Cholera jasna, to jest to twych! Odwyk dzisiaj musi być, bo jest wtorek. Jestem w trakcie przeprowadzki i przeniosłem się z Warszawy do Lublina, taniej i z innych powodów też. i I wszystkie te rzeczy muszę poroznosić na insta, ale nie mam siły, bo mi się chce strasznie spać Ale odwyk jest. Odwyk jest co tydzień od dziesięć lat. No, z przerwami czasem. i dzisiaj w tym odcinku będzie on albo o nabożeństwie, a najpierw o nabożeństwie, a potem o nabożeństwie. Bo życie kościelne ich życia kiedy w większości ludzi kojarzy się z chodzeniem do kościoła. i to jest fakt, nic na to nie poradzisz, czy to Ci się podoba, czy nie. Tak jest po prostu ludzie mają tak bite do głowy. To się wzięło z tego, to skojarzenie. Z tego, że kościoły są nabożeństwocentryczne albo mszocentryczne. W kosiarkę katolickim wszystko się kręci dookoła mszy, msza to jest centralny punkt życia chrześcijańskiego w tym kościele. Z punktu widzenia człowieka, który uczestniczy jakoś w wierzeniu. Chodzenie do kościoła to jest właściwie jedyny punkt spotkań z Bogiem. No W kościele katolickim to jest dosyć proste i właśnie do tego się całość sprowadza. Przecietny katolik nie ma jak ani gdzie, ani mu się za bardzo w ogóle nie chce ani nie widzi potrzeby robić cokolwiek innego związanego z Bogiem niż chodzenie do kościoła. No, jeszcze są takie okazje typu chrzciny, pierwsza komunia bierzmowanie ślub i potrzeb. Co jeszcze może być jakieś jeszcze są takie drobniejsze rytuały typu namaszczenie chorych. No ale do tego właściwie sprowadza się całość życia, katolika w Polsce. No a granicą, mniej więcej też, że tam już bywa trochę inaczej, ale w Polsce koncentrując się tak to wygląda. Więc można spokojnie powiedzieć, że msza to jest centralne miejsce życia katolika. O! Takiego życia pobożnego, takiego z Bogiem, nie? No, skąd się to jest bardzo dobre pytanie, ale niewiele nam da odpowiedzią na to pytanie. Bardziej odpowiedź na pytanie, czy to jest zgodne z Biblią. Czy to jest wzięte z Biblii? Czy to jest to, co być powinno? Czy to się Bogu podoba? Czy tak ma być? No. Jak już o mszach mówię, to może od razu przejdźmy teraz do nabożeństw. Bo nabożeństwa to jest taka msza tylko u protestantów albo różnych takich Kościołów ewangelicznych, aby jakichś takich niezależnych i innych niż katolickie. No to oni nie mówią msza, oni mówią nabożeństwo. Ale w gruncie rzeczy to niestety jedno i to samo. Bo rola jest identyczna. Nabożeństwa są centralnym punktem życia, chrześcijanina z Kościołów protestanckich. Wszystko się też kręci dookoła nabożeństwa, czy tam ich nie niech będzie, że nabożeństwo. Oni to tak podkreślałem, że to nie msza tylko nabożeństwo, żeby się odróżnić, ale no właśnie z punktu widzenia człowieka. Gdyby człowiek przyszedł z ulicy, taki, który się nie zna na tych jakichś różnicach dziwnych, to by mówi, to mówi właściwie człowiek, że to on sza był, on nam szył u protestantów. i producenci czy ja kocham szaro, gdzie ja kocham szaro, u nas nie mam szył, u nas jest nabożeństwo. No dla niego, dobra, czy to może być nabożeństwo, ale on nie widział specjalnie różnicy 10 człowiek co przyszedł. Nie mówię, że to jest coś dziwnego, co ja nie umiem nazwać. On to nazwał, muszę bo to jest tak blisko tego, co było w Kościele katolickim, że właściwie do jednego się sprowadza dla takiego człowieka z zewnątrz. To oczywiście irytuje. Uczę tych nabożeństw, bo oni podkreślają, że tak bardzo są różni od Kościoła katolickiego, bo różnica między nabożeństwem a w kwestiach doktrynalnych jest duża, tylko że w kwestiach praktycznych nie jest duża, a ja tutaj się chcę skupić na praktycznym życiu. Więc to już mogę powiedzieć. Jaka jest msza między mszą, jaka jest różnica między mszą a na nabożeństwo między katolicką a mszą protestancką. No, więc tak teoretycznie różnica jest taka, że msza w kościele katolickim to jest coś o wiele więcej niż tylko spotkanie, na których ludzie się modlą, gadają o Bogu, słuchają jak ktoś gada o Bogu, skupiałem się na Bogu. No i jest o wiele więcej. Msza katolicka to jest rytuał magii jak by to nie brzmiało dziwnie, ale tak to jest. Jak to fakty pokazują. Więc to jest tułał magiczny, taka sesja, w której różne rzeczy się robi, a najważniejszą rzeczą na mszy to jest mistyczne po wturzenie tego, co zrobił Jezus. W jakiś sposób niewidzialny, duchowy magiczny w skrócie. Takie Ala hary po to trochę. i wkroczycie w dobre intencje, oczywiście. No, ale Rytuał 10 ma na celu jakby zrobić jeszcze raz umieranie Jezusa. Nie za bardzo wiadomo po co. To nigdy mi nikt nie umiał, nigdy go wytłumaczyć sensownie, dlaczego nam szy Jezus umiera jeszcze raz i zmartwychwstaje. Bardziej umiera niż zmartwychwstaje. Dlaczego ofiara jest powtórzona. Jeżeli ktoś uważnie słucha, a był na mszy katolickiej w Kościele rzymskokatolickim, no to na pewno słyszał sformułowanie, że to jest ofiara msza synonim mszy to jest ofiara, że przyjdziesz na ofiarę. No właśnie o to chodzi, że to kluczowa rzecz podczas mszy, że mamy złożyć jeszcze raz Jezusa w ofierze, tylko w jakimś sensie takim duchowym. Nie jest to też symbol To jest faktyczne, w takim rozumieniu obywatelskim, to jest faktyczne powtórzenie tej ofiary. No i jest to tak rażąco sprzęt z Biblią, która mówi wprost, że Jezus umarł raz za te grzechy. A potem to już przyjdzie i będzie sądzić. Ale jest do dokładnie takie zdanie jednoznacznie napisane. i Chrystus umarł raz, raz poniósł tą ofiarę. No, więc mówienie też teraz, że Jezus powtarza tą ofiarę za każdym razem na każdym mszy jest wprost sprzeczny z Biblią Koniec kropka. Nie ma tu o czym w ogóle dyskutować. Ponieważ to jest tak zarządco sprzeczne. Dlatego też protestanci się tak obruszają, czy w ogóle chrześcijanie, którzy trochę Biblię znają się obruszają, jeżeli się coś powie o ich spotkaniu, powie się Brzemsza, no bo właśnie kluczową rolą Mszę jest powtarza tej ofiary, a na nabożeństwie protestanckie absolutnie tego nie ma. Na nabożeństwa protestanckie to jest po prostu zwykłe spotkanie. i skupmy się na tej roli. No cóż, za chwilę zapomnicie, że msza to tam są te mistyczne jakieś obrzędy, powtarzanie ofiary. No ale zostawmy to na chwilę. To jest jasne, sprzeczne z Biblią niestety. Razem przypraw jest. No, ale rolą praktyczną przez punktu widzenia takiego normalnego człowieka jest coś, w ogóle, albo nabożeństwa. Ktoś tu znowu powie, prawidłowo odpowiedź brzmi tak, żeby się spotkać z innymi, mieć społeczne, no i z innymi i z Bogiem. Fajna prawidłowa odpowiedź tylko, że w praktyce przez cały czas mszy masz tylko jedną okazję, żeby pogadać w ogóle z innej ludźmi. i to jest w tym momencie kiedy się mówi przekażcie sobie znak pokoju. Wtedy masz jakieś trzy sekundy żeby wymienić spojrzenie z kimś dookoła albo uścisnąć mu rękę albo coś tam jest w zwyczaju. W kościele, w Krakowie coś się mówiło tak: Pokój nam wszystkim. Takie odczynianie też takie zaklęcie. Pokój nam wszystkim trzeba było tak zrobić. No i tam dużo różnych magicznych gesty, co prawda, to jest gest magiczny, bo jakiej pilny? Jak to inaczej? Nie? No i takie różne i ksiądz robi tak, jest gesty magiczne i inne takie rzuca tu, za jak będzie tam zakryć. No więc to znowu praszne, tam, ale niech mi ktoś wykaże różnicę, to bardzo proszę. Jak kogoś słowo szokuje, to niech się nie skupia na tym, że go słowo szokuje, tylko niech się zostawi nad znaczeniem tego słowa. Że ja tak magiczne użano, bo to jest jest de facto, no to jest to samo zjawisko, to jest to samo. Dobra i teraz nabożeństwo. No bo msza, czy to spotkanie, no to nie jest spotkanie. To nie jest spotkanie na spotkanie, jak człowiek przejdzie do człowieka, to przede wszystkim się gada, cały czas się gada na spotkaniu. Można se chwilę pomiczyć, może se herbatę ogon, może se telewizję oglądać, chociaż to już takie trochę wtedy robi marne spotkanie, ale głównym celem spotkania jest kontakt z drugim człowiekiem. Albo z wieloma ludźmi. 10 kontakt, nawet jeżeli bierny, jeżeli jeden gość gada, reszta słucha to to jest kontakt osobisty, bezpośredni między nimi, wszystkimi i jest on przede wszystkim 10 kontakt. No Na nabożeństwie w kościołach wśród ludzi ewangelicznie wierzących, na tym takim centralnym niedzielnym tego kontaktu jest bardzo mało. Prawie nie ma. Na dzień dobry się mówi: No ale zobaczcie kto tam władca obok was stoi ludzie się mogą przywitać, a my w lato ja robiłem trzydzieści sekund i zaczyna się prawdziwe nabożeństwo, a podczas prawdziwego nabożeństwa główne rzeczy jakie tam występują to. Modlitwa która jest indywidualna. Mimo, że mogą się tak modlić w formach tak: wszyscy naraz, ale wtedy nikt nikogo nie słucha. Tylko każdy gada swoje, jest indywidualna. Może się modlić jakiś pastor, ksiądz, lider czy kto tam się nazywa, a reszta sucha do dalej jest modlitwa indywidualna. i czas się zdarza, ale rzadko, że modli się jedna osoba, gdzieś tam reszta słucha, ale nawet wtedy nikt nie wchodzi w kontakt z jego modlitwą, nikt nie przerywa, nie dopowiada, nie mówi, że tak jak mówił do ciebie Boże, 10 tam gość, to ja teraz powtarzam, ja się z nim zgadzam, ale ja bym powiedział Nie ma w tu nie uczestniczącej rozmowy, to jest bardzo indywidualna sprawa, więc to też można uznać za kontakt czasu modlitwy. No nie, to jest taki raczej zamykamy się w sobie, każdy prywatnie do Boga. Więc dalej kwestionuje to cały sens nabożeństwa jako spotkania. Więc na razie to nie jest spotkanie, co jeszcze oprócz modlitwy jest Śpiewanie. Śpianie jest wspólne i to jest fajne. Tutaj dużo ludzi też mówi, że chodzi o nabożeństwa, żeby sobie razem z innymi pośpieszyć. Więc to już jest bardziej spotkanie. Tak. Ok, tu się zgodzę. Poza tym, ale kluczową w ogóle częścią. Co jest jeszcze? No tam jeszcze zgłoszę czy coś to już nawet jest luźniejsze, trochę tam kontakty jest. Ale kluczową tutaj sprawą i to po co przychodzą ludzie, to jest kazanie. Kazanie to jest rzecz zupełnie nie spotkaniowa. Bo nam się nie rozmawia podczas kazania, przynajmniej nie w Polsce, po co się siedzi i słucha, kazanie to jest wykład Wykład też na polskich studiach też wygląda tak, że jeden gość gada, wszyscy notują. Biernie, zupełnie i indywidualnie każdy. No, więc poza parowa momentami to trzy spotkania to nie ma. Za to ma mnóstwo cech widowiska, spektaklu, teatru albo kina. Zresztą jest to bardzo ciekawie jest oglądać jak czasami jak coś chrześcijanie wynajmują sobie sale w kinie i prowadzą tam nabożeństwo co jak ktoś wejdzie, wygląda dokładnie tak jakby był w kinie, bo w teatrze właściwie siedzą wszyscy w ławkach i rzeczywiście patrzą ekran, tam na tym ekranie pod nim ludzie tam śpiewają, gadają coś robią, machają flagami, wiadomo co. No i są widzami, gdy są dokładnie widzami, de facto to samo nie widzami, nie uczestnikami, siedzącą na tych stolikach, na tej całej serii i okazuje się, że sala kinowa idealnie pasuje do formuły nabożeństw. No. i ja tak o tym opowiadam. Pytałembyś z tym coś nowego mówił. Może nie mówię nic nowego, bo pewnie żeście to zauważyli, ale Zwracam uwagę na to, żeby teraz sprawdzić, czy taf forma spotkań. No to nie są spotkania, no właśnie. Czy ta forma widowisk? Jak centralna rzecz w chrześcijaństwie. Występuje w Biblii czy nie występuje. Bo nie chodzi o to, że w Biblii nie ma słowa nabożeństwa albo jest. Nie mówimy tu tutaj o słowach, o definicjach, nie mówimy tych słów też. Mówimy o tym, czy takie zjawisko jest, czy tak wyglądał Kościół, czy tak miał wyglądać, że centralnym punktem życia chrześcijańskiego jest chodzenie co tydzień do teatru, albo do kina, albo do jakiejś sali, w której zachowujesz się w osiemdziesiąt procent jak teraz, czy w dwadzieścia procent jest, powiedzmy, ile takie cechy spotkania są. Ale spotkaniem to właściwie de facto nie jest, bo nie ma uczestniczenia wspólnego w tym, tylko znaczy jest wspólne, ale w w takim sensie, że wszyscy są widzami, a kilka osób występuje. i to dla nich robią to nabożeństwo. Jak ktoś mówi się w języku kościelnym, służą im słowem albo służą im piosenkom, albo czymś tam innym służą. No i właśnie, kiedy się chodzi na spotkanie przychodzisz parę osób. Nikt nie mówi, że ktoś komuś służy, tylko po prostu się spotykają wszyscy, żeby się powymieniać, co tam mają, po ploteczką, herbatką. Gadają bankiem, myślami, uczuciami, zdarzeniami z życia, niepokojem wszystkim, aby się wymieniają wszyscy interaktywnie. Nie ma, że jakaś jedna grupa wyżej postawionych w hierarchii ludzi, nagle służy innym w 10 sposób, że pokazuje im coś, jakieś treści, a inni je od konsumując. No i nie ma tak przy spotkaniu. On tu nie ma, nawet przy spotkaniu się nikt nie przygotowuje tak naprawdę do spotkania. Im bardziej spontaniczne spotkanie nieprzygotowane, tym lepsze, tym prawdziwsze. No jeżeli byśmy mieli iść sobie na imprezę, gdzie ktoś przygotował sobie co przez godzinę będzie zaplanował dokładnie każdą minutę, żeby o dwa tysiąc e trzynaście podam herbatę za te dwadzieścia pięć ciasteczka, dwadzieścia dziewięć zapytam o zdrowie, potem mamy dziesięć minut rozmowy o zdrowiu i tak dalej. To beznadziejne spotkanie. To to się tam nikt tam nie wróci, bo to na cholerę koło taki cel ludzie się nie w tym całym spotykali, się. W prawdziwym życiu, w Kościele się spotyka. No i teraz, czy w Biblii pierwsi chrześcijanie chodzili na nabożeństwa? Nie, Nie chodzi o nabożeństwa. Można powiedzieć, że się spotykali. Oczywiście, że się spotykali, ale właśnie powiedziałem kazałem to, przynajmniej ja to tak widzę, że nabożeństwa współczesne w kościach ewangelicznych chrześcijan w takich wież znających Biblię, nie są spotkaniami. W ogóle to nie jest ich główny cel, ani ich rola, ani to nie są spotkania. To są tylko częściowo spotkania przy okazji może gdzieś tam są, to nabożeństwo są spotkania, ale sednem w tego życia chrześcijańskiego nie są spotkania, tylko są nabożeństwa fakturę są właśnie tak jak mówię. i w Biblii tego nie ma. Tam nie chodzili co tydzień na jakieś przedstawienia, gdzie postołowie przygotowywali program dnia i tam śpiewali, czy coś prowadzili ich w tym. Nie no, tam były spotkania. Gdzie ludzie się spotyka skali. Skąd to wiadomo? No nie za dużo tak naprawdę wiadomo o tym, co robili pierwsi chrześcijanie. Ale wiadomo, na że w razie niewiele jest tych fragmentów, to co wiemy jest, to wiemy, że jest polecenie np. O nieunikaniu wspólnych spotkań. Jest gdzieś, to jest bardzo często cytowany fragment, który z jakiegoś tajemniczego dla mnie powodu ludzie rozumują jak jako, choć na nabożeństwa regularnie. W tym samym Biblii jest zachęta, kiedy Apostoł tak mówi, że nie unikajcie wspólnych spotkań, jak to niektórzy mają w zwyczaju. Mówi, że to zły zwyczaj unikać wspólnych spotkań. Tyle wiemy, co mamy nie robić. Unikać unikania innych ludzi. Czyli spotykacie po prostu z innymi to mówi Biblia na pewno. Jak z tego polecenia dojść do choć co tydzień do teatru, to ja naprawdę nie wiem. Bo na spotkania chodzić może być też człowiek, który chodzi do słów na spotkaniu. Spotyka się z innymi chrześcijanami. Nie wiem, chodzi o wiedza kogoś w domu. Albo parę osób, albo nawet nie wiem, czy osoby robi to regularnie albo nieregularnie, ale się spotyka. Czy on unika wspólnych spotkań? No nie unika, przecież się spotyka. Ale nie chodzi na nabożeństwo. i wtedy wszyscy mu wytkną 10 werset, że się niby niespotykana, przecież się człowiek spotyka. No nie, no i ludzie widzą co jest tam napisane, i nie widzą, że tam jest napisane o spotykaniu się, a to co oni uprawiają na nabożeństwach, to nie są spotkania, przecież to nie po to się chodzi, Gdyby zresztą to łatwo jest pokazać, że to nie są spotkania, bo wystarczy zaproponować nam takim, którzy są uzależnieni już od tych cotygodniowych centralnych wydarzeń. W życiu chrześcijanina podtemsza albo nabożeństwo, że zaproponuj im, żeby przestał chodzić na to, a zamiast tego chodził na spotkania, które są spotkaniami nieformalne. No i bardzo szybko zauważysz, że taki człowiek będzie miał opory psychiczne, jakbyś mógł chciał odebrać palącemu papierosy. Po prostu jest uzależniony od tego, żeby chodzić na nabożeństwa. i nie da się tego zastąpić spotkaniami, co pokazuje, że nabożeństwa spotkaniami nie są, bo gdyby zastąpił jednego papierosa, a drugim papierosem to by nie widział różnicy i dałby radę, ale tutaj każesz, proponuję być mój, że zastąpisz papier z cukierkami i on czuje, że mu brak, brak mu, brak mu by było nabożeństw, brak by było mszy. Próbowaliśmy to za topie, ale nie tym samym wcale, co się okazuje właśnie, wtedy jak próbujesz coś mógł zmienić, od razu widać tam po tej akcji, że nabożeństwo msza to jest co innego nie spotkanie i to jest ważne dla człowieka i jest to centralne tej sedno jego życia religijnego. Bardzo często. Dla chrześcijan już nie, już stare zapomnimy, czy oni się mieli takie wydarzenia czy nie mieli nic nie wskazuje na to, że mieli? Nigdzie tego nie widać jest tylko mowa o spotkaniach więcej nic nie ma na 10 temat. Jest mowa często w dziejach apostolskich, że oni się spotykali między sobą, ale nie ma, że co tydzień jest gdzieś napisane, że się codziennie spotykali. Trudno sobie wyobrazić, żeby codziennie na nabożeństwa się spotykali zorganizowanych tak według dzisiejszych właśnie standardów. Bo to by było w ogóle nie do zrobienia organizacyjnie, żeby codziennie planować takie spotkania, choćby z powodu czasu, że nie ma kiedy i że nie ma jak tego zorganizować, że to by było ostatecznie strasznie już nudne, bo codziennie nie robić co tydzień to tak, taki co tydzień do teatru, ale codziennie do teatru. No nie dałoby rady, więc musiało to być bardziej trochę luźniejsze formy tych spotkań. Jeżeli codziennie to robili i byli w stanie i to nie było męczące za bardzo przytłaczające. Chyba to był spotkań. Ale to są wszystko domysły. Jednak tutaj wiem, że tutaj walę domysły. Ale to co nie walę i co nie jest domysłem, to fakt, że sennem życia chrześcijańskiego Biblii nie jest spotykanie się na na nabożeństwach. Bo sednem to co jest sednem w życia chrześcijańskiego centralnym punktem bycia chrześcijaninem to wynika z tego co Jezus uczył, a nie to co nam tam kazali apostołowie w ramach tego jak żyć. Tylko to co mówił sam Jezus tutaj. To, co jest najważniejsze w chrześcijaństwie wokół czego powinno krążyć tak naprawdę chrześcijaństwo. Według Jezusa lub Biblii. Bo dzisiaj krąży wokół nabożeństwa. Wywal nabożeństwa ze swojego życia chrześcijańskiego, religijnego czy tam związanego z wiarą i co ci Dla większości ludzi nic. Jeżeli sobie wywalisz z pochodzenia kościoła cotygodniowe i nie zostanie Ci nikt nic. No to to nic, co ci zostanie, to jest twoje chrześcijaństwo. Bo chrześcijaństwo według Biblii w ogóle nie miało krążyć wokół, nie miał być skąd cotygodniowych spotkań, albo o ile to są w ogóle spotkania, albo jakiś tam imprez, albo jakiś rytuał, albo nawet na przeistoczeń, czy co to nam w tej smszy się robi. Nie wokół tego ma kręcić w życie chrześcijanina. Jezus to opisał, co jest centralnym punktem życia chrześcijanina i tutaj się może zdziwić, co jest centralnym punktem życia chrześcijanina gdzie ja to widzę 10 centralny punkt życia chrześcijanina. Centralnym punktem według Biblii życia chrześcijańskiego jego jest chleb. Tu byś się nie spodziewał, zaskoczyłem dlaczego chleb, o co chodzi z chlebem? No Jezus użył takiego bardzo sprytnego porównania, które ludzie znowu interpretują w bardzo dziwaczny sposób, a znaczenie prodzieje strasznie prosty jest przed oczami, tylko jakoś nikt tego nie umie załapać z jakiegoś powodu. Z powodu takiego, że są właśnie wcześniej założenia porobiliśmy wszyscy albo nas tak wychowali, ale Jezus mówił o sobie, że jest chlebem. Powtarzał, że trzeba go jeść. W Ewangelii Jana jest całe długie o tym dyskusję ma z ludźmi, którzy nie rozumieli w ogóle, co mówi i próbowali to jakoś zrozumieć, powiedzieć dosłownie, że mamy rozjeść, ogryźło walca, że co? Mamy jeść go, jego ciał. Jezus to porównanie zrobił, porównał siebie do chleba, że mamy jego jeść Jego ciało pić, jego krew? Tak mówi. No oczywista interpretacja dla każdego i pierwsze skojarzenie to jest jakaś komunia. Tutaj wino chleb tak mamy, robi ortorabiać rytuał, tak? Z tego porównania nic nie ma nigdzie mowy o żadnych rytuałach, o żadnych tam przeistoczenie, ani takich rzeczy. Porównanie jest po prostu tylko do chleba, do jedzenia. Dlaczego? i dlaczego ja mówię, że to jest centralny punkt życia chrześcijańskiego według Biblii. No bo centralnym punktem najważniejszym takim centralnym środkiem wokół czegoś pewno kręcić w chrześcijaństwie. Jest oczywiście Jezus. To jest tak absolutnie fundamentalna sprawa, że bez tej sprawy nie ma sensu o czymkolwiek gadać w chrześcijaństwie. Samo słowo chrześcijaństwo pochodzi od Chrystus. W ogóle bez niego nie nie ma nic, nie ma żadnych kościołów, gadania, określenia, przeistoczeń, nie ma teologii, nic nie ma. W ogóle nie ma nie istnieje takie coś. To jest jakaś już kompletnie inna koncepcja bez Jezusa. Z absolutnie fundamentalnym na samym dole tej całej budowli jakiejś tam umysłowej czy tam filozoficznej. Na samym dole jest Jezus, i jak się go wyrzuci, to nie ma, to się wszystko rozpada i nic już nie ma sensu. On jest tym centralnym punktem życia i on to opisał tak, żeby jakoś bardziej w porównaniu o co chodzi, że on jest, bo to też tak nic nie znaczy do końca. Więc porównał siebie do jedzenia chleba. Codziennie się je chleb, żeby żyć. Dzięki temu. Znaczy to nie chodzi o sam chleb, tylko w ogóle jedzenie. Więc jesz rzecz, bo bez niej umrzesz. Wytrzymasz jakiś tylko czas, ale w końcu się zagłodzisz i nie żyjesz. i jeszcze zanim jeszcze nie żyjesz, to Ci będzie źle. Weźcie kogut, uśniesz, wierniesz, umrzeć. i on powiedział, że to on jest tym chlebem, co my go jego mamy jeść i dzięki temu będziemy żyć. Tak dokładnie powiedział, zaczął całe to porównanie od przypomnienia wydarzenia na pustyni, na tych pustkowiach, jak to Izraelici, co chodzili przez czterdzieści lat i Bóg im dawał chleb z nieba, żeby mogli przeżyć. Nie wymienię tylko 10 chleb z nieba i oni dzięki niemu żyjąc, co sobie mogli przeżyć te czterdzieści lat. Tylko dzięki temu chlebowi od Boga. i on powiedział od razu, Jezus powiedział: użył tego porównania tamtych wydarzeń, żeby teraz powiedzieć: to jestem takim chlebem. i raz masz mnie jeść codziennie i dzięki temu będziesz żył tak jak oni jedli 10 chleb dzięki temu żyli. Dokładnie tak powiedział. Takie jest to porównanie. Wprost mówię tu żadnych interpretacji nie ma tylko barafraza. Powiedziałem to samo co tam jest napisane. Tak to powiedział. No i te raz. To jest centralnym punktem chrześcijaństwa. A nie chodzenie na nabożeństwa. No Więc sprawa jest tak dla mnie prosta, że się czuję w ogóle głupio, że ja muszę o czymś takim gadać. Dwa tysiące lat po tych wszystkich wydarzeniach, że mamy wszyscy mają Biblię, wszyscy to czytają i czytają proste rzeczy i dalej nikt nie rozumie. A to jest przecież sama prostota, tylko masz Jezusa traktować tak jak byś na poziomie duchowym, filozoficznym drogi życiowej masz traktować Jezusa jego słowa to co robił, to co reprezentuje. Tak jak w życiu fizycznym traktujesz jedzenie. Jest ci to niezbędne do tego, żebyś mógł fizycznie żyć. Tak samo Jeżeli podejdziesz do Jezusa, że jest Ci to niezbędnie konieczne, żebyś mógł żyć w sensie takim no nie fizycznym, ale bardziej psychicznym, mentalnym, właśnie w sensie takiej drogi życiowej, filozofii, celu życia, spokoju w życiu. Tego, co tak człowiek naprawdę potrzebuje, takie najważniejsze rzeczy w życiu, nie? Żebym wiedzieć po co żyję, po co ja tu jestem, że moje życie miało sens, to to jest właśnie posiłkiem twoim, który się do życia daje, ma być 10 Jezus. i cała ta jego filozofia życia, postępowanie, sam fakt, kim jest, co zrobił świadomość tego. Wszystko plus to wszystko, co oczywiście kazał nam robić. Plus to czego nam nie kazał, a tylko my mamy sami widzieć co mamy robić naśladując go. Po prostu robił rzeczy. Nie musieć się mówić wszystkiego, że masz robić, to masz robić. To tylko sam robił różne rzeczy. A ty pan dla niego powinieneś powtarzać. i jeżeli chcesz tam oczywiście. No, jako chrześcijanin. No więc w takim sensie Jezus jako chleb ma być centralnym punktem życia religijnego czy tam chrześcijańskiego. A nie na Bożeństwo, do jakiego absurdu myśmy doszli? W sednem chrześcijaństwa i całą jego definicją jest właśnie to życie z Jezusem. Wokół tego się ma kręcić wszystko. To ma być centralny punkt, życia. Każdego człowieka indywidualnie i razem jak się zbiorą tej indywidualności to tak samo. Oni się po prostu tylko dzielą tym co sami już mają m. Ze sobą. Czasem ludzie, którzy żyją z Jezusem, nie muszą się spotykać po to, żeby się podpiąć do jakiegoś prądu i naładować, bo bez tego umierają. Jedynym prądem ma być organizacja, jakaś pastor, cała taka stabilna. Ta stabilność, którą daje należeć do jakiejś organizacji, z jakimś liderstwem, z jakąś hierarchem, z jakimiś prawami, przepisami, najpierw tradycją, jeszcze co istnieje długo, długo, to daje poczucie stabilności, i potem człowiek się ładuje jak tam przychodzi. No może to, a ja to rozumiem, nie? No to tak ludzie też to potrzebują, to spełnia jakieś potrzeby. Tylko że w ogóle nie jest chrześcijaństwo. Chodzenie do kościoła nie tylko nie jest kluczowym punktem przy chrześcijaństwie, wokół którego masz coś kręcić, ale to w ogóle nie jest chrześcijaństwo. To w ogóle nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. To jest po prostu chodzenie sobie na jakieś spotkania. Chodzenie, jeżeli centralnym punktem twojego życia jest chodzenie na nabożeństwa albo na mszę, to niczym się nie różnisz od gościa, którego centralnym punktem życia jest chodzenie co piątek na imprezę i chlanie tam. Bo to spełnia dokładnie te same potrzeby i to samo znaczy. On tam przychodzi, żeby czuć się częścią jakiejś większej całości, żeby czuć, że przynależy do czegoś, żeby mieć na co czekać cały tydzień. Dają mu to poczucie, że kimś jest, wie już kim jest, jestem tam klejącym ćpunem imprezowiczem, jakimś czy coś, no ale że tu to ma swoich znajomych z nimi se gadam, a 10, a drugi sobie chodzi teraz na nabożeństwa i ma jakieś inne rozrywki, ale te same potrzeby. Tylko sobie inaczej zastępuje. W obu przypadkach nie ma w ogóle potrzeby istnienia żadnego Boga w tym. Choć na nabożeństwo i Bóg ci jest potrzebny. Bo po co? Jeżeli wyłączymy Boga z koncepcji chodzenia na nabożeństwa albo mszę, to koncepcja pozostaje niezmieniona w ogóle. Ludzie mogą dalej chodzić na to nabożeństwo. Jeżeli podmiejesz sobie za Boga jakąkolwiek ideologię inną, dobrze komunizm i trochę pozmieniać to, co się tam dzieje na tych spotkaniach, czy tam tych imprezach, szołach, to brzmiało to samo. i te same żeby i to samo się będzie człowiek czuł. Więc mówię, to nie może być i nie jest w ogóle chrześcijaństwem. To nie może być Absolutnie centralnym punktem chrześcijaństwa. To nie mówię, że nie wolno, żeby takie były imprezy, w których się spotykają ludzie, ale nie może być nabożeństwem, centralnym punktem życia religijnego. Bo to nie jest chrześcijaństwo. Tego nie może być w Biblii, bo oni nie mogli się tak przyjrzeć chrześcijanie spotykać, jeżeli rozumieli co Jezus i miał do powiedzenia, że On oczekuje nie organizowania się teraz, samodzielnie, bez jego udziału, bez w ogóle potrzeby istnienia tego Jezusa i tego Boga, żeby się organizować jakieś tematyzowane, zorganizowane instytucje czy grupy i zbudowane jakieś trwałe nawyki, trwałe tradycje, trwałe przyzwyczajenia, rytuały, które po prostu będą zaspokajać człowieka. Że to 1 mają dospokajać człowieka, że to zbudowane życie polegające na regularnym chodzeniu na nabożeństwie ma samo z siebie już być czymś, co daje, co się nie ma być chlebem. Jezus mówi, że to Jezus ma być chlebem, a ludzie sobie współcześnie Jana mi się nazywający zrobili sobie z nabożeństw chleb. Jest podział ja jestem chlebem i kto mnie je 10 przeze mnie żyje. A dziś dzisiaj. System nabożeństwo centrycznego kościoła mówi, że nabożeństwo jest chlebem, dzięki któremu człowiek żyje i albo msza jest chlebem, dzięki któremu człowiek żyje. To głównie dzisiejsze chrześcijaństwo, co prowadzi do niepokojącego wniosku, szkół, albo pytania, albo wątpliwości, która się nasuwa. Czy chrześcijaństwo, gdzie centralnym punktem jest nabożeństwo/msza, gdzie chlebem życia jest to nabożeństwo/msza, to se wszystko co się z tym wiąże. Są to oczywiście organizacją, kimś to doprowadzi i tak dalej, opiekunami, inwestorami, księża, ale że centralny punkt życia chrześcijańskiego, w którym jest nabożeństwo. Czy takie chrześcijaństwo, w którym to jest chleb, dzięki któremu ty czujesz się naładowany, pocieszony i w ogóle dobrze. Czy to w ogóle jest chrześcijaństwo? Tak, a nie jakie pytanie się nasuwa, bo w chrześcijaństwie fundamentalną rzeczą, która właśnie definiuje chrześcijaństwo jest to, że Jezus jest jest chlebem. Jest tam napisane, że kto nie je tego Jezusa, on tak sam powiedział, że kto nie je mojego ciała, nie pijemy krwi, ale umrze, nie ma życia. No nie da się tak. No i to tutaj ludzie sobie strony interpretują, że to trzeba komunię, do komunii przystępować, jakiś rytuał trać, ale z tego porównania, kiedy się go zrozumie, to wynika zupełnie co innego. To wynika z dużo prostsza rzecz, ale trudniejsza do wykonania o wiele. Bo w chrześcijaństwie należy z Jezusem na co dzień żyć. Jeść go jak 10 chleb. Miedź go ciągle przed oczami. Ciągle. Bez żadnych tutaj nie ma żadnej potrzeby rytuałów żadnej. Tylko życie świadome tego, że Jezus jest codziennie z Tobą. i Ty się wzorować, naśladować, choć uczestnikiem tego wszystkiego co robisz. Ma być tym twoim chlebem. To jest chrześcijaństwo, co z Biblii. Tak jest przedstawione to według samego Jezusa, tak to ma wyglądać to życie. Jego ucznia. A dzisiaj kraju. Tym wszystkim, czym miał być Jezus jedno nabożeństwo. Centralny absolutnie punkt. No, więc 10 niepokojący wniosek, a nie powiem na to pytanie, bo odpowiedź, co bym nie odpowiedział to będzie źle? Bo albo się mogę rozwinąć z prawdą, albo mogę powiedzieć coś, co kogoś już tak bulwersuje, że już nie będzie chciał mnie słuchać dalej, a ja tu chcę dać do myślenia, a nie udzielać jedynie słusznych, prajdowych odpowiedzi, udzieli sobie odpowiedzi sam: Czy nabożeństwa są chlebem życia? Czy Jezus jest chlebem żyć? Czy jedność z drugim się nie kłóci przypadkiem? Bo ja nie mówię, czy się kłócić musi, ale może się kłóci. Nie mówię, nie udzielę tutaj odpowie Ci. Ja tu zadaję pytania od tego jest 10 program, żeby coś pomyśleć. i żeby było to trochę dla inteligentniejszych takich ludzi, a nie studium biblijne, kolejny odwyk, gdzie się odpada na pytanie, kto był w łódce z Jezusem? i przez jakie może przy płynął Jezus i ile miał uczniów? i co to znaczy tam jakieś zupełnie banały? Po prostu jak chrześcijaństwo dla ludzi niepełnosprawnego umysłowego. Także mnie to nie jest dla niepełnosprawnego umysłowo i to są prawdziwe problemy. Zwłaszcza w zespół tym świecie, gdzie według mnie chrześcijaństwo zostało się nabożeństwo centryczne. i to być może odejście od chrześcijaństwa za dalekie. Takie, że już tam inny kraj jest dalej właściwie. Odeszliśmy już od centralnego punktu chrześcijaństwa, już może tak daleko, że jesteśmy w innym kraju. No, coś do zastanowienia, to był od łatwych. Dzięki wszystkim, że wspieracie 10 projekt i korzystajcie z tego, wysyłajcie linki, dajcie innym ludziom do pomyślenia, stanowienia się, komentowania na dole. Wspierajcie dalej, jeżeli chcecie, żeby był. Jak ktoś może pomóc przeprowadzenie już się skończyła. To w każdym razie dzięki wszystkim, którzy pomogli mi w przeprowadzce, tak bardzo dziękuję, bo i tak już system zmęczenia. Dobra. Idę do za tydzień i do kiedyś. W czwartki na żywo przypomnę jest program o dwadzieścia pierwszej o związkach zajęty, ale wolny. Wpadajcie bardzo dobre są to odcinki, dorzuci dzwoni i gada i opowiada można też się czegoś nauczyć o tym, jak być z dziewczyną, chłopakiem, żoną, mężem albo jak nie być. Trudne rzeczy, ważne rzeczy i ciężko znaleźć takie programy, gdzie na żywo można sobie pogadać jakoś tak po prostu szczerze. No dobra, na razie.
Transkrypcję tego odcinka robił robot. Nic więc dziwnego, że jest trochu drewniana. Albowiem "sztuczna inteligencja" ma tyle wspólnego z inteligencją ile "sprawiedliość społeczna" ze sprawiedliwością.