Ja po prostu bardzo wierzę w uzdrawiającą siłę prawdy. Zwykłej, prostej prawdy, mówienia wprost i głośno.
Wiem, że to nie zawsze działa, i wiem nawet że nie zawsze to dobre podejście. Ale na ogół tak jest, i pierwszą, domyślną, postawą lepiej żeby było mówienie sobie samemu prawdy.
Ja nie mam złudzeń co do siebie. Wiem, że mam różne złe cechy i nie staram się z nich tłumaczyć przed sobą, ani ich też nie rozdmuchuję chcąc się widzieć gorszym niż jestem. I samo to okazuje się bardzo skuteczne chronić przed wieloma dziwactwami w jakie ludzie popadają.
Jak ktoś jest leniwy i zauważy, że jest leniwy i uwierzy że tak jest - to dobrze, bo tylko wtedy może coś z tym zrobić. Bez powiedzenia sobie "to moje lenistwo" jak można szukać lekarstwa na lenistwo? Będzie się szukać lekarstwa na zupełnie co innego, i tylko zbiegiem okoliczności można poprawić swój stan.
Biblia mówi, żeby wyznawać grzechy, ale nie zawsze precyzuje komu je wyznawać. Głównie Bogu, ale czasem i przyjaciołom. Ja myślę, że przede wszystkim przed sobą samym trzeba powiedzieć otwarcie jak jest. "Wyznawanie grzechu" to po prostu powiedzenie sobie prawdy o sobie.
A Jezus mówił coś o tym, że prawda wyzwala przecież.