Godzinki: Ewangelizacje naszego życia

9 lat temu

Maraton trwa

Zostało odcinki do końca.
85min

Rozmawiamy o tym w jakich ewangelizacjach braliśmy udział i jak to wyglądało. Padło też ciekawe pytanie: czy większość ludzi jest szczęśliwa? Jak myślicie?

Dyskusja

oscarr
9 lat temu

1.Odnośnie szczęścia to najlepiej wypowiadać się w swoim imieniu.
Jeśli Martinie jesteś szczęśliwy - to super.
Ale ja mam dni lepsze i gorsze - myślę, że to nic nienormalnego. Nawet Jezus bywał smutny, a przecież szczęście to stan bez smutków - można powiedzieć absolutny. Nie mógł więc być wtedy szczęśliwy, a skoro tak, to ... dlaczego się martwić tym że bywam nieszczęśliwy?

2.Wiek nie zawsze świadczy o nabytym doświadczeniu. Są osoby które mimo 40 "na karku" nie przeżyli niczego - pewnie dlatego, że się bali.
Są też tacy co w wieku 20 lat zakładali rodzinę, emigrowali zostawiając żonę i dzieci, prowadzili firmę w Polsce - użerając się z ZUSem i US , ciężko pracowali w różnych zawodach, stracili przedwcześnie rodziców, a może kogoś bliższego, mają problemy zdrowotne, zawodowe itd.
Proszę więc - Martinie, nie rób z siebie takiego autorytetu, bo twoje 36 lat może być nic nie warte przy czyichś 20 latach.

3. Z przypowieści o posłuszeństwie synów właściciela winnicy wynika, że nie ważne są słowa, a czyny - Wolę więc gadającego o kobietach Korwina, niż złotoustych kłamców. Wolę, bo niestety neutralność ma złe konsekwencje.

4. Czysta wiara - po prostu wiara - jest najważniejsza! Bye!

Martin
9 lat temu

Przepraszam, że trochę było mniej żywo niż normalnie, ale byłem zmęczony o wiele bardziej niż to widać.

Co do kwestii szczęścia, to ja koncepcję z Biblii wziąłem. Polecam zastanowić się nad tym co miał na myśli autor mówiąc o sobie (jako jednym ze "sług bożych"):
"jako zasmuceni, ale zawsze weseli, jako ubodzy, jednak wielu ubogacający, jako nic nie mający, a jednak wszystko posiadający"
[2Kor 6:10]

Widać da się być "zawsze wesołym", chociaż pewnie trzeba zrozumieć co właściwie miał na myśli. Ja powiem tyle, że miałem na myśli to samo co on.

Co do punktu 2 - a z kogo mam robić autorytet? Kogo mają posłuchać ci młodzi ludzie, skoro nikt inny nie chce gadać, uczyć, pokazywać? Nauczyciel w szkole uczy jak mieć dobrą pracę, a ksiądz jak prowadzić rodzinę.

Jeżeli słuchasz tego programu, słuchaczu, a masz doświadczenie życiowe, to wstyd dla ciebie, jeżeli nie przekazujesz tego młodszym. Dzwoń do programu i pogadajmy. Po to on jest. Wtedy ja nie będę mógł trochę odpocząć.

Ale niezależnie od tego, nie mam zamiaru udawać ciągle, że jestem głupszy niż jestem. Czasem mogę. Ale bez przesady.

Skalagrim
9 lat temu

1) Nie zgadzam się że ewangelizacje są bezsensu. Znam przynajmniej kilka osób co miało okazje kiedyś się zastanowić nad swoim życiem właśnie przez głupie ulotki, przez jakiegoś gościa co gadał że "Jezus cie kocha"... itd. Przeważnie po latach sobie przypominali lub znajdowali taką ulotkę i było to dla nich kołem ratunkowym.

"W tym właśnie sprawdza się przysłowie: Inny sieje, a inny żnie." Ew. Jana 4.37
Niekoniecznie my zobaczymy efekty tego co robimy.

2. Wychodzić powinno się do ludzi to tylko po to by dać im informacje, a nie nabić statystki kościoła. Ale dobrze jakiś kontakt zostawić po to by nie zostali sami ze swoimi pytaniami.

3. Do Baptystów w Krakowie, w niedziele można wpadać nawet tylko na ciastka, kawę/herbatę jest za free. We wtorki wieczorami zresztą też.

4. A właśnie 22.05.14 w Krakowie, na lwowskiej 30 o 19 jest spotkanie z byłym gangsterem, co się nawrócił. Kiedyś słuchałem takiej ewangelizacji, robi wrażenie.

Paweł z BB
9 lat temu

Cześć Martin :) Już jakiś czas temu trafiłem na odwyk, ale od kilku dni pochłaniam wasze audycje hurtem. Bardzo fajnie gadacie, daje sporo do myślenia. Z tego co widzę to panuje tu ogólny klimat pojazdu po katolikach, także chyba warto zaznaczyć, że jestem katolikiem :)

Jestem we wspólnocie, której jednym z głównych założeń jest tworzenie środowiska chrześcijan na uczelni, także jest wiele inicjatyw na zewnątrz, natomiast nie są one nastawione na nawracanie ludzi, ale raczej na powiedzenie "Cześć, jesteśmy chrześcijanami, Jezus jest dla nas ważny, wpadnij i spędź z nami czas". Też rozdajemy kawę, organizujemy oglądanie filmów w akademikach, spotykamy się żeby pograć w kosza i masę innych rzeczy. A co jakiś czas robimy wypad weekendowy dla osób spoza wspólnoty i tam gadamy o Jezusie, o tym że można mu oddać swoje życie i mieć z nim relację. A w tym wszystkim staramy się kierować tym, że "Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali" (J 13, 35).I myślę sobie, że Bóg nam błogosławi :) zaczynaliśmy 2 lata temu w sześć osób, teraz trochę straciłem rachubę, ale jest nas około 40-50.
Także w kościele katolickim nie same buraki! :)

Martin
9 lat temu

Jak mówicie na wypadach o Jezusie, że można mu oddać swoje życie i mieć z nim relację, to jesteście bardzo piękne katoliki! Przecież to jest żywcem z Biblii chrześcijaństwo, więc za co tu pojazdy robić?

Jeno burak by jechał.

Raczej się uczyć od was trzeba.

A jak będziemy zawsze pamiętać, że człowiek podoba się Jezusowi nie za słuszność poglądów, ale za to co robi i mówi, to przestaniemy zauważać, kto katolik a kto inny. I klimat pojeżdżania wyparuje. Ja go tu wcale nie chcę.

KarolinaH.
9 lat temu

Powiem szczerze, że jeszcze nigdy taka "uliczna" ewangelizacja nie zrobiła na mnie przyciągającego wrażenia. Nawet te liczne strony w internecie, poświęcone chrześcijaństwu, spełniają bardziej swoją rolę jako integracja środowisk już przekonanych, a to nie jest przecież główny cel "ewangelizacji". Coraz większe mam przekonanie (przez swoje osobiste doświadczenia, których efekty wytrzymują próbę czasu i życia:) ) do dawania przykładu życiem. Ale widzę też świetne efekty działalności informacyjnej lub choćby takiej skłaniającej do myślenia....Bo jak otwieram drzwi i -przykładowo-dwie uroczo-nawiedzone starsze panie witają mnie pytaniem "kim jest dla pani Jezus? Czym jest dla pani zbawienie?" - to też mnie skłania do myślenia. Myślę o tym, jak szybko zamknąć te drzwi z powrotem:)

Co jeszcze?