowienia miłości, itd. - jak można by było nazwać to przekleństwem?
Jezus wziął na krzyż nasze choroby, jest tak napisane.Nasze grzechy też.Czy to znaczy, że żaden chrześcijanin, póki jest w ciele, już nie zgrzeszy?Więc odniesienie uzdrowienia totalnego do życia wiecznego nie wymaga kombinacji.
W niebie chorób to raczej nigdy nie było...
Czy „obietnica uzdrowienia wszystkich ze wszystkiego, ze śmiercią włącznie” dotyczy tylko życia w niebie? (Np:Obj. 21:3,4)
Chrześcijanie opisywani w listach też chorowali i umierali. Nie robili z tego jakiejś afery. Paweł pisał do Tymoteusza by raczej „nawyki żywieniowe” zmienił a nie np modlił się, uzdrawiał się duchem itp. Sam też wspominał o cierniu w ciele. W jakimś miejscu pisał, że bardzo słabo widzi.
Rozwiązanie problemów, zmartwychwstanie, pełne uzdrowienie i życie wieczne kojarzyli bardziej z Królestwem Bożym w przyszłości niż ze swoim ówczesnym życiem.
Jezus dał przykłady, że potrafi wskrzeszać i uzdrawiać. Dlaczego akurat na Ziemi?
Siostra Łazarza była zdziwiona, że Jezus wskrzesił brata akurat na Ziemi?
Skoro mógł Łazarz dostać od razu coś lepszego w niebie to po co Mistrz zciągnął jej brata na Ziemie?
Fajne ciała, brak chorób, śmierci i wszystkie płynące z tego „ziemskie” przyjemności mieli mieć przecież wg Bożego zamierzenia ludzie od początku. Adam z Ewą chorowali przed buntem? Wg Biblii śmierć była też dopiero wynikiem grzechu.
Jezus uczył się modlić się do Boga o przyjście Królestwa, którego wola miała dziać się „w niebie i na ziemi” (Mat 6:10; Łuk 11:2)
Dlaczego tak powszechne obecnie wśród podających się za chrześcijan jest uzależnianie wiary od uzdrowienia TU I TERAZ albo od tego czego oczekują po śmierci i automatycznemu przeniesieniu w „lepsze” miejsce w niebie?
Gdyby moja żona umarła teraz nagle na przykład z powodu jakiegoś wypadku samochodowego to bym się modlił do Boga o jej zmartwychwstanie na pewno. Gdyż trudno mi sobie teraz wyobrazić swoje życie bez niej. Tym bardziej, że jeszcze starzy fizycznie nie jesteśmy.
Ja też myślę, że Bóg nie chce wszystkich uzdrowić od tak. I może jest to między innymi tym spowodowane, że nie wszyscy na to zasługują i może z tego by nie było żadnych dobrych owoców, albo po prostu dlatego że ta osoba musi czekać jeszcze na coś w swoim życiu (bo po coś ta choroba jest). I Bóg może też chcieć przetestować czyjąś wiarę patrząc ile modli się ktoś modli za zmartwychwstanie czyjeś czy uzdrowienia. I może być to też wyznacznik tego jak mocno tego chcemy. Tak, więc jest wiele możliwości.
I to co Martin powiedział - bardziej należy patrzeć z punktu widzenia ludzkiego i po prostu działać. Czyli na przykład modlić się za ludzi potrzebujących, pomagać im konkretnie, nasłuchiwać głosu Boga i jego woli, itd.
A tak rzucę prowokacyjnie. Bo w sumie ciekawi mnie jak na to patrzycie.
Zgodnie z Mt 18:19 oraz J 14:13-14 wystarczy, żeby dwoje chrześcijan się pomodliło, a Bóg spełni dowolną prośbę. Więc czemu zmartwychwstania, uzdrowienia, itd. po modlitwie chrześcijan nie są rzeczą absolutnie codzienną? Nie modlicie się o to? Czy uważacie, że są jakieś dodatkowe warunki, a w tych dwóch miejscach Jezus podał wersję skróconą dla celów marketingowych? Czy może jeszcze jest jakiś inny haczyk?
A jeśli to faktycznie działa, to czemu z miejsca nie poprosicie np. o pokój na świecie i jedzenie oraz leki dla przysłowiowych dzieci w Afryce?
Hm...ciekawe.
Mat 6:9-13 i Łuk 11:2-4 dokładnie mówi do kogo mają być kierowane i czego mają dotyczyć modlitwy naśladowców Jezusa.
Kto pamięta w rozmowach z Bogiem o dwóch pierwszych (czy nie najważniejszych?) sprawach wskazanych przez Jezusa?
Uświęcenie imienia Bożego i przyjście Królestwa daje przecież lepsze i trwałe gwarancje niż jakieś tymczasowe poprawienie zdrowia lub życia teraz.
Ludzie uzdrawiani i wskrzeszeni przez Jezusa i apostołów umarli i najprawdopodobniej też przed śmiercią chorowali.
Jezus naprawiał świat jaki zastał, czy uczył i dał przedsmak tylko tego jak będzie w określonej przyszłości pod Jego rządami? Był znany bardziej jako nauczyciel czy uzdrowiciel?
Czy przesadne skupianie się w modlitwach na „naprawianiu” życia tu i teraz nie świadczyłoby o braku wiary w obietnice dotyczące tego co ma się stać podczas panowania Królestwa Bożego?
Ciekawym zbiegiem okoliczności wczoraj nagrałem o tym odcinek.
Ten, który pojawi się dzisiaj.
No, nie tylko o tym on jest. Ale od tego się zaczyna.
W Liście Jakuba jest informacja "Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz. " - tutaj jest sporo do wywnioskowania. Poza tym w samym zapewnieniu o czymkolwiek co dostaniemy od Ojca, jak poprosimy jest dodatek "w imię moje". I dalej "Do tej pory o nic nie prosiliście w imię moje: Proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna". To też otwiera szerszą perspektywę, niż jedno bum.
Poza tym byłoby słabo,jakbym moła prosić o sprawy,które łamałyby wolną wolę innych ludzi. Cała zabawa w tym,żeby ludzie sami z siebie chcieli....chociażby wykarmić sieroty w Afryce. Mamy możliwość dotowania na ich leki i bez mocy Boga